Klasy ogierów, nawet młodszych, nieodmiennie wzbudzają większe emocje niż klasy klaczy, gdyż to w nich nadzieja hodowlanego postępu, to podczas ich rozgrywania liczymy na to, że wystąpią w nich przyszłe reproduktory. Choć na tegoroczny pokaz Arabian Peninsula Horse Show hodowcy katarscy wystawili co mieli najlepszego, a wobec ogromnej frekwencji z ich strony, stał się on ich wewnętrzną sprawą, to pomimo tego okazało się, że ZEA (Dubai Stud) tanio skóry nie sprzedadzą.
Swoją klasę – ogierów 2 letnich, wygrał D K’Hailan po Royal Colours, jedyny innej maści, bo kary w stawce samych siwych ogierów. W 3 latkach typując zwycięzcę nie można się było pomylić, wygrał ogier z Kataru (wszystkie ogiery w klasie były katarskiej własności), to jednak wyhodowany we Włoszech przez Gulię Sorentino. Większość z pokazanych trzeciego dnia ogierów, choć „w typie” i generalnie chwytające za oko „na stój”, to zdecydowanie tracą niestety w ruchu, którego w zasadzie u nich nie widać.
Należy wierzyć sędziom, że widzą i wiedzą więcej niż można zobaczyć. Sędziowie wszak nie mogą się mylić. Satysfakcjonująca prezentacja zdarza się rzadko. Ogiery kręcące kółka wokół prezenterów, głównie w skróconym przez ograniczoną długość linki, galopie. Choć brak punktacji za galop, to chętnie się nim na ringu poruszają. Niekiedy tylko, dostrzec można fragmenty kłusa w linii prostej, co daje możliwość oceny prawidłowości chodów, ale też zrównoważonego charakteru i rzetelnej pracy wykonanej przez prezentera. Zbyt dużo koni na pokazie ma słaby ruch, a zbyt mało jest prawidłowo zbudowanych, pomimo iż nie można im odmówić wyraźnego typu arabskiego.
Po ogierach, klasy klaczy starszych. W klasie 4-6 letnich, pozytywnie ruchem wyróżniły się dwie klacze; Shahrazad Al Waab po Fares Al Rayyan, własności Abdulla Saeda M A Al Hajri z Kataru, która jak się okazało, dzięki w dużej mierze dobremu, aktywnemu kłusowi, ostatecznie zwyciężyła, ale także, jedyna kasztanka (z wyraźnym brakiem harmonii w budowie kłody) w tym gronie; Asmaa Juhayna po Nadeed Al Naif hod. i wł. Abdulhadi Mana Al-Hajri, obie z Kataru.
Generalnie klacze sprawiały lepsze wrażenie niż rówieśnicze ogiery, prezentując typ szlachetnego konia, który jego miłośnikom może skojarzyć się z lekkością piasków pustyni. Niezwykle żeńskie, swoim ruchem w większości niestety nie mogą zachwycić. Czy te piękne klacze zdołałyby swym chodem przemierzyć bezkres tej pustyni i nie utknąć w piachu po nadgarstki, to już inna sprawa. Jednak tak jak fenotyp – to typ egipski wyznacza dziś standard urody arabskiego konia, tak i ruch, może być kwestią przyjętych standardów oraz przeznaczenia konia. Skoro zatem pokazywanych koni się nie użytkuje, z łatwością nad wadliwym ruchem przechodzi się do porządku. Dlatego też „przepędzanie” w trakcie pokazu koni na lince, staje się widoczną formalnością. Jest więc tu pole do refleksji także nad polską hodowlą i jej pokazowym kierunkiem. Może polska hodowla próbować gonić tę „egipską”, co wydawać się może nie tylko trudne wobec wysublimowanej urody tych koni, co bezcelowe, trwoniąc jednocześnie własną tożsamość i resztki użytkowych możliwości. Współczesne pokazy prowadzą do umniejszenia znaczenia ruchu, co w ocenach sędziów jest aż nadto widoczne i prawdopodobnie nie jest to sposób na postęp w polskiej hodowli, dla której ruch i dzielność przez wieki była najważniejszą sprawą. Na bukiet arabski i obdarzanie tych wspaniałych zwierząt charyzmą, składa się bowiem w dużej mierze również ruch, podrywający do góry publikę podczas wielu znaczących światowych pokazów.