Reklama
Czy niegdysiejsze rekordowe ceny aukcyjne były rzeczywiście rekordowe? Ejrene-gate, czyli nowe, szokujące informacje

Aktualności

Czy niegdysiejsze rekordowe ceny aukcyjne były rzeczywiście rekordowe? Ejrene-gate, czyli nowe, szokujące informacje

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Ejrene podczas aukcji 2012, fot. Wiesława Bałut
Ejrene podczas aukcji 2012, fot. Wiesława Bałut

„Do Ministerstwa Rolnictwa oraz Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR) trafiły dokumenty, z których jasno wynika, że do 2015 roku „pompowano” rekordowe ceny na aukcji koni arabskich „Pride of Poland” – podała wczoraj Agencja Informacyjna (AI) w depeszy „Tajemnice rekordowych cen koni”. Informacja wywołała spore poruszenie w środowisku „arabiarzy”, ponieważ dotyczy sprawy istotnej dla wszystkich właścicieli i hodowców koni arabskich, a mianowicie rynku i cen.

 

Agencja, powołując się na wspomniane dokumenty, opisała przypadek sprzedaży w 2012 roku klaczy Ejrene za 440 tys. euro. Na naszym portalu pisaliśmy o tamtej aukcji w tekście „Nieosiągalne miliony” tak: „Najwyższą cenę aukcji uzyskała michałowska Ejrene (Gazal Al Shaqab – Emocja/Monogramm) (…) Cena ta nie od razu została zaakceptowana przez sprzedającego. Aukcjoner zapowiedział, że oczekiwana suma wynosi milion euro, a potem, gdy licytacja stanęła, gotów był przybić transakcję na poziomie 450 tys. euro. Nabywca nie podniósł jednak oferty i klacz wróciła do stajni. Dopiero po zakończonej licytacji wszystkich koni, Ejrene ponownie pojawiła się na ringu. Ogłoszono, że została sprzedana za ostatnią zaoferowaną kwotę. Prezes Michałowa Jerzy Białobok mógł więc się cieszyć najwyższą ceną aukcji. Nawiasem mówiąc, żądanie miliona euro za Ejrene czy Etnologię to był dość ryzykowny chwyt marketingowy. Nie wydaje się bowiem, by było możliwe porównanie obu tegorocznych aukcyjnych rekordzistek z czempionką świata Kwesturą.”

 

Jednak dokumenty, na które powołała się Agencja, wskazują, że całe to zamieszanie było czystym teatrem, bo sprzedaż Ejrene za kwotę 440 tys. euro miała być ustalona już wcześniej. W ramach tej kwoty, jak pisze Agencja, zapewniono kupcowi także dzierżawę czempionki świata Emandorii, pobranie od niej dwóch zarodków, rezygnację z wszelkich nagród pieniężnych w pokazach płatnych na rzecz dzierżawcy oraz pokrycie innej klaczy (należącej do dzierżawcy) og. Ekstern. Umowę na wszystkie te usługi, wraz z ceną za nie, zawarto jeszcze przed aukcją.

Znając ceny, jakie osiągają zarodki od takich klaczy jak Emandoria (w 2009 roku zaoferowano na aukcji 175 tys. euro za zarodek od Pianissimy) oraz sumy uzyskiwane na pokazach płatnych (Emandoria w marcu 2018 wygrała na Bliskim Wschodzie 25 tys. euro za zwycięstwo w klasie i 250 tys. euro za złoty medal), można z łatwością stwierdzić, że cena za Ejrene do rekordowych w żadnym razie nie należała.

„Wygląda więc na to, że nie tylko opinia publiczna była wprowadzana w błąd podczas aukcji „Pride of Poland”, ale także inni potencjalni kupcy – a mianowicie ci, którzy nie mieli wiedzy o tym, że niektóre klacze były oferowane „w pakietach” i że to nie licytacja, lecz działania będące wynikiem poufnych porozumień z zarządami stadnin, decydowały w dużej mierze o możliwości zakupu oferowanego konia” – pisze dalej Agencja.

Ale, dodajmy, sprawa ma jeszcze inny aspekt – otóż zmienia całkowicie interpretację wyników aukcji z lat 2016-2018. Media już po raz trzeci porównują ceny uzyskiwane w ostatnich latach na aukcji Pride of Poland z rekordowymi cenami sprzed roku 2016, a w mediach społecznościowych pojawia się nagonka na organizatorów imprezy. „wszyscy jestesmy swiadomi co mialo wplyw na koniunkture w ostatnich 3 latach i nie ma co tu mydlic oczu, róznice w przychodach z akucji są wręcz druzgoczące a przecież w latach wcześniejszych z roku na rok było coraz lepiej i nagle było wielkie ups” – napisała np. (cytat przytaczamy w oryginalnym brzmieniu) internautka o nicku „Agnieszka Ewa Laskowska” na naszym internetowym profilu na Facebooku. Także organizatorzy poprzednich aukcji nie zostawiają suchej nitki na obecnie osiąganych wynikach, pomimo że muszą zdawać sobie sprawę z tego, iż porównywanie cen za „pakiety z embrionami” z cenami za same konie nie ma najmniejszego sensu.

 

Komentarz internautki o „mydleniu oczu” zyskuje w tej sytuacji zupełnie nowy kontekst.

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Stigler Stud
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.