Uroda jest cechą uniwersalnie pożądaną, bez względu na epokę i rejon świata. To, co różnicuje epoki oraz obszary geograficzne to wyznawane kanony urody. W Mauretanii młode kobiety przechodzą tradycyjną kurację tuczenia tłustym mlekiem, by osiągnąć mauretański kanon piękna, jakim są kobiety o obfitych kształtach. Z kolei w tak zwanym świecie zachodnim, kobiety poddają się drakońskim dietom by eksponować szczupłą sylwetkę, uznawaną za ideał. O ile wśród ludów berberyjskich tatuowanie twarzy jest zwyczajem kultywowanym od stuleci jako ozdoba i wyznacznik statusu społecznego, o tyle w naszej kulturze do niedawna tatuaż stanowił stygmat wyróżniający skazańców. To się zmieniło, zaś tatuaż również w naszej szerokości geograficznej stał się akceptowalnym, wręcz modnym sposobem upiększania ciała. Mimo pewnych kanonów piękna obowiązujących w poszczególnych kulturach czy epokach, piękno i uroda wciąż pozostają kategoriami względnymi. Jak bowiem mawiają anglosasi, „beauty is in the eye of the beholder”, a więc w wolnym tłumaczeniu; „piękno wyznacza oko patrzącego”.
Skąd bierze się uniwersalne pragnienie bycia pięknym? Czy chodzi jedynie o to, by czuć się lepiej we własnej skórze dzięki świadomości posiadanej urody? Nie do końca. W powszechnym mniemaniu, ładnemu po prostu łatwiej w życiu, łatwiej o ludzką sympatię, łatwiej o dobrą pracę, łatwiej o pieniądze. Jednym słowem, bycie pięknym popłaca. Stąd taka popularność zabiegów chirurgii plastycznej poprawiających niedoskonałości urody. Niestety, wielu odebrało gorzką lekcję pokory doświadczając na własnej skórze, iż uroda nie jest prostą drogą do sukcesu i szczęścia. Bywa, że uroda staje się przekleństwem. W szczególności zaś uroda nie poparta innymi przymiotami.
A jak zapatrują się zwierzęta na kwestię piękna i urody własnej? My ludzie tego nie wiemy, bo mowa zwierząt jest dla nas niezrozumiała. Zakładamy jednak, iż w tej fundamentalnej kwestii myślą one podobnie jak homo sapiens. Dlatego za sprawą ludzi, zwierzęta zaczęły również rywalizować o palmę najpiękniejszej/najpiękniejszego. Zafundowaliśmy zwierzętom konkursy piękności, często z opłakanym dla nich skutkiem. Żeby była jasność. Tu nie chodzi o to, by samo zwierzę czuło się lepiej jako to najpiękniejsze wśród innych zwierząt. Chodzi o to, by właściciel zwierzęcia zaspokoił swoje poczucie próżności z bycia właścicielem najpiękniejszej/najpiękniejszego, a następnie wyciągnął z tego faktu jak najwięcej srebrników. Tragiczny często los zwierząt wystawianych na takie igrzyska piękności ilustruje szokująca informacja, jaka ukazała się na jednym z portali. Otóż w Arabii Saudyjskiej 40 osobników zdyskwalifikowano z festiwalu króla Arabii Saudyjskiej na najpiękniejszego wielbłąda. Sędziowie zauważyli bowiem, że właściciele zwierząt stosują botoks jako wypełniacze ust by poprawić wygląd swoich zwierząt. W użyciu były również hormony wzmacniające mięśnie, a także zabiegi zmniejszające uszy wielbłądów. Czyż nie brzmi to znajomo?
W miniony weekend odbył się sztandarowy konkurs piękności dla koni arabskich, czyli Czempionat Świata Koni Arabskich w Paryżu. Przed Paryżem a po Weronie kierownictwo SK Michałów udzieliło wywiadu portalowi „Pińczów Twoje Miasto”, prezentując swoje rozumienie istoty pokazów. Magdalena Helak-Kulczyńska, podpisana jako główny hodowca SK Michałów (czyżby ustało jej zatrudnienie u jednego z prywatnych hodowców?), porównała pokazy koni arabskich do konkursów piękności dla kobiet. Z kolei obecny p.o. prezesa SK Michałów powiedział wprost, że uzyskanie tytułu służy temu, by następnie sprzedać konia za odpowiednią cenę. Innymi słowy, tytuły zdobywane przez michałowskie konie na pokazach mają podbić ich cenę sprzedaży. Jasne, proste i przejrzyste. Wszelka finezja zbędna. Państwowe stadniny koni arabskich na szczęście nie dopuściły się nigdy do poddawania swoich koni operacjom plastycznym by dostosować ich wygląd do wymagań sędziów. Wiadomo jednak, że operacje plastyczne koni arabskich to w świecie rzecz znana, zaś pewien amerykański „handler” wymieniany w kontekście ostatniej dzierżawy Pingi jest posądzany o poddawanie trenowanych przez siebie koni podobnym zabiegom. Z kolei etyka hodowlana uległa takim wypaczeniom, że handel embrionami nikogo już nie oburza. Do swoistego, acz koszmarnego symbolu urasta fakt, iż jedną z imprez niejako towarzyszących Czempionatowi Świata Koni Arabskich w Paryżu 2021 była aukcja embrionów. Obserwowana na świecie erozja sztuki hodowlanej na rzecz quick fix, czyli szybkiego pozyskania połączenia rokującego szanse na pokazowy sukces i szybki obrót pieniądzem dotyka również państwowe stadniny konie arabskich. Zamiast bić na alarm udajemy, że wszystko jest w porządku. Czy to w ogóle jeszcze jest hodowla? Ku czemu zmierzamy? Gdzie w tym wszystkim dobrostan koni?
Na portalu polskiearaby.com ukazał się 03.01.2018 tekst Krystyny Chmiel zatytułowany: „Program odkurzony. Przypomnienie w Nowym Roku”. Przypomnijmy więc po raz kolejny, jakie postulaty zawiera ów program, lektura do szczególnego polecenia obecnemu głównemu hodowcy SK Janów Podlaski, obecnemu głównemu hodowcy SK Michałów, pełnomocnikowi ds. hodowli koni, inspektorowi ds. hodowli koni z ramienia KOWR oraz ministrowi rolnictwa:
- Posiadany w kraju materiał hodowlany czystej krwi arabskiej stanowi populację o unikalnej wartości na skalę światową i powinien być uznany za dobro narodowe.
- Koniecznym jest więc utrzymanie elitarnego stada w ilości potrzebnej do kontynuowania hodowli, przy zachowaniu wsparcia finansowego Państwa w wysokości niezbędnej do racjonalizacji tej hodowli.
- Dążąc do zachowania dotychczasowego typu polskiego konia arabskiego powinno się nadal doskonalić cechy urody, suchości i jakości tkanki, zdrowia i wytrzymałości. Te dwie ostatnie cechy konie zawdzięczają próbom dzielności wyścigowej, którym powinna być poddawana większość roczników urodzenia.
- Z uwagi na długą rotację pokoleń u koni strategia hodowlana nie może być podporządkowana doraźnym celom ekonomicznym. Strategia hodowlana określona przez program powinna być realizowana przez:
-
- przestrzeganie wymogów wzorca rasy,
- zachowanie i kultywowanie 8 aktywnych rodów męskich i 15 rodzin żeńskich,
- ocenę wartości użytkowej,
- niedopuszczenie do zinbredowania stada.
Wiemy, że fascynacja „Wielkiej Trójcy” tak zwanym „egzotycznym” typem urody, czyli szczupaczą głową konia arabskiego sprawiła, że w obecnym tysiącleciu krok po kroku odchodzono w PSK od ww. założeń programu hodowlanego. Dla szefującej temu układowi ex urzędniczce, ogiery z wymienionych w programie rodów męskich jawiły się wręcz jako „półwałachy”, zaś zdaniem owej „ekspertki”, państwowa hodowla koni arabskich winna podążać w kierunku wykorzystywania nowoczesnych zdobyczy bioinżynierii, w tym embiotransferu oraz inseminacji, a także podporządkowywania hodowli gustom klientów bliskowschodnich. Owa ekspertka ponoć nie ma już żadnego wpływu na państwową hodowlę koni arabskich w Polsce. Skoro tak, proszę o wyjaśnienie głównego hodowcę SK Janów Podlaski, jakie było uzasadnienie dzierżawy ogiera Haash OSB oraz pokrycie nim w 2021 roku ponad 60 janowskich klaczy. Proszę głównego hodowcę o kolejne wyjaśnienia: jakie jest uzasadnienie dzierżawy ogiera Picasso Di Mar, oraz ile klaczy otrzyma do krycia? Czy takie ogiery jak Palatino czy Paris będą uwzględnione w najbliższym planie stanówek? Jak to się stało, że cały przychówek po ogierze Ecaho ze stanówki 2019 został sprzedany? Jak to się stało, że sprzedany został obiecujący ogierek od klaczy Pinga, po Ecaho, ostatni syn Pingi urodzony w Janowie? Jak należy interpretować fakt, iż nabywczyni ogierka Poter, Anette Mattson relacjonuje w korespondencji mailowej, iż deklarowała ex urzędniczce swoją gotowość „wypożyczenia” SK Janów Podlaski tego ogierka w przyszłości? Jak skomentuje główny hodowca SK Janów Podlaski występ tej stadniny na Czempionacie Świata Koni Arabskich w Paryżu? To ostatnie pytanie warto również zadać głównemu hodowcy SK Michałów. Inne pytanie: dlaczego postanowiono użyć na michałowskich klaczach ogiera AJ Azzam, którego wątpliwa uroda stawia go bardziej w rzędzie destruktów hodowlanych niż ogierów czołowych. Jak długo jeszcze SK Janów Podlaski i SK Michałów będą poligonem wątpliwych eksperymentów hodowlanych, przy totalnej bierności p.o. prezesów tychże stadnin oraz nadzoru hodowlanego, którego właściwie brak na chwilę obecną. Okazuje się, że jedyne konie z PSK warte jakiejkolwiek uwagi to niedobitki Pure Polish. Gdy ich zabraknie, na amen skończy się państwowa hodowla koni arabskich. Klęska państwowych stadnin w Paryżu pokazuje, iż strategia realizowana m.in. przez pełnomocnika ds. hodowli koni doprowadziła PSK do ściany. Kontynuowana przez niego formuła „Wielkiej Trójcy” się wyczerpała. Brak już sukcesów pokazowych, brak już sukcesów sprzedażowych i brak już sukcesów hodowlanych. By odrzeć z samozadowolenia tych, którzy trwają przy wersji o dobrej kondycji państwowej hodowli koni arabskich, przytoczę kilka komentarzy z sieci umieszczanych przez hodowców zagranicznych. Zacznę od komentarza, który dedykuję w szczególności decydentom (rozumiem, że decydenci znają angielski):
– I wonder if the Polish government is so indebted to or so in need of cash flow that they need to sacrifice a 200 year breeding program that was revered worldwide (Ted S.Uhler),
Kolejny komentarz dedykuję „Wielkiej Trójcy” (znają angielski) oraz głównym hodowcom PSK (powinni znać angielski):
– Conformation means nothing, temperament means nothing, good legs and strong hindquarters mean nothing….stamina and good breeding mean nothing. Its all distorted heads…bad legs…crap temperament…all show and no go. The almighty dollar and greed destroyed the Pure Polish Arabian (Lynda Smith).
Na koniec pytanie retoryczne, pod którym może się podpisać niejeden miłośnik polskich koni arabskich:
– Can anyone explain to me why so many of the Polish Arabians now have Egyptian bloodlines? Why don’t they try to keep the old bloodlines going?
Pogoń za urodą wedle kanonu wyznaczonego przez „Wielką Trójcę” na naszych oczach doprowadza do upadku państwowej hodowli koni arabskich. Można się zastanawiać, do czego komu potrzebny koń arabski z państwowych stadnin, skoro już nie wygrywa na pokazach. Bo Ci niby „wielcy” sprowadzili te konie jedynie do roli pokazowych okazów, zaprzepaszczając olbrzymi potencjał i wszechstronne możliwości konia arabskiego poprzez całkowite zanegowanie Polskiego Programu Hodowlanego.
W tym kontekście warto wspomnieć, iż mimo ery podboju kosmosu oraz supremacji technologii we wszystkich dziedzinach życia, w pewnych okolicznościach koń pozostaje niezastąpiony. Od kilku miesięcy obserwujemy niebezpieczną sytuacją na granicy polsko-białoruskiej. I otóż to właśnie konne patrole Wojsk Obrony Terytorialnej wspierają działania Straży Granicznej, Wojska i Policji, strzegących naszej granicy z Białorusią przed atakiem hybrydowym ze wschodu. Konie są bowiem szczególnie przydatne w ciężkim terenie przygranicznym, gdzie transport kołowy nie jest możliwy. Jak widać, koń to coś dużo więcej niż dekoracja. Polski koń arabski również. W noc wigilijną anno domini 2021 warto posłuchać, co mają ludziom do powiedzenia konie arabskie z PSK. Jeśli ich głos zostanie wysłuchany, może nie wszystko stracone.