Ad
Tomasza Chalimoniuka wzloty i upadki

Blog

Tomasza Chalimoniuka wzloty i upadki

Zanim komukolwiek się przyśniło, że Tomasz Chalimoniuk zostanie szarą eminencją państwowej hodowli koni arabskich w Polsce, miał on już za sobą bogatą karierę biznesmena. Liczba spółek, których był pełnomocnikiem lub współwłaścicielem jest imponująca. Równie imponująca jest różnorodność przedmiotu działania tych spółek, od gier losowych poprzez działalność deweloperską, łączność satelitarną, usługi dentystyczne, usługi motoryzacyjne, konsulting, czy też produkcję karm dla rybek. Jego działalność biznesowa jest znana od 2002 roku, kiedy to został wspólnikiem niejakiego McKenzie oraz prokurentem w spółce PGS zajmującej się grami liczbowymi.

Tomasz Chalimoniuk zyskał większy format jako prezes Spółki TTComm, działającej w obszarze usług telekomunikacyjnych i satelitarnych. Spółka ta posiadała koncesję MSWiA na obrót wyrobami i technologią o przeznaczeniu wojskowym i policyjnym, oferując rozwiązania dla zagranicznych misji wojskowych. Można mniemać, iż wpływy, wartościowe kontakty oraz wejście na salony rządowe zyskał dzięki wygraniu przetargu na zapewnienie łączności satelitarnej dla polskiego kontyngentu w Afganistanie. By zrealizować to zadanie, Spółka dzierżawiła łącza satelity należącego do Gazpromu. W 2015 roku ówczesny prezes Zarządu TTComm S.A. Tomasz Chalimoniuk był nawet organizatorem międzynarodowej konferencji „Przemysł kosmiczny – wyzwania i możliwości dla Polski”.

Tak oto Tomasz Chalimoniuk wypłynął na szersze wody biznesu. Został wspólnikiem Przemysława Krycha, z którym założyli Spółkę E-Toto Zakłady Buchmacherskie Sp. z o.o., a raczej Prokurentem tej spółki. Formalnie wspólnikami były żony obydwu panów, podczas gdy sam Przemysław Krych występował jako członek organu nadzoru, podobnie jak Agnieszka Iżewska, obecnie prawa ręka Tomasza Chalimoniuka w PKWK. Przemysław Krych stał się znany jako późniejszy założyciel Spółki Griffin Real Estate, zyskując miano człowieka, który „wykupuje miasta”. Tomasz Chalimoniuk był również wieloletnim prezesem spółki Totolotek, należącej do greckiego giganta Intralot, jednej z największej firm hazardowych na świecie. W 2015 roku chodziły słuchy o zainteresowaniu się przez jakiegoś handlarza nieruchomościami terenem Zespołu Torów Wyścigów Konnych na Służewcu. Można się tylko domyślać, kim był ów handlarz. Wcześniej jednak, bo w 2008 roku, ówczesny prezes PKWK podpisał ze Spółką Totalizator Sportowy umowę na 30-letnią dzierżawę Toru Wyścigów Konnych zawierającą aneks zezwalający dzierżawcy na wybudowanie na torze obiektów biurowych, hotelowych, handlowych lub innych o komercyjnym charakterze.

Swoje umiejętności skutecznego prowadzenia intryg Tomasz Chalimoniuk zademonstrował w 2015 roku przy okazji obejmowania funkcji p.o. prezesa PKWK. Wykorzystał piastowane wówczas stanowisko Przewodniczącego Rady PKWK (w Radzie zasiadał z rekomendacji Totalizatora Sportowego), składając wniosek o odwołanie z funkcji prezes Agnieszki Marczak, cenionej w środowisku hodowców koni pełnej krwi, a następnie ogłaszając konkurs na prezesa, łamiąc przy okazji wszelkie obowiązujące procedury. Tomasz Chalimoniuk pokazał, iż gra fair play to nie jego bajka. Najważniejsze, że cel został osiągnięty. Minister Jurgiel powołał Tomasza Chalimoniuka na p.o. prezesa PKWK, wcześniej odwołując Agnieszkę Marczak z funkcji prezes PKWK. Tak oto wskutek swoistego „puczu” Tomasz Chalimoniuk stanął na czele PKWK jako człowiek o licznych, nie do końca jasnych powiązaniach biznesowych, obejmujących m.in. branżę deweloperską. Sam zresztą odziedziczył po ojcu firmę deweloperską SATO. To ważna konstatacja, gdyż teren Toru Wyścigów Konnych na Służewcu jest wciąż łakomym kąskiem dla deweloperów. Ponadto, swoją funkcję w PKWK Tomasz Chalimoniuk pełnił i pełni prowadząc równolegle kilka firm, których jest właścicielem. Jak znawcy tematu skomentowali podówczas nominację Chalimoniuka na p.o. prezesa PKWK? Komentarz był taki, że wszechstronne zainteresowania i kwalifikacje Tomasza Chalimoniuka nie tylko nie mają nic wspólnego z końmi, ale stanowią wręcz zagrożenie dla spraw hodowli i selekcji. Nic dodać, nic ująć.

Działalność biznesową Tomasza Chalimoniuka wyróżniają dwie cechy: duża dywersyfikacja oraz dbałość o interes własny, nie zapominając też o interesie swego kręgu rodzinno-towarzyskiego. Taki bagaż daje mu poczucie, iż zna się na wszystkim, lecz zaburza ocenę, gdzie kończy się interes publiczny a zaczyna prywata.

Dla Tomasza Chalimoniuka nowe otwarcie nastało z chwilą odejścia Krzysztofa Jurgiela z rządu i mianowaniem Jana Krzysztofa Ardanowskiego na ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dniem 30.06.2018. Nie znam wcześniejszych powiązań obydwu panów. Pewne jest to, iż od pierwszego dnia urzędowania Tomasz Chalimoniuk stał się faworytem ministra Ardanowskiego. Odtąd Tomasz Chalimoniuk dysponował ministerialnym carte blanche na podejmowane przez siebie działania obliczone na całkowite przejęcie wpływów w państwowej hodowli koni arabskich.

Odchodzący Krzysztof Jurgiel zapisał się w historii państwowej hodowli koni arabskich jako ten minister, który miał odwagę odwołać ze stanowisk prezesów stadnin Marka Trelę, Jerzego Białoboka oraz nadzorującą stadniny ze strony ANR Annę Stojanowską. Miał do tego prawo i uczynił to z ważnych powodów. Otóż NIK, nadzór właścicielski oraz organy ścigania stwierdziły szereg nieprawidłowości w Janowie i Michałowie. W Janowie stwierdzono m.in., iż część zawieranych umów była dla stadniny niekorzystna, strona internetowa stadniny znajdowała się na prywatnym serwerze, istniały nieprawidłowości w umowie najmu między spółką a prezesem, jak również nieprawidłowości w stosowaniu stawek i nieregulowanie należności za hotelowanie koni. Ponadto, bez umów udostępniano lokale osobom postronnym, itd. itp. Zarzuty te potwierdziły się w całej rozciągłości podczas audytu przeprowadzonego przez firmę BDO w 2016 roku. Minister Jurgiel naruszył jednak potężne interesy osób czerpiących korzyści z istniejącego dotąd układu firmowanego przez „wielką trójkę”. Odwołanie Treli, Białoboka i Stojanowskiej nie mogło ujść bezkarnie. W reakcji na decyzję ministra Jurgiela uruchomiono w skali krajowej i międzynarodowej potężny aparat propagandowy, który swoją szeroko zakrojoną i dokładnie przemyślaną kampanią z użyciem czarnego PR doprowadził do odejścia Jurgiela ze stanowiska.

Wejście Jana Krzysztofa Ardanowskiego do rządu otworzyło Tomaszowi Chalimoniukowi drogę do założonego przez niego celu, czyli objęcia pełni władzy nad państwowymi stadninami koni arabskich. Powszechnie krytykowana decyzja o tym, by Narodowy Pokaz Koni Arabskich anno domini 2018 przeprowadzić na Służewcu, zaś jego organizację powierzyć PKWK była dla Tomasza Chalimoniuka darem z nieba. Z tą chwilą de facto stał się szarą eminencją sprawującą kontrolę nad wszystkimi decyzjami dotyczącymi państwowych stadnin koni arabskich. Należy jednak podkreślić, iż ten chytry plan nie był jego autorskim dziełem. Tomasz Chalimoniuk, Marek Trela i Jerzy Białobok znali się dobrze z pracy w IV kadencji Rady PKWK, kiedy to Tomasz Chalimoniuk był jej przewodniczącym. Cała ta ekipa szybko przystąpiła do działania, mając za sobą poparcie ministra Ardanowskiego. Chodziło więc nie tylko o władzę dla Chalimoniuka, lecz także o przywrócenie Stojanowskiej, Białoboka i Treli do wpływów w państwowej hodowli koni arabskich.

Narodowy Pokaz Koni Arabskich 2018 zakończył się niespodziewanym i bezprecedensowym wystąpieniem Jana Krzysztofa Ardanowskiego, w którym przeprosił „wielką trójkę” za podjęte wobec nich przez Krzysztofa Jurgiela działania. W świetle jupiterów Ardanowski ogłosił, iż oto tworzy wąską radę ds. hodowli koni, powołując do niej Tomasza Chalimoniuka, Annę Stojanowską i Jerzego Białoboka. Tak oto zmaterializował się pierwszy element planu przywracania starej ekipy do wpływów.

W tym miejscu trzeba sobie jasno powiedzieć, że swoim wystąpieniem minister Ardanowski zrehabilitował ludzi, wobec których cały czas istniały i nadal istnieją poważne zarzuty o niegospodarność. Ponadto, grupa ta wykorzystała do cna wszystkie swoje możliwości, by uskuteczniać bojkot kolejnych po 2015 aukcji koni arabskich, z egoistycznych pobudek szkodząc świadomie państwowej hodowli koni arabskich.

Nowy sojusz scementowany bezwarunkowym poparciem nowego ministra szybko pokazał swoje prawdziwe oblicze. Wskutek zorganizowanej akcji bojkotu, czarnego PR i spolegliwych mediów oraz pewnych zakulisowych intryg, które zapewne kiedyś ujrzą światło dzienne, aukcja Pride of Poland 2018 zakończyła się klęską. Była to klęska sprzedażowa i klęska wizerunkowa. Dodajmy, iż organizatorem tej aukcji była SK Michałów wraz z jej prezesem Maciejem Grzechnikiem. Oprawa tejże aukcji była nieprawdopodobnie oryginalna i piękna, oferowane konie z najwyższej półki, a organizacja bez zarzutu. Ale to nie miało znaczenia. Interes państwowej hodowli koni arabskich oraz interes stadnin nie miały znaczenia. Chodziło o wendettę na Macieju Grzechniku i Hannie Sztuce. W zawartym sojuszu Chalimoniukowi chodziło tylko o władzę, zaś pozostałym jego uczestnikom chodziło również o osobistą zemstę. Anna Stojanowska z lubością mogła teraz opowiadać w mediach o tym, jakie „dno” osiągnęła aukcja Pride of Poland. Tymczasem Jan Krzysztof Ardanowski, wspierający Tomasza Chalimoniuka, w świetle kamer TVN ogłosił odwołanie Macieja Grzechnika z funkcji prezesa SK Michałów. Na jego miejsce namaszczona została Monika Słowik. Ta sama Monika Słowik, która zasiadała wraz z Chalimoniukiem w Radzie PKWK i pomogła mu w intrydze skierowanej przeciw Agnieszce Marczak z PKWK. Trzeba więc przyznać, że Tomasz Chalimoniuk umiał odwdzięczyć się za okazywane mu poparcie. Przejęcie w SK Michałów sterów przez Monikę Słowik przyniosło sojuszowi kilka korzyści. Sam Tomasz Chalimoniuk zaczął pomału wkradać się w łaski „influencerów” stojących murem za odwołaną „trójcą”, zaś Jerzy Białobok nie tylko odzyskał kontrolę nad SK Michałów (wszak Monika Słowik była mu całkowicie podporządkowana), lecz zdołał odsunąć tych, którzy grzebali w dokumentacji SK Michałów dowodzącej różnorakich nieprawidłowości w zawieranych przez Białoboka umowach dzierżaw, nie wspominając o sugerowanych manipulacjach obejmujących transakcje aukcyjne na „rekordowe” kwoty, by nie wspomnieć o „ustawionej” jakoby licytacji klaczy Ejrene na Pride of Poland 2014. Z tego co wiem, ta sprawa wciąż nie została ostatecznie wyjaśniona.

Powołana przez ministra Ardanowskiego Rada ds. hodowli koni z udziałem Chalimoniuka, Stojanowskiej i Białoboka zebrała się ledwie kilka razy. Jej powołanie nie miało wcale na celu opracowywania programów hodowlanych, czy też programów rozwoju lub wizji funkcjonowania i finansowania PSK. Chodziło tylko o wyłącznie o jedno: kolejna aukcja Pride of Poland 2019 miała stać się spektakularnym sukcesem ministra oraz jej organizatora, Tomasza Chalimoniuka. Odtąd było bowiem wiadome, iż to PKWK staje się etatowym organizatorem Pride of Poland. Taki sukces był możliwy tylko pod warunkiem zniesienia istniejącego bojkotu Pride of Poland wśród zagranicznych kupców, a to właśnie Stojanowska i Białobok mieli takie możliwości sprawcze.

Z żalem należy skonstatować, iż Rada całkowicie pominęła już wówczas palące zagadnienia związane z koniecznością takiej zmiany formy prawnej PSK, by mogły uzyskiwać na swoją działalność państwowe dotacje. Formuła działania PSK jako spółek prawa handlowego była z gruntu chybiona. Pamiętajmy, że zadaniem państwowych stadnin koni arabskich w Janowie, Michałowie i Białce było i jest zabezpieczenie materiału genetycznego polskich ogierów i klaczy poprzez utrzymanie w hodowli rodzin i rodów koni arabskich czystej krwi cennych dla polskiej hodowli. Sprzedaż koni musi więc uwzględniać konieczność pozostawienia w hodowli niezbędnej liczby koni reprezentujących krajowe rodziny i rody, mogące uczestniczyć w dalszej reprodukcji i pozwalające na uzyskanie postępu hodowlanego. Nakładane na te stadniny obligo wypracowywania zysku przyniosło taki skutek, iż za rządów w stadninach Treli i Białoboka nastąpiło drastyczne uszczuplenie puli genowej polskiego konia arabskiego. Utrzymywanie obecnej formy własności to de facto działanie na upadek stadnin oraz na utratę posiadanego zasobu genowego. Korzyść z takiego stanu rzeczy miały obce stadniny, latami kupujące w Polsce bezcenne klacze hodowlane wyprzedawane dla zysku. Członkowie Rady nie uznali za stosowne pochylić się nad problemem finansowania PSK, mimo iż problem stawał się coraz bardziej palący.

Rok 2018 SK Janów Podlaski zamknęła stratą w wysokości 3 273 243,96 złotych. Wynik ten był spowodowany spadkiem popytu na konie arabskie czystej krwi oraz stratami wywołanymi przez suszę w 2018 roku. Susza sprawiła, że wobec zmniejszonej produkcji, wyprodukowane zboża i produkty rolnicze musiały zostać przeznaczone na pasze dla utrzymywanych zwierząt, co przełożyło się na brak przychodów z towarowej produkcji roślinnej, a tym samym na wynik finansowy. Jako podmiot powiązany z kapitałem publicznym, spółka nie mogła też korzystać ze środków pomocowych. Cóż z tego? Jerzy Białobok powiedział mi w oczy w Białce 2019 roku, iż jego zdaniem nie ma żadnej konieczności zmiany formy prawnej stadnin ani ich dotowania, gdyż dobre zarządzanie wystarczy. Wtórował tym słowom nie tylko Tomasz Chalimoniuk, ale też cały medialny dwór skupiony wokół „trójcy”. Można było odnieść wrażenie, że interesom tych ludzi sprzyjała w danym momencie sytuacja „im lepiej, tym gorzej”. Z jednej strony, umożliwiała wyprzedaż najcenniejszych koni na rzecz powiązanych z nimi stadnin, z drugiej zaś dawała oręż przeciwko prezesom, a raczej prezesowi spoza kręgu ich wpływów.

Aukcja Pride of Poland 2019 przyniosła oczekiwany sukces sprzedażowy i wizerunkowy. PKWK wraz z SK Janów Podlaski sprostali wyzwaniu organizacyjnemu, zaś do Janowa zjechali bojkotujący od 2016 roku aukcję Pride of Poland Christine Jamar oraz Al Thumama Stud, skądinąd starzy klienci Treli i Białoboka. Przybyły też inne tuzy światowego środowiska arabiarskiego, a gwiazdą aukcji została Galerida. Za 400 tysięcy euro trafiła w ręce Al Thumama Stud. Było pięknie. Minister był szczęśliwy, Tomasz Chalimoniuk odtrąbił sukces imprezy, a dalej miało być tylko lepiej. Jakoś nikomu nie przeszkadzało, iż występując jeszcze w roli członka ministerialnej Rady Jerzy Białobok siedział przy stoliku swojej klientki Christine Jamar, asystując jej przy licytacji, zaś cena zakupu Galeridy dziwnym trafem była znana już wcześniej. W dniu aukcji Pride of Poland 2019, jedząc śniadanie w Zamku Biskupim, usłyszałam od osoby przy moim stoliku, że Galerida zostanie sprzedana za 400 tysięcy euro. Tak też się stało. Wnioski nasuwają się same. Po udanej aukcji Pride of Poland 2019 Rada ds. hodowli przy ministrze Ardanowskim została rozwiązana. Spełniła bowiem swój cel, czyli aukcyjny sukces.

Sukces sukcesem, rada radą, cały czas nierozwiązany pozostawał problem takiej zmiany formuły funkcjonowania PSK, by mogły otrzymać wsparcie państwa. Podczas grudniowego posiedzenia sejmowej Komisji Finansów, wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski złożył wniosek o dokapitalizowanie strategicznych spółek Skarbu Państwa nadzorowanych przez KOWR, w tym 4 stadniny i 2 stada ogierów, łączną kwotą 43 mln złotych, w tym 5 mln dla Janowa. Problem tkwił jednak w tym, że w Janowie urzędował Grzegorz Czochański, ani znajomy, ani rodzina Tomasza Chalimoniuka. Nie można było dopuścić, by skorzystał na dokapitalizowaniu stadniny. Miało się stać tak, jak wieszczyli spolegliwi blogerzy, czyli rok 2019 miał zakończyć się dla SK Janów Podlaski pod wodzą Czochańskiego potężną, wielomilionową stratą. Po raz kolejny Chalimoniuka wsparł medialny dwór „trójcy”. „Samorodna ekspertka” Alina z fejsbuka i jej podobni wypowiadali się we wszystkich mediach, iż dokapitalizowania stadnin nie było nigdy, a Trela sam sobie dawał radę. Narracja była taka, że za nic nie można dopuścić do marnowania budżetowych pieniędzy. Skutek był następujący: wobec „zgłoszonych wątpliwości” do przedstawionej propozycji minister przeznaczył niewydatkowaną w 2019 roku sumę na realizację w 2020 roku innych celów.

Styczeń tego roku zainicjował ostatni akt przejmowania przez Tomasza Chalimoniuka całkowitej kontroli nad państwowymi stadninami koni arabskich. Niemal równolegle ogłoszono konkurs na prezesów stadnin w Janowie i Michałowie, oraz stworzono w MRiRW nowe stanowisko pełnomocnika ds. hodowli koni. Z nadania ministra Ardanowskiego, pełnomocnikiem tym został Tomasz Chalimoniuk. Oficjalnie, jego zadaniem na tym stanowisku jest kompleksowa ocena stanu hodowli w Polsce, a także przedstawianie rekomendacji w zakresie hodowli koni w spółkach o szczególnym znaczeniu dla gospodarki narodowej. Zadziwiająco duży zakres uprawnień dla człowieka, który o hodowli koni nie wie nic. Do innych zadań pełnomocnika miało też należeć inicjowanie i wspieranie promocji polskich koni w kraju i za granicą. Należy dodać, iż KOWR otrzymał wytyczne, by wszelkie decyzje dotyczące obsady stanowisk w PSK „konsultować” z nowym pełnomocnikiem. Od tej chwili Tomasz Chalimoniuk stał się królem PSK, sprawując jednoosobowo pełnię władzy nad państwową hodowlą koni arabskich. Widzimisię ministra sprawiło, że KOWR oraz sami prezesi stadnin zostali mu całkowicie podporządkowani.

Tomasz Chalimoniuk osiągnął apogeum swego WZLOTU i skwapliwie zaczął korzystać z pełni swojej władzy. Pierwszym celem było umieszczenie swoich ludzi w SK Janów Podlaski oraz SK Michałów. Rozpisany konkurs na prezesów stadnin pozostał nierozstrzygnięty. Dlaczego? Ano dlatego, że Tomasz Chalimoniuk miał prawo powołać p.o. prezesów bez żadnego postępowania kwalifikacyjnego. Przyznał to sam w rozmowie ze mną podczas pierwszego dnia Narodowego Czempionatu Koni Arabskich w Janowie. Na moje pytanie, skąd wziął się pan Gawlik, również przyznał otwarcie, iż Marek Gawlik został mu polecony przez znajomych. Ale o tym za chwilę. W kwietniu br. okazało się, iż wobec nierozstrzygnięcia konkursu, na p.o. prezesa SK Michałów został powołany Marek Romański, podwładny Chalimoniuka z PKWK. W Janowie odwołano Grzegorza Czochańskiego, dotychczasowego p.o. prezesa, powołując na jego miejsce całkiem nieznanego w środowisku Marka Gawlika, specjalistę w handlu oponami Goodyear. Zadziwiające było to, że nominacja totalnego dyletanta spotkała się z aplauzem Aliny z fejsbuka oraz pozostałego dworu. Marek Gawlik zaprezentował w „Świecie Koni” swój plan na Janów i rozpoczął urzędowanie w glorii wybitnego menedżera. Patrząc na sprawę z obecnej perspektywy wszystko jest jasne. Marek Gawlik to sensu stricto człowiek Chalimoniuka, który jako figurant przywraca do wpływów w Janowie ludzi związanych z Markiem Trelą. Ten scenariusz stał się oczywisty chwilę później.

W pierwszej połowie maja wystąpiłam do KOWR z zapytaniem, w jaki sposób zamierza wesprzeć SK Janów Podlaski zmagającą się z trudnościami spowodowanymi pandemią. W dniu 15 maja otrzymałam z KOWR odpowiedź, iż „KOWR mając na uwadze obecną sytuację powierzył stanowisko p.o. Prezesa Zarządu osobie o dużym doświadczeniu menadżerskim, pokładając jednocześnie nadzieję na zmianę sposobu zarządzania Spółką, umożliwiającą poprawę jej sytuacji. Pełniący obowiązki Prezesa Marek Gawlik rozpoczął współpracę z wybitnym i uznanym w środowisku międzynarodowym specjalistą do spraw hodowli koni arabskich, obdarzonym dużą wiedzą merytoryczną i doświadczeniem. Ma on pomóc w poprawie sytuacji Spółki. Wobec powyższego, wyników zmian można spodziewać się w niedługiej perspektywie.”

Enigma co to personaliów owego „wybitnego” specjalisty ds. hodowli koni arabskich wyjaśniła się 26 maja, kiedy to sama wybitna zabrała głos w swojej sprawie. „Wybitną” okazała się Anna Stojanowska. Jak zadeklarowała w Dzienniku Wschodnim z 26 maja, „nowy prezes zwrócił się do mnie z taką prośbą w kwietniu. Zaczęłam doradzać od 14 kwietnia, chodzi o selekcję koni, całe zarządzanie stadem i typowanie koni na sprzedaż. Najpierw jednak były kilkugodzinne rozmowy z prezesem stadniny i panem Tomaszem Chalimoniukiem”. Oczywistym jest, iż Stojanowska była wyborem Chalimoniuka, zaś Gawlik po prostu skorzystał z „rady”. W medialnych wypowiedziach Stojanowska zaznaczała, iż współpracuje z janowską stadniną na umowę zlecenie, bo od kilku lat prowadzi niezależną firmę. Dla nikogo nie jest tajemnicą, iż od 2016 roku Stojanowska prowadzi własną firmę doradztwa hodowlanego i pośrednictwa w handlu końmi o nazwie Horse Breeding Adviser Anna Stojanowska. W mediach społecznościowych podniosły się więc głosy o zatrudnieniu Stojanowskiej na warunkach rażącego konfliktu interesów. KOWR skwitował te głosy oświadczeniem, iż „to zarząd janowskiej spółki decyduje o swoich sprawach kadrowych – KOWR nie wydawał żadnej zgody na zatrudnienie pani Anny Stojanowskiej w spółce”. W odpowiedzi na moje zapytanie skierowane do Marka Gawlika w tej sprawie otrzymałam lakoniczną odpowiedź, iż „SK Janów Podlaski nie ma wiedzy, aby podjęcie współpracy z Panią Anną Stojanowską na warunkach uzgodnionych przez strony stanowiło jakikolwiek rażący konflikt z PKD Spółki”. Skierowałam również pismo do Ministra Rolnictwa z prośbą o stanowisko, lecz podsekretarz stanu w MRiRW odesłał mnie do p.o. prezesa SK Janów Podlaski. Innymi słowy, czysta kwadratura koła. Podobną odpowiedź otrzymałam z PKWK.

W międzyczasie Tomasz Chalimoniuk i Anna Stojanowska zaprezentowali, na co ich stać. Aby uwiarygodnić niekompetentnego w sposób oczywisty Marka Gawlika, z udziałem posłanek Niedzieli i Kluzik-Rostkowskiej zorganizowano medialną hucpę, z której wynikało, że Grzegorz Czochański i jego ekipa wraz z Anną Stefaniuk i Arturem Bieńkowskim zgotowała janowskim koniom i krowom istne piekło. Zaprzeczające tym doniesieniom raporty NIK oraz wyniki kontroli Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach zostały potraktowane jak kłamstwo. SK Janów Podlaski obrzucono medialnym błotem, zarówno w kraju, jak i zagranicą. Nowa władczyni Janowa szeroko informowała media, iż konie urodzone w Janowie od 2016 roku są nic nie warte. Janowskiej stadninie wyrządzono bezprecedensową szkodę wizerunkową i zszargano opinię ludzi od lat oddanych janowskim podopiecznym. Chodziło wszak o pokazanie, że to Marek Gawlik „uzdrowił” stadninę. Mimo iż minister Ardanowski starał się tonować te zarzuty, w dniu 9 czerwca urządził w janowskiej stadninie medialny spektakl dla dziennikarzy ze swoim udziałem. Tym samym udzielił swojego poparcia nominatowi swojego protegowanego. VIP-owskich gości ze sfer rządowych oprowadzała przywrócona do łask Alina z fejsbuka. Czym zajmowała się doradczyni raz w tygodniu? „Oczyszczaniem” janowskich stajni przy pomocy „oczyszczonego” personelu. Za jej rządów w SK Janów Podlaski miały miejsce trzy przetargi koni. Z tego co słyszałam, konie sprzedawano za rekordowo niskie ceny, ale pierwotni nabywcy szybko odsprzedawali te konie dalej z dużym zyskiem. „Oczyszczanie” janowskich stajni miało też za zadanie zwolnienie miejsca na hotelowanie koni za pieniądze, konkretnie za 50 złotych dziennie.

Powodowana uczuciem całkowitej bezradności zdecydowałam się w dniu 16.06.2020 złożyć do odpowiednich organów doniesienie na Marka Gawlika o zatrudnienie w SK Janów Podlaski Anny Stojanowskiej na warunkach rażącego konfliktu interesów mogącego narazić stadninę na szkodę wielkich rozmiarów. Bardzo szanowana przeze mnie pani profesor Krystyna Chmiel nie miała żadnej wiedzy o tym, iż złożyłam takie doniesienie. Jednak Tomasz Chalimoniuk w swojej skrajnej bezczelności zarzucił w wypowiedzi dla TVN pani profesor Krystynie Chmiel, iż kierując się osobistą wendettą spowodowała usuniecie Anny Stojanowskiej z Janowa. Stanowczo dementuję. Co gorsza, Tomasz Chalimoniuk dokładnie wiedział, kto stoi za ww. doniesieniem.

„Zadziwia” fakt, iż z chwilą nominowania Marka Gawlika na p.o. prezesa SK Janów Podlaski, Tomasz Chalimoniuk, Marek Gawlik oraz towarzystwo wokół Aliny z fejsbuka zaczęło nagle domagać się dokapitalizowania stadniny oraz takiego jej przekształcenia własnościowego, by umożliwić dotowanie przez państwo SK Janów Podlaski. Jak widać, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Mało tego, Gawlik ubrał się w autorstwo postulatu o dotowanie stadnin. Skrajna bezczelność. W międzyczasie opublikowano „Sprawozdanie z działalności Zarządu SK Janów Podlaski za rok 2019”. Okazało się, że wbrew hiobowym prognozom, Grzegorzowi Czochańskiemu udało się zmniejszyć o ponad dwa miliony stratę z końca 2018 roku. Lektura tego dokumentu pokazuje dobitnie, jak dobrym gospodarzem i finansistą był Grzegorz Czochański. Miał on jednak jedną i podstawową wadę. Nie był człowiekiem Chalimoniuka. Zarówno on sam, jak i stadnina zapłaciły za to wysoką cenę.

Narodowy Czempionat Koni Arabskich Czystej Krwi wraz z Aukcją Pride of Poland 2020 miały stać się wreszcie autorskim sukcesem samego Tomasza Chalimoniuka, konsolidując w ten sposób jego władzę nad Janowem i pozostałymi stadninami. Janowska impreza miała odbyć się mimo i wbrew koronawirusowi. Opublikowana lista aukcyjna została w spolegliwych mediach określona jako mało kontrowersyjna, mimo umieszczenia na tej liście klaczy Perfinka, reprezentującej bezcenną wartość hodowlaną. Przy okazji Anna Stojanowska informowała, że janowska oferta będzie „oszczędna”, bo Janów nie ma się czym chwalić. Minister Ardanowski wsparł po raz kolejny swojego protegowanego, fundując z kasy państwa rekordowe nagrody dla uczestników Narodowego Czempionatu.

Wydaje się, iż aukcja Pride of Poland 2020 może okazać się początkiem końca kariery Tomasza Chalimoniuka jako wszechwładnego pana państwowej hodowli koni arabskich. Chalimoniuk chciał dać zarobić Markowi Szewczykowi jako współprowadzącemu Narodowy Czempionat Koni Arabskich. Wraz z Mariuszem Rytelem Szewczyk dał popis całkowitego braku profesjonalizmu, dyskredytując samego siebie jako „eksperta” od koni arabskich, ale również dyskredytując zatrudniającego go Tomasza Chalimoniuka. Na janowskiej imprezie skandal gonił skandal. Tuż przed aukcją Pride of Poland Marek Szewczyk jak menel dopuścił się fizycznego ataku na gościa aukcji i pełnomocnika Al Jawza Stud. Niestety, Tomasz Chalimoniuk nie stanął na wysokości zadania jako organizator. Zamiast bezzwłocznie przeprosić poszkodowanego oraz usunąć Marka Szewczyka z namiotu VIP i ze stadniny, Tomasz Chalimoniuk udał, że o niczym nie wie. Szkoda, że tak bardzo był zaabsorbowany dbałością o zadowolenie ministra. Klienci aukcji byli mniej ważni. Panowie Chalimoniuk i Gawlik brylowali wśród rządowych VIP-ów otoczeni żonami i dziećmi. Przed kamerami TVN Tomasz Chalimoniuk wyznał, iż oto czuje się jak w rodzinie. Wspaniale, o to przecież chodziło. Przed mediami powtarzał wraz z ministrem słowo „sukces” niezliczoną ilość razy. Do tej idylli brakowało tylko jednej osoby: Anny Stojanowskiej. Nie było więc komu tłumaczyć się ze skandalu. Skandalem były bowiem wyniki „Pride of Poland 2020” oraz „Summer Sale” dla SK Janów Podlaski. Przychód w wysokości 102 tysięcy euro za pięć wspaniałych klaczy to skandal. Ceny Summer Sale to wręcz mega skandal. Chcę powiedzieć jasno, że sprzedaż Aplii, Amiraty, Wołogdy, Pitawala stanowi nie tylko uszczerbek hodowlany i pokazowy dla SK Janów Podlaski, ale i dowodzi działania przez Annę Stojanowską, Marka Gawlika i Tomasza Chalimoniuka na szkodę materialną stadniny o dużej wartości. Jest rzeczą niewiarygodną, że żadna z osób odpowiedzialnych nie wytłumaczyła się ze skandalicznie niskich cen rezerwowych na janowskie konie. Inna sprawa, że dla tych cen nie ma wytłumaczenia. Może być tylko sankcja. Przykrywką dla tego skandalu cenowego w odniesieniu do janowskich koni miała być rekordowa cena wylicytowana za Perfinkę. Sukces aukcji krył się bowiem za sukcesem jedynej klaczy: Perfinki. Po emocjonującej licytacji uzyskała imponującą cenę EUR 1 250 000,00. Radość z takiej ceny przyćmiły kuriozalne wypowiedzi ministra na koniec imprezy. Z konsternacją usłyszeliśmy, iż tradycja już się nie liczy, fakt, iż janowska stadnina powstała za cara nie ma już żadnego znaczenia, miejsce nie ma znaczenia, państwowe stadniny koni arabskich zostaną więc połączone. Trudno zrozumieć jak, ale próżno było czekać na jakieś szczegóły. Jasne było tylko to, że przez usta Ardanowskiego przemawiają poglądy pełnomocnika oraz Anny Stojanowskiej. Summa summarum, „sukces” aukcyjny Chalimoniuka został przypieczętowany.

Gdy już goście sobie poszli, w obecności ministra zainaugurowano nową radę ds. hodowli koni, tym razem powołaną przy prezesie PKWK, a nie ministra. Kolejny medal w klapie Chalimoniuka. Warto wspomnieć, iż do nowej Rady wszedł Marek Gawlik, ale zabrakło w niej miejsca dla pani profesor Krystyny Chmiel. Gdy zaś minister Ardanowski odznaczył w siedzibie ministerstwa 6 osób odznaką „Zasłużony dla rolnictwa” za wolontariat przy organizacji ostatnich trzech aukcji, opinia publiczna dowiedziała się o istnieniu Magdaleny Chalimoniuk oraz pozostałych osób z kręgu towarzyskiego Tomasza Chalimonika, które jakoby od 3 lat partycypowały w organizacji aukcji Pride of Poland. W tym roku oficjalnie Magdalena Chalimoniuk, córka pełnomocnika, odpowiadała za sekretariat Narodowego Pokazu. Każdy widział, że Sekretariat kulał. Swoją drogą, żadnej Magdaleny Chalimoniuk nie widziałam w Janowie. Widziałam za to Dominikę Chalimoniuk, chyba kolejną córkę? Czyżby również jakiś wolontariusz odpowiadał za fatalne nagłośnienie? Wolontariuszka Iżewska z wdziękiem wnosiła logo MRiRW przy każdorazowej dekoracji koni. Co jeszcze robili wolontariusze? Trudno powiedzieć. Ale nagroda się należała. Wolontariuszom. Natomiast Gawlik, Stojanowska i Chalimoniuk bezwzględnie muszą stanąć pod pręgierzem za ceny sprzedaży janowskich koni na tegorocznych aukcjach. Ceny te były historyczną klapą i działaniem noszącym znamiona działania na szkodę stadniny o wielkich rozmiarach. Za ten skandal muszą ponieść odpowiedzialność osoby, które ustanowiły takie właśnie ceny rezerwowe.

Triumf Tomasza Chalimoniuka trwał równo miesiąc. 11 września gruchnęła wiadomość, iż Marek Gawlik rezygnuje ze swojej funkcji, a wraz z nim Anna Stojanowska. Powody tej rezygnacji miały być dwa. Odmowa ze strony KOWR, by dokapitalizować stadniny oraz polecenie zaprzestania współpracy z Anną Stojanowską, jako pokłosie złożonego przeze mnie doniesienia oraz wszczętego przez prokuraturę śledztwa w tej sprawie. Prawda jest taka, iż ten jakoby doskonały menedżer miał świadomość, że bez „dolewu” pieniędzy i oddając konie „w prezencie”, zapisze się w historii jako prezes, który zapracował na rekordową stratę SK Janów Podlaski na koniec 2020 roku. Scenariusz ten stał się nieuchronny. Wbrew swoim zapowiedziom, ów menedżer z nadania Chalimoniuka nie ma pojęcia o zarządzaniu wielkopowierzchniowym gospodarstwem rolnym i na prezesa stadniny po prostu się nie nadaje. Lepiej było odejść w glorii pokrzywdzonego niż jako ten, który nie dał sobie rady. Z kolei Anna Stojanowska stawia się w roli ofiary osoby, która się na nią uwzięła. Ze swojej strony mogę powiedzieć tyle, iż Anna Stojanowska na zawsze powinna pożegnać się z pracą w państwowych stadninach koni arabskich. Ale to za mało. Anna Stojanowska musi odnieść się nie tylko do zarzutów związanych z jej działalnością w Janowie w ciągu ostatnich pięciu miesięcy, lecz również do zarzutów z czasów pełnienia funkcji inspektora ANR nadzorującego państwowe stadniny koni za Treli i Białoboka. Niewątpliwie sprawa umowy stadnin z POLTURFEM musi zostać ponownie przeanalizowana pod kątem wyprowadzania pieniędzy z państwowych stadnin koni arabskich. W obliczu skandalicznych cen rezerwowych jw. szczytem bezczelności są formułowane przez nią zarzuty, iż Grzegorz Czochański sprzedał w grudniu ubiegłego roku roku Alsę do Al Hanaya Stud, i to za jedną trzecią jej wartości, jak twierdzi Stojanowska. Po pierwsze, gdyby „środowisko” Stojanowskiej nie zablokowało wniosku o dokapitalizowanie stadnin w grudniu ubiegłego roku, Grzegorz Czochański nie musiałby sprzedawać Alsy. Sprzedał ją, bo musiał. Jednak skoro już musiał, wynegocjował za Alsę cenę odpowiadającą jej wartości, a znacznie przewyższającą cenę uzyskaną za Galeridę w trakcie Pride of Poland 2019. W tym kontekście można zadać pytanie, czy aby Galeridy nie sprzedano za zbyt małe pieniądze? Anna Stojanowska pomija również fakt, iż umowa sprzedaży Alsy zawierała jeszcze jeden, bardzo korzystny dla stadniny warunek. Proszę więc ujawnić, na jakich warunkach została sprzedana Alsa do Al Hanaya Stud. Skoro Anna Stojanowska znów wróciła do mediów po długim milczeniu, niech uzasadni również swoje „fantastyczne” interesy, jakie zrobiła w sierpniu w Janowie.

Wkrótce po odejściu z Janowa postanowionych tam przez Chalimoniuka Gawlika i Stojanowskiej, w Tomasza Chalimoniuka uderzył grom z jasnego nieba. Otóż w mediach gruchnęła wieść, iż księżniczka Jamila odmówiła zapłaty za Perfinkę. Licytujący w jej imieniu saudyjski dyplomata jakoby przekroczył swoje uprawnienia, gdyż miał ponoć instrukcję licytowania jedynie do 400 tysięcy euro. Wersja mało wiarygodna, ale ważne jest to, że księżniczka już nie chce Perfinki. Klacz winna więc powędrować do Al Jawza Stud za 1 225 000,00 euro. Jednak Tomasz Chalimoniuk za wszelką cenę nie chciał dopuścić do tego, by znienawidzony w jego „środowisku” i spotwarzony przez Szewczyka Mateusz Jaworski otrzymał 5 procent prowizji od tej kwoty. Zaczęły się więc próby obejścia regulaminu aukcyjnego w niezwykle karkołomny sposób, z góry skazany na przegraną w przypadku procesu sądowego. Zapisy Umowy Agencyjnej są bowiem jasne i klarowne. Chalimoniukowi chodziło o to, by za Perfinkę wpłynęła wylicytowana w imieniu księżniczki kwota EUR 1 250 000,00, z prowizją dla kogoś innego niż Mateusz Jaworski. Plan niewykonalny. Póki co, Perfinka jest w Białce, ale nikt jeszcze za nią nie zapłacił. Chalimoniuk walczy teraz o życie, ale zdaje się sam wpadł w zastawione przez siebie sidła. Tomasz Chalimoniuk już podważył zaufanie agentów do PKWK, a wskutek swoich machinacji może doprowadzić do tego, że Perfinka pozostanie niesprzedana. Państwowa hodowli koni na tym zyska, bo przed kolejną próbą sprzedaży Perfinka winna zostawić jeszcze w Białce przychówek. Jednak co z „sukcesem” Pride of Poland 2020? Sukcesu nie ma, zostaje tylko historyczna klapa i niesmak. Kto jest jej autorem i kto zasłużył na UPADEK: Tomasz Chalimoniuk.

Wnioski dla nowego ministra rolnictwa winny być następujące. Stanowisko pełnomocnika ds. hodowli koni nie ma żadnego sensu i powinno zniknąć wraz z Tomaszem Chalimoniukiem. Należy pilnie opracować plan przekształcenia formy własności PSK tak, by umożliwić ich dotowanie. Doraźnie konieczne jest pilne dokapitalizowanie. Białka, Michałów i Janów pozostają jako trzy sztandarowe państwowe stadniny koni arabskich. Stadniny koni arabskich mają realizować program hodowlany opracowany w 2001 roku i zaktualizowany w 2016 roku przez panią profesor Krystynę Chmiel. Szczególną uwagę należy zwrócić na odtworzenie polskich rodów męskich. To ostatni dzwonek. Na koniec: Chalimoniuk, Białobok, Trela i Stojanowska winni na zawsze zniknąć z orbity PSK.

Editors of polskiearaby.com are not responsible for the articles published on blogs. The opinions expressed in the texts are the personal views of the authors.

Share this:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email

Author's last posts:

March 19, 2023

Navigation

Posts calendar

April 2024
MonTueWedThuFriSatSun
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
1
2
3
4
5
Ad
Ads

Newsletter

Ads
Stigler Stud
Equus Arabians
This website uses cookies to provide services at the highest level. By continuing to use the site, you agree to their use.