W 75. rocznicę dramatycznych wydarzeń, z jakimi zmierzyć się musiał Józef Tyszkowski opiekujący się końmi ze Starego Sioła, w naszym dziale „Ludzie i konie” publikujemy kolejny tekst dotyczący wojennych losów polskich koni arabskich. Epopeję Józefa Tyszkowskiego przypominamy piórem Hanny Sztuki. „Nie zapominając, że konie z Nowego Dworu w 1960 roku stały się podstawą reaktywowanej wtedy stadniny koni czystej krwi w Janowie, pragnę tym skromnym artykułem oddać honor Józefowi Tyszkowskiemu, gdyż to wyłącznie jego patriotyzm, upór i odwaga przyczyniły się do powrotu tych koni do kraju” – pisze autorka.
W 1940 Tyszkowski, w okresie międzywojennym długoletni inspektor hodowli koni Lwowskiej Izby Rolniczej, został kierownikiem stadniny Stare Sioło, w której Niemcy zgromadzili podczas wojny ogiery i klacze czystej krwi arabskiej oraz ogiery i klacze angloarabskie pochodzące z hodowli prywatnych. W marcu 1944 roku, uciekając przed nadchodzącym frontem, Niemcy wywieźli konie ze Starego Sioła do Okocimia, a w lipcu do Żywca i dalej do Cieszyna. Koniom towarzyszył przez cały czas wojennej tułaczki Józef Tyszkowski wraz z rodziną – żoną i synem Ryszardem, przyszłym lekarzem weterynarii w Janowie Podlaskim. „Znalazłszy się poza granicą z końmi, uważaliśmy za swój obowiązek przetrzymać najgorsze, by je z rąk nie wypuścić i doczekać się chwili, kiedy będziemy mogli już sami decydować o ich losie” – wspominał. 17 kwietnia, na przedmieściach Litomierzyc, wędrującą stadninę zaskoczył potężny aliancki nalot. „Około 300 srebrnych ptaków krążyło nad miastem” – opisywał tę sytuację Tyszkowski. Bombardowano stacje kolejowe i przedmieścia przemysłowe. Wykorzystując popłoch w mieście, Tyszkowski zdecydował się na ucieczkę z końmi do centrum, gdzie na rynku i w bocznych uliczkach szczęśliwie wszyscy przetrwali trzygodzinny nalot… czytaj dalej