Ad
Jak przygotowywać konia do sportowego show

Blog

Jak przygotowywać konia do sportowego show

Ponieważ blog umiera śmiercią naturalną zdecydowałem sie napisać kilka słów o przygotowywaniu koni arabskich do dyscyplin western. Jestem szczęśliwym posiadaczem – moim zdaniem – nietuzinkowego karego araba hodowli pani Marty Napióry – Silvatica Black Arabians – Ferro. Pierwszy problem gdy pojawił się w stajni to czy na pewno chcę do sportu ogiera? Wszyscy mnie przekonywali – Obcięcie jajek tylko dobrze mu zrobi na socjalizację i porozumienie z jeźdźcem. Jakoś łącząc się z nim w bólu powiedziałem zamachowcom stanowczo nie. Musiało minąć jednak trochę czasu – a właściwie pół roku nim zdecydowałem się na niego samemu wsiąść. Koń w stajni zyskał niepopularną opinię wariata posiadającego nadmiar energii pod siedzeniem zrzucając kilka razy jeźdźca z siebie. Żeby nie było nieporozumień – po roku jazdy na nim miesiąc temu i ja dałem sobie szansę na zapoznanie się z kałużą w trakcie tzw. terenu.

Przechodząc do rzeczy – pierwsze blisko 3 miesiące koń miał przez Trenera Ewelinę Zoń nadbudowywane mięśnie grzbietu i zadu przez pracę z ziemi. Choć po 2 miesiącach już były próby po 10-15 minut jazdy na nim. Wkrótce zaczął poznawać elementy socjalizacji. Po pierwsze cofanie – wyrobił sie mu od tego pięknie zad :), następnie skupienie – niestety tu nie pomaga obecność innych koni, a w szczególności siwych. Zamiast skupienia na kole koń zadziera głowę i w zasadzie myśli o tym czy jest szansa zrobić to co zwykle wszyscy prawdziwi koledzy robią od zimy do późnej wiosny. Ponieważ takie myślenie pozytywnie na koncentracje nie wpływa, więc walka trwała. Po kolejnym miesiącu pojawiły się ciche głosy w stajni – że co to za koń? Arab chodzący w ustawieniu? Mały zaczął zjednywać sobie sympatię – przynajmniej części osób. Nie wiedział jednak co go czeka – przed nim zaplanowano jazdę pod seniorem ze słuszną wagą. Niektóre obrończynie zwierząt powiedziały że go zamęczę. Ale okazało się, że mały miał więcej sił i energii niz by wynikało to z jego budowy. Daje to zawsze znać przy jego treningu. Najpierw obowiązkowo 15-20 minut lonży, potem 30-40 minut w stępie i kłusie, dopiero później elementy w galopie. I wcale go to nie zabija. Niestety arab jest zbyt zainteresowany wszystkim dookoła i każda szansa na zdekoncentrowanie sie była wykorzystywana. Po blisko rocznym treningu skupienie utrzymuje się tylko przy pomocy łydki. Właściwie to czasem chcę go nazwać “pukacz” (bez włochatych skojarzeń proszę …:)) . Rytm jazdy wyznacza stukanie łydkami i praca biodrem. Jakakolwiek przerwa zakłócająca ten rytm powoduje że głowa podnosi się i jest wtedy fatalnie. Teraz koń nie przypomina w swoim ustawieniu takiej ikony jak był – nadal pięknie się porusza, ale nabudowane mięśnie grzbietu powodują że nie zadziera wreszcie wysoko głowy. Przestał płynąć wysoko nad ziemią i teraz porusza sie raczej jak na fali. czyli oszczędnie i ekonomicznie pod kątem zużycia energii :)).

Właściwie to tyle tytułem wstępu.Ferro startuje w dyscyplinach horsemnaship senior i reining senior amator oraz reining młode konie. W najbliższy weekend jest jego debiut w Korytach w stajni Golden Horse koło Prażmowa i Piaseczna w rywalizacji z quarterami. Wiem, że szans na wygraną w “młodych koniach” nie ma , ale trzymam za niego kciuki. Potrafi ładnie jechać koła w pełnej kontroli prędkości, fajnie zmienia nogi i cofa. Stopy i spiny są do pracy. Po zawodach napiszę dalszą część.

23 sierpnia 2010

Wiec już po zawodach. Tydzień przed zawodami była tragedia. Ferro – miałem wrażenie się uwstecznił o kilka miesięcy. Niekontrolowane galopy, zmiany nogi, stawanie dęba przy najazdach.  Wyrywał się i odmawiał posłuszeństwa przy gimanstyce, wszystkie ćwiczenia na prawą stronę zaczynały się od buntu. Zrobienie czegokolwiek w punkcie, czyli trawersu, volty, zmiany rodzaju chodu było prawie niemożliwe.

W przeddzień zawodów byłem prawie załamany. W piątek rano i w sobotę trening o 6 rano, zanim wstanie mocne słońce. Powtórka z rozrywki. Koń nabuzowany jak nie wiem. Paszy dostaje tyle co zwykle, czyli po miarce karmy rano i wieczorem oraz w obiad 1/2 miarki. No i oczywiście siano. Żeby zaczął reagować na pomoce najpierw trzeba było go 20 minut stepować w karuzeli, potem 40 minut w kłusie pod siodłem, potem 40 minut w lożowniku, gdzie wiekszość czasu to był galop i dopiero ostatnie 10 minut koń reagował.

Niedziela rano. Pierwszy trening przed wszystkimi zawodnikami o godzinie 5.30 – najpierw 20 minut lonżowania, potem godzina kłusa i galopu (większość galopu) i potem około 7.30 trening pod siodłem – i albo koń się już zmęczył albo nagle olśnienie. Zaczął reagowac na pomoce …. Hip Hip Hurra. Nie to żeby jakaś rewelacje, bo w galopie jednak były problemy, ale był już kontakt. Po 40 minutach treningu 15 minut stępowania i mycie. Dopiero potem śniadanie – połowa normalnej porcji. Druga połowa 2 godziny przed startem.

Prze startem jescze 20 minut spokojnego kłusa i ćwiczenia na arenie. I… zająłem wprawdzie ostatnie miejsce, ale wiem, że to moje błędy w większości. Ferro prawie przejechał idealnie, nawet grzejące sie kobyły nie prowadziły do szaleństwa. Tak wiec mimo słabej pozycji jestem z niego dumny. Ja nad sobą popracuje, a on niech zostanie taki jak w niedzielę.

Pytanie tylko – czy ktoś ma pojęcie ile godzin treningu dziennie mogą wytrzymać nogi araba? Bo to że on wytrzyma dużo to pewne.

Editors of polskiearaby.com are not responsible for the articles published on blogs. The opinions expressed in the texts are the personal views of the authors.

Share this:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email

Author's last posts:

January 8, 2011
September 1, 2010

Navigation

Posts calendar

March 2024
MonTueWedThuFriSatSun
26
27
28
29
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
1
2
3
4
5
6
7
Ad
Ads

Newsletter

Ads
Equus Arabians
This website uses cookies to provide services at the highest level. By continuing to use the site, you agree to their use.