Reklama
Derbista Mogadiusz, czyli głośne echo Ofira (24.07.2016)

Wyścigi / Sport

Derbista Mogadiusz, czyli głośne echo Ofira (24.07.2016)

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Finisz Mogadiusza, fot. Zuzanna Zajbt
Finisz Mogadiusza, fot. Zuzanna Zajbt

70. derbistą arabskim w Polsce został, zgodnie z oczekiwaniami, siwy Mogadiusz (Echo Ofira – Mukata Fata/KA Czubuthan), bijąc, zdaniem sędziego, pewnie o trzy długości Porywa (Nougatin – Pasima/Ecaho). Uszanujmy to orzeczenie, ale faktycznie faworyt wygrał po ciężkiej walce na ostatniej prostej, z trudem odrabiając niewielką stratę do próbującego uciekać rywala i dopiero na ostatnich 50 metrach, gdy ten trochę osłabł, wysunął się wyraźnie przed niego. Jako trzeci, o 4,25 długości za zwycięzcą finiszował Elbahir (Marwan I – Elba/Gabaryt).

 

Tylko te trzy ogiery, po mocnym tempie w dystansie, dyktowanym najpierw przez Estariona (HF Ontario – Estrelia/Pamir), który mocno wyłamał na pierwszym zakręcie i ukończył wyścig daleko za stawką, a następnie przez Ofirkę Fatę (DA Adios – Orgia Fata/Chndaka), były w stanie walczyć na ostatniej prostej o czołowe miejsca.

 

W tym surowym wyścigu (ogólny czas – 3’28,9, był tylko sekundę gorszy od rekordu toru), rozegranym w dość upalne popołudnie (w słońcu nawet 30 st. C), nie były w stanie odnaleźć się mocno liczone przez publiczność i typerów klacze: wspomniana, druga za Mogadiuszem w biegu o N. Janowa, Ofirka Fata, oraz jej towarzyszka stajenna Muhfuza Fata (Chndaka – Minerva/Santhos). Zajęły odpowiednio piąte i czwarte miejsce ze sporą już stratą (12 i 9 dł.). Duży postęp w porównaniu z występem w N. Janowa zrobił Eryvan (Echo Ofira – Eugesta/Pesal). Wtedy był siódmy, daleko za Ofirką Fatą i Horacym (Adwokat – Hikma/Touwassyan), ale w niedzielę uplasował się na szóstym miejscu, tylko o 1,25 za klaczą i o 7 dł. przed ogierem, który sprawił największy zawód.

 

Zwycięstwo Mogadiusza to pierwszy tak znaczący sukces Janusza Ryżkowskiego, hodowcy i obecnie współwłaściciela tego konia, wspólnie z młodą trenerką Kamilą Urbańczyk, która w ubiegłorocznych posezonowych wyborach otrzymała nagrodę w kategorii „Rewelacja Roku” (m.in. za zwycięstwo Darshaany w Oaks i drugie miejsce Ussama de Carrere w biegu o Nagrodę Europy).

 

Po niepowodzeniach, wreszcie happy end

 

Janusz Ryżkowski i jego team, fot. Zuzanna Zajbt
Janusz Ryżkowski i jego team, fot. Zuzanna Zajbt

Pan Janusz, prowadzący od 40 lat różne biznesy handlowo-produkcyjne, zainwestował także w hodowlę arabów i wyścigi – zaledwie 10 lat temu. Ta nowa działalność stała się szybko jego wielkim hobby. Pierwsza derbowa szansa pojawiła się już w 2008 roku, gdy jego własności Engamoon (Avangard – Engabara/Gabaryt), trenowany przez Jana Głowackiego, wygrał Nagrodę Janowa. Niestety, wkrótce okazało się, że był to jego ostatni występ w karierze. Doznał ciężkiej kontuzji i w Derby nie wystąpił. Wielkie nadzieje budziły także wyniki trenowanego przez Macieja Janikowskiego Cerwinga (Nougatin – Celineczka/Pesal), który w 2014 roku wygrał kolejno: Memoriał Stanisława Sałagaja oraz nagrody El Paso i Kabareta, stając się, pod nieobecność Westima, pierwszym faworytem na Derby. Jednak już przed N. Janowa doznał kontuzji i zakończył karierę.

 

Te dwa niepowodzenia, mówiąc obrazowo, podcięły trochę skrzydła ambitnemu hodowcy i właścicielowi arabów, przyjął więc z dobrodziejstwem inwentarza „tylko” drugie miejsce Mufida (Akbars – Mukata Fata/KA Czubuthan) i trzecie Szakura (Akbars – Sulima z Reguła/Etar) w Derby 2015.

 

– Cóż, taki los. Tym razem wystawiłem dwa bardzo dobre konie mojej hodowli po Akbarsie (Nougatin – Arka/Karnawał), który w międzyczasie stał się też moją własnością. Miałem jednak pecha, bo trafiłem na rewelacyjnego Alladyna, syna Vona (Tidjani – Verduronette / Dormane).  Nic nie można było poradzić – trochę ubolewał Janusz Ryżkowski, odbierając gratulacje za drugie i trzecie miejsce.

 

Oczko w głowie i idée fix

 

Mogadiusz, Janusz Ryżkowski oraz zespół, fot. Zuzanna Zajbt
Mogadiusz, Janusz Ryżkowski oraz zespół, fot. Zuzanna Zajbt

Nie byłoby jednak na świecie Mogadiusza i innych dobrze zapowiadających się koni wyścigowych, gdyby nie przypadek związany z ich ojcem, Echem Ofira (Gaspar – Egzyna/Eldon).

 

– Byłem jeszcze zupełnie świeży, jeśli chodzi o sprawy hodowlane – opowiada Janusz Ryżkowski – ale gdy zobaczyłem w stadninie Andrzeja Wójtowicza w Bełżycach mojego urodzonego i odchowanego tam pięknego ogierka, który mając zaledwie trzy miesiące, ochoczo wykonał trzy rundy po padoku, wiedziałem, że będzie moim oczkiem w głowie. Pomyślałem, że sprawdzę go zarówno w konkursach piękności, jak i na wyścigach i w hodowli. To była taka moja idée fix. Dałem mu imię Echo Ofira, bo jednym z jego dalszych przodków jest najlepszy ogier janowski z drugiej połowy lat 30. ubiegłego wieku, Ofir, syn pustynnego araba Kuhailana Haifi, sprowadzonego do Polski w 1931 r.

 

– Pierwszą barwną przygodę z Echem Ofira przeżyłem w 2008 roku, gdy wyjechałem z nim, wraz z szerszą reprezentacją polskich arabiarzy, na pokazy do Petersburga – wspomina dalej hodowca. – Zdobył tam dla mnie puchar w konkurencji ogierów młodszych. W wyścigach nie szło mu za dobrze, ale nie był też taki ostatni. Startował aż 38 razy, dwukrotnie był pierwszy i dziewięciokrotnie drugi. Wystąpił też w Derby w 2010 roku i zajął 9. miejsce. W 2011 roku nie biegał z powodu kontuzji. Wtedy pomyślałem, że czas spełnić trzeci cel i pokryłem nim kilka moich klaczy. Zachowałem dla siebie Mogadiusza i Saintę Rosę (od Sulimy z Reguła), a Erywana (od Eugesty) i Eddysa (od Engalany) sprzedałem Dariuszowi Zalewskiemu. W 2013 roku Echo Ofira wrócił na tor i biegał jeszcze przez dwa sezony. Dwa lata temu kupcy z Kirgistanu dawali za niego dobrą cenę, więc go sprzedałem. Skąd mogłem wiedzieć, że dzięki niemu przeżyję tak radosne chwile na wyścigach? Przecież panowało wtedy ogólne przekonanie, że na torze dominować będą „nougatiny” i „marwany”. Tymczasem okazało się, że z tymi francuskimi reproduktorami wygrał mój polski Echo Ofira – jakby dziwi się nieco szczęśliwy hodowca i właściciel tegorocznego derbisty.

 

Szczęśliwa trenerka

 

– Nie ukrywam wielkiej radości z wygrania Derby, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że dostałam na początku maja do treningu, bo taka była wola właściciela, konia bardzo dobrze przygotowanego do sezonu przez mistrza sztuki trenerskiej Andrzeja Walickiego – mówi Kamila Urbańczyk. – Jednak decydując się na ten krok, sporo ryzykowałam. Zmiana miejsca, warunków treningu i żywienia dla każdego konia jest swego rodzaju szokiem. Zrobiłam wszystko, żeby Mogadiusz, tak jak i inne konie przygotowywane w moim wiejskim ośrodku w Jaźwiach (60 km od Warszawy), miał jak najlepsze warunki do treningu, a po nim do aktywnego odpoczynku na padokach.

 

– Wszystko dobre, co się dobrze kończy – kontynuuje trenerka. – Poryw miał słabszy dzień, gdy była rozgrywana Nagroda Janowa. Przegrał z Mogadiuszem, którego pokonał nieznacznie na początku sezonu (24 kwietnia), aż o 8 długości, ale w Derby zmusił ponownie mojego podopiecznego do największego wysiłku. Wielkie brawa za doskonałą jazdę należą się Martinowi Srnecowi. Poznał Mogadiusza bliżej, odnosząc na nim łatwe zwycięstwo w Janowa, co zaowocowało piękną wygraną także w Derby, choć już po twardym boju – podkreśla Kamila Urbańczyk.

 

– Jeszcze nie wiem, który wyścig będzie następnym w karierze derbisty. Zobaczymy, jak będzie się czuł na trzeci dzień po tym ciężkim wysiłku, bo zwykle właśnie wówczas, gdy minie pierwsze oszołomienie związane z walką na torze, wszystko wychodzi na jaw. Sama jestem ciekawa, jak będzie sobie radził w konfrontacji nie tylko z rówieśnikami, ale także bardzo dobrymi końmi starszymi – podsumowuje.

 

Derby Arabskie

 

1. Mogadiusz     dż. M. Srnec (59.0) nr. 3 (tr. K. Urbańczyk)
2. Poryw           dż. V. Janaček (59.0) 7 (tr. A. Walicki)
3. Elbahir          dż. A. Reznikov (59.0) 2 (tr. J. Głowacki)
4. Muhfuza Fata dż. S. Mazur (57.0) 9 (tr. M. Jodłowski)
5. Ofirka Fata     dż. T. Lukášek (57.0) 8 (tr. M. Jodłowski)
6. Eryvan           dż. A. Turgaev (59.0) 10 (tr. D. Zalewski)
7. Horacy           dż. V. Popov (59.0) 4 (tr. K. Ziemiański)
8. Gerhard          k.dż. M. Abík (59.0) 5 (tr. A. Wyrzyk)
9. Terrior            pr. dż. A. Kardanov (59.0) 11 (tr. K. Zawiliński)
10. Okima          st.u. J. Wyrzyk (57.0) 1 (tr. A. Wyrzyk)
11. Estarion        dż. W. Szymczuk (59.0) 6 (tr. M. Jodłowski)

 

3000 m: 3’28,9” (34,6-34,0-35,2-35,9-33,7-35,5).
Temperatura: 26°C, słonecznie.
Styl: pewnie.
Odległości: 3 – 1 1/2 – 9 – 3 – 1 1/4 – 7 – 10 – 1 1/2 – 12 – daleko.
Stan toru: lekko elastyczny (2,9).

 

Uskrzydlony Alladyn poprawił rekord toru na 2400 m

 

Alladyn, fot. Zuzanna Zajbt
Alladyn, fot. Zuzanna Zajbt

Śmietanka koni 4-letnich i starszych zagranicznej oraz krajowej hodowli stanęła na starcie biegu o Nagrodę Figaro. Mocno poprowadził debiutujący na Służewcu, mający świetne pochodzenie czteroletni ogier Cakouet de Bozouls (Dahess – Udjidor de Bozouls/Dormane), który w wieku trzech lat wygrał na torach we Francji ponad 31 tys. euro. Robił on, jak niosła wyścigowa fama, bardzo dobre galopy, więc choć po raz pierwszy biegł na dystansie powyżej 2 km, zaliczany był do faworytów. Sił starczyło mu jednak tylko do prostej, na której zaczął odpadać.

 

Bliżej bandy najlepiej radził sobie drugi czterolatek, niepokonany w trzech wcześniejszych startach Tefkir (Njewman – Djourella/Kerbela), ale został łatwo wyprzedzony o 1 dł. przez ubiegłorocznego derbistę Alladyna (Von – Alba Longa/Ostragon), który już tradycyjnie, tym razem po raz pierwszy pod Aleksandrem Reznikovem, finiszował polem, idąc jak uskrzydlony po piękne zwycięstwo, okraszone dodatkowo lepszym aż o 1 sekundę od wydawałoby się wyśrubowanego wyniku Dostatoka (Status – Dupona/Pas), czyli rekordem toru: 2’43,5″.

 

Nagroda Figaro

 

1. Alladyn                    dż. A. Reznikov (62.0) 5 (tr. A. Laskowski)
2. Tefkir                       dż. T. Lukášek (59.0) 2 (tr. M. Łojek)
3. Mufid                       dż. V. Janaček (59.0) 7 (tr. K. Ziemiański)
4. Ussam de Carrere     dż. M. Srnec (62.0) 3 (tr. K. Urbańczyk)
5. Szakur                     dż. V. Popov (62.0) 1 (tr. K. Ziemiański)
6. Arash                       dż. W. Szymczuk (62.0) 4 (tr. M. Janikowski)
7. Cakouet de Bozouls   dż. S. Mazur (59.0) 6 (tr. M. Jodłowski)

 

2400 m: 2’43,5”(28,9-33,2-34,8-33,0-33,6). Rekord toru.
Styl: łatwo.
Odległości: 1 – 3 – 4 1/2 – 3 1/2 – 2 1/2 – 7.

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.