Reklama
  • Lubochnia Arabians
  • Lubochnia Arabians
Niemcy w Janowie. Wojenne losy polskich koni arabskich 1939-1946, cz. 2

Ludzie i Konie

Niemcy w Janowie. Wojenne losy polskich koni arabskich 1939-1946, cz. 2

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Witraż i Wielki Szlem w płonącym Dreźnie, obraz autorstwa J.A. Wear
Witraż i Wielki Szlem w płonącym Dreźnie, obraz autorstwa J.A. Wear

We wrześniu 1939 roku Rosjanie, którzy 17 września wkroczyli do Polski od wschodu, zrabowali wszystkie konie i majątek z Państwowej Stadniny Janów Podlaski. Tym samym przestała istnieć najlepsza stadnina arabska w Europie. Ze stada liczącego wg danych z 1938 roku 27 klaczy czystej krwi arabskiej pozostała w Janowie tylko Najada (Fetysz – Gazella II), która nie dała się wyprowadzić z boksu. Z tych 27 klaczy 6 zaginęło, a 20 trafiło do rosyjskiej stadniny w Tiersku na Kaukazie.

 

„Das polnische Araber Hauptgestut Janów Podlaski”

Najada, 1941, fot. archiwum
Najada, 1941, fot. archiwum

Po wejściu do Janowa Niemcy natychmiast zaczęli organizować od nowa działalność stadniny pod nazwą „Hauptgestut Janów Podlaski”. Zbierali nieliczne konie zagubione podczas ewakuacji we wrześniu 1939 roku. Odbierali również klacze i młodzież niektórym hodowcom prywatnym (co opisała Anna Bąkowska z Kraśnicy), aby umieścić je w Janowie. Inni podobno sami oddawali klacze do Janowa w obawie przed grabieżą, być może w nadziei odzyskania ich po wojnie. W 1940 roku w Janowie było jedynie 5 klaczy czystej krwi arabskiej. Z tego jedynie Najada 1932 i Saga 1936 z dawnego stada janowskiego.

W lipcu 1944 roku w Janowie Podlaskim znajdowało się ponad 350 koni, w tym 14 klaczy czystej krwi arabskiej i około 100 klaczy półkrwi oraz ok. 180 ogierów. Zatrudnionych było 20 Niemców z komendantem ppłk. Wehrmachtu Hansem Fellgieblem oraz 130 osób polskiego personelu.

 

Wielka ucieczka na zachód

Amurath Sahib pod koniuszym Schultzem, 1943, fot. archiwum
Amurath Sahib pod koniuszym Schultzem, 1943, fot. archiwum

Pierwszy rozkaz wyjazdu stadniny nadszedł w lutym 1944 roku, ale z powodu wyźrebień klaczy wstrzymano go do ostatniej chwili. W nocy z 13 na 14 maja stadnina przeżyła sowiecki nalot bombowy, który na szczęście nie spowodował poważnych strat. Ostatecznie 10 lipca 1944 roku komendant zapowiedział likwidację i wyjazd Stada Ogierów i Stadniny w trzech etapach. Jako pierwsze wyjechało 13 lipca Stado Ogierów pod opieką podkoniuszego F. Kaczmarka. Stado Ogierów liczyło w tamtym czasie ok. 180 koni, z których ok. 40 przebywało jeszcze na punktach kopulacyjnych – te miały dołączyć później. Ogiery zostały załadowane do wagonów kolejowych w Białej Podlaskiej i skierowane do Łącka. 16 lipca jako druga tura wyszła z Janowa Stadnina, w której obowiązki koniuszego pełnił Andrzej Krzyształowicz. Jako trzecia tura wyszła z Janowa grupa koni roboczych z ciężkimi ogierami oraz inny majątek stadniny: zapasy paszy, bryczki, wozy, narzędzia rolnicze itp. oraz cała komenda niemiecka. W Białej Podlaskiej na 34 kryte wagony zostały załadowane 244 konie, w tym Witraż (Ofir – Makata), Trypolis (Enwer Bey – Kahira), Amurath Sahib (Amurath II – Sahiba) oraz 64 źrebięta urodzone w 1944 roku. Po nocy spędzonej na oczekiwaniu, 17 lipca 1944 roku o godzinie 3.30, pociąg ruszył w kierunku Warszawy. Przez Gostynin, Poznań, Leszno i Gorlitz transport dotarł 19 lipca do Zakładu Remontowego w Sohland k. Rotstein. W trudnych warunkach stadnina została rozlokowana, choc brakowało odpowiednich pomieszczeń, paszy, a przede wszystkim personelu.

Przegląd w Janowie. Od lewej: dr Schulze, Gustav Rau, ppłk Hans Fellgiebel, Stanisław Pohoski, 1941, fot. archiwum
Przegląd w Janowie. Od lewej: dr Schulze, Gustav Rau, ppłk Hans Fellgiebel, Stanisław Pohoski, 1941, fot. archiwum

Z 40 masztalerzy, którzy wyjechali z Janowa Podlaskiego wraz z końmi, przed granicą sporo uciekło, tak że do Sohland dotarło 21 ludzi wraz z inspektorem Michałem Jankowskim, Andrzejem Krzyształowiczem, podkoniuszym Witalisem Bieleckim, sekretarzem Stadniny L. Przybylskim, sanitariuszem A. Klimkiewiczem i masztalerzami J. Ziniewiczem i J. Matuszem, K. Guziukiem, W. Bieleckim, Ł. Sawczukiem, R.Michałowskim, J. Mochnaczem, F. Kaczmarkiem, J. Rudaszem i M. Kowalczykiem. Kilka dni po przybyciu stadniny do Sohland na inspekcję przyjechał osobiście szef niemieckich stadnin Wehrmachtu Gustaw Rau.

Klacze ze źrebiętami na padoku, 1943, fot.archiwum
Klacze ze źrebiętami na padoku, 1943, fot.archiwum

12 sierpnia z Łącka do Sohland przyjechało janowskie Stado Ogierów również z niedostateczną ilością personelu. Warunki dla ludzi i koni po interwencji Gustawa Rau uległy poprawie i stały się stosunkowo znośne. W październiku 1944 roku z rozkazu Raua zostały odesłane trzy klacze arabskie do stadniny Gumniska stacjonującej w Wolsztynie oraz wybrakowano 31 klaczy starszych i 12 sztuk młodzieży angloarabskiej. W styczniu 1945 roku wybrakowano część ogierów, a wiele dobrych ogierów zostało oddanych na punkty, z których już nigdy nie powróciły. W tej grupie znalazł się między innymi ogier Towarzysz Pancerny (Enwer Bey – Kasztelanka), który trafił do stadniny SS na Dolnym Śląsku. W tym samym czasie na rozkaz Raua do Sohland przybyły ogiery Wielki Szlem (Ofir – Elegantka), Landsknecht (Koheilan I – Soldateska), Werset (Lowelas – Oda) oraz kilka ogierów półkrwi.

W styczniu 1945 roku rozpoczęły się przygotowania do nieodwołalnej ewakuacji w głąb Niemiec. W tym czasie Stado i Stadnina Janowska miała już nowego „opiekuna” w osobie gen. SS H. Himmlera.

 

Bombardowanie Drezna

Pracownicy oddziału Nettelau, 1945, fot. archiwum
Pracownicy oddziału Nettelau, 1945, fot. archiwum

20 stycznia do Sohland dotarło Stado Ogierów z Bogusławic z niemieckim komendantem i J. Sołtysińskim, a dwa dni później Stadnina Kozienice, również z niemieckim komendantem oraz Ryszardem Zoppim. Obydwie grupy koni po dwudniowym odpoczynku wyruszyły marszem pieszym w kierunku na Drezno.

8 lutego 58 janowskich roczniaków i 5 wysoko źrebnych klaczy zostało załadowanych do pociągu i wysłanych do Drezna. Pozostałe 150 koni Stadniny oraz 140 ogierów Stada i 45 wozów z majątkiem i zapasami paszy ruszyło pieszo w kierunku Drezna. Wobec niemożności zakwaterowania tak dużej ilości koni i ludzi komendant transportu płk F. Bonnet zarządził marsz ogierów aż do Drezna, gdzie 14 lutego kolumna ogierów znalazła się w bezpośredniej strefie nalotu bombowego. Ten największy w dziejach II wojny światowej nalot aliancki na miasto wspominał Marian Kowalczyk: „To była straszna noc. Myślałem, że to już koniec. Konie wyrwały się i poszły za innymi, a ja, będąc okropnie zmęczony i w wielkim stresie, położyłem się i zasnąłem. I wtedy Jan Ziniewicz jadący na Witrażu, a trzymający u boku Wielkiego Szlema, woła: Marian, co ci jest? Ranny jesteś? Wstawaj, skończyło się już bombardowanie” (KP 2/2007, A. Bieńkowski „Trener z Janowa”). Tak się akurat złożyło , że w chwili rozpoczęcia nalotu na Drezno, przybyła tam pierwsza grupa ogierów janowskiego stada prowadzona przez Jana Rudasza: „Wjeżdżamy, a tu nurkowce na nas i ostrzał, i bomby! Jeden ogier padł od razu, dwa zraniono, kilkanaście uciekło, bo ludzie boczne puszczali ze strachu… Melduję pułkownikowi, co jest, a on lekko już ranny. To wracam na tyły, a tu jeszcze gorzej… Źle było – to uciekliśmy do lasu pod Dreznem z kilkoma ogierami, które dało się utrzymać; reszta rozbiegła się po ulicach” (I.J. Kamiński, „Konie rubinowe”).

Polskie konie w Nettelau, 1945, fot, archiwum
Polskie konie w Nettelau, 1945, fot, archiwum

Stadnina w tym czasie pozostała na drodze, ok.70 km od Drezna. Straty w Stadzie Ogierów w czasie przemarszu przez bombardowane miasto szacowane początkowo na 50 do 80 sztuk, okazały się znacznie mniejsze po odnalezieniu sporej liczby koni, które w panice się rozbiegły. Ostatecznie w czasie bombardowania Drezna zginęło ok. 20 ogierów. Po czterech dniach ciągłych nalotów Stado Ogierów i Stadnina otrzymały rozkaz wymarszu z Drezna do miejscowości Torgau – ok. 100 km na północny wschód. W niezwykle trudnych warunkach zaczęły źrebić się klacze. Ciężko chore konie pozostawiono w Dreźnie, a kolejne 25 ogierów ze Stada Rau oddał wojsku. 23 lutego Stado i Stadnina dotarły do Torgau, gdzie wcześniej znalazły się już konie z SO Dębica, SO Białka, SO Bogusławice oraz Stadniny Kozienice. 7 i 8 marca odeszły z Torgau do Mecklenhorst, marszem pieszym, wszystkie konie polskie, poza Stadem i Stadniną Janowską. 202 konie z janowskiej stadniny, w tym 13 ogierów i 12 źrebiąt urodzonych w 1945 roku, zostało 11 marca 1945 roku załadowane do 30 wagonów, kolejne 26 wagonów zajęło Stado Ogierów.

 

Powrót do kraju

Stajnia Zegarowa, 1941, fot. archiwum
Stajnia Zegarowa, 1941, fot. archiwum

Stado Ogierów zostało skierowane do należącego do Grabau folwarku Cleverhof, gdzie pozostało aż do czasu powrotu do Polski w sierpniu 1946 roku. Stadnina natomiast 14 marca dotarła do majątku Nettelau należącego do Schonboken w powiecie Plon niedaleko Kilonii, gdzie również doczekała powrotu do Polski w 1946 roku. Ostatni transport koni z Nettelau przypłynął na statku „Askania” 3 listopada 1946 roku. Tym samym powróciło 6 ogierów czołowych, w tym czystej krwi Witraż, Wielki Szlem i Amurath Sahib, 39 klaczy czystej krwi arabskiej, 71 klaczy półkrwi arabskiej, 18 klaczy półkrwi anglo-arabskiej, oraz ok. 100 sztuk młodzieży. Jak napisał we wspomnieniach towarzyszący koniom w wojennej tułaczce Andrzej Krzyształowicz: „Z tą chwilą zakończył się znowu jeden bardzo burzliwy okres Państwowej Stadniny Koni w Janowie Podlaskim.”

Zapobiegliwość i niemiecka chęć zysku dla janowskiego stada okazała się zbawienna.

 

Czytaj więcej na ten temat:

Józef Tyszkowski i jego epopeja. Wojenne losy polskich koni arabskich 1939-1946, cz. 1

Leonid Ter Asaturow i epopeja wołyńska. Wojenne losy koni czystej krwi arabskiej 1939-1946, cz. 3

Po jasnej stronie: Stefan Zamoyski – (nie)zapomniany bohater

Po ciemnej stronie: Gustav Rau ku chwale Trzeciej Rzeszy

 

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.