Reklama
25 Nagroda Europy na Służewcu: Marvin el Samawi najszybszy w biegu na 1000 m! (7 VIII)

Wyścigi / Sport

25 Nagroda Europy na Służewcu: Marvin el Samawi najszybszy w biegu na 1000 m! (7 VIII)

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
fot. F.Luft
fot. F.Luft

Tym razem okrzyk spikera: Ruszyłyyy! – nie oznaczał wcale, że konie rzeczywiście zaczęły się ścigać. Dżokeje prześcigali się bowiem w znanej na Służewcu „konkurencji” wstrzymywania wierzchowców. Swoisty antywyścig (10-45,9-43,5) trwał aż 1100 m i właściwie szkoda, że pierwszy nie wytrzymał nerwowo dżokej Anton Turgaev dosiadający Kenatuera Kossacka (Marwan I – Vesna/Aswan). Gdyby bowiem konie pokonały jeszcze jeden kilometr w spacerowym tempie, może by został ustanowiony arabski rekord w wyścigu na 500 m, na przykład – 30 sekund.

Szaleńcza końcówka

Turgaev sprawił, że tempo kolejnej „ćwiartki” podskoczyło o 8,1 s, a ostatni kilometr najlepsze ścigające się na Służewcu araby pokonały w 1’04,6 (31,8-32,8). Takie wyniki osiągają dwulatki pełnej krwi angielskiej na torze elastycznym.

Niebywały rekord Marvina: 9 zwycięstw z rzędu

Rozgrywka na końcówkę, jak się okazało, sprzyjała wyfitowanemu przez trenera Mieczysława Mełnickiego Marwinowi el Samawi (Marwan I – Iosra/Djelfor). 6-letni ogier hodowli i własności Jutty Hietzscholdt, mimo szaleńczo mocnego tempa w końcówce, finiszował pod Aleksandrem Reznikowem pewnie i bez widocznego wysiłku. Było to jego dziewiąte z rzędu zwycięstwo (drugie w biegu o Nagrodę Europy). Takiego rekordu nie miał żaden z koni trenowanych na Służewcu, ani folblut, ani arab.

Niespodzianka Vona

Wolne tempo w dystansie sprawiło także, że najstarszy w stawce 8-letni Von (Tidjani –Verdurnotte/Dormane), który już nieraz demonstrował duże przyspieszenie na końcowych metrach, zajął niespodziewanie drugą pozycję, wyprzedzając mocno licznego Amora Amora (Nougatin –Aurore/Proszek) i Kentauera Kossacka. Dopiero piąta w takiej fałszywej rozgrywce była Waikiki (Dormane –Ewera/Pepi), a szósty przybiegł tegoroczny derbista Ermis (Mistral – Erynia/Ghent). Siódme miejsce w takim towarzystwie janowski Zabobon (Ekstern – Zamiana/Borek) miał zapewnione już przed biegiem.

Była kompromitacja czy nie?

Już przed gonitwą pojawiły się opinie, że może być ona arcyciekawa, bo żaden z właścicieli oraz trenerów nie zdecydował się, by zgłosić lidera. Powinien to zrobić przede wszystkim Ryszard Zieliński, właściciel Amora Amora, bo przecież w stajni Emila Zaharieva trenowane są jeszcze dwa jego mocne araby Ypselon i XXX Triple X.
– Niestety, niewiele miałem do gadania – mówi jednak Zahariev. – O zapisach, taktyce i dosiadach decyduje pan Zieliński. Gdybym ja, a nie sprowadzony z Niemiec dżokej Bojko, jechał na Amorze, na pewno wyścig wyglądałby inaczej. Koń był świetnie przygotowany i miał wielką szansę wygrania Nagrody Europy po raz trzeci, ale nie w wyścigu na 1000 m. Jestem bardzo rozczarowany, choć pan Zieliński tym razem nie zgłaszał do mnie żadnych pretensji, a nawet stwierdził, że jest zadowolony z trzeciego miejsca – wyjaśnia Zahariev.

Niestety, Komisja Techniczna przeszła nad sposobem rozegrania 25. Biegu o Nagrodę Europy do porządku dziennego. Z przebiegu gonitwy nie był natomiast zadowolony dżokej Piotr Piątkowski, który dosiadał Waikiki.
– Zawsze w takich przypadkach pretensje są kierowane głównie pod naszym adresem. A przecież decyzje taktyczne podejmują trenerzy i właściciele koni. Miałem prawo wyboru i mogłem pojechać na Vonie. Jednak wybrałem Waikiki, bo sądziłem, że w normalnym biegu ma ona większe szanse. Ale nie mogłem na klaczy „robić tempa” dla silnych ogierów, Marvina i Amora. W normalnie rozegranym biegu o Nagrodę Sabelliny udało się pokonać Mintakę tylko dlatego, że Valerie bardzo mocno poprowadziła. Ja finiszowałem na Elei i w efekcie stajnia pani Chat zanotowała dublet. A przecież we wcześniejszym wyścigu, gdy poprowadziłem na Elei, przegrała ona wyraźnie z Mintaką – roztrząsał wyścigowe „zagadnienie” Piątkowski.

Polska hodowla przegrywa z kretesem na wyścigach

Przygniatająca przewaga koni zagranicznych, głównie niemieckiej, austriackiej i holenderskiej hodowli trenowanych w Polsce ujawniła się we wszystkich trzech wyścigach o nagrody imienne. We wspomnianym już wyścigu o Nagrodę Sabelliny (Puchar Polskiego Związku Hodowców Koni Arabskich) piękne zwycięstwo odniosła przygotowywana w ośrodku Leszka Kowala na Mazurach (opiekę trenerską sprawuje Marek Nowakowski) 4-letnia kasztanka Elea (Dormane – Evita/Chalef ibn Madour), hodowli i własności pani Elizabeth Chat. Uzyskała ona bardzo dobry czas na 2000 m – 2’17,2, tylko 0,8 s. gorszy od rekordu toru należącego do New Mana. Drugie miejsce zajęła nieoczekiwanie prowadząca w dystansie Valerie (Dormane – OSO Valentina/Garnizon), a  dopiero trzecia była bita faworytka, niemieckiej hodowli Mintaka, która na finiszu wyprzedziła Elsanę (Gafal –Elba/Gabaryt), hodowli i własności Jana Głowackiego.

Nagrodę Białki (2000 m), zgodnie z oczekiwaniami, wygrał holenderskiej hodowli Wasyli Kossack (Marwan I –Vydumka/Madiar), który pokonał niemieckiego 3-letniego wałacha Erisa Al Natha. Trzecie i czwarte miejsce zajęły konie z Janowa Podlaskiego: Equilin (Saracen – Eqvida/Wojsław) i Sabah (Harbin – Salsa/Wojsław). Wasylego Kossacka, którego właścicielką jest Cornelia Fraisl, trenuje Michał Romanowski.

Dzielna Asla

Z polskich hodowców podczas Dnia Arabskiego mógł być zadowolony jedynie Zbigniew Górski. Jego własności Asla, trenowana przez Adama Wyrzyka i dosiadana przez Piotra Krowickiego, przez całą prostą toczyła zacięty pojedynek z niemieckiej hodowli Big Bangiem (Dormane – Barracuda/Barour de Cardonne). Ostatecznie uległa o 1,25 długości. Dodajmy, że trenowany przez Mieczysława Mełnickiego Big-Bang, hodowli i własności B. Dorflinger, wygrał gonitwę w ub. niedzielę prowadząc od startu do mety. Wyczyn ten powtórzył w piątek!

 

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.