Reklama
Amadis częściowo przełamuje hegemonię zagranicznych arabów na Służewcu (29-30 VIII)

Wyścigi / Sport

Amadis częściowo przełamuje hegemonię zagranicznych arabów na Służewcu (29-30 VIII)

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
fot. Filip Luft
fot. Filip Luft

Od początku ubiegłego sezonu aż do ostatniej niedzieli wszystkie imienne nagrody na Służewcu wygrywały araby niemieckiej, austriackiej i (od tego roku) holenderskiej hodowli. Oczywiście, poza pięcioma gonitwami: Janowa, Derby, Oaks, Sambora i Porównawczej, które są dla nich zamknięte. W biegu o Nagrodę Europy derbista Ermis (Mistral – Erynia/Ghent) był dopiero szósty. Dlatego też można było sądzić, że polegnie również wicederbista Amadis (Aslan – Arabia/Borysław), który został zgłoszony do biegu I grupy (Nagroda Emaela) na 1800 m. Mocne dwa niemieckie konie, Barqa (Barour de Cardonne – Sumaya/Minsk PK) i Nascha (Barour de Cardonne – Inschalla/Djamel), oraz słabszego Bonta (Barour de Cardonne – Sumaya/Minsk PK), zapisał Mieczysław Mełnicki. Ponadto wystartowały: austriacki Tecumseh (Dormane – Tidjani/Chalef Ibn Madour) oraz niemiecki Ypselon (Drakon – Phaija/Pamir I).

Zaskakujące notowania Amadisa

Chociaż nie był to pierwszorzędny zagraniczny garnitur, wydawało się, że konie Mełnickiego Barq i Nasch będą walczyć o zwycięstwo między sobą. Sporo zwolenników miał również Tecumseh, mniej Ypselon. Tymczasem dosyć zastanawiające były notowania w grze z góry (na zwycięskiego konia), które ukazały się na monitorach przed gonitwą. Od początku najmocniej grany był trenowany we Wrocławiu przez Adama Suchorzewskiego Amadis i ostatecznie z notowaniem 6,07 za 2 zł utrzymał się na pierwszym miejscu. Ewentualna wypłata za Nascha wynosiła 6,23, za Barqa 8,40, a za Tecumseha 12,40. Jednak na Służewcu obrót w pojedynczych zakładach oscyluje pomiędzy kilkaset i w porywach 1500 zł, więc wystarczy, że ktoś zagra w kasie jakiegoś konia za 100 zł i zaraz robi z niego totalizatorowego faworyta.

Wyścigowa teoria spiskowa

Jednak w tym przypadku okazało się, że musiał pójść mocny „cynk”, iż Amadis jest w stanie powalczyć z końmi Mełnickiego. W ostatniej chwili pewien z lekka rudy Julek podszedł do mnie i powiedział, żebym nie grał czasami Barqa, bo „coś jest z nim nie tak”. Ponieważ wcześniej dotarły do mnie wieści, że sam czempion Aleksander Reznikov nie bardzo liczy Barqa i zastanawia się, czy będzie na nim drugi, zacząłem przeprowadzać „proces myślowy”. Ale do niczego nie doszedłem, bo bomba poszła w górę i podszedłem „do płota”, aby obejrzeć z bliska, co też się wydarzy. Celowo przytaczam zasłyszane plotki, bo przecież każdego dnia wyścigowego tor aż od nich huczy. Zasada, że należy na wyścigach grać „na pochodzenie” (tu pochodzić, tam pochodzić, mając uszy otwarte) bywa tak samo dobra, jak każda inna. Tym razem, niestety, mój informator miał rację. Barq nie wytrzymał silnego tempa dyktowanego przez towarzysza stajennego Nascha na miękkiej bieżni (3,7): 21,2-33,7-34,8. Zaczął odpadać już po wyjściu na prostą i ostatecznie był dopiero piąty ze stratą aż 35 długości do zwycięzcy, na którym Wiaczesław Szymczuk urządził sobie defiladę. Finiszujący polem Amadis pokonał ostatnie 500 m w 35,8 s, bijąc dowolnie słabnącego Nascha, który jednak pewnie utrzymał drugą pozycję, o pięć długości. W zaciętej walce o trzecią lokatę Tecumseh pokonał Ypselona. Ogólny czas gonitwy 2’05,5, biorąc pod uwagę stan toru, należy uznać za bardzo dobry.
Amadis został wyhodowany w Białce i został przydzielony do stajni młodego, ambitnego trenera Adama Suchorzewskiego w wyniku losowania. Niestety, nie mogłem mu złożyć w niedzielę gratulacji, gdyż albo zaszył się gdzieś na dżokejce, albo w ogóle nie był w niedzielę na Służewcu.

Natomiast trener Mełnicki był bardzo zmartwiony niedyspozycją Barqa. – No cóż, nie biegał od 4 lipca. Tempo było bardzo mocne, widocznie go zatkało – ocenił. Skąd jednak o możliwości „zatkania” Barqa podczas biegu wiedział informator z lekka rudego Julka? Wyścigowa teoria spiskowa tym razem okazała się wielce prawdopodobna.

Trzecie „rzędowe” zwycięstwo Big Banga

Najlepszym koniem trzyletnim jest obecnie niemieckiej hodowli Big Bang (Dormane – Barracuda/Barour de Cardonne), który w sobotę wygrał Nagrodę Amuratha (kat. B, 2000 m). Trenowany przez Mieczysława Mełnickiego gniadosz, tak jak w poprzednich dwóch wygranych biegach, podyktował surowe warunki rozgrywki. Reznikov prowadził na nim z przewagą kilku długości, jednak na ostatnich 250 m musiał energicznie posyłać Big Banga, do którego niebezpiecznie zbliżał się Ensenator (Ekstern – Ensena/Expo), niedoceniany nawet przez swego trenera Adama Wyrzyka. Jednak pomimo nienajlepszego pochodzenia, wyhodowany przez Petroniusza Frejlicha i będący jego własnością Ensenator ciągle zaskakuje. Tylko w debiucie był piąty. W pozostałych czterech wyścigach dwa razy wygrał i dwukrotnie finiszował jako drugi. Porażka tylko o 0,75 długości z mocnym Big Bangiem wystawia mu bardzo dobre świadectwo. Półtorej długości za Ensenatorem uplasował się Equilin (Saracen – Eqvida/Wojsław), który z kolei wyprzedził niepokonaną we Wrocławiu Eulerę (Pesal – Eupatoria/Sinus). Czas gonitwy na torze 3,5 niezły: 2’26.

W grupowych wyścigach arabskich zwyciężali faworyci, sobota: Bobra (Saracen – Botura/Samsheik), Arwim (Fryderyk – Arwima/Wachlarz) i Gagra z Reguła (Saracen – Gordaia/Damask) – koń dnia; niedziela: Fagus (Ganges – Fuksja/Wojsław) – koń dnia.

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Stigler Stud
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.