Reklama
Zima nasza, wiosna nasza (14.05.2012)

Wyścigi / Sport

Zima nasza, wiosna nasza (14.05.2012)

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Beata Dzikowska i Ersted, fot. Maciej Merakan
Beata Dzikowska i Ersted, fot. Maciej Merakan

Wydawać by się mogło, że zimą w polskich rajdach niewiele się dzieje, bo sezon zakończony, konie w stajniach, a zawodnicy przy kominkach. A jednak zima tego roku była dla polskich rajdów niezwykle gorąca. Wszystko to za sprawą występów polskich koni w Emiratach Arabskich. Tak to już bowiem natura urządziła, że kiedy my walczymy ze śniegiem i mrozem, w krajach Zatoki Perskiej sezon rajdowy trwa w najlepsze, a z uwagi na panujące upały jeździć można tam prawie wyłącznie zimą. Dla Arabów wyścigi długodystansowe po pustyni to niemal sport narodowy. Tam nie ma zwykłych zawodów, tam odbywają się rajdowe festiwale. W szczerej pustyni buduje się specjalne rajdowe wioski, a arabska telewizja szeroko relacjonuje wszelkie wydarzenia. Na zawody do Emiratów zapraszani są też najlepsi zawodnicy świata. Łatwo się też domyślić, że właścicieli naftowych fortun stać na kupno najlepszych koni, co czynią dość chętnie i czy to się komuś podoba czy nie, napędzają koniunkturę, która z kolei ma niebagatelny wpływ na rozwój całej dyscypliny.

W ubiegłych latach polskim arabom, poza nielicznymi wyjątkami, szło na pustyni raczej marnie. Dość często kontuzjowały się już w treningu, nie kończyły wyścigów, a jeśli nawet, to wyniki przez nie osiągane nie należały do porywających czy choćby przyzwoitych. Zdarzały się pojedyncze jaskółki, ale generalnie jako hodowcy sportowych koni rajdowych raczej nie istnieliśmy. Dopiero ta zima zwróciła uwagę na polskie konie, a zapracowały na to same nasze araby, które w tej najtrudniejszej rajdowej pustynnej lidze pokazały się z dobrej strony. Już w grudniu wyhodowany przez Krystynę Chmiel Eomer (Werter – Efrema/Pesal) zajął 18. miejsce na Mistrzostwach Świata Juniorów odbywających się w Abu Zabi. Wynik przyzwoity, ale większy szacunek budzi tempo 19,76km/h, w jakim polski koń pokonał 120-kilometrową trasę. Biorąc pod uwagę fakt, że Eomer przybył do Emiratów z Europy na pięć dni przed startem, naprawdę było się z czego cieszyć. Innym naszym koniem, który przyleciał na zawody kilka dni przed startem i zwrócił na siebie uwagę, był michałowski Ersted (Gazal Al Shaqab – Empiryka/Monogramm), na którym Beata Dzikowska wystartowała w rajdzie President Cup. W tym przypadku nie było mowy, by walczyć o czołowe lokaty, bowiem koń, który w lutym z minus 14 stopni przylatuje do Dubaju, gdzie temperatura sięga 30 stopni na plusie, na ściganie się z końmi trenowanymi na pustyni nie ma żadnych szans. A jednak Ersted zwrócił na siebie uwagę stylem, w jakim przegalopował 160 km, świetnie schodząc z tętna na weterynaryjnych bramkach i zdecydowanie przyspieszając na ostatniej pętli. Wynik Beaty Dzikowskiej był jednym z lepszych, jakie zawodnicy z Europy osiągnęli w tych zawodach. Przy okazji warto wspomnieć, że tym startem Beata i Ersted zakwalifikowali się na Mistrzostwa Świata Seniorów, które w tym roku odbędą się w angielskim Euston Park. Druga nasza para mająca zagrywkę do startu w tych zawodach to Maciej Kacprzyk i Ferro.

Również w lutym tego roku do startu na pustyni po raz pierwszy wyszedł Wened (Espadero – Włócznia/Borek), hodowli Adama Sobczuka. Wyeksportowany jesienią ubiegłego roku ogier 120-kilometrową trasę pokonał pewnie w tempie 20,6 km/h, co jest jak do tej pory najszybszą przeciętną, jaką polski koń uzyskał na tym dystansie. Bardzo wartościowy wynik i świetne miejsce odnotował również inny polski arab. Białeckiej hodowli Nikar (Ararat – Noc/Pesal) w trakcie rajdowego festiwalu szejka Al Nahyana był drugi na dystansie 80 km, uzyskując tempo 22,36 km/h. Najmocniejszy akcent występów polskich koni na pustyni postanowiłem zostawić na koniec. Trzeciego marca w trakcie rajdu o puchar szejka Majida bin Mohameda rozgrywanego w Dubaju wyhodowany w Białce Emimbor (Gazal Al Shaqab – Emika/Eldon) wygrał 100-kilometrowy wyścig w tempie 28,08 km/h, bijąc przy okazji rekord świata szybkości na tym dystansie.

Sezon w Zatoce Perskiej kończy się w drugiej połowie marca i wówczas rajdowa karuzela zaczyna kręcić się w Europie. Polacy mają już za sobą kwietniowe starty w Niemczech, a także występ w rozgrywanych tradycyjnie tuż przed majowym weekendem zawodach w węgierskiej Babolnie. W tym roku bardzo dobry wynik osiągnął tam Artur Landau, zajmując drugie miejsce w konkursie CEI** 120 km. Szkoda tylko trochę, że dosiadał klaczy włoskiej hodowli. A jednak bez cienia przesady można powiedzieć, że w Babolnie właśnie polskie araby grały pierwsze skrzypce. Wspomniany konkurs, w którym Artur był drugi, wygrała Niemka Belinda Hitzler dosiadająca wyhodowanego w Janowie Podlaskim Bazyliszka (Gazal Al Shaqab – Baza/Eukapliptus). W wyścigu juniorów na 120 km dzielnie spisał się wyhodowany przez Tarus Arabians Elpas (Arzgir – Elema/Wermut), zajmując pod słowacką zawodniczką Haną Benediktovą czwarte miejsce i wygrywając konkurs Best Condition. Na innym dystansie juniorskim CEI* 80 km świetnie poradził sobie inny polski arab, wyhodowany przez Stanisława Wiśniewskiego Predator (Etogram – Penetracja/Pepton), który pod juniorką z Czech Martiną Drasalovą zajął drugie miejsce.

Zima w wykonaniu naszych koni rajdowych była jak nigdy dotąd, a i wiosna zapowiada się obiecująco. Bardzo przydałby się jeszcze jakiś sukces w zawodach rangi mistrzowskiej. Ale poczekajmy, bo w tym roku w Babolnie Mistrzostwa Świata Młodych Koni, na których Polaków nie powinno zabraknąć, oraz Mistrzostwa Świata Seniorów, gdzie po cichu, bardzo po cichu, można oczekiwać dobrego występu. Analizując ostatnie rajdowe dokonania naszych koni, jestem pod ogromnym wrażeniem potencjału genetycznego, jakim wciąż dysponują polskie araby. Bo nie czarujmy się, żaden z wymienionych w tym artykule koni nie został wyhodowany z myślą o rajdach długodystansowych. Większość z nich to – brzydko mówiąc – odpad naszej hodowli kupowany za grosze i nierzadko w pęczku. Polska hodowla ciągle nie ceni koni rajdowych, które w przeciwieństwie do arabów wyścigowych nie biorą udziału w paraolimpiadzie pod hasłem: wyścigi dla koni wpisanych do Polskiej Księgi Stadnej, a rywalizują z końmi z całego świata, wielu ras i wypadają w tej rywalizacji coraz lepiej. Szkoda tylko, że wyniki na polskich koniach osiągają przeważnie zawodnicy spoza naszego kraju. Ale to już jest temat na zupełnie inną opowieść.

Post Scriptum (dopisane przez występy zawodników):
Świetne wiadomości – drugie miejsce w CEI 2* 120 km Kamili Kart podczas międzynarodowych zawodów w Euston Park (3.06.12) na Wenedzie (Espadero – Włócznia/Borek, hod. A. Sobczuk) przy bardzo dobrym tempie – 21,3 km/h! W tym samym czasie grupa jeźdźców z Polski wzięła udział w międzynarodowych zawodach w Luhmühlen, w Niemczech. Konkurs CEI 2* 120 km wygrał Artur Landau dosiadający Arwima (Fryderyk – Arwima/Wachlarz, hod. Z. Górski). Tempo zwycięskiej pary wyniosło 16,87 km/h. Dodatkowo Arwim zdobył nagrodę Best Condition.

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Stigler Stud
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.