Z trenerem Maciejem Kacprzykiem rozmawia Jan Zabieglik
– Panie trenerze. Krótka piłka. Czy niektóre wyścigi arabów na Służewcu powinny być zgodnie z tradycją nadal zamknięte, czy też należy znieść istniejący obecnie podział na międzynarodowe gonitwy eksterierowe dla koni wpisanych do Polskiej Księgi Koni Czystej Krwi Arabskiej (PASB) oraz wyścigi otwarte?
Maciej Kacprzyk: Uważam, że w dyskusji na temat wyścigów koni arabskich w Polsce trzeba rozdzielić kwestie wsparcia koni hodowanych w Polsce i zarejestrowanych w PASB od tzw. gonitw eksterierowych. Tych ostatnich w żadnym wypadku nie uważam za uzasadnione rozwiązanie korespondujące z polską tradycją hodowlaną. Według mnie jest to nietrafiony pomysł, który niesprawiedliwie próbuje się podciągać pod mit pięknych i dzielnych koni pure polish. Wystarczy spojrzeć na rodowody koni biegających w tych gonitwach i późniejsze ich wykorzystanie. W większości przypadków po rocznej karierze wyścigowej trafiają na sprzedaż jako wałachy. Rodowodowo również nie są czysto polskie, bo albo ojciec jest zagranicznej hodowli, albo ojciec matki, albo jedno i drugie. Ponadto, nie jest to próba dzielności o znaczeniu selekcyjnym i w związku z tym gonitwy tego typu nie powinny być uznawane jako oficjalne. Kariera wyścigowa jest próbą dzielności, gdy jej wynik jest brany pod uwagę w doborze. Czy tak się dzieje w przypadku koni biorących udział w gonitwach eksterierowych? Nie! Krzyżując myszki z obciętymi ogonkami, nie wyhoduje się myszek bez ogonków. Wysyłanie koni pokazowych na wyścigi nie uczyni ich dzielniejszymi bez uwzględnienia w hodowli ich talentu na bieżni. Generalnie uważam, że wszystkie gonitwy dla koni arabskich powinny być otwarte, a hodowcy i właściciele koni polskiej hodowli powinni otrzymywać premie procentowo uzależnione od wyników koni. Obecnie obowiązujące wsparcie finansowe ze strony Polskiego Klubu Wyścigów Konnych przeznaczone dla polskich hodowców oraz premie dla właścicieli arabów wpisanych do PASB, to moim zdaniem krok w dobrym kierunku. Podobnie wygląda to we Francji, z tą różnicą, że tam premie są jeszcze wyższe. Mam nadzieję, że również w Polsce premie te będą rosły i będą wsparciem dla hodowli i właścicieli najlepszych polskich arabów biegających na torze.
Oddzielną kwestią jest dyskusja na temat gonitw dla koni polskiej hodowli w starym stylu tzw. pięknych i dzielnych, nie hodowanych tylko do pokazów, ale prezentujących również dzielność pod siodłem. Rozumiem ten romantyczny mit, bo sam się na takim postrzeganiu polskiego araba wychowałem. Chciałbym tylko przypomnieć osobom, które nawołują do rozgrywania gonitw dla tego typu koni, że po pierwsze muszą być hodowcy chcący te konie hodować, po drugie muszą znaleźć się właściciele, którzy będą utrzymywać je w treningu, ponosząc bardzo duże koszty. Do tego dochodzi organizator gonitw, który zapewni odpowiednią pulę nagród wraz z programem. Oceniając bez emocji, na chłodno, obecnie te warunki są nie do spełnienia. Takich koni się po prostu w Polsce nie hoduje, araby rozdzieliły się na konie do pokazów i konie do wyścigów. Być może rolą stadnin państwowych jest powrót do dawnych tradycji, bo tylko tutaj bym upatrywał szansę w reaktywacji hodowli takich koni jak Batyskaf czy Pamir, derbistów i czempionów Polski. Jeżeli spojrzymy na współczesną hodowlę koni arabskich wyłącznie w ujęciu rynkowym, to wyścigi dla takich koni nie mają racji bytu. Czy rolą państwa jest utrzymanie „hodowli zachowawczej” z próbą dzielności dla koni arabskich na torze wyścigowym to już temat na oddzielną dyskusję. Nie można jej sprowadzić do kwestii zagospodarowania ogierków pokazowych, które urodziły się z prostą głową.
– Polscy hodowcy prywatni już od dobrych kilku lat wykorzystują nasienie topowych reproduktorów świata. Najpierw modny był Nougatin (syn słynnego Amera), potem Dahess (także syn Amera), potem Munijz (dał wspaniałą klaczę Arwę, która sprawiła niebywałą niespodziankę bijąc pańskiego Shadwana Al Khalediah), Murhib (syn Amera), a obecnie Mared El Sahra (również syn Amera). Także Janów Podlaski miał od kilku lat swoją ścieżkę wyścigową, związaną z Amerem. Użyty w tej stadninie jego syn, szwedzki Portmer dał dwa dzielne ogiery: najpierw Bandolero został wicederbistą w 12017 r., a rok później Sverus zdobył błękitną wstęgę Derby. SK Janów Podlaski, jako jedyny w Polsce właściciel, wystawiała do wyścigów Shahad Atbah, brytyjską córkę Amera, którą Athbah Stud podarowała w 2015 roku janowskiej stadninie. Co prawda wygrała ona tylko trzy nagrody pozagrupowe kategorii B (Czorta, Kurozwęk i Figaro), ale należała do ścisłej czołówki, była m.in. druga w biegu o Nagrodę Europy (2017) i w Porównawczej (2018). Janów jest także właścicielem francuskiego SS Mothilla, którego dziadkiem ze strony ojca Nizama jest wspomniany Amer. Jak widać tym legendarnym już ogierem, który ma oryginalnych arabskich rodziców nie tylko francuskie, ale także polskie wyścigi arabów, są mocno nasycone. Od kilku lat Polska AKF wysyła na Służewiec w pierwszym lub drugim pokoleniu potomstwo oryginalnego araba Tiwaiga. Jeszcze w 2010 roku kiedy Nagroda Europy została włączona do światowego cyklu gonitw im. Szejka Zayeda Bin Sultan Nahyana, Światowa Organizacja Konia Arabskiego (WAHO), miała poważne zastrzeżenia do jego pochodzenia. Wygrał ją wtedy saudyjskiej hodowli, trenowany we Francji syn Tiwaiqa Muqatil Al Khalediah, który ustanowił rekord toru na 2600 m: 2’56’3. Wtedy nie mógł on nigdzie w Europie wystartować, poza Polską. Jak WAHO w końcu rozwiązała ten problem?
Maciej Kacprzyk: W memorandum z 6 czerwca 2011 roku WAHO jednoznacznie zamknęło dyskusje nad tym, czy w żyłach Tiwaiqa płynie jakaś domieszka obcej krwi. Na spotkaniu w Warszawie Komitet Wykonawczy WAHO w drodze głosowania odrzucił wszelkie uwagi na temat jego pochodzenia zwracając uwagę na to, że Tiwiaq był prawidłowo wpisany do saudyjskiej księgi od 1991 r., a księgi stadne WAHO są zamknięte od 2004 r. i nie można już kwestionować wpisu żadnych koni zarejestrowanych przed tą datą. Czyli dyskusja nad jego czystością od strony formalnej jest już dawno zamknięta. A tak na marginesie dodam, że zarówno Tiwaiq jak i Amer to araby saudyjskie, wyhodowane w tym samym miejscu przez tego samego hodowcę. Amer był darem króla Arabii Saudyjskiej dla emira Kataru. Ortodoksi podważają nie tylko czystość Tiwaiqa i Amera, ale także francuskiego Saint Laurent’a, francuskiego Dragona oraz amerykańskiego Burning Sand’a. Widać wyraźnie, że Służewiec staje się z roku na rok miejscem rywalizacji potomstwa dwóch legendarnych ogierów – Amera i Tiwaiqa. Za kilka lat ich potomkowie urodzeni w Polsce i wpisani do PASB będą wygrywać polskie Derby. Nie widzę w tym nic złego. Od kilku lat Derby dla folblutów wygrywają konie zakupione na zagranicznych aukcjach i nikt z tego powodu nie rozdziera szat. Żyjemy w XXI wieku. Jeśli widowisko wyścigowe ma przyciągnąć przyciągać nowych widzów, to muszą w nim uczestniczyć najlepsi aktorzy. Oczywiście w wyścigach rozgrywanych w Polsce, konie polskiej hodowli powinny być dodatkowo wspierane finansowo, ale premie te powinny być uzależnione od wyników. Dodatkowe pieniądze powinny być przeznaczana dla najlepszych koni. Jest to najzdrowsze rozwiązanie, według mnie sensowniejsze od zamykania gonitw wyłącznie dla koni PASB. Nie uważam, że powinno się krytykować hodowców, którzy postawili na hodowlę arabów wyścigowych i używają w tym celu obcej krwi. Nie ma innej drogi, żeby obecnie zaistnieć w wyścigach na Służewcu, jak stanówki najlepszymi ogierami. Niektórzy z naszych właścicieli i hodowców np. Zbigniew Górski, Krzysztof Zakolski oraz Magdalena i Daniel Gromalowie świetnie sobie radzą i osiągają znaczące sukcesy. Derbista z 2019 r. Dragon hodowli i własności Zbigniewa Górskiego, wspaniała klacz Shannon Queen hodowli Państwa Gromalów, czy zeszłoroczny derbista Wielki Dakris Krzysztofa Zakolskiego, to przykłady koni wyhodowanych w Polsce, które mogą rywalizować z końmi zagranicznej hodowli. Wierzę, że przy świadomych i konsekwentnych decyzjach hodowlanych w Polsce mogą się rodzić konie czystej krwi arabskiej, które będą wygrywać najważniejsze gonitwy na świecie. To nie jest fanaberia. Niedługo Polska może stać się swoistą mekką koni arabskich w Europie! Grzechem byłoby tego nie wykorzystać. Na dziś największy potencjał rozwoju wyścigów konnych w Polsce tkwi właśnie w wyścigach koni arabskich w międzynarodowym wymiarze.
– Czy jednak nie prezentuje Pan postawy bliższa ciału koszula, bo dostał Pan do treningu od Polska AKF Sp z. o.o w ciągu czterech pierwszych lat prowadzenia stajni kilkanaście francuskich „alkhalediahów”, z których już dwa okazały się, jak na polskie warunki, wybitne. Salam wygrał Nagrodę Europy (2019) i G3 w Mediolanie (2020), a Shadwan również zdobył Nagrodę Europy (2020). On co prawda nie wygrał za granicą, ale kilkakrotnie uplasował się w pierwszej trójce.
Maciej Kacprzyk: Oczywiście, AKF Polska jest ojcem moich sukcesów już od początku kariery. Dostałem do treningu konie, co prawda bez wyścigowych karier, ale z bardzo dobrymi rodowodami i z dużym potencjałem. Trener Michał Borkowski z Wrocławia dzięki zwycięstwu Fazzy Al. Khalediah w najważniejszej gonitwie dla koni arabskich w Europie – Qatar Arabian World Cup z pulą nagród 1.000.000 euro rozgrywanej w dniu Nagrody Łuku Triumfalnego na torze Longchamp w Paryżu, udowodnił, że w Polsce można przygotować do startów najlepszego konia arabskiego na świecie. To była najwspanialsza reklama, o jakiej nawet nikt nie marzył. Wyniki Fazzy Al Khalediah, ale także starty zagraniczne innych koni Polska AKF spowodowały, że nie tylko Saudyjczycy chcą oddawać konie swojej własności do treningu w Polsce. Nie widzę w tym żadnego zagrożenia, lecz szansę na rozwój. Właściciele z Bliskiego Wschodu powinni w przyszłości nie tylko utrzymywać w naszym kraju konie w treningu wyścigowym, ale również tutaj trzymać swoje klacze hodowlane oraz młodzież. Będą również kupować konie polskiej hodowli, jeżeli te będą odpowiedniej jakości. Ponadto najbardziej realną opcją na pozyskanie nowych sponsorów gonitw, a co za tym idzie zwiększenie puli nagród jest sponsoring z Bliskiego Wschodu. Dla nich koń arabski, również ten wyścigowy, jest częścią ich dziedzictwa kulturowego i dlatego tak chętnie angażują się w wyścigi koni arabskich. Nie musimy szukać rynku zbytu dla koni polskiej hodowli, szukać sponsorów, oni są jednoznacznie zdefiniowani i zainteresowani współpracą z Polską. Tę szansę powinniśmy wykorzystać! Nie dajmy się omamić wizją zwiększenia puli nagród dzięki zwiększeniu obrotów w totalizatorze wyścigowym. To nie jest taki potencjał, o jakim marzymy. Większą pulę nagród w gonitwach dla koni arabskich możemy dziś osiągnąć wyłącznie dzięki sponsoringowi z Bliskiego Wschodu.
– Jak pan ocenia tegoroczną ofensywę sponsorską Polska AKF?
Maciej Kacprzyk: Mogę tylko jej przyklasnąć, co pokazuje to, o czym mówiłem wcześniej. Polska AKF przeznaczyła w tym roku ponad 400 tys. zł na nagrody podstawowe i dodatkowe na Służewcu, we Wrocławiu i Sopocie. Oprócz rozgrywanego od 2014 roku wyścigu Al Khalediah Poland Cup, w pełni sponsoruje nową nagrodę Tiwaiq Central European Arabian Derby, która odbyła się 29 maja, cykl czterech gonitw dla koni III grupy Al Khalediah Racing Festiwal oraz Nagrodę Białki. Myślę, że najciekawszym novum jest gonitwa dla koni 4-letnich, czyli takie otwarte Derby arabskie. Jej dystans, termin, i mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości międzynarodowy charakter, to krok w przyszłość. Wierzę, że w niedługim czasie doczekamy się polskiej hodowli araba, który wygra Tiwaiq Derby w maju, a potem w czerwcu zwycięży we francuskich Derby dla arabów. Być może właśnie taki sukces odniesie Dary Al Khalediah, zwycięzca pierwszej edycji tej gonitwy, który co prawda urodził się we Francji, ale jest przecież wnukiem urodzonej w Janowie Podlaskim Savanah, wywodzącej się ze wspaniałej linii Sabelliny.
– Jaki jest obecnie potencjał „arabski” w Pańskiej stajni?
Maciej Kacprzyk: Mam w treningu ok. 20 arabów, mówię około, bo liczba ta cały czas się zmienia. Odchodzą konie kontuzjowane i słabsze, a na ich miejsce przychodzą nowe. Mam ograniczoną liczbę boksów i stajnie praktycznie cały czas są pełne. Gwiazda ostatnich sezonów, Shadwan Al Khalediah już zakończył wyścigową karierę i rozpoczął hodowlaną. W treningu mam 6 koni AKF Polska, 10 koni właścicieli z Kataru, jednego z Kuwejtu i jednego ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz dwa konie polskich właścicieli. Najlepszy z koni starszych Salam Al Khalediah doznał niezbyt groźnej kontuzji, ale musi mieć przerwę w treningach. Obecnie przebywa na rehabilitacji w ośrodku w Belgii, wystartuje dopiero w drugiej połowie sezonu. Amwaj Al Khalediah świetnie zaprezentowała się w biegu o Nagrodę Cometa, więc w nagrodę w drugiej połowie czerwca wystartuje w gonitwie G2 w Mediolanie. Liczę też bardzo na Wasmę Al Khalediah, która w pięknym stylu wygrała Nagrodę Skowronka. Mam również nadzieję, że na poziom pozagrupowy szybko awansuje czteroletni Nrgizing, który wygrał łatwo w swoim debiucie. To konie obiecujące, na które liczę w tym sezonie.
Dla polskicharabów.com rozmowę przeprowadził Jan Zabieglik