34 lata temu, gdy jeszcze nikomu w Polsce się nie śniło wchodzenie do Europy, ówczesny dyrektor Państwowych Torów Wyścigów Konnych Jerzy Michałowicz wymyślił Nagrodę Europy, gonitwę międzynarodową dla 4 l. i st. koni arabskich na dystansie 2600 m. W pewnym sensie trzeba go uznać za wizjonera, bo chcąc nie chcąc uchylił furtkę, dzięki której, po zmianach politycznych następujących bardzo szybko już w końcu lat 80. najpierw w Polsce, a potem w całym bloku wschodnim i połączeniu się Niemiec, mogły na torze w Warszawie rywalizować bez przeszkód konie wyścigowe, folbluty i araby z Europy Zachodniej.
Piękno czy klasa wyścigowa?
Oczywiście, poza szumną nazwą, niewiele było w tym projekcie realnych treści, ponieważ w połowie lat 80. porównywanie najlepszych polskich arabów wyścigowych z przybyszami z Europy Zachodniej, nawet gdyby dochodziło do skutku, mijałoby się z celem, bo ukazywałoby jednie przepaść między możliwościami przyjezdnych i naszych reprezentantów.
Na Zachodzie bowiem wyraźnie uwidocznił się już wówczas podział na hodowanie koni arabskich głównie pod kątem ich występów w konkursach piękności oraz na swoistą „mutację” wyścigową. Jej celem nie była specyficzna uroda, którą określa się mianem „arabskiego bukietu”, lecz klasa, czyli szybkość i wytrzymałość, osiągana na torze wyścigowym.
U nas natomiast prawie wszystkie araby, także te najbardziej urodziwe, były (i bywają nadal) poddawane próbom selekcyjnym na Służewcu. Niektóre nawet kilkadziesiąt lat temu osiągały rewelacyjne, jak na nasze warunki, rezultaty. Na przykład rekord na 2200 (2’31) ciągle należy do Alabastera, który ustanowił go w… 1951 roku. Ale nieczęsto się zdarzało, żeby konie zwyciężające w pokazach także szybko biegały. Wyjątkami byli derbiści: Pamir (1990), Batyskaf (1994), czy Gafal (2002).
Wyścigi arabów na Służewcu w rozkroku
Dopiero gdy w ostatnim dziesięcioleciu na dobre utrwalił się w Polsce trend, głównie w prywatnej hodowli, na „dolewkę” krwi najlepszych światowych reproduktorów, wyniki polskich arabów poszybowały w górę. Wielu prywatnych hodowców i właścicieli arabów, podobnie jak czynią to ich koledzy z branży folbluciej, choć w mniejszym zakresie, kupuje po prostu konie z dobrymi wyścigowymi rodowodami za granicą. Istnieją co prawda jeszcze pewne ograniczenia w wyścigach, które mają ochraniać polską hodowlę (zamknięte gonitwy: Janowa, Derby i Oaks), gonitwy wyłącznie dla koni wpisanych do PASB i tzw. eksterierowe (w tym roku wyłącznie dla trzylatków), ale są to rozwiązania tymczasowe, niezadawalające ani zwolenników utrzymywania lub rozszerzania dotychczasowych ograniczeń, ani tych, którzy uważają, że wszystkie gonitwy dla arabów powinny być otwarte. Jak to stanie w rozkroku się skończy, nie wiadomo, ale np. brak kontynuacji gonitw eksterierowych dla dla koni 4-letnich i starszych powoduje, że te słabsze muszą ścigać się jakby w innej lidze, w której nie mają żadnych szans. Obniża to jakość widowiska wyścigowego.
Wróćmy jednak do głównego tematu, czyli Nagrody Europy. Najczęściej rozgrywana była ona w gronie koni polskiej i zagranicznej hodowli, ale trenowanych na Służewcu lub w kilku krajowych ośrodkach, np. w Skarżycach k. Strzegomia, Partynicach we Wrocławiu, w Nowej Małej Wsi k. Leoncina, Bełżycach k. Lublina, Lutku na Mazurach oraz w miejscowościach Jaźwie i Podbiel na Mazowszu. 21 razy wygrały ją konie w treningu polskim, w tym siedem hodowli i własności niemieckiej (Minos oraz po dwa razy Kishan, Amor Amor i Marvin El Samawi), o których, jak również o pozostałych zwycięzcach wspomnimy jeszcze poniżej.
Wśród 13 zwycięzców przyjezdnych aż 8 razy triumfowały konie wyhodowane we Francji: cztery razy trenowany w niemieckiej stajni Ameretto, dwukrotnie Nedjam Lotois oraz po razie Madjel i Ijram; trzykrotnie araby rosyjskie: Anchar, Watikan i Wospitannik oraz po razie saudyjski Muqatil Al Khalediah i holenderski Sarjetano.
Promocyjny i finansowy zastrzyk z Abu Zabi
Tak naprawdę służewiecka Nagroda Europy wyszła z zaścianka i stała się wydarzeniem o skali międzynarodowej dopiero w 2010 roku, gdy zainteresował się nią Jockey Abu Zabi, promujący wyścigi koni arabskich na światowych i europejskich arenach. Nagroda Europy została włączona do organizowanego w ramach wyścigowego festiwalu pod patronatem wicepremiera ZEA szejka Mansoura cyklu gonitw poświęconych pamięci jego ojca Szejka Zayeda Bin Sultana Al Nahyana, twórcy i pierwszego prezydenta Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dlatego też, zwłaszcza dwóm jej pierwszym, najlepiej zorganizowanym edycjom, poświęcimy najwięcej miejsca w poniższym historycznym skrócie najważniejszych wydarzeń z historii Nagrody Europy.
Dragon kontra Salam Al Khalediah?
W niedzielę 18 sierpnia o godz. 16.30 Nagroda Europy rozegraywana jest po raz 35., po dwóch latach przerwy, kiedy to partnerzy z ZEA wycofali swój patronat, ponownie jako Sheikh Zayed Bin Sultan Al Nahyan Cup.
Niestety, dwa zgłoszone wcześniej dwa araby z Francji zostały wycofane w drugim terminie skreśleń i z koni zagranicznych wystartuje tylko reprezentujący Szwecję ośmioletni wałach Eastway, który, biegając na Służewcu w wieku 3-5 lat, wygrał pięć gonitw grupowych.
Mimo to bieg zapowiada się bardzo ciekawie. Będzie to przede wszystkim sprawdzian klasy świeżo upieczonego derbisty, trenowanego przez Macieja Janikowskiego Dragona. Po raz pierwszy będzie rywalizował z końmi starszymi, spośród których najbardziej wyróżnia się podopieczny trenera Macieja Kacprzyka Salam Al Khalediah. W tym roku uzyskiwał on bardzo dobre wyniki za granicą. Najpierw był trzeci na 2 km w wyścigu Listed w Rzymie, rozegranym w czasie 2’09,5” (lepszym od rekordu Służewca o 4,9 sekundy), a następnie drugi po walce w wyścigu G3 w Sztokholmie. W międzyczasie wygrał na Służewcu Nagrodę Bandosa.
Mocne wydają się także dwa konie z Janowa Podlaskiego: wicederbista sprzed dwóch lat Bandolero oraz ubiegłoroczny derbista Severus. Sahm Al Khalediah najprawdopodobniej będzie pomagał Salamowi. Pozostałe konie: Nesma Al Mels, Top Medina, Celebryta i Eastway mają szanse chyba tylko na niższe płatne miejsca. (Wynik gonitwy pod artykułem)
Galopem przez historię
Pierwszą Nagrodę Europy w 1985 r. zdobył wyhodowany w SK Kurozwęki i trenowany przez Stanisława Sałagaja, trzeci w Derby, Złoty Potok. Był on synem Bandosa, wywodzącego się z rodu oryginalnego araba Ibrahima. Niezwykle urodziwy i szlachetny w typie Bandos, odznaczył się również dzielnością na torze wyścigowym, a użyty w hodowli pozostawił po sobie liczne cenne potomstwo, z którego na wyścigach, oprócz Złotego Potoka, najbardziej wyróżniły się derbistka Arra i wicederbista Pepton.
Lata 1986-1988 to dominacja koni hodowli rosyjskiej. Zwyciężały kolejno konie ze słynnej stadniny w Tiersku, Anchar i Watikan, a następnie Wospitannik z SK Chrenowsk. Od tamtej pory konie rosyjskie nie wygrały Nagrody Europy ani razu.
W 1989 roku wygrał podopieczny Andrzeja Walickiego, syn wspaniałej Orgii (Derby, Oaks, Porównawcza), siwy janowski 5-letni Origan, który pod dżokejem Januszem Kozłowskim pokonał derbistę Egisa.
W roku 1990 zwyciężyła po raz pierwszy derbistka, wspaniała janowska Sarmacja, która przed Nagrodą Europy, oprócz Derby, była pierwsza także w biegu o Nagrodę Janowa, a później w Oaks. Pokonała ona dowolnie o 5 dł. El Konto. Trenował ją Piotr Czarniecki, a dosiadał Wiaczesław Szymczuk.
W 1991 roku Nagrodę Europy zdobył ponownie derbista, niemieckiej hodowli ogier Minos (tr. Walicki, dż. Janusz Kozłowski), który pokonał swojego głównego rywala w roczniku, Borka.
Żelazny Emael (tr. Czarniecki, dż. Szymczuk) zwyciężył w 1992 roku. Był trzecim koniem, który zdobył Nagrodę Europy po wygraniu Derby. W następnych dwóch sezonach zajmował w tej gonitwie trzecie miejsca.
W 1994 roku po raz pierwszy przyjechał koń z Francji, Madjel, który „o kawał” (12 długości) pokonał derbistę Dziewierza, ustanawiając rekord toru na 2600 m – 3:02,5.
W 1994 roku niespodziankę sprawił wicederbista Forint (tr. Jerzy Jednaszewski, dżokej Tomasz Kluczyński), który wyprzedził derbistę Batyskafa.
W latach 1995-1996 wygrywał trenowany na Służewcu przez Sławomira Walotka niemieckiej hodowli Kishan, wnuk derbisty Pierrota. Ponadto w 1997 r. był on drugi za Druidem. Dosiadał go Rumen Panczew.
Lata 1997 i 1998 przyniosły triumfy wspaniałego derbisty Druida (hod. SK Michałów), trenowanego przez Dorotę Kałubę i dosiadanego przez „Króla toru” Tomasza Dula. Po świetnej karierze Druid został w 1999 r., podczas aukcji w Janowie, sprzedany do Turcji za 500 tys. dolarów.
W roku 1999 niespodziankę sprawił trenowany przez Andrzeja Wójtowicza w jego ośrodku w Bełżycach, wyhodowany w Białce Esej, który pod Michaiłem Pietrakowem pokonał derbistę Wiliama.
Kolejnym koniem z Francji, który przyjechał na Służewiec, był Nedjam Lotois. W 2000 roku znacznie poprawił rekord toru Madjela, uzyskując czas 2’58,7. W następnym sezonie ten świetny francuski ogier pokonał wicederbistkę, janowską Savvannah, ale po walce.
W 2002 roku trenowana przez Dorotę Kałubę, z Tomaszem Dulem w siodle, Savvannah pokonała konie ze Szwecji, braci: El Waldo i El Wodkine.
2003 – trenowany przez Bogdana Ziemiańskiego szwedzkiej hodowli Millennium wygrał pod Piotrem Piątkowskim po walce (o szyję) z derbistą Gorcem.
2004 i 2005 – zwyciężał Gorec, wyhodowany i trenowany przez Annę Nieorę-Tchkuaseli. Dosiadał go Aleksander Reznikow.
2006 i 2007 – triumfował niemieckiej hodowli wałach Amor Amor, własności księżnej Fürstenberg, przygotowywany przez Stanisława Sałagaja w Lutku na Mazurach. W siodle Szymon Jadwiszczak.
2008 i 2009 – wygrywał pod Reznikovem niemieckiej hodowli Marvin El Samawi, trenowany przez legendę Służewca Mieczysława Mełnickiego.
2010 – Nagroda Europy zostaje włączona do światowego cyklu im. Szejka Zayeda Bin Sultana Al Nahyana. Ostatecznie, po kilku wycofaniach, na starcie staje 12 koni, w tym cztery zagraniczne. Pierwszy zwycięzca, saudyjskiej hodowli, trenowany we Francji Muqatil Al Khalediah, ustanawia rekord toru na 2600 m: 2’56,3″(9,0-33,2-33,8-32,8-33,2-34,3). Drugi w celowniku jest trenowany przez Michała Romanowskiego Vasyli Kossack, który o nos wyprzedza francuską Djelanę. Czwarte miejsce zajmuje Marvin El Samawi. Z trzech koni polskiej hodowli, nieoczekiwanie najlepiej wypada 6-letni Farah-Basel (Espadero – Farah-Aneta/Borysław), hodowli Arkadiusza Nicponia, własności firmy Pejon, trenowany we Wrocławiu przez Elwirę Porębną. Zajął 9. miejsce, bijąc o 10 długości derbistów: Celtisa i Ermisa.
2011 – w terminie dodatkowym (koszt takiego zapisu wynosił 9400 zł) zostały zgłoszone: rewelacyjny zwycięzca tego biegu w poprzednim roku, 6-letni Muqatil Al Khalediah oraz 4-letni Sartejano, który miał szansę zdobycia dla swej właścicielki dodatkowego bonusu w wysokości 30 tys. euro. Wcześniej (24 lipca) wygrał on bowiem wyścig o Puchar Szejka w Berlinie, który był jednym z trzech (oprócz Duingit w Holandii i Warszawy) punktowanych biegów w rywalizacji o wspomniany bonus.
Przypominam relację z tego biegu, gdyż był on chyba najbardziej dramatyczny w historii Nagrody Europy.
„Gdy konie ruszyły, już po chwili wysforował się do przodu Muqatil Al Khalediah (Tiwaiq – Ty /Dormane), a z nim podążał jak cień Dostatok (Status – Dupona/Pas), kilka długości za nimi galopował zaś Sartejano (Dormane – Serafina/Kesberoy). Spiker Andrzej Szydlik wprost krzyczał, że konie biegną bardzo szybko, ale nikt wtedy – niestety, także dżokeje dosiadający faworytów – nie zdawał sobie sprawy, że jest to tempo zabójcze. Pierwsze 100 m konie pokonały w 8,8 s, a następne 500 m w… 30,3. Tak szybko biegają folbluty! Potem tempo nieco zmalało (32,1), ale w dalszym ciągu było bardzo wysokie.
Muqatil prowadził, Dostatok próbował się za nim utrzymać, jednak już na ok. 800 m przed metą nieoczekiwanie zaczął odpadać. Na drugą pozycję przesunął się wtedy Sartejano i po krótkiej walce wyprzedził Muqatila. Na ostatniej prostej już tylko powiększał przewagę, która w celowniku wyniosła aż 8 długości. Nadspodziewanie dobrze galopował przy bandzie trenowany przez Michała Romanowskiego i dosiadany przez Piotra Piątkowskiego Kentauer Kossack (Marwan I – Vesna/Aswan). Wyprzedził on Muqatila, który mimo morderczego prowadzenia trzymał się dzielnie do samej mety. Polem finiszował Bachi Bouzouk (Pepe le Mocco – Fifine Apppalou/Manganate), biegnący w dystansie przez jakiś czas na ostatniej pozycji. Tuż przed celownikiem odebrał on Kentauerowi Kossackowi drugie miejsce. Czwarty był Muqatil, a piąty Nasch (Barour de Cardonne – Inschalla/Djamel).
Hodowczyni, właścicielka i trenerka Sartejano Diana A.K. Dörenberg popłakała się po biegu ze szczęścia”.
2012 – zwycięża francuskiej hodowli Ameretto, własności Manueli Daverio-Scharfenberg, dosiadany przez włoskiego dżokeja Mauro Manueddu i trenowany w Niemczech przez Güntera Richtera. Drugie miejsce zajmuje Dostatok.
2013 – ponownie pierwszy jest Ameretto, tym razem przed trenowanym przez Krzysztofa Ziemiańskiego Impactem. Zwycięzca pokonał finiszowe 500 m w 31,3 sek., co jest rzadko spotykanym osiągnięciem, jak na konia czystej krwi.
2014 – podczas ulewnego deszczu Ameretto wygrywa po raz trzeci. Drugi jest derbista Ziko, trenowany przez Janusza Kozłowskiego.
2015 – Ameretto z łatwością wygrywa po raz czwarty, tym razem z przewagą 6 długości nad liczonym w dalszej kolejności Ussamem de Carrere, trenowanym przez Kamilę Urbańczyk i dosiadanym przez Viktora Popova. Jako trzeci finiszował derbista Alladyn, a czwarty był Westim. O tym, jak olbrzymim fuksem w grze był Ussam de Carrere, świadczy olbrzymia wypłata w porządku – ponad 600 zł za stawkę 3 zł.
2016 – sensacja! Po sześciu latach od włączenia rozgrywanej od 1985 roku na Służewcu Nagrody Europy do światowego cyklu wyścigów imienia założyciela Zjednoczonych Emiratów Arabskich Sheikha Zayeda Bin Sultana Al Nahyana, po raz pierwszy zwycięstwo odnosi koń z polskiej stajni, trenowany przez Małgorzatę Łojek czteroletni francuski ogier Tefkir, własności Zbigniewa Górskiego. Podczas padającego deszczu, na grząskiej już bieżni, pokonuje on pod Tomášem Lukáškiem bitego faworyta, konia szejka Mansoura, wyhodowanego i trenowanego we Francji, również czteroletniego Ziyadda. Trzeci jest Alladyn.
2017 – to było swoiste czekanie, ale nie na Godota, jak w sztuce Becketta, lecz na… Metraga. Ogier z Francji ostatecznie nie dojechał, tymczasem obstawiano na niego zakłady w totalizatorze. Został wycofany dopiero, gdy nie pojawił w przepisowym terminie na padoku, czyli 15 minut przed biegiem.
W tej sytuacji wygrana trenowanej przez Janusza Kozłowskiego derbistki Shannon Queen, hodowli Magdaleny Gromali, z Aleksandrem Reznikovem w siodle, wydawała się bardzo prawdopodobna. I rzeczywiście odniosła ona 10. z rzędu zwycięstwo, pokonując po błyskotliwym finiszu na mocno elastycznym torze o 1,25 dł. trenowaną w Janowie Podlaskim i będącą własnością tej stadniny brytyjską Shahad Athbah. Trzecie miejsce zajął derbista z 2016 roku Mogadiusz.
2018 – uważany za zdecydowanego faworyta ogier Fazza Al Khalediah (tr. Michał Borkowski, dż. Natalia Hendzel) został nieoczekiwanie łatwo pokonany przez konia z Francji, pięcioletniego Ijrama. Być może dystans 2600 m dla Fazzy okazał się za długi, ale trener Michał Borkowski przyznał też po biegu, że chyba popełnił błąd w doborze jeźdźca do tak prestiżowego wyścigu. Ijram jednak okazał się dużo lepszym koniem niż zakładano w polskim obozie.
2019 – zwycięża Salam Al Khalediah (2:58.8 – jeden z najlepszych czasów w historii gonitwy – pod Szczepanem Mazurem, trenowany przez Macieja Kacprzyka), przed janowskim Bandolero (3:00, dosiadany przez trenera Sergieja Wasiutowa).