Reklama
Maran – nowy przedstawiciel rodu Bairactara or.ar. we współczesnej polskiej hodowli

Hodowla

Maran – nowy przedstawiciel rodu Bairactara or.ar. we współczesnej polskiej hodowli

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Maran, fot. Marta Baranowska
Maran, fot. Marta Baranowska

Przez trzy lata z rzędu 4-letni dziś ogier MARAN (FS Bengali – Missouri/Wachlarz), hod/wł. SK Tarnawka, medalista z Tulip Cup i z Polski, wygrywał swoje klasy wiekowe – w Białce, na Wiosennym Młodzieżowym Pokazie Koni Czystej Krwi jako roczniak, na tym samym pokazie rok później jako dwulatek i na I Warszawskim Pokazie Koni Arabskich, gdzie oprócz tego zdobył tytuł Czempiona Warszawy. W Białce 2010 zdobył dokładnie tę samą liczbę punktów (41,33) co dzisiejsza janowska gwiazda pierwszej wielkości, og. Pogrom (QR Marc – Pętla/Visbaden). Na pierwszy rzut oka można zauważyć u Marana przepiękny łuk szyi i horyzontalną linię górną, którą odziedziczył po obojgu rodzicach. Podziwiałam tę cechę u jego matki Missouri gn. 2002 (Wachlarz – Mina po Monogramm), hod. M.&J. Pietrzaków, Czempionki Klaczy Młodszych III Letniego Pokazu w 2003 roku. Urodziły się już po nim pierwsze obiecujące źrebięta, a hodowca – Czesław Witko – planuje, zgodnie z polską tradycją, poddać go próbie dzielności (w rajdach). Tak więc ród Bairactara or.ar., najdawniej sprowadzony z pustyni, ma się w Polsce i na świecie całkiem dobrze!

Bairactar i Emir Rzewuski

Wilhelm I Wirtemberski na Bairactarze, autor obrazu: Albrecht Adam, fot. archiwum
Wilhelm I Wirtemberski na Bairactarze, autor obrazu: Albrecht Adam, fot. archiwum

Og. Bairactar or.ar. został importowany z Bliskiego Wschodu w roku 1817 do niemieckiej stadniny Weil. Był więc najstarszym założycielem rodu męskiego używanego potem w polskiej hodowli koni czystej krwi arabskiej, choć jeśli chodzi o lata, w których zaistniał w naszej hodowli, stało się to stosunkowo późno. Jednak polskie akcenty pojawiły się od samego początku, bo Bairactar znajdował się w partii koni sprowadzonych z pustyni w tym samym czasie, kiedy na specjalne życzenie królowej wirtemberskiej Katarzyny (siostry cara Aleksandra I) sprowadzał araby także Emir Rzewuski.

Do pierwszej połowy XX wieku ród był kultywowany głównie w Weil, przy czym kolejni jego męscy kontynuatorzy nosili na zmianę imiona Tajar lub Amurath. Największą wartość hodowlaną wykazał og. Amurath 1881 (Tajar – Koheil III), znany jako Amurath z Weil. Spłodził dwa cenne reproduktory. To Selim 1896 (od Selma) – ojciec og. Nana Sahib I 1907, po którym pochodziła pierwsza polska derbistka i oaksistka Sahiba 1924 – i Amurath II gn. (od Fatme or.ar.), ur. 1907 w Radowcach. Tu zaczyna się polski rozdział epopei rodu, gdyż Amurath II został użyty w małej, lecz zasłużonej prywatnej stadnince Breniów w niepodległej Polsce. Pokryto nim wspomnianą Sahibę, z którą był spokrewniony przez Amuratha z Weil i z połączenia tego w 1932 urodził się epokowy, siwy og. Amurath Sahib. „Bez tego ogiera trudno byłoby sobie dziś wyobrazić hodowlę, nie tylko polską” – pisał Roman Pankiewicz w swej książce „Polska hodowla koni czystej krwi arabskiej 1918-1939”.

Dziedzictwo Amuratha Sahiba

Amurath Sahib, fot. archiwum
Amurath Sahib, fot. archiwum

Amurath Sahib posiadał w wysokim stopniu cechy wymagane od polskiego araba – był piękny i dzielny jednocześnie. Karierę wyścigową trwającą dwa sezony, obejmującą starty w 24 gonitwach, z których wygrał 7, zakończył na 4. miejscu w swoim roczniku, z indeksem wartości użytkowej 3,37-1,6-II, świadczącym nie tylko o dzielności, lecz i o wytrwałości. Był koniem rosłym, o długiej szyi i rzadko na owe czasy spotykanej, horyzontalnej linii górnej, którą przekazywał potomstwu. W roku 1937 został zakupiony przez Państwowe Zakłady Chowu Koni do PSO w Janowie Podlaskim, a wytrwałości swojej dowiódł, biorąc udział w ewakuacji stadniny janowskiej jako wierzchowiec dyrektora Andrzeja Krzyształowicza. Wrócił też z janowskimi końmi do kraju, gdzie, z uwagi na swoje walory pokrojowe, użytkowe i osiągnięcia hodowlane, został w 1947 wcielony do nowo utworzonej stadniny państwowej w Klemensowie.

Jeszcze w latach wojny Amurath Sahib, używany w prywatnych stadninach, dał cenne córki, takie jak np. Amneris 1940 (matka og. Aquinor) i Bałałajka 1941 (matka m.in. Bandoli i Baska). W Klemensowie był używany do roku 1952. Łącznie urodziło się po nim 49 szt. potomstwa, z czego w powojennej polskiej hodowli użyto 3 ogierów i 16 klaczy. Wielu z nich Amurath Sahib przekazał swoją dzielność – Adis Abeba kaszt. 1947 (od Ofirka) wygrała Oaks (Wp 1,49), Estokada kaszt. 1951 (od Saga) – Oaks i Porównawczą (Wp 4,44), a og. Equifor gn. 1951 (od Forta) – Derby (Wp 4,28).

Balon, fot. Mateusz Jaworski
Balon, fot. Mateusz Jaworski

Ostatni używany w Polsce syn Amuratha Sahiba, Gwarny s. 1953 (od Gwara), pod względem wyścigowym był najsłabszy (Wp 0,49), ale najdłużej zajmował boks czołowego. Pośród 78 szt. jego potomstwa raz zdarzył mu się nawet derbista i zwycięzca Porównawczej (og. Badi Szach s. 1959, od Badiara, Wp 3,47). Sześciu jego synów sprawdzano w polskiej hodowli. Dwa z nich, Gedymin s. 1968 (od Gastronomia) i Argo s. 1976 (Arba) dały nawet następców – odpowiednio og. Woroblin gn. 1977 (od Warmia), jednego z dwóch pierwszych reproduktorów przydzielonych na czołowe do nowo utworzonej SK Białka, i Falsyfikata s. 1984 (od Fantastka), użytkowanego w Michałowie. Na nich jednak zakończyły się wyprowadzone od nich „gałęzie”, a największe nadzieje rokował og. Balon s. 1979 (od Ballada), wnuk legendarnej Bandoli, odznaczający się piękną głową i długowiecznością. Przekazywał jednak raczej predyspozycje rajdowe, podobnie jak jego syn Kulig s. 1991 (od Kawalkada).

Wszechstronny Arax

Arax, fot. archiwum
Arax, fot. archiwum

Znacznie mocniejsza i łatwiejsza do utrzymania okazała się sublinia wyprowadzona w Tiersku od og. Arax gn. 1952 (od Angara), Wp 2,09. Hodowcy z Tierska (ZSRR) zainteresowali się nim już w 1958. U nas zostawił tylko dwie wartościowe klacze (Rokitka i Złota Iwa), a Boltonka zrobiła karierę w USA. Klacze tierskie najwyraźniej „podpasowały” mu lepiej. Cieszył się tam dużym powodzeniem, a założona przez niego, wielopokoleniowa „dynastia” ma swoich przedstawicieli na całym świecie, spełniających bardzo zróżnicowane kryteria, zarówno pokazowe, jak i użytkowe. W tej chwili jest to najliczniej reprezentowane odgałęzienie rodu Bairactara.

Syn Araxa Nabeg gn. 1966 (od klaczy Nomenklatura – córki og. Naseem po Skowronek i uprowadzonej z Janowa w 1939 Mammony) jako reproduktor charakteryzował się dużą wszechstronnością. W stawce 39 szt. jego potomstwa znalazł się zarówno Czempion USA Pesniar gn. 1975 (od Pesnia), jak i Menes gn. 1977 (od Metropolia) – ojciec m.in. cennych reproduktorów Balaton kaszt. 1982 (od Panagia) i Vympel gn. 1983 (od Molva); oraz używany w Polsce Tallin gn. 1978 (od Tałantliwaja).

Tallin wyjątkowo dobrze zgrał się z klaczami należącymi do rodziny Szweykowskiej (ur. ok. 1800 w Sławucie), gdyż od takich matek dał dwa wartościowe ogiery hodowlane – Wojsław gn. 1986 (od Wilejka) i Wagram gn. 1988 (od Wendeta). Wojsław, podobnie jak dziadek, wykazał się dużą plastycznością jako reproduktor. Potrafił dać przychówek wybitny pod względem skrajnie różnych cech. I tak, w jednym roczniku 1993 urodzili się jego synowie: Emanor s. (od Emanacja) – Czempion Polski i Best In Show 1998, Czempion Kanady i US Top Ten 2002 oraz Druid gn. (od Dalida) – zwycięzca wszystkich gonitw klasycznych i 11 na 12 startów, o rekordowym w Polsce współczynniku powodzenia 20,60. Na osobną wzmiankę zasługuje Werbum 1995 (od Werda/Piechur), ojciec wielu nietuzinkowych klaczy w polskiej hodowli. W Skandynawii (Turban Stud) swego ojca reprezentuje do dzisiaj Beduin 2000 (od

Maran, fot. Marta Baranowska
Maran, fot. Marta Baranowska

Bogdanki/Europejczyk), wielokrotnie nagradzany na pokazach. Wagram w Polsce był używany tylko w hodowli prywatnej, za to po sprzedaży do Argentyny zasłynął tam jako założyciel „dynastii” o wybitnych walorach rajdowych.

Na Zachodzie najbardziej cenionymi przedstawicielami linii Araxa okazał się Balaton i jego syn Kubinec kaszt. 1987 (od Kosmetika), lekko (1,56%) zinbredowany na założyciela. Kubinec zdobył tytuły Czempiona Niemiec, Europy i Świata, a do Polski jego krew trafiła poprzez trzech synów.

Trzech synów Kubinca w polskiej hodowli

FS Bengali, fot. Katarzyna Dolińska
FS Bengali, fot. Katarzyna Dolińska

Pierwszy z nich to FS Bengali gn. 1994 (od kl. Om El Sanadiva po Sanadik El Shaklan), urodzony w Niemczech, również zdobył Narodowy Czempionat tego kraju, lecz także Wiceczempionat Świata Ogierów Młodszych, Czempionat Scottsdale i Narodowy USA. W Polsce użytkowany był w latach 2007-2009, przede wszystkim w stadninie Tarnawka. Najwybitniejszym jego synem okazał się właśnie Maran. „Gdy kupowałem og. FS Bengali – mówi hodowca Marana Czesław Witko – analizowałem sukcesy jego potomków, zwłaszcza tych z Aja Arabians: Aja Sangali czy Aja Sanagor. W mojej stadninie użyłem go szeroko. Z czasem okazało się, że najlepiej połączył się z klaczą Missouri. Maran zdecydowanie zyskuje z wiekiem”. Spośród potomstwa FS Bengali w Polsce mocno wyróżnił się także Eternal 2008 (od

Eternal, fot. Katarzyna Dolińska
Eternal, fot. Katarzyna Dolińska

Ewitacja/Ganges), hod/wł. SK Mała Wieś. Jako roczniak zdobył wiceczempionat ogierków w Białce i na Pokazie Narodowym w Janowie, a w 2010 został brązowym medalistą w szwedzkim Blommeröd. W ubiegłym sezonie stanowił w stadninie Nordlys Araber (Norwegia).

Drugi z synów Kubinca El Nabila B s. 1996 (od Elf Layla Walayla B), wyhodowany w Babolnie, fizycznie nigdy nie postawił nogi na polskiej ziemi, reprezentowany wyłącznie przez swoje nasienie. Urodziło się po nim sporo obiecującego przychówka w Janowie i Michałowie, m.in. og. Almanzor s. 2009 (od Alantina).

Trzeci spośród synów Kubinca wykorzystanych w polskiej hodowli, Setnik kaszt. 2001 (od Sieć) hod. Tarus Arabians i tamże użytkowany, pozostawił potomstwo w hodowli prywatnej.

Maran, fot. Marta Baranowska
Maran, fot. Marta Baranowska

Widać stąd, że nie ma powodów do obaw o kontynuację rodu Bairactara w Polsce, szczególnie w linii wytworzonej przez og. Arax. Maran dopiero rozpoczyna karierę hodowlaną, ale już widać, że jest ogierem stemplującym. Czesław Witko podkreśla, że Maran przekazuje piękny front, doskonałe osadzenie szyi i dumną postawę. „Zdecydowanie poprawił klacze, na których go użyliśmy – mówi hodowca. – Przede wszystkim dał bardzo ładne oko. Źrebięta po Maranie ogromnie spodobały się kupcowi z Maroka. Szóstka z nich już wkrótce zasili hodowlę marokańską”.

Artykuł w wersji angielskiej do pobrania jako PDF»

 

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.