Reklama
Parlez-vous Français?

Wyścigi / Sport

Parlez-vous Français?

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Dormane, fot. z arch. autora
Dormane, fot. z arch. autora

Polacy, od paru dobrych lat, podobnie jak przed wojną, z niechęcią patrzą na konie arabskie z linii i rodów francuskich, uczestniczące w naszych gonitwach. Polaków w oczy kole ich „ordynarny pokrój”. Oliwy do ognia dolewają częste zwycięstwa rączych „francuzów” na Służewcu. Słychać głosy wielu polskich znawców tematu, że hodowcy francuscy, poprzez swoją specyficzną selekcję, mają „całkiem odrębną rasę koni wyścigowych” lub że „francuskie mastodonty” to konie o „wątpliwym pochodzeniu i nie bardzo czystej krwi”. Ale spójrzmy na fenomen francuskiego wyścigowego araba chłodnym okiem. Na początek kilka faktów. Wyniki swych wieloletnich, obszernych badań i analiz genetycznych pogłowia francuskich wyścigowych koni arabskich opublikowali światowej renomy naukowcy Luba Podliachouk i Marie Kaminski. Wraz z zespołem potwierdzili, że są to genetycznie konie arabskie czystej krwi. Wspomnieć też należy, że Francja już od 1833 roku posiada czynną do dziś księgę stadną koni arabskich czystej krwi. Jest jednym z pierwszych krajów w Europie, który wprowadził od początku lat 80. ostatniego wieku obowiązek markerów przy rejestracji koni. Jest członkiem WAHO, a jej konie wpisują się w „wahowską” definicję konia arabskiego. Francja jest też jednym z krajów, które przyczyniły się do powołania Międzynarodowej Federacji Władz Wyścigów Koni Arabskich, czyli International Arabian Horse Racing Federation (IFAHR). Federacja skupia krajowe organizacje reprezentujące wyścigi koni arabskich. Jej statutowym zadaniem jest nie tylko promocja i ustanawianie regulacji oraz zasad organizowania i przeprowadzania wyścigów koni tej rasy. Stoi też na straży zachowania czystości rasy oraz rygorystycznie przestrzega, aby w gonitwach w krajach członkowskich startowały wyłącznie konie wpisane do ksiąg stadnych krajów zrzeszonych w WAHO.

Pochodzenie francuskich koni arabskich

Og. Saint Laurent 1948, fot. z arch. autora
Og. Saint Laurent 1948, fot. z arch. autora

Podstawą francuskiej hodowli były konie importowane z „Orientu”, podobnie jak w Polsce, w Anglii, w cesarstwie Austro-Węgier, w Hiszpanii, czy w królestwie Wittenbergii. Udokumentowane liczby sprowadzonych pustynnych osobników w okresie od końca XVIII do XX w. do poszczególnych krajów były różne. Polska hodowla, podobnie jak hodowla cesarstwa Austro-Węgier, była zasilona przez około 200 pustynnych koni arabskich. Anglia importowała 312 sztuk, z czego około 70 sama Pani Blum do swoich stadnin. Statystycznie Francja importowała ich najwięcej. Konia arabskiego „odkrył” dla Francuzów Napoleon podczas kampanii egipskiej. On też rozpowszechnił tę rasę wraz z modą na „orientalizm”. Cesarz był również jednym z pierwszych monarchów, którzy ustanowili ośrodki koni czystej krwi arabskiej w stadninach państwowych w Pompadour, Pau, Pin, czy Tarbes na bazie koni zdobytych w kampanii egipskiej. W 1806 „Haras Imperiaux” (Cesarskie Stadniny) szczyciły się posiadaniem 150 ogierów przywiezionych głównie z Syrii i używanych jako amelioratorów innych ras. Większość z nich „zniknęła” po przegranej bitwie pod Waterloo. W okresie 1818–1925 Francja importowała 580 koni z pustyni, w tym około stu ogierów. Po podpisaniu traktatu Sykes-Picot, nadającego Francji mandat nad Syrią i Libanem (od 1923 do 1945), wiele koni arabskich, przeważnie maści kasztanowatej (preferowanej w armii francuskiej) trafiło z Pustyni Syryjskiej i z toru wyścigowego w Bejrucie bezpośrednio do oddziałów kawalerii oraz do stadnin Sidi Tabet i Tiaret we francuskich koloniach i protektoratach (Algierii, Tunezji, Maroka). Francja od początku swojej hodowli koni arabskich głównie sprowadzała osobniki o wysokiej wartości użytkowej. Fenotyp sprowadzanych pustynnych arabów charakteryzował się rosłością, wysokonożnością, prostą głową i szyją, wydatnym, dobrze rozbudowanym kłębem, zwięzłym grzbietem i potężnym zadem.

Hodowla francuskich koni wyścigowych

Manganate, fot. z arch. autora
Manganate, fot. z arch. autora

Od XIX w. aż po dziś dzień wyścigowe konie arabskie we Francji są hodowane zarówno przez osoby prywatne, jak i stadniny państwowe. Od początku hodowcy francuscy rozróżniali dwa typy koni arabskich: typ wyścigowy i nie wyścigowy. W ich hodowli i w gonitwach używano osobników, które miały wyraźny pokrój, ruch i temperament wyścigowca. Liczba klaczy hodowlanych wyselekcjonowanych pod kątem wyścigowym w poszczególnych stadninach prywatnych w większości wypadków nie przekraczała liczby palców u jednej ręki. Duży wpływ na rozwój i selekcję arabskich koni wyścigowych we Francji miały starty koni czystej krwi arabskiej (z ulgą wagi) w wyścigach z końmi rasy angloarabskiej. Tylko wyjątkowe osobniki czystej krwi arabskiej wygrywały takie próby dzielności, a po karierze torowej najczęściej stanowiły w stadninach państwowych.

Do wybitnych hodowców przedwojennego okresu należał bardzo opiniotwórczy Etienne Camentron, który odziedziczył stado i miłość do arabów po swoim ojcu. W kilkuhektarowej posiadłości trzymał 10 wyselekcjonowanych matek wyścigowych (co w owych czasach było uważane za duże stado). Jego stadninę położoną w okolicach toru w Bordeaux odwiedził w latach 20. dr Edward Skorkowski, a później Bogdan Ziętarski, który zakupił tam dla Romana ks. Sanguszki sławetnego ogiera Nedjari 1926 po Nibeh or.ar. od klaczy Nedjarine po Danbik. Konie Etienna Camentrona trenował najlepszy trener Francji André Gustier. Ta para wspólnie zdominowała listy czołowych hodowców, właścicieli i trenerów na ponad 20 lat. Teoria i praktyka hodowli arabskich koni wyścigowych Etienna Camentrona była prosta. Uważał on, że ze względu na francuskie warunki klimatyczne i sposób chowu, jedynie trening i surowa selekcja poprzez wyścigi torowe mogą zachować linie i rody koni arabskich zakupione od koczowniczych plemion beduinów. W przeciwnym razie, twierdził Camentron, konie tej rasy nie mają racji bytu we współczesnym świecie, chyba że jako egzotyczna rasa zwierząt w zoo. Uważał też, że wyścigi umożliwiają weryfikację i selekcję najlepszych osobników z danego rocznika. Do hodowli propagował użycie tylko koni doskonale sprawdzonych torowo, które wykazały się odwagą, wytrzymałością i sercem do walki, a w dodatku o łagodnym i zrównoważonym charakterze.

Al Dahma, fot. z arch. autora
Al Dahma, fot. z arch. autora

Po II Wojnie Światowej kilka znanych, prywatnych francuskich stadnin należących do rodzin De Gaste, De Watrigant, Baldy, Totain kontynuowało tradycję hodowlaną francuskich wyścigowych koni arabskich. Prawdziwy rozkwit tej hodowli nastąpił pod koniec lat 80. Popyt i wysokie ceny na francuskie konie wyścigowe podkręciły petrodolary i odradzające się wyścigi koni arabskich na Bliskim Wschodzie oraz popularyzacja wyścigów koni tej rasy w USA oraz w Europie. Francuscy hodowcy są dziś świadomi, że wyprzedali „rodowe srebra”, a jednocześnie francuskie araby wyścigowe stały się w ciągu ostatnich 15 lat „globalnym produktem” i synonimem sukcesu w gonitwach koni tej rasy. Łyżka dziegciu w tej beczce miodu to fakt, że po wyzbyciu się cennego materiału hodowlanego i wybitnie biegowo uzdolnionych koni, od 10 lat prym w hodowli arabskich wyścigowców przejęły stadniny należące do właścicieli z Bliskiego Wschodu. W swoich stadninach we Francji używają nie tylko arabów krwi francuskiej. Wcielili do hodowli pustynne ogiery i klacze (desert bred), których progenitura wygrywa główne gonitwy, z bogatymi pulami nagród. Bliskowschodnie stadniny stały się największymi konkurentami dla rodzimej hodowli. Od 2005 do 2009 roku na pierwszym miejscu we francuskim rankingu hodowców niepodzielnie króluje Sheik Mansoor Bin Zayed. Oprócz znanych hodowcow z Kuwejtu czy ZEA hodowlę we Francji założyła także (z dużym sukcesem) Al Khalediah Stables z Arabii Saudyjskiej. Czołowi sponsorzy gonitw we Francji pochodzą z Bliskiego Wschodu. Główni właściciele zwycięskich koni także. Rodzimych właścicieli stadnin oburza i irytuje fakt, że przechodzą im koło nosa pieniądze z puli gonitw – z powrotem do kieszeni bliskowschodnich sponsorów. Francuscy hodowcy za wszelką cenę starają się pozyskać nowych właścicieli dla swoich rączych arabów i zdobyć nowe rynki zbytu dla swej hodowli.

Djelfor, fot. z arch. autora
Djelfor, fot. z arch. autora

Pod względem wielkości pogłowia koni arabskich czystej krwi, Francja, z około 28100 końmi należy do ścisłej czołówki na świecie. Rocznie hodowcy rejestrują przeszło 1300 źrebaków po 770 stanowiących ogierach. Tylko niewielka liczba koni z każdego rocznika poddawana jest próbom wyścigowym. Historycznie, w zależności od koniunktury ekonomicznej, waha się od 15 do 20%. Ze statystyk ostatnich 30 lat wynika, że z przysposabianych do kariery torowej koni z powodu kontuzji eliminowanych jest 43% osobników. Co do pozostałych, to tylko 8,1% danego rocznika biega dwa sezony, a 1,6% zdobywa nagrody imienne.

Tradycja i rozwój gonitw koni arabskich we Francji

Pierwsze oficjalne gonitwy we Francji dla koni arabskich i angloarabskich miały miejsce w 1860 roku. Weszły one na stałe do kalendarza wyścigowego na torach w Bordaux, Tarbes, Pau i Pompadour. Od 1920 włączono do programu 6 wyścigów wyłącznie dla koni arabskich, a od 1929 do 1945 roku rozgrywano rocznie na 11 torach około 20 gonitw dla koni tej rasy. Po II wojnie losy gonitw koni arabskich miały swoje wzloty i upadki. W latach 1958-1973 nie zorganizowano dla koni czystej krwi arabskiej ani jednej gonitwy, co negatywnie odbiło się na hodowli. Wyścigi wyłącznie dla koni arabskich wznowiono w 1974 roku. Prawdziwy ich rozkwit nastąpił pod koniec lat 80. W 1989 francuski program wyścigowy szczycił się 15 gonitwami i pulą nagród około € 80 000. Pięć lat później było ich już 35, a pula nagród wzrosła do € 390 000, z czego jedna trzecia była zapewniona kontraktami sponsorskimi. Od stycznia 1998 Sekcja Wyścigowa przy Narodowym Stowarzyszeniu Koni Arabskich przeistoczyła się we Francuskie Stowarzyszenie Arabskich Koni Wyścigowych (Association Française du Cheval de Course – w skrócie A.F.A.C.). Jej główny cel to promocja wyścigów koni arabskich we Francji i promocja francuskich wyścigowców tej rasy na świecie. W roku 2005 A.F.A.C. wraz z France Gallop powołali arabski Breeders Cup. W 2007 Katar po raz pierwszy na hipodromie Longchamp sponsorował cały dzień wyścigowy, a rok później francuski sezon liczył już 54 gonitwy dla koni arabskich z pulą nagród powyżej 1,3 miliona euro. Potentaci z ZEA i Kataru zostali wybrani na głównych sponsorów międzynarodowych gonitw we Francji. Obecnie prawie 60%, czyli € 930 000 z francuskiej rocznej puli nagród (€ 1 570 000) pochodzi ze sponsoringu, pozostała część (€ 640 000) jest generowana w kolekturach. W roku 2008 po raz pierwszy na torze Longchamp w dniu rozgrywania legendarnej „Prix de l’Arc de Triomphe” rozegrano także jedną z najważniejszych międzynarodowych gonitw koni arabskich pod nazwą Qatar Arabian World Cup (2000 m), z pulą € 450 000. W tym też roku IFAHR akredytowała 17 dodatkowych międzynarodowych gonitw imiennych we francuskim kalendarzu wyścigowym. Na początku 2009 roku A.F.A.C. podpisał dalsze trzy długoterminowe umowy sponsoringowe z Emirates Equestrian Federation, Shadwell Farms i Abu Dhabi. Pozwoliło to dodać do kalendarza wyścigowego 13 nowych gonitw imiennych. Tak oto gonitwy koni arabskich we Francji w pierwszej dekadzie XXI wieku stały się dla organizatorów prawdziwą żyłą złota na skalę międzynarodową. Drugą dekadę otwiera obecny sezon. A.F.A.C. wraz z France Gallop, oprócz bogatego planu wyścigów z imponującymi pulami wygranych, na sezon 2010 przygotowali także huczne imprezy upamiętniające 150. rocznicę pierwszej gonitwy koni arabskich we Francji.

Fryvolous, fot. z arch. autora
Fryvolous, fot. z arch. autora

Hodowla i gonitwy wyścigowych koni arabskich we Francji mają bardzo długą i bogatą tradycję. Dziś araby francuskie idące do startu to osobniki, które przez półtora wieku były konsekwentnie i intensywnie selekcjonowane, głownie pod względem szybkości torowej. Pochodzą od klaczy i są po ogierach, których fenotyp był przez pokolenia doskonalony w tym kierunku. Pod względem kojarzenia są mocno inbredowane. Często deklasują w międzynarodowych gonitwach rywali hodowli innych krajów. Według Polaków nie grzeszą urodą i wydają się „wyprane” z typu. Ale czy to są słuszne powody, aby uparcie ograniczać ich udział w polskich gonitwach? Sprawa nie jest oczywista. Pozytywnym efektem partycypacji „francuzów” może być, jak w okresie przedwojennym, dokładniejsza i intensywniejsza selekcja naszego stada, a także położenie większego nacisku na wartości użytkowe koni naszej hodowli. Na wielu hipodromach świata w gonitwach G1-G3 PA właśnie konie z polskich linii i rodów, hodowane pod kątem użytkowym, odnoszą spektakularne zwycięstwa.

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.