Od nienawiści do miłości
Moja pasja do koni trwa „od zawsze”. Ale pasja do szczególnej rasy, jaką są araby, zaczęła się dopiero 11 lat temu. Do tego czasu nie znosiłam ich, wręcz nienawidziłam, za „okropne”, suche, szczupacze pyski i całą resztę :). Jednak z chwilą, gdy do stajni Lubelskiej Konnej Straży Przyrody, gdzie należałam przez 7 lat, przyszedł pierwszy arab, jakiego dane mi było poznać, sprawdzony w rajdach długodystansowych Artbi (może nie przedniej urody, ale dzielny „sportowiec”), w moich odczuciach nastąpił zwrot o 180 stopni. Pierwszy pokaz, młodzieżowy czempionat, rozgrywany po raz ostatni jeszcze w Michałowie, ugruntował mój podziw dla tej arystokracji wśród koni oraz zapoczątkował kibicowanie tej właśnie stadninie, gdzie jestem znana jako „Emandzia”, zagorzała fanka Emandy.
Po pewnym czasie, niemalże jako naturalna konsekwencja tej pierwszej, pojawiła się kolejna pasja: fotografowanie koni. Setki zużytych negatywów, nauka na własnych błędach, podpatrywanie zawodowców, uwiecznianie ulotnych chwil, poszukiwanie ciekawych tematów, wypady na przeróżne końskie imprezy, tworzenie swojego stylu – wszystko to w końcu zaowocowało. Zdjęcia, do tej pory chowane do szuflady, zaczęły się podobać i co jakiś czas ukazują się w branżowych wydawnictwach, bądź na wystawach.
Wreszcie przyszedł czas na to, o czym marzy większość „koniarzy”: kupno własnego konia. Od 2005 roku jestem właścicielką Edykta, o cudownie łagodnym charakterze. To oddany przyjaciel, którego miałam szansę dobrze poznać przez 11 lat niezliczonych eskapad i setek wspólnie spędzonych godzin. Co prawda, nie jest on arabem, lecz małopolakiem (choć jego dziadek ze strony ojca to Etat, syn wyśmienitego Dahomana IX, zaś babka ojca to klacz uszlachetniona arabem – stąd zapewne jego uroda), ale następny koń zapewne będzie już arabem.
Zapraszam do mojej galerii!
Patrycja Umińska