Sytuacja państwowej hodowli koni arabskich jest zła. To fakt bezsporny. Jest do tego stopnia zła, iż wielu straciło nadzieję na jakiekolwiek odwrócenie trendu w lepszą stronę. Opinia publiczna zdaje się zmęczona tematem, więc nawet sztandarowe aukcje koni arabskich w Janowie Podlaskim cieszą się coraz mniejszym zainteresowaniem środków masowego przekazu. Zagadnienie koni arabskich w Polsce jawi się obecnie jako sfera do tego stopnia niszowa, że aż bez żadnego znaczenia dla ogółu społeczeństwa. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Sposób zarządzania przez władzę państwową hodowlą koni arabskich jak w soczewce ukazuje mechanizmy funkcjonujące w innych obszarach podległych władzy. Tym samym objawia się więc faktyczna kondycja demokratycznego państwa prawa.
Skoro więc sytuacja państwowej hodowli koni arabskich jest zła, należy zbadać przyczyny tego stanu rzeczy. Ujmując rzecz w skrócie, głównym winowajcą obecnego kryzysu jest rozmycie kompetencji oraz zaburzenie klarownego porządku kto i za co odpowiada. Skutkuje to bezkarnością za błędne decyzje, a także ukryciem faktycznego ośrodka decyzyjnego. Nie wiadomo więc, kto tak naprawdę pociąga za sznurki oraz jakie cele mają być osiągnięte i w czyim interesie. Zjawiskom tym towarzyszy brak procedur kontrolnych oraz brak polityki informacyjnej.
Mianowanie przez Jana Krzysztofa Ardanowskiego w styczniu 2020 roku ówczesnego prezesa PKWK na pełnomocnika ministra rolnictwa ds. hodowli koni spowodowało zachwianie hierarchii służbowej leżącej u podstaw jasnego podziału kompetencji. Tomasz Chalimoniuk stał się odtąd silnym człowiekiem państwowej hodowli koni arabskich, usuwając w cień organ nadzorujący stadniny, czyli KOWR. Prezes PKWK stał się tym człowiekiem, który podejmował kluczowe decyzje, i z którym należało załatwiać sprawy. Silna osobowość i charyzma Tomasza Chalimoniuka oraz bezwzględnie poparcie udzielane mu przez ministra sprawiało, iż Tomasz Chalimoniuk był przynajmniej skuteczny w osiąganiu swoich celów, często kontrowersyjnych. Dbał też o to, by być dostępnym dla każdego, kto szukał u niego informacji. To za czasów Tomasza Chalimoniuka PKWK stał się organizatorem aukcji Pride of Poland i Summer Sale. Wszystkie trzy edycje tej imprezy w latach 2020-2021 były poprzedzone serią konferencji prasowych informujących o stanie przygotowań, zaś końcowe wpływy ze sprzedaży satysfakcjonujące. Za Chalimoniuka wiadomo było kto rządzi, zaś sam pełnomocnik brał na siebie tę odpowiedzialność. Trzeba jednak jasno podkreślić, iż z punktu widzenia zasad działania państwa prawa taka sytuacja nie mogła być akceptowalna na dłuższą metę.
W lutym 2022 roku stery PKWK przejął Krzysztof Kierzek, pozbawiony jednak atrybutu pełnomocnika ministra ds. hodowli koni. Odejście Tomasza Chalimoniuka oznaczało likwidację tego stanowiska oraz koniec silnej władzy. Chaos kompetencyjny pozostał. Już na wstępie nowy prezes PKWK z nową ekipą musiał podjąć wyzwanie, jakie stanowiło wyznaczenie PKWK na organizatora sierpniowych aukcji w 2022 przez Rafała Romanowskiego, Sekretarza Stanu w MRiRW. Trzeba przyznać, iż Krzysztof Kierzek otrzymał od środowiska duży kredyt zaufania. Bez żadnych słów krytyki pozwolono mu organizować po swojemu tę prestiżową imprezę aukcyjną mimo, iż na etapie organizacji już pojawiało się wiele kontrowersji. Jednym z tych kontrowersyjnych posunięć było powołanie przez PKWK na koordynatora aukcji Urszuli Łęczyckiej, prywatnej pośredniczce w handlu końmi oraz właścicielce ośrodka treningowego dla koni. Na usta cisnęły się słowa: konflikt interesów. Jednak wedle deklaracji prezesa PKWK, chodziło o pozyskanie osoby mającej odpowiednie kontakty oraz umiejętność komunikowania się z interesariuszami aukcji. Innym kontrowersyjnym aspektem etapu organizacyjnego był całkowity brak polityki informacyjnej ze strony PKWK. Organizator nie zwołał ani jednej konferencji prasowej informującej o stanie przygotowań do aukcji, czy też prezentującej konie aukcyjne. Wszystkie fakty miały zostać objawione na samej imprezie. Zapowiadano sukces.
Sukces okazał się klapą, ale jednak był sukces (!!). Dopuszczenie do licytacji niejakiego Thierry Barbier okazało się klęską wizerunkową, za którą odpowiedzialność winna ponieść m.in. pani koordynator aukcji. Nie dość, że ani ona, ani PKWK nie przyznali się do błędu, to jeszcze pani Urszula Łęczycka została po aukcji zatrudniona jako pracownik PKWK, zapewne w „nagrodę”. Można przypuszczać z olbrzymią dozą prawdopodobieństwa, iż osoba ta ma dostęp do wszystkich transakcji handlowych w kraju, gdyż wszystkie są rejestrowane w PKWK. Ma również dostęp do bazy klientów, posiadając wiedzę kto, co i kiedy od kogo kupił i za ile. Równocześnie Urszula Łęczycka nadal działa jako prywatny pośrednik w handlu końmi, prowadząc też swoją firmę TK Arabian Center. Czyżby pan prezes PKWK nie dostrzegał tutaj żadnego konfliktu interesów? W każdym razie pan Kierzek nie raczył jeszcze udzielić mi odpowiedzi na moje zapytanie w sprawie zakresu dostępu Urszuli Łęczyckiej do informacji, które mogłaby wykorzystać w działalności gospodarczej na własny rachunek. Ten ewidentny przypadek konfliktu interesów bulwersuje. Bez wątpienia, Urszula Łęczycka winna utracić zatrudnienie w PKWK jeśli zamierza kontynuować dotychczasową pracę na własny rachunek.
Wzmiankowany wyżej Thierry Barbier walnie przyczynił się do „sukcesu” sprzedażowego aukcji licytując konie na milion euro. Jak oznajmiono na stronie www.prideofpoland.eu w sierpniu 2022 roku, odnośne aukcje przyniosły więc łączny wpływ na kwotę około 2 milionów euro, tj. 1,6 mln euro z aukcji Pride of Poland 2022 oraz 0,4 mln euro z aukcji Summer Sale 2022. Sukces światu obwieścił Andrzej Wójtowicz, nowo powołany wówczas doradca Dyrektora Generalnego KOWR, zaś chlubne wyniki ozdobiły witrynę www.prideofpoland.eur. Z końcem roku było jasne, iż rzeczywiste wyniki różnią się od tych ogłoszonych pierwotnie. Kilkoro kupców, w tym Barbier, nie odebrali bowiem wylicytowanych koni. Opinii publicznej nie ujawniono jednak rozmiarów klęski aukcyjnej. PKWK po prostu nie ogłosił ostatecznego wyniku aukcji na dzień 31.12.2022, tym samym ukrywając przed opinią publiczną prawdziwe dane. Dopiero gdy wystosowałam do PKWK odnośne zapytanie w trybie dostępu do informacji publicznej okazało się, jak wielkie są rozmiary klęski sierpniowych aukcji zorganizowanych przez Krzysztofa Kierzka z ekipą. Informacja, iż do końca ubiegłego roku sfinalizowano 25 transakcji aukcyjnych na łączną kwotę zaledwie 934 tys. złotych polskich netto jest zgoła szokująca. Nic dziwnego, iż organizator wstydził się podać mi tę kwotę wyrażoną w walucie aukcji, czyli euro. Jak widać, przychód z obydwu omawianych aukcji wyniósł łącznie jedynie około 220 tys. euro. Tak niskiego przychodu nie odnotowano bodajże od 1995 roku, a uzyskany wpływ był na tyle niski, że organizacja całego wydarzenia musiała okazać się przedsięwzięciem mocno deficytowym. Ta niebotyczna porażka została pominięta całkowitym milczeniem, bez poddania analizie przyczyn tak głębokiego niepowodzenia. Co więcej, PKWK zapewne stara się za wszelką cenę tuszować prawdę oznajmiając w udzielonej mi odpowiedzi, iż opinia publiczna została poinformowana o wynikach w dniu 15.08.2022 na stronie www.prideofpoland.eur. Tamże wciąż widnieją wciąż kwoty oznajmiające wpływ z dwóch aukcji w wysokości 2 mln euro łącznie. PKWK dopuszcza się tym samym instytucjonalnego kłamstwa, podając na oficjalnej witrynie instytucji podlegającej MRiRW fałszywe dane finansowe. Co na to Rafał Romanowski? Przypisany temu Sekretarzowi Stanu w MRiRW obowiązek nadzorowania PKWK nakazuje mu pilnować, by podległy jemu osobiście organ przestrzegał zasad państwa prawa i nie oszukiwał obywateli podając na oficjalnej stronie fałszywe dane. Posiadając pełne dane na temat wyników odnośnych aukcji, prezes PKWK ma również czelność odsyłać mnie do poszczególnych sprzedających jeśli zależy mi na wynikach ostatecznego rozliczenia za konie. To wręcz niebywałe! Oczekuję, iż PKWK niezwłocznie skoryguje fałszywe dane za rok 2022 na stronie www.prideofpoland.eur, podając ostateczne dane z końca roku w podziale na poszczególne konie oraz zapłacone ceny wyrażone w walucie aukcji, tj. w euro. Tak szokujący rezultat sprzedaży winien skłonić zarówno MRiRW, KOWR oraz samo PKWK do pilnej analizy dlaczego tak się stało, aby następnie wyciągnąć wnioski na przyszłość. Nic z tego. Zaangażowane podmioty starają się uciszyć sprawę. Co więcej, po raz kolejny Rafał Romanowski powierzył organizację tegorocznej imprezy aukcyjnej w Janowie Podlaskim tej samej ekipie, która nie sprostała zadaniu w roku ubiegłym. Czy Sekretarz Stanu w MRiRW ma nam coś do powiedzenia? Czyżby prezesowi PKWK miała ujść bezkarnie katastrofalnie wykonana robota? Nadto, czyżby wyrażano mu wręcz uznanie powierzając PKWK po raz kolejny to trudne zadanie? Czy Rafał Romanowski zgadza się na to, by promocja tegorocznych aukcji w Janowie Podlaskim bazowała na kłamstwie o ubiegłorocznych danych? Czy weźmie na siebie odpowiedzialność, jeśli powtórzy się sytuacja z roku ubiegłego? Czyżby Rafał Romanowski uważał, że nic się nie stało?
Pierwsze działania podjęte przez PKWK celem promocji PoP 2023 budzą wątpliwości. Otóż materiałem inaugurującym światową promocję imprezy jest czterostronicowa broszura w języku angielskim zatytułowana „2023 Pride of Poland Summer Sale. 13-14.08.2023 THE SOURCE OF CHAMPIONS INVITATION”. Zaskoczenie budzi umieszczenie na stronie tytułowej tłumaczenia ww. tekstu na język hebrajski. Na ten język przetłumaczono również znajdujący się na drugiej stronie broszury zapis: „for more information please follow”. Organizatorzy nie ustrzegli się błędu, i słowo „invitation” zostało w języku hebrajskim napisane od strony lewej do strony prawej zamiast od prawej do lewej. Można wnioskować, że organizatorzy chcą pozyskać kupców z Izraela. Lecz czy organizatorzy uwzględnili okoliczność, jak język hebrajski w materiale promocyjnym będzie odebrany przez klientów z krajów arabskich? Neutralny i powszechnie stosowany język angielski chyba by wystarczył. A może ten materiał będzie rozpowszechniany jedynie w Izraelu? Skąd mamy wiedzieć, skoro PKWK o swoich poczynaniach milczy.
Głównym elementem owej publikacji są zdjęcia koni polskich koni arabskich. Stronę tytułową otwiera zdjęcie klaczy EL ESMERA, która jest oferowana jako 2023 PRIDE OF POLAND SPECIAL OFFER. Zdjęcie klaczy BABETTA na ostatniej stronie jest opisane podobnie. Polska opinia publiczna dowiaduje się więc z tego źródła, że El Esmera i Babetta idą na sprzedaż. Zdjęcia ośmiu koni na stronach drugiej i trzeciej omawianej broszury zapewne mają stanowić reklamę polskiej hodowli koni arabskich. Wizerunki ogiera Equator oraz klaczy Perfinka i Pepita zostały uzupełnione o imponujące ceny, jakie uzyskały podczas sprzedaży na odnośnych aukcjach. Wszak kwoty EUR 1,4 mln za Pepitę w 2015 roku, EUR 1,25 mln za Perfinkę w 2020 roku oraz EUR 450 tys. za ogiera Equator w 2021 roku robią wrażenie. Zadziwia umieszczenie w tym towarzystwie zdjęć klaczy Edan AA hodowli SK Michałów oraz ogiera Paladin AA hodowli SK Janów Podlaski. Casus tych koni dał asumpt do dyskusji o zasadność ich wpisania do PASB pod nazwą izraelskiej stadniny, której są własnością. Jaki związek mają te konie z aukcją? Podobne zdziwienie budzi zdjęcie klaczy Rehana AF (Mikon OS (DE) x Efekta) z opisem: „sold in utero from Paweł Dobrzyński, Poland” oraz informacją o jej tytułach zdobytych w Izraelu. Czyżby pozostałe dwa zdjęcia: ogiera Star Farid hodowli Best Arabians oraz michałowskiej klaczy Wildona miały sugerować, iż również te konie znajdą się na liście aukcyjnej? Trudno powiedzieć. Chciałoby się bardzo usłyszeć od organizatora, jaka przyświeca mu strategia marketingowa w dziele promocji kolejnej aukcji Pride of Poland. Ponoć w ostatnim tygodniu lutego miało miejsce spotkanie w siedzibie KOWR z udziałem prezesów stadnin, prezesa PKWK oraz Andrzeja Wójtowicza poświęcone organizacji sierpniowych wydarzeń w Janowie Podlaskim. Cóż uradzono? Nie wiadomo.
Jak wiadomo, sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą. 25 lutego spotkałam w Białce Andrzeja Wójtowicza, który przybył do tamtejszej stadniny, by obejrzeć pokaz ogierów hodowlanych. Skorzystałam z okazji, by zapytać go, czy znane mu są rezultaty ubiegłorocznych aukcji PoP oraz usłyszeć jego komentarz w tej sprawie. Andrzej Wójtowicz powiedział otwartym tekstem, iż wyniki te nie są mu znane, bo wcale go nie interesują. To stwierdzenie padło przy świadkach. A więc doradcy dyrektora generalnego KOWR nie interesują wyniki ostatniej aukcji Pride of Poland i Summer Sale, gdyż to nie jego sprawa. Nie jego sprawa, bo jedynym odpowiedzialnym za organizację tej aukcji był PKWK. Ten świeżo namaszczony urzędnik państwowy wyższego szczebla jest ewidentnie pozbawiony zrozumienia roli instytucji, której szefowi doradza. Jak widać, Andrzej Wójtowicz nie zdaje sobie sprawy, iż te właśnie wyniki są przyczyną kłopotów finansowych chociażby SK Michałów, która to stadnina zakończyła rok stratą w wysokości około 1,8 mln złotych. Stratą, której by nie było, gdyby udało się sprzedać Esmeraldię i Poganinkę. Zaś ta okoliczność winna go interesować. Zapewne więc jedynie dla przyjemności pan doradca Waldemara Humięckiego zaszczycił swoją obecnością ostatnią aukcję zimową w Michałowie. Pytanie o wrażenia skwitował stwierdzeniem, iż wprawdzie wynik finansowy okazał się słaby, ale organizacja aukcji była świetna. Eufemistyczna ocena, doprawdy! Po raz kolejny, klapa finansowa aukcji nie zrobiła na doradcy żadnego wrażenia. Indagowany przeze mnie w sprawie występującego w SK Michałów konfliktu interesów zapewnił też solennie, iż jednoczesne zatrudnienie Magdaleny Helak-Kulczyńskiej na etacie hodowcy w prywatnej stadninie koni arabskich oraz w SK Michałów na stanowisku głównego hodowcy nie stanowi przypadku konfliktu interesów. Tak twierdzi ponoć prawnik michałowskiej stadniny, choć konflikt ten jest dla wszystkich bulwersująco oczywisty. W tej sytuacji trudno oczekiwać, by Andrzej Wójtowicz zauważył, iż zatrudniona w PKWK Urszula Łęczycka dokonała w tej państwowej stadninie zakupu na własny rachunek klaczy Emilia Złota, zapewne celem dalszej odsprzedaży. Konflikt interesów jest, czy go nie ma? Nie dzielmy też włosa na czworo pytaniami o wątpliwości wokół sprzedaży na zimowej aukcji w Michałowie janowskiej klaczy Baskonia za cenę niespełna pięciu tysięcy euro. Oferowana na aukcji Pride of Poland w sierpniu 2022 roku miała tak ustawioną cenę rezerwową, że oferowane wówczas kilkanaście tysięcy euro nie wystarczyło. Gdzie tu sens i logika?
Dochodzimy tutaj do osoby Andrzeja Wójtowicza, którego funkcja doradcy Waldemara Humięckiego destabilizuje urzędową drabinę kompetencyjną, gdyż tak naprawdę nie wiadomo jaką faktycznie rolę pełni piastując to stanowisko. W szczególności zastanawia jego udział w doborze ogierów, dzierżawionych do stadnin w Janowie Podlaskim i w Michałowie. KOWR poinformował mnie, iż zakres obowiązków Andrzeja Wójtowicza wygląda następująco: ocena i monitorowanie sytuacji hodowli koni w Polsce i na rynkach światowych, inicjowanie i wspieranie promocji koni i materiału hodowlanego własności spółek KOWR w kraju i zagranicą, współpraca ze środowiskiem hodowców koni i organizacji ich zrzeszających w zakresie hodowli koni, koordynowanie współpracy KOWR i spółek KOWR z Polskim Klubem Wyścigów Konnych i organizatorami wyścigów konnych, opiniowanie aktów prawnych dotyczących hodowli koni, koordynacja działań związanych z hodowlą koni i oceną wartości użytkowej w spółkach KOWR oraz wreszcie wykonywanie innych prac zleconych przez przełożonego. To wiele jak na osobę, której brak wyższego wykształcenia w dziedzinie zootechniki czy prawa oraz nieznającej języków obcych, w szczególności języka angielskiego. Moje wątpliwości w tym względzie „rozwiał” pan Janusz Niedzielski z KOWR udzielając mi następującej informacji pismem z dnia 17 lutego tego roku: „Pan Andrzej Wójtowicz zatrudniony jest na stanowisku doradcy Dyrektora Generalnego, a co za tym idzie jego zadania mają charakter wyłącznie doradczy i pomocniczy wobec czego ich wyniki nie są wiążące, tzn. mogą być uwzględnione lub nie przez KOWR w procesie nadzoru nad spółkami. Do obowiązków Pana Andrzeja Wojtowicza nie należy bezpośrednia realizacja zadań dotyczących promocji polskich koni za granicą a ich inicjowanie i wspieranie. Pan Andrzej Wójtowicz nie posiada uprawnień do podejmowania decyzji dotyczących działalności spółek nadzorowanych przez KOWR, które leżą w wyłącznych kompetencjach zarządów tych spółek”. Tyle więc wiemy od strony formalnej. Czy tak jest również od strony faktycznej? Stanowisko komfortowe o tyle, że formalnie Andrzej Wójtowicz za nic nie odpowiada.
W chwili obecnej inną palącą kwestią poza problemami związanymi z ukrywaniem faktycznych wyników sprzedażowych aukcji PoP 2022 oraz tolerowaniem konfliktu interesów w SK Michałów oraz PKWK są niejasne sygnały o planach wdrożenia w SK Michałów oraz SK Janów Podlaski programu embriotransferów KOWR w stadninach państwowych. Dokument o takiej nazwie jest w posiadaniu SK Michałów. Zawiera on listę dziesięciu michałowskich klaczy, od których mają być pobierane embriony, z klaczą Emandoria na czele, jak również listę klaczy biorczyń. Taki obrót spraw zdaje się być logiczną konsekwencją ogłoszenia umieszczonego w IV kwartale 2022 roku na stronie SK Michałów. Ogłoszeniem tym stadnina poszukiwała partnera biznesowego celem pobrania embrionu od klaczy Emandoria. Wedle niepotwierdzonych informacji, Emandoria wraz z jeszcze jedną klaczą, już udały się do Belgii celem pobrania embrionów. W tym kontekście niepokoi również fakt powołania na drugiego członka zarządu SK Janów Podlaski lekarza weterynarii z Ełku, ponoć legitymującego się doktoratem z zakresu bioinżynierii rozrodu.
Nikomu nie trzeba tłumaczyć, dlaczego obawy budzą plany wprowadzenia do państwowych stadnin na szeroką skalę embriotransferu jako metody rozrodu. Tego typu działania oznaczałyby fundamentalną zmianę filozofii hodowlanej obowiązującej dotąd w państwowej hodowli koni arabskich. Na moje pytania dotyczące wyżej przedstawionych zagadnień otrzymałam tym samym pismem z dnia 17.02.2023 następującą informację ze strony KOWR: „KOWR wykonuje prawa z udziałów w spółkach wskazanych w treści Pani wniosku. W zakresie kompetencji i uprawnień KOWR nie leży wdrażanie w nadzorowanych spółkach programów, o których mowa w treści Pani pytań. Decyzje w tym zakresie należą do wyłącznej kompetencji zarządów spółek. W związku z powyższym odpowiedź na pytania 1-5 leży w kompetencjach spółek SK Janów Podlaski i SK Michałów. Dodatkowo uprzejmie informuję, że transplantacja zarodków (embriotransfer) jest 4 / 5 metodą rozrodu dopuszczoną przez polski program hodowlany dla koni arabskich czystej krwi. Program hodowlany określa szczegółowo warunki stosowania tej metody rozrodu. Warunki te obowiązują również spółki nadzorowane przez KOWR prowadzące hodowlę koni arabskich czystej krwi”. Wystosowane przeze mnie zapytanie do SK Michałów dotyczące ewentualnego wdrażania w tej stadninie programu embriotransferów, w szczególności w aspekcie jego celów oraz dobrostanu klaczy, pozostało bez odpowiedzi.
Bulwersujące wyniki Pride of Poland i Summer Sale 2022, jak również ewentualne plany dotyczące szerokiego stosowania embriotransferu w SK Michałów oraz SK Janów Podlaski muszą zostać ujawnione przez czynniki oficjalne opinii publicznej. Tymczasem Rafał Romanowski milczy, Waldemar Humięcki milczy, Monika Słowik milczy, Lucjan Cichosz milczy, milczy również Andrzej Wójtowicz. Milczą wszyscy poza prezesem PKWK, którego odpowiedź na moje zapytanie o ostateczne wyniki PoP 2022 nie może być potraktowana jako odpowiedź ostateczna. Zasady funkcjonowania państwa prawa wymagają od wyżej wymienionych oficjeli, by udzielić opinii publicznej rzetelnej informacji w poruszonych kwestiach. Apeluję w szczególności do Rafała Romanowskiego by zabrał głos. Czekamy. Tymczasem cenny czas ucieka. Spieszmy się więc kochać konie.