Reklama
Cwał. Wernisaż wystawy Tadeusza Budzińskiego

Aktualności

Cwał. Wernisaż wystawy Tadeusza Budzińskiego

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Tadeusz Budziński, fot. Krzysztof Dużyński
Tadeusz Budziński, fot. Krzysztof Dużyński

Tadeusz Budziński, od 35 lat członek Związku Polskich Artystów Fotografików, zafascynowany jest zarówno pięknem arabów, jak i dzikich bieszczadzkich plenerów. Efektem tej podwójnej fascynacji jest otwarta wczoraj wystawa „Cwał”, którą oglądać można do 13 czerwca w warszawskich Łazienkach.

Jak powiedział Piotr Świda, dyrektor Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa, gdzie wystawa jest prezentowana, konie ułatwiają powrót do normalności – tak jest także i tym razem, po wielkiej traumie, jaką ostatnio przeżyliśmy. Na zdjęciach fotograf uwiecznił konie żyjące w wolnym, tabunowym chowie, na wzór dawnych stadnin magnackich. „Moja przygoda z koniem arabskim zaczęła się w 2003 roku na plenerze malarskim w Białce – wspominał autor zdjęć Tadeusz Budziński. – Brakowało mi jednak wówczas tej przestrzeni, którą miały moje żubry i wilki…” Przestrzeń tę znalazł artysta na połoninach Pogórza Dynowskiego, a plenerem fotograficznym była Stadnina Koni Kielnarowa, której właścicielem jest Czesław Witko.

W warszawskich Łazienkach. Fot. Krzysztof Dużyński
W warszawskich Łazienkach. Fot. Krzysztof Dużyński

O urodzie konia arabskiego mówiła z kolei prezes PZHKA, p. Izabella Pawelec-Zawadzka, która przytoczyła fragmenty książki Janusza Wilatowskiego „Koń w życiu polskim” wydanej przez Bibliotekę Dzieł Wyborowych w 1927 r.:
Już to miłość do koni w Rzplitej była wielka, a nie jeden całe życie poświęcił szlachetnej pasji. Kto chciał mieć piękne konie, musiał mieć piękne ogiery i kobyły – nie jeden więc dukat czerwony wędrował w pogańskie kraje, aby z „piaszczystey Arabiey”, lub dalekiego Egiptu, sprowadzać do polskich stajni szlachetne stworzenia, jeśli zdobycznych brakło, a na nowe zaciągi przeciw poganom nie rozpisywano. Ale nadewszystko miłe, najdroższe, warte największych honorów i estymy – były właśnie konie „zacnej krwie arabskiey”. Tak mógł wyglądać ogier Casus Belli kupiony źróbkiem przez imć pana wojewodę brzeskiego w Buczaczu około Roku Pańskiego 1630. „Szerokie równe czoło, na niem wicher gwiazda wysoki rozum i wierność znaczący. Uszy cienkie, smukłe, zwrotne, oczy połyskliwe, ciemne jak jeziora, oczy znające rzeczy nieznane i ludziom zakryte. Chrapy drżące, a płonące, a miękkie, a czułe w pieszczocie jedyne. Pierś, jako brama sklepiona, na niej wicher wtóry, wicher odwagi, niczym nieugiętej. Szyja łabędzia, smukła, a tuż wicher trzeci, strzała długa, niedościgniony lot znamionująca. Na czarnej skórze szerść koloru błękitnawej stali… Połysk na niej, jak po ostrzu szabli… Ciemne pięciokrotne piętna, palcami Mahometa zwane.”*

Prezes PZHKA, p. Izabella Pawelec-Zawadzka. Fot. Krzysztof Dużyński
Prezes PZHKA, p. Izabella Pawelec-Zawadzka. Fot. Krzysztof Dużyński

Prezes Pawelec-Zawadzka podkreśliła, że mija 200 lat od założenia rodów i linii funkcjonujących do dzisiaj. Koń arabski, mówiła dalej Pani Prezes, był kształtowany w niezwykle trudnych warunkach, między VI a VII wiekiem. W Polsce rasa ta znalazła swą drugą ojczyznę i dziś – dzięki wielkiej pasji i poświęceniu ludzi, którzy robili wszystko, by ją uratować od zagłady – jest polskim dobrem narodowym. Tym bardziej warto tym dobrem się chwalić!

* Opis ogiera Casus Belli – Zofia Kossak-Szczucka, Beatum Scelus, Kraków 1924

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.