Reklama
Prezesi stadnin dementują fake newsy nt. janowskiej aukcji

Aktualności

Prezesi stadnin dementują fake newsy nt. janowskiej aukcji

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Od lewej: Grzegorz Czochański (SK Janów Podlaski), Maciej Grzechnik (SK Michałów) i Bogdan Szumański (Małopolska Hodowla Roślin), fot. KOWR
Od lewej: Grzegorz Czochański (SK Janów Podlaski), Maciej Grzechnik (SK Michałów) i Bogdan Szumański (Małopolska Hodowla Roślin), fot. KOWR

Podczas konferencji prasowej, zorganizowanej wczoraj, 5 czerwca, w warszawskiej siedzibie Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR), prezesi stadnin państwowych odpowiadali na pytania dziennikarzy, starając się zdementować podawane w mediach fałszywe informacje. Przede wszystkim potwierdzili, że aukcja się odbędzie – wbrew doniesieniom (m.in. stacji RMF), że miałaby być odwołana. „Kompletna dezinformacja! – powiedział prezes SK Michałów Maciej Grzechnik. – Gdyby nie było przekłamań i gdyby w dobrej wierze odbierano nasz przekaz, nie byłoby potrzeby organizowania dodatkowych konferencji”.

 

Dziennikarze pytali, czy tylko osoby, które wpłaciły wadium lub otrzymały zaproszenia będą mogły śledzić przebieg aukcji. „To nie jest przebieg aukcji, tylko to jest sprzedaż – wyjaśniał prezes SK Michałów. – Sprzedaż jest dla klientów. Aby klient mógł przystąpić do licytacji, musi wpłacić wadium. To jest chyba oczywiste. W miarę możliwości zaprosimy też publiczność. Każdy będzie mógł zwrócić się do nas o zaproszenie. Jednak liczba miejsc będzie limitowana. Zależy nam, aby najpierw weszli kupcy, hodowcy i ludzie z branży”.

 

Dziennikarka „Rzeczpospolitej” twierdziła, że nazwa „Pride of Poland” funkcjonuje od 1970 roku. Prezes Grzechnik wytłumaczył, że jest inaczej: „Nazwa Pride of Poland pojawiła się w 2001 roku na skutek skandalu i walki wewnętrznej, która wyrzuciła nazwę Polish Prestige. To była przepiękna nazwa, którą niestety sprywatyzowano. Proszę wejść na stronę aukcji, jest tam jej historia. Do nazwy Polish Prestige gospodarz, czyli Janów Podlaski, nie miał praw. A to Janów Podlaski jest dla nas nazwą najważniejszą. Aukcję możemy nazwać Pride of Poland albo organizować ją pod jakąkolwiek inną nazwą. Ale Janów Podlaski jest marką nieprzemijającą”.

 

Mowa była również o sytuacji rynkowej. „Ostatnia aukcja odbyła się w Polsce we wrześniu w Michałowicach. Robili ją fachowcy i widzieli Państwo, jaki był efekt. Jedna z obecnych tutaj stacji była jej patronem medialnym i ogłosiła „umiarkowanym sukcesem” wynik 70 tys. euro za 6 lub 7 sprzedanych koni – powiedział prezes Grzechnik. – Aukcja w Krakowie pokazała tendencje rynkowe – mówił dalej – sami jesteśmy zaskoczeni, że aż tak źle tam poszło, myśleliśmy, że fachowcy, którzy się za to wzięli, zrobią coś lepszego. Ale jak w każdej branży, są tutaj cykle. Dziś nawet największe stadniny bliskowschodnie, które 20 lat temu kupowały konie, sprzedają je. Dużych aukcji na świecie jest co najmniej kilka, np. organizator ważnej włoskiej aukcji Giacomo Capacci nie przewiduje publiczności – ciekawe, dlaczego? To aukcja dla wybranych kupców”.

 

Prezes SK Michałów wskazał, że aukcja w Janowie jest aukcją szczególną, na której sprzedaje się konie droższe, dające nadzieję na sukcesy pokazowe lub hodowlane. „To sprzedaż towaru luksusowego. Jeżeli tę nadzieję się kupcom odbierze, to sprzedaży nie będzie. A ta nadzieja jest systematycznie odbierana, nasze konie są bez przerwy komentowane w sposób nieżyczliwy”.

 

Maciej Grzechnik odniósł się również do pytania o handel embrionami: „Od momentu, kiedy jestem prezesem SK Michałów, w Michałowie handlu zarodkami nie ma. Jestem zootechnikiem, a od 30 lat hodowcą koni. Od dwóch lat jestem prezesem stadniny koni arabskich i dla mnie nie ma większego barbarzyństwa niż wyprzedaż materiału żeńskiego w postaci zarodków”. „Proszę zwrócić uwagę na nasz dylemat. Chcemy sprzedać klacz, która ma już dziesięć córek na Zachodzie. Po co komu taka klacz? Cała wartość sprzedaży aukcyjnej polega na tym, że najpierw pokazujemy, jakie mamy wspaniałe konie, wygrywamy czempionaty świata, ale czempionka nie jest do sprzedania. Owszem, jej siostra, kuzynka, córka – one są wystawiane na sprzedaż. Jeśli jednak sprzedamy zarodki od tej czempionki, nikt nie będzie chciał już kupić jej kuzynki”.

 

„Na aukcji oferujemy tylko konia, bez żadnych dodatkowych benefitów. np. nie dodajemy do konia zarodków – kontynuował prezes Grzechnik. – Z tego powodu klient może się czuć rozczarowany – jak to? może kupić tylko konia? A on by chciał i to, i to, i to. Wcześniej miał do tego dostęp, a dzisiaj tego dostępu nie ma. Bo to, co jest najlepsze, musi zostać w naszych stadninach. Będziemy sprzedawać to, co uznamy za stosowne, czyli matki, które zostawiły następczynie, córki, wnuczki, klacze, które nam z jakiegoś powodu nie odpowiadają i młodzież, która nie została wcielona do hodowli”.

 

Prezes tłumaczył także, że nie można pobierać zarodków od klaczy bez stosownej umowy, ponieważ wszystkie konie arabskie muszą mieć zbadane i potwierdzone pochodzenie. „Zaniepokoił się pan, że my taki proceder prowadzimy? Nie, nie robimy tego. Niektóre nasze klacze są w dzierżawie i wiem, że są i takie głosy: „na pewno pobierają zarodki”. Ale to nie jest możliwe. Umowa stanowi o tym, czy klacz poszła do dzierżawy w celu płukania zarodków czy też w innym celu”. Poinformował także, że do Michałowa trafi ok. 300 tys. euro z nagród wygranych przez michałowskie konie na pokazach bliskowschodnich. „Po raz pierwszy dzierżawca podzielił się wygraną”, zaznaczył.

 

Maciej Grzechnik zapowiedział, że lista koni aukcyjnych będzie opublikowana na stronie aukcji, ale pierwszeństwo ma druk katalogu, który premierę mieć będzie w Menton. Zainteresowane osoby nie kupują koni przez internet – wyjaśnił.

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.