Stadniny kresowe – okres do 1918 roku
Hodowlę koni arabskich na ziemiach polskich od początków jej istnienia wyróżnia szczególna opieka i staranność, z jaką są przez polskich hodowców pielęgnowane linie żeńskie. Wśród 15 rodzin żeńskich, które są obecne w polskim programie hodowli tej rasy, osiem rodzin to dziedzictwo legendarnych stadnin kresowych, sięgające korzeniami drugiej połowy XVIII wieku. Ta niezwykła ciągłość, pomimo dziejowych kataklizmów, jakie przetoczyły się przez nasz kraj, skłania niezmiennie do zastanowienia, dlaczego właśnie Polacy tak bardzo cenili konie arabskie, że przez wiele pokoleń, pomimo wojen, grabieży i przede wszystkim braku suwerenności państwowej, utrzymywali i pomyślnie rozwijali hodowlę koni tej rasy. W wyniku wielopokoleniowej pracy hodowlanej stworzony został typ polskiego araba, różniący się znacznie od oryginalnych arabów sprowadzanych z pustyni. Szlachetność i konsolidacja cech stały się cechą charakteryzującą polskie araby, znacząco różniące się od swych protoplastów oraz arabów w tzw. typie egipskim, a podporą tego typu i tradycji polskiej hodowli i jej myśli jest opieranie się i kultywowanie rodzin żeńskich klaczy urodzonych właśnie w tych legendarnych stadninach.
Rodziny białocerkiewskie
Najstarszą stadniną kresową hodującą konie czystej krwi arabskiej była ta założona w roku 1778 przez hetmana wielkiego koronnego Franciszka Ksawerego Branickiego w chutorze Szamrajówka na Ukrainie. Jej wieloletnia egzystencja pozostawiła w polskiej hodowli, z wielkim trudem odzyskaną po I wojnie światowej, a następnie także i po kolejnej, jedną, ale za to niezwykle cenną, rodzinę żeńską:
– Szamrajówka, 1810 hod. Biała Cerkiew
Rodziny sławuckie (antonińskie i gumniskie)
Wśród stadnin kresowych, których efekty pracy hodowlanej przetrwały w postaci rodzin żeńskich lub rodów męskich, zdecydowanie wyróżniła się stadnina książąt Sanguszków wywodząca się ze Sławuty. Stadnina w Sławucie przyjęła kierunek wyraźnie arabski około roku 1804, czyli od czasu wyprawy koniuszego Sanguszków Kajetana Burskiego po konie do Arabii. Od tego momentu do roku 1945 hodowla Sanguszków była prowadzona niezmiennie w kierunku arabskim, a więc przez 141 lat (także w Antoninach oraz Gumniskach pod Tarnowem). Sanguszkowie, starannie gospodarujący swoimi majątkami, byli na tyle zamożni, że mogli sobie pozwolić na częste, bezpośrednie sprowadzanie koni arabskich z Arabii lub ich zakupy u handlarzy. Stadnina w Sławucie wyprodukowała wiele wybitnych reproduktorów, które przyczyniły się nie tylko do doskonalenia własnej stadniny, ale także, poprzez sprzedaż materiału zarodowego, wywarły duży wpływ na inne stadniny, w tym również zagraniczne. Sławuta była w swoim czasie wiodącą hodowlą na wystawach krajowych i międzynarodowych, uzyskując liczne nagrody i medale. Szczególnie godna podkreślenia jest filozofia hodowlana, jaką kierowali się kolejni właściciele Sławuty. „Wszyscy oni: Hieronim, Eustachy, Roman „Sybirak” i Roman junior, na przestrzeni lat 1804-1918 stali zawsze na stanowisku, że posiadanie wielkich dóbr ziemskich nakłada na ich właścicieli obowiązek produkowania elity zarodowej w celu ulepszenia nią krajowej hodowli”1. Liczebność prowadzonej przez nich hodowli była znaczna, co pozwalało na wyselekcjonowanie najlepszych koni i wytworzenie, a następnie prowadzenie całych rodzin. Ugruntowało się tam 12 rodzin żeńskich: „najstarsza wszakże ze sławuckich rodzin wywodziła się od klaczy bez imienia, ur. ok. 1790 roku, która przeżyła do lat 30. XX wieku, osiągając 10 pokoleń, lecz już nie egzystuje”2. Spośród rodzin sławuckich obecnie w polskiej hodowli funkcjonują jeszcze cztery:
– Szweykowska ur. ok. 1800
– Milordka ur. ok. 1810
– Wołoszka ur. ok. 1810
– Ukrainka ur. ok. 1815
Nie mniej istotne znaczenie ma dziedzictwo hodowli sławuckiej w ugruntowaniu rodów męskich, a do chwili obecnej przetrwały dwa rody, które wydały wiele pokoleń i są kontynuowane w Polsce, jak również z powodzeniem na świecie. Są to rody ogierów:
– Ilderim or.ar. imp. 1900 do Sławuty – dziś w polskiej hodowli reprezentowany przez potomstwo ogierów3 hodowli janowskiej: Piaff 1997 (Eldon – Pipi/Banat), Alert 2005 (Piaff – Andaluzja/Sanadik El Shaklan), Palatino 2006 (Pesal – Palmeta/Ecaho), ale także rosyjskiej hodowli Kurier 2003 (Egis -Kazana/Anchar).
– Ibrahim or.ar. imp. 1907 do Antonin, reprezentowany przez potomstwo ogiera Alwaro 2000 (Eukaliptus – Algora/Probat) i Ekwist 1997 (Eukaliptus – Emanta/Pamir).
Ogier Ibrahim or.ar. importowany do Antonin w 1907 roku, założył ród, przedłużony przez słynnego ogiera Skowronek 1909 (Ibrahim or.ar. – Jaskółka/Rymnik), hod. Antoniny, który trafił do Anglii, gdzie nabrał międzynarodowego znaczenia. W swoim czasie konie z tego rodu odnosiły wiele sukcesów, a dziś występują w rodowodach wielu koni arabskich na całym świecie. Ród został odtworzony w Polsce po II wojnie światowej przez sprowadzenie z ZSRR ogierów Naborr 1950 (Negatiw -Łagodna/Posejdon) i Negatiw 1945 (Naseem – Taraszcza/Enwer Bey). Ród ten wydał na świat Eukaliptusa 1974 (Bandos – Eunice/Comet), hod. SK Janów Podlaski, najbardziej znaczącego do tej pory jego przedstawiciela w polskiej hodowli. Istnieje jednak obawa, że ród ten wkrótce znów nie będzie w polskiej hodowli reprezentowany.
Rodziny jarczowieckie (i jezupolskie)
W okresie międzywojennym wiodącą rolę w hodowli krajowej odgrywały konie wywodzące się od trzech klaczy przywiezionych z Arabii w 1845 roku przez Juliusza Dzieduszyckiego, czyli Gazelli or.ar., Mlechy or.ar. i Sahary or.ar. Hodowla Dzieduszyckich w Jarczowcach, wprawdzie dużo starsza i sięgająca roku 1791, kierunek wyłącznie arabski przyjęła właśnie w roku 1845, kiedy to Juliusz Dzieduszycki sprowadził z Arabii siedem pustynnych ogierów i cztery klacze, a wśród nich trzy wspomniane – jak się okazało, założycielki tak istotnych dziś rodzin żeńskich. Stadnina w Jarczowcach (następnie kontynuowana w Jezupolu) prowadziła hodowlę przez 73 lata, to jest do roku 1918. W porównaniu z osiągnięciami Sławuty (Antonin i Gumnisk), osiągnięcia Jarczowiec, a potem Jezupola, były bez porównania skromniejsze, choć i one wpływały na podnoszenie poziomu hodowli tak w Małopolsce, jak i (w niewielkim stopniu wprawdzie) za granicą. Jeśli chodzi jednak o ugruntowanie rodzin żeńskich, zasługi hodowli w Jarczowcach i Jezupolu są ogromne. Mocno rozrodzone rodziny jarczowieckie są niezwykle cenną spuścizną hodowlaną rodziny Dzieduszyckich. Jarczowce zapoczątkowały dwa rody męskie z których przetrwał do dnia dzisiejszego ród ogiera:
– Krzyżyk or.ar. (ur. 1869, imp. 1876 Jarczowce), który jest obecnie reprezentowany w polskiej hodowli państwowej przez ogiera Forman 2011 (Wachlarz – Formia/Gazal Al Shaqab), hod. SK Michałów. Koniec hodowli koni arabskich na Kresach nastąpił w roku 1918, kiedy to zdewastowane w latach Wielkiej Wojny stadniny zostały, wraz z końmi, doszczętnie zniszczone (spalone, wymordowane, zburzone, zagrabione) przez bolszewików. Jedynie dzięki ich działalności eksportowej do innych regionów bądź krajów, bezcenny materiał zarodowy z wielu znakomitych stadnin, w tym tych najznakomitszych, czyli Sławuty i Antonin, Białej Cerkwi oraz Jarczowiec wraz z Jezupolem, przetrwał. Pozwoliło to po odrodzeniu się polskiego państwa rozpocząć odbudowę hodowli w oparciu o stare rody sławuckie (i antonińskie), białocerkiewskie oraz jarczowieckie (i jezupolskie). W okresie zaborów, na ziemiach polskich Cesarstwa Rosyjskiego, jedyna istniejąca stadnina państwowa, założona przez cara Mikołaja II w 1817 roku w Janowie Podlaskim, wbrew rozpowszechnionemu mniemaniu, nie hodowała koni arabskich. Zatem wszystkie hodowle arabów na ziemiach polskich w tym czasie znajdowały się w rękach prywatnych.
Organizacja hodowli przez państwo w odrodzonej Rzeczypospolitej (lata 1919-1939)
I wojna światowa w latach 1914-1918 toczyła się w znacznej mierze na ziemiach polskich, ale wygasając w Europie, nie oznaczała dla odrodzonej Polski pokoju. Przez kolejne lata, do 1921 roku, działania wojenne prowadzone z bolszewicką Rosją wpływały na dewastację znacznej powierzchni kraju, w tym i pogłowia koni, których hodowla została szczególnie zniszczona, gdyż konie powszechnie rekwirowano na potrzeby wojska. Największe zniszczenia dotknęły hodowlę zarodową, w tym koni czystej krwi arabskiej. „Ze stanu około 500 matek stadnych przed I wojną światową, uratowało się niespełna 10%. Według Z. Rozwadowskiego, w 1918 roku na terenie odrodzonego państwa polskiego znajdowało się 25 klaczy z przychówkiem (13 źrebiąt; 6 ogierków i 7 klaczek), które pochodziły z 14 rodzin żeńskich: Gazella, Mlecha, Sahara, Elsissa, Milordka, Ukrainka, Szweykowska, Iliniecka, Gulowata, Wołoszka, Kadi, Szamrajówka, Wisznia i Ostrogska, oraz z 12 rodów męskich: Abu Urkub II or.ar., Aghil Aga or.ar., Antar or.ar., Arslan or.ar., Druid or.ar., Ezrak Seglavi or.ar., Gessur or.ar., Hermit or.ar., Krzyżyk or.ar., Kubiszan or.ar., Seglavi Ardżebi or.ar. oraz Ilderim or.ar”4.
Traktat ryski, pozostawiając większość kresowych stadnin po sowieckiej stronie, zniweczył możliwość odbudowy hodowli na ich podstawie. W tej sytuacji ogromne znaczenie w odbudowie hodowli miały działania państwa, które w zrujnowanym wojną kraju wzięło na siebie ciężar zgromadzenia odpowiedniej jakości materiału zarodowego. Jeszcze Polski nie opuścili zaborcy, a już w ówczesnym Ministerstwie Rolnictwa i Dóbr Koronnych powstał referat do spraw hodowli koni, po czym 1 marca 1919 powołano prowizoryczny Zarząd Stadnin Państwowych w osobach Jana Grabowskiego i Stanisława Wotowskiego. Zarząd ten, w niesłychanie trudnych warunkach technicznych i finansowych, przejął i zreorganizował PSO w Lublinie, Piotrkowie i Miechowie oraz zaczął od nowa organizować przejętą także przez polskie państwo, rozgrabioną i kompletnie zdewastowaną, Stadninę Koni w Janowie Podlaskim. Rozpad struktury państwowej innego zaborcy, Austro-Węgier, umożliwił sprowadzenie ze znakomitych stadnin dawnego cesarstwa: Babolny, Piber i Radowiec, 241 koni zarodowych, należnych Polsce z tytułu przynależności części jej terenów do byłego mocarstwa. Wśród sprowadzonych koni większość stanowiły konie orientalne, w tym również czystej krwi arabskiej, które przybyły do Polski w kwietniu 1919 roku. Z tej grupy 54 konie przydzielono do utworzonej Państwowej Stadniny Koni (PSK) w Janowie Podlaskim, 19 przydzielono do PSO, a pozostałe trafiły do hodowców prywatnych. Pozyskanie grupy tak cennych koni hodowlanych było ważnym momentem w historii naszej hodowli niemal już przekreślonej przez wojnę.5
Rozporządzeniami z dnia 20.08.1919 i 16.09.1919 (Dziennik Ustaw nr 67, 1919)6 Rada Ministrów powołała do życia Zarząd Stadnin Państwowych, który w Ministerstwie Rolnictwa był urzędem autonomicznym zależnym wprost od Ministra. Jako taki ZSP miał własny budżet i prerogatywy władzy asygnującej. Na podstawie ustawy sejmowej, koncentrującej państwową hodowlę wyłącznie w Ministerstwie Rolnictwa, ZSP przejął 57 koni pełnej krwi przybyłych w ramach rewindykacji z Niemiec oraz PSO przejęte od Ministerstwa Spraw Wojskowych. Dzięki temu możliwe było skompletowanie klaczy stadnych i reproduktorów dla PSK w Janowie Podlaskim. Zorganizowano w niej trzy działy:
półkrwi – z klaczy orientalnych sprowadzonych z Austrii i Kleczy Dolnej, pełnej krwi – m.in. z klaczy przekazanych przez Towarzystwo Zachęty Hodowli Koni w Polsce (przyprowadzonych przez Juriewicza z Odessy) oraz czystej krwi arabskiej – pochodzących z Radowiec, Jezupola, Sławuty i Antonin. W dniu 1.01.1922 w PSK Janów Podlaski było 5 ogierów pełnej krwi angielskiej, 2 ogiery czystej krwi arabskiej, 29 klaczy pełnej krwi angielskiej, 15 klaczy czystej krwi arabskiej, 27 klaczy półkrwi arabskiej, 16 klaczy półkrwi angielskiej i 49 sztuk młodzieży. W Janowie Podlaskim w okresie międzywojennym istniało również PSO liczące 190 reproduktorów oraz Zakład Treningowy. Pierwszym kierownikiem PSK Janów Podlaski był Edward Land, który znacznie zasłużył się w odbudowie obiektu stadniny. Wybitną postacią, szczególnie zasłużoną dla hodowli janowskiej, był Stanisław Pohoski, który kierował stadniną w latach 1924-1934 jako zastępca kierownika, a w latach 1934-1944 jako jej kierownik. Pomimo wszelkich trudności jakie napotkał Pohoski, dział arabski postawił w Janowie na światowym poziomie.
Po I wojnie światowej w Polsce było niewiele cennych klaczy arabskich, dlatego też prywatni hodowcy kupowali klacze w Anglii, Francji czy też Jugosławii. Dzięki nim do Polski trafiły kolejne rodziny żeńskie kontynuowane po II wojnie światowej w hodowli państwowej.
Rodziny importowane przez hodowców prywatnych w okresie międzywojennym
– Selma or.ar. 1865 (imp. 1924 William baron Bicker z Crabbet Park Stud do Ujazd [PL])
– Cherifa or.ar. 1869 (imp. z Francji 1930 Roman Kraiński do Zabawa [PL])
– Rodania or.ar. 1881 (imp. 1928 William baron Bicker z Crabbet Park Stud do Ujazd [PL])
A także rody męskie importowane do Polski w roku 1931 przez Bogdana Ziętarskiego dla stadniny w Gumniskach Romana Sanguszki:
– Kuhailan Afas or.ar. imp. 1931 Gumniska
– Kuhailan Haifi or.ar. imp. 1931 Gumniska
Do Janowa Podlaskiego również zakupiono stawkę klaczy arabskich, w liczbie 17, jak się okazało wyjątkową. Ostatniego z importów dokonano w roku 1930, kiedy nabyto w stadninie Inocenzdvor, reprezentującą w prostej linii (10. pokolenie), rodzinę klaczy:
Szamrajówka 1810 pochodzącą z Białej Cerkwi
– klacz Kewa, siwa 1923 (Siglavi-Bagdady11 – Kalga/Amurath)
I tak oto dołączyła ona do zakupionych wcześniej do działu czystej krwi w PSK Janów Podlaski klaczy z linii wywodzących się ze Sławuty:
Milordka 1816
– Anielka 1909 ( Amurath 1881 – Belgia/Mazepa), hod. Radowce
– Siglavi Bagdady 1908 (Siglavi-Bagdady or.ar. – Malta/Handżar), hod. Radowce
– Hebda 1913 (Hermit or.ar. – 221 Amurath/Amurath), hod. Radowce
– Hermitka 1913 (Hermit or.ar. – Belgja/Mazepa), hod.Radowce
Szweykowska 1803
– Elstera 1913 (Ibrahim or.ar. – Lezginka/Obejan-Szarak), hod. Antoniny
– Kalina 1909 (Ibrahim or.ar. – Lezginka/Obejan-Szarak), hod. Antoniny
Elsissa or.ar. 1870 imp. Gumniska 1874
– Białogródka 1910 (Orjent – Pojata/Muzafer-Pasza), hod. Gumniska
oraz wywodzących się z Jarczowiec i Jezupola:
Gazella or.ar. imp. 1845
– Gazella II 1914 (Koheilan or.ar. – Abra/Anvil), hod. Jezupol
Mlecha or.ar. imp. 1845
– Mlecha 1914 (Koheilan or.ar. – Pisanka/Nabob), hod. Jezupol
Sahara or.ar. imp. 1845
– Pomponia 1902 (Zagłoba – Kadisza/Kalif), hod. Jezupol
– Zulejma 1914 (Koheilan or.ar. – Pomponia/Zagłoba), hod. Jezupol
oraz rodziny obce
Ferida or.ar. 1851 imp. 1857 Babolna
– Korynna 1918 (Koheilan IV [HU] – 84 Marzouk [AT]/Marzouk or.ar.), hod. Radowce
Murana or.ar. 1808 imp. Węgry
– Dorinda 1921 (Dynamit – Doris/Dardżiling [PL]), hod. Weil [DE]
– Serenata 1918 (Dardżiling [PL] – Sardine/Souakim or.ar.), hod. Weil
Warda or.ar. imp. 1816 Węgry
– Razzia [FR] 1915 (El-Hassan or.ar. – Mehalla [FR]/Bagdadin [FR])
W okresie międzywojennym stadnina w Janowie rozwijała się niezwykle pomyślnie. Na tę pomyślność złożyło się wiele elementów. Z całą pewnością stadnina, która w tym miejscu działała bez przerwy od roku 1817, dysponowała doświadczoną, profesjonalną kadrą oraz miała ogromne tradycje w hodowli koni, choć decyzja utworzenia właśnie w Janowie działu czystej krwi arabskiej w owym czasie nie była tak oczywista jak dziś nam się wydaje. Jak podaje Pruski7 , „w Janowie postawiono sobie za zadanie wytworzyć araby wybitnie typowe, z mocnym bukietem, o zdrowej jędrnej konstytucji, o doskonałej tkance kostnej i mięśniowej, o silnej i zwartej budowie, dzielne w użytku, nie za szybkie na torze, lecz za to swobodnie znoszące dystans i wagę. Aby sprostać temu, zakupiono materiał wyjściowy, a biorąc pod uwagę zniszczenia wojenne w hodowli, był on niezwykle cenny. Od początku, poprzez właściwy dobór ogierów, bardzo szybko pozyskano sporą grupę cennych klaczy do dalszej hodowli. Warunki środowiskowe Janowa, przestrzeń i duża ilość pastwisk sprzyjały właściwemu rozwojowi młodzieży.” „Malownicze położenie oraz przepiękne zabudowania zaprojektowane przez znanego włoskiego architekta Marconiego, wszystko to sprzyjało atmosferze kultu dla hodowanych tu koni.”8 Opieka państwa (w tym również dotacje!) pozwoliła na skoncentrowanie się na zadaniach hodowlanych. Do rozkwitu doprowadził stadninę jej ostatni kierownik Stanisław Pohoski, który stał się znanym hodowcą w kraju i zagranicą. W Janowie starano się ugruntować możliwie najwięcej rodów i rodzin jarczowieckich, które najlepiej odpowiadały ówczesnym wymaganiom. „Praktyka wykazała, że najlepszy przychówek pochodził w Janowie ze starych linii jarczowieckich. Dążono więc w stadninie do systematycznego łączenia w przyszłości zwłaszcza rodzin Gazelli i Sahary, ze stosowaniem nawet dość silnego inbredu na wybitne jednostki z tych rodzin”9. W liniach męskich preferowano krew rodu Krzyżyka (importowanego do Jarczowiec w 1876 roku), a „pod koniec okresu międzywojennego S. Pohoski operował krwią importowanego w 1931 z Arabii przez B. Ziętarskiego Kuhailana Haifi or.ar. Jego syn Ofir krył większość klaczy i pokładano w nim wielkie nadzieje, które w przyszłości sprawdziły się w pełni”10.
W latach międzywojennych wykrystalizował się w Janowie model polskiego konia arabskiego, do którego dążono, którego wartość została doceniona już w tamtym czasie i który był kontynuowany z powodzeniem w następnym okresie, czyli po II wojnie światowej. Jako że celem hodowli i selekcji w Janowie w okresie międzywojennym było utrwalenie cech konia pustynnego, przy założeniu uzyskiwania koni zdrowych, poprawnych i przy tym dzielnych, konie janowskie poddawano próbie dzielności na torze wyścigowym. Próba ta jednakże nie była celem samym w sobie i bardzo starano się, aby za cenę szybkości na torze nie zatracić typu arabskiego i budowy właściwej dla koni użytkowych. „Z tych właśnie względów nie używano w Janowie arabów francuskich, które, aczkolwiek są szybsze od polskich, jednakże nie odpowiadają naszym potrzebom i gustom pod względem typu, urody, pokroju i innych właściwości”11. W doborze ogierów kierowano się głównie taką zasadą, która na wiele lat ukształtowała kierunek polskiej hodowli. Pomimo sukcesów na torze, jakimi pochwalić się mogli hodowcy prywatni (głównie Roman Sanguszko), stosujący w hodowli konie francuskie, hodowla państwowa, reprezentowana wtedy przez stadninę w Janowie, nie poszła tym śladem, przedkładając nad doraźny sukces wyścigowy długofalową pracę nad formowaniem własnego stada. Przeobrażenia, jakie zachodziły w metodach hodowli koni arabskich po roku 1918 charakteryzowały ten okres również nieomal całkowitym zaprzestaniem importu ogierów z Arabii. Wtedy to polscy hodowcy zaczęli posługiwać się przede wszystkim ogierami własnej hodowli, a wyniki tej metody okazały się niezwykle pomyślne. „Polskie araby zyskały na wzroście, poprawnej i harmonijnej budowie, szlachetności, urodzie i bukiecie arabskim. Zaczęły też podbijać świat i cieszyć się nadzwyczajnym pokupem oraz wysoką ceną na obu półkulach globu”12.
W okresie międzywojennym dział arabski w Janowie Podlaskim stał się sławny i podziwiany na całym świecie. Z dzisiejszej perspektywy można już śmiało stwierdzić, że to ugruntowana sława koni arabskich z Janowa i ich wielka wartość stała się w latach II wojny światowej przyczyną zagłady tej hodowli. Jej owocami interesowali się obaj najeźdźcy, rywalizując o to, który z nich więcej tych owoców nakradnie. Naczelny koniuszy Niemiec Gustav Rau napisał o Janowie, że nie ma drugiej tak wspaniałej stadniny (ale dodał też, że nie ma drugiego takiego Pohoskiego).
Okupacyjne lata 1939-1945
Czasy II wojny światowej i trwającej w związku z tym okupacji niemieckiej i sowieckiej to okres, kiedy życie hodowlane w Polsce prawie całkowicie zamarło. Wielkiej wartości konie hodowlane z Janowa Podlaskiego zostały w 1939 roku zagarnięte przez wojska sowieckie i trafiły do stadniny w Tiersku na Kaukazie. W centralnej Polsce, przez niemieckiego okupanta nazwanej Generalną Gubernią, będąc pod wrażeniem osiągnięć Polaków w tej dziedzinie, Niemcy od końca 1939 roku usiłowali prowadzić nadal dotychczasową politykę w hodowli koni. Dokonali więc wielkiego wysiłku, aby odbudować i odtworzyć Stadninę Koni Janów Podlaski, jaką znali (co im się w pewnej mierze udało), gromadząc resztki ocalonej z ewakuacji janowskiej młodzieży oraz konie odbierane prywatnym hodowcom. Z punktu widzenia polskiej państwowości, Państwowa Stadnina Koni Janów Podlaski w latach wojny istniała jedynie umownie, bowiem w latach 1939-1945 funkcjonowała pod nazwą Janów Podlaski Hauptgestut, a po roku 1945 konie arabskie do Janowa, z nie do końca jasnych powodów, nie powróciły. Pomimo że czas okupacji niemieckiej jest często postrzegany w Polsce jako niezwykle udany dla Janowa, to w istocie dla hodowli janowskiej był on całkowicie stracony. Należy pamiętać, że ewakuacja stadniny zarządzona przez jej władze we wrześniu 1939 roku i w konsekwencji utrata niemal całego materiału hodowlanego, odbyła się na skutek agresji na Rzeczpospolitą tychże, chwalonych często, Niemców. Podczas okupacyjnej działalności stadniny nie urodziło się jakiekolwiek wartościowe potomstwo i jedynie fakt zgromadzenia i następnie wywiezienia koni z Janowa jako kompletnej grupy należy uznać za pozytywny, pamiętając jednak zawsze, że okupanci wywozili polskie konie do Niemiec bynajmniej nie po to, aby je Polakom dobrowolnie potem zwrócić. Koncepcje hodowlane Gustava Raua, naczelnego Koniuszego Niemiec, w przypadku koni arabskich były całkowicie nietrafione, co potwierdza fakt niskiej wartości przychówku urodzonego podczas wojny w Janowie. Także zatem i w tym przypadku okazało się, że Niemcy „nie mają ręki do arabów”, co udowodniły wcześniej ich własne hodowle w Weil czy też Marbach.
Ogólnie rzecz ujmując, warunki w całym okupowanym kraju dla hodowli były niezwykle trudne. Pomimo tego Bogdanowi Ziętarskiemu w Gumniskach udało się wyhodować w czasie okupacji klacz Fortę 1943 (Kuhailan Abu Urkub – Porta/Nedjari), jedną z niewielu w kraju, jeśli nie jedyną, przedstawicielkę sławuckiej rodziny żeńskiej Ukrainka ur. 1815 Sławuta. Forta przedłużyła tę cenną linię w polskiej powojennej hodowli państwowej i – co ciekawe – nie znalazła się w grupie koni wywiezionych do Niemiec, a ocalała, na terenie zachodniej Polski, w Racocie.13 Forta stanowiła 10. pokolenie tej linii, a jej kolejna następczyni, tegoroczna czempionka Polski klaczy rocznych, wyhodowana w Michałowie klacz Florissima, stanowi 17. pokolenie w linii Ukrainki.
Z kolei Anna Bąkowska w Kraśnicy wyhodowała urodzoną w roku 1941 Bałałajkę (Amurath Sahib – Iwonka III/Ibn Mahomet), która na długie lata wprowadziła do polskiej hodowli następne pokolenia rodziny Mlechy or.ar., a polską hodowlę rozsławiła na świecie, dając z janowskim Witrażem 1938 (Ofir – Makata/Fetysz) urodzone i wyhodowane w Albigowej: „ikonę” Janowa, klacz Bandola i „objawienie Ameryki”, czyli ogiera Bask. W Wodzisławiu Lanckorońskich urodziła się w 1940 roku słynna Amneris (Amurath Sahib – Elsissa/Floks), w przyszłości matka czempiona USA ogiera Aramis, reprezentująca rodzinę Milordki or.ar. W czasie, gdy Niemcy w Janowie bawili się w hodowlę koni arabskich, polując z sokołami i organizując „hengsteparady” dla swoich dygnitarzy, w okupowanej Warszawie działała zakonspirowana komisja hodowlana, która opracowała na 225 stronach maszynopisu „Stan i potrzeby polskiej hodowli koni oraz projekt jej organizacji na przyszłość”14. W skład tego zespołu wchodzili ludzie, którzy ogromnie się zasłużyli w odbudowie hodowli państwowej po wojnie, m.in. Jan Grabowski, Michał Komorowski, Witold Pruski i Stanisław Schuch.
Lata powojenne 1946-1960
„Bóg łaskaw – dobrych koni czystej krwi, gdyż od nich zaczynam, uratowało się trochę. Porównując obecny stan ze stanem pogłowia arabów po pierwszej wojnie światowej, stoimy znacznie lepiej. Przedstawicielki najcenniejszych rodów żeńskich ocalały. Cudem uchowały się trzy kapitalne ogiery po Ofirze t.j. Witraż, Witeź i Wielki Szlem. Wprawdzie Witezia zabrali nam prawem silniejszego Amerykanie, lecz sądzę, że z czasem przyjdziemy do niego. Przez uchronienie tych ogierów mamy możność kontynuowania przed wojną wytkniętego kierunku. (…) Mamy te same możliwości, a nawet większe, jeśli chodzi o materiał hodowlany niż przed wojną. Natomiast znacznie jesteśmy bogatsi doświadczeniem i rutyną… Przeprowadzenie reformy rolnej z równoczesnym przejściem na własność państwa niedobitków prywatnej hodowli, radykalnie zmieniło układ stosunków. Konie skoncentrowane są w paru większych ośrodkach: zachodzi więc możliwość posiłkowania się wyłącznie najlepszymi ogierami, co przy rozproszeniu na małe grupki po ocalałym kraju, byłoby niemożliwe. Toteż przypuszczam, że w przeciągu następnych sześciu lat staniemy pod względem jakości na poziomie Państwowej Stadniny Koni w Janowie Podlaskim z 1939 r.”15 Te słowa napisał Michał Jankowski, międzywojenny inspektor hodowlany, bliski przyjaciel Stanisława Pohoskiego, wielki miłośnik i znawca koni arabskich, który towarzyszył stadninie janowskiej w czasie pobytu w Niemczech i wraz z grupą koni arabskich powrócił do kraju. Nie wiemy już dziś, na ile słowa te podyktowane były przekonaniem co do wygłoszonej tezy, a na ile wymuszone polityczną doktryną powojennej Polski, zwalczającej własność prywatną, a gloryfikującą państwową. Fakt jednak, że słowa te stały się dla państwowej hodowli koni arabskich prorocze.
W listopadzie 1946 roku powróciły do Polski konie czystej krwi arabskiej wywiezione przez Niemców z Janowa Podlaskiego, do których Zarząd Stadnin Polskich w Niemczech16 dołączył klacze czystej krwi, które dotarły do Niemiec w innych grupach oraz klacze tzw. babolniańskie17, zakupione przez Zarząd Stadnin Polskich w Niemczech dla Polski. Klacze te reprezentowały następujące rodziny:
Semrie or.ar. (imp. 1902 Babolna) imp. do Polski 1946
Adjuze or.ar. (imp. 1885 Babolna) imp. do Polski 1946
Bent-El-Arab or.ar. (imp. 1855 Babolna) imp. do Polski 1946
Scherife or.ar. (imp. 1902 Babolna) imp. do Polski 1946
Wcześniej, w styczniu 1946 roku, z Topolczanek w Czechosłowacji powróciła grupa koni arabskich, którą ocalił dla kraju inspektor Józef Tyszkowski18. Grupa ta została umieszczona w majątku Nowy Dwór koło Żywca, jako Państwowa Stadnina Koni w Nowym Dworze. Konie rewindykowane z Niemiec trafiły początkowo do Posadowa; następnie w roku 1947 utworzono dwie kolejne państwowe stadniny koni czystej krwi arabskiej, w Albigowej w pow. łańcuckim oraz Klemensowie w pow. zamojskim. Ponieważ Janów był poważnie zdewastowany, konie wróciły tam dopiero w roku 1950, ale były to wyłącznie konie półkrwi arabskiej i angloarabskiej. Jak pisał prof. W. Pruski: „Janów zawsze był obiektem deficytowym, więc długo nie decydowano się na jego odbudowę”19.
Po rewindykacji koni z Niemiec i Czechosłowacji oraz wcieleniu do państwowej hodowli zarodowych klaczy prywatnych skonfiskowanych w związku z reformą rolną, ilość koni czystej krwi znajdujących się we władaniu Państwowych Zakładów Chowu Koni wynosiła w roku 1947: 88 klaczy i 51 ogierów. Był to wyjściowy materiał hodowlany, z którego wyłoniła się istniejąca obecnie hodowla państwowa. Z tego tytułu też, program hodowlany w stadninach państwowych po II wojnie światowej został oparty na kontynuacji rodzimych rodzin żeńskich i rodów męskich wywodzących się ze stadnin kresowych oraz został wzbogacony przez linie tzw. babolniańskie i ocalałe na terenie Polski linie importowane przez prywatnych hodowców w okresie międzywojennym.
W latach 1951-1957 hodowlą państwową kierował Centralny Zarząd Hodowli Koni podległy początkowo Ministerstwu Państwowych Gospodarstw Rolnych, a następnie Ministerstwu Rolnictwa. Pierwszym dyrektorem CZHK (od 1.08.1951 do 1.09.1952) był płk Stanisław Arkuszewski, który w okresie 1947-1952 miał niewątpliwie spore zasługi w organizowaniu państwowych zakładów chowu koni. To barwna i nieco tajemnicza postać, która stała się „ojcem chrzestnym” wielu znanych po wojnie polskich hodowców. W tym okresie nadal istniały trzy państwowe stadniny koni czystej krwi arabskiej, z tym że stadnina w Klemensowie (funkcjonująca na folwarku – nomen omen – o nazwie Michalów) została przeniesiona w roku 1953 do Michałowa, pow. Pińczów20. W roku 1957 CZHK uległ likwidacji, a państwowa hodowla koni przeszła pod zarząd Działu Hodowli Elitarnej.
Reaktywacja Janowa i rozwój hodowli w latach 1961-1989
Z trudnych dziś do ustalenia przyczyn w latach 1960-1961 zostały zlikwidowane zasłużone już dla hodowli stadniny w Albigowej i Nowym Dworze, a klacze zostały przeniesione do Janowa Podlaskiego. Po 17 latach nieobecności konie arabskie powróciły do Janowa. W lipcu 1961 roku, po kolejnych zmianach organizacyjnych, państwowa hodowla koni przeszła pod zarząd Zjednoczenia Hodowli Zwierząt Zarodowych przy Ministerstwie Rolnictwa. Na początku lat 70. XX wieku państwowe stadniny koni w Michałowie (dzięki osiągnięciom własnym) i Janowie (dzięki wcieleniu najlepszych klaczy ze zlikwidowanych stadnin w Albigowej i Nowym Dworze) reprezentowały już bardzo wysoki poziom w hodowli. Już w latach 60. pojawił się duży popyt na polskie konie arabskie i ogromnie wzrosło zapotrzebowanie na ich eksport. Prawdopodobnie dzięki temu stadniny tej rasy przetrwały, bowiem stały się znaczącym źródłem przychodów dewizowych. Na skutek ogromnego zainteresowania polskimi końmi arabskimi i dzięki wysokim cenom, jakie uzyskiwano, zdecydowano o uruchomieniu w 1973 roku trzeciej stadniny arabskiej, z siedzibą w Kurozwękach w woj. tarnobrzeskim. W roku 1970 zorganizowana została w Janowie pierwsza aukcja koni, której 50. edycja miała miejsce w bieżącym, 2019 roku.
W latach 70. XX wieku państwowe stadniny koni czystej krwi arabskiej posiadały ogółem około 130 matek. Cały przychówek w wieku 3 lat był poddawany próbie dzielności na torze wyścigowym. Program hodowli koni arabskich w państwowych stadninach był w tym czasie całkowicie oparty na kierunku, jaki został wyznaczony w państwowej stadninie koni Janów w okresie międzywojennym, a który z kolei opierał się na wzorach i doświadczeniach stadnin kresowych. Odmienne, niż w innych hodujących konie arabskie krajach, metody hodowli i selekcji doprowadziły do wytworzenia się w Polsce specyficznego typu konia, który w latach 70. został nazwany „pure Polish”, dla odróżnienia go od koni „straight Egyptian”, „old Russian”, czy francuskich arabów wyścigowych. Czym jest „pure Polish”? „Określenia tego używali hodowcy amerykańscy, chcąc podkreślić wyjątkowość koni importowanych z Polski. Uważali, że należy łączyć je jedynie w obrębie koni urodzonych w Polsce lub ich potomstwa, odrzucając wszelkie konie spoza tej grupy”21.
Lata powojenne to nieustanne poszukiwanie utraconych w czasie wojny linii żeńskich i rodów męskich, które w niewielkim stadzie stadnin państwowych mogłyby wnieść świeżą krew. Dzięki uporczywym, wieloletnim staraniom m.in. Romana Pankiewicza, Marka Piotrowskiego, Adama Sosnowskiego czy Ignacego Jaworowskiego, udało się w stadninach państwowych przywrócić utracone rody Kuhailana Haifi or.ar., Kuhailana Afasa or.ar., Ibrahima or.ar. czy linię żeńską Szamrajówki. Z uwagi na zamknięcie PRL w obozie państw socjalistycznych, możliwa była wymiana hodowlana wyłącznie w ramach tego obozu, tak więc sięgano po konie o polskich korzeniach, które w 1939 roku trafiły do Tierska, co przynosiło nadspodziewanie dobre efekty. Do końca lat 70. XX wieku państwowa hodowla koni czystej krwi arabskiej została dość mocno ugruntowana i w zasadzie do dnia dzisiejszego pozostała niezmieniona, jeśli chodzi o kontynuację rodzin żeńskich oraz świadome starania o ich przetrwanie.
Na początku lat 80. powstała kolejna państwowa stadnina koni arabskich, którą zlokalizowano w Stadzie Ogierów w Białce, pow. Krasnystaw. Białka, zasilona w momencie powstania znacznie lepszym materiałem niż powstałe wcześniej Kurozwęki, dość szybko zaczęła odnosić sukcesy. Niestety, w połowie lat 80., główny rynek dla polskich stadnin, jakim był rynek amerykański, przestał masowo kupować konie arabskie, co bardzo boleśnie dotknęło te stadniny. Znacząca dekoniunktura pod koniec lat 80., a następnie zmiana ustroju politycznego i gospodarczego w Polsce po roku 1989, postawiła przed stadninami arabskimi nie lada wyzwanie.
Zmiana ustroju politycznego w Polsce po 1989
W 1991 roku powstaje Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa (AWRSP), przejmująca w imieniu Ministerstwa Rolnictwa rolę nadzoru nad Państwowymi Gospodarstwami Rolnymi (PGR), Ośrodkami Hodowli Zarodowej (OHZ) oraz Stadninami Koni (SK) i Stadami Ogierów (SO). Wśród nich znajdują się także państwowe stadniny hodujące konie rasy arabskiej. AWRSP w roku 2003 zmienia nazwę na Agencja Nieruchomości Rolnych (ANR), aby ostatecznie, po kolejnych zmianach organizacyjnych, przekształcić się w 2017 roku w Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR). Dekada lat 90. to niezwykle trudny czas dla hodowli państwowej w Polsce. Zmiany ustrojowe i gospodarcze, presja prywatyzacyjna, brak spójnej koncepcji zarządzania oraz zbliżająca się zmiana pokoleniowa, dotknęła wszystkie państwowe stadniny koni czystej krwi arabskiej, choć każdą z nich w różnym stopniu. W tych latach stadniny przekształcone zostają z przedsiębiorstw państwowych w spółki prawa handlowego z ograniczoną odpowiedzialnością, w której to formie prawnej egzystują do dziś.
Najmocniej ucierpiała stadnina w Janowie, gdzie po nieco wymuszonym odejściu w 1991 roku na emeryturę charyzmatycznego dyrektora Andrzeja Krzyształowicza, nastąpił wieloletni regres gospodarczy i hodowlany. Dopiero objęcie stadniny w roku 2004 przez Marka Trelę zmieniło ten stan i Państwowa Stadnina Koni w Janowie Podlaskim odżyła, a hodowla ponownie wzniosła się na poziom światowy. Po odwołaniu w roku 2016 Marka Treli, Janów po raz kolejny znalazł się w poważnym regresie. Obecnie jest w stanie, który należy określić jako agonalny i czeka na ewentualny plan naprawczy ze strony właściciela.
W niezwykle trudnej sytuacji znalazła się także państwowa stadnina koni w Kurozwękach, dla której z kolei wyrokiem stały się roszczenia reprywatyzacyjne do majątku w Kotuszowie, gdzie stadnina miała siedzibę i w roku 1998 stado kurozwęckie, przeselekcjonowane, zasiliło państwowe stadniny arabskie, w tym głównie Białkę, a pozostałe klacze zostały sprzedane prywatnym hodowcom.
Państwowa stadnina koni arabskich w Białce w latach 90. radziła sobie całkiem dobrze, osiągając niezłe wyniki sprzedaży oraz wiele sukcesów na pokazach, a przede wszystkim na wyścigach. Hodowla ta na początku nowego stulecia poważnie jednak podupadła na skutek złego zarządzania oraz niekompetentnego nadzoru i w takim stanie wegetuje do chwili obecnej.
Z kolei dla stadniny w Michałowie lata 90., do połowy następnej dekady, to ugruntowanie pozycji lidera w światowej hodowli koni czystej krwi arabskiej oraz wiele znaczących sukcesów pokazowych, wyścigowych i sprzedażowych. Ostatnia dekada pracy dyrektora Ignacego Jaworowskiego doprowadziła państwową stadninę koni w Michałowie na absolutne wyżyny realizacji programu hodowlanego. Odchodząc na emeryturę w roku 1997 Ignacy Jaworowski pozostawił wyrównane stado klaczy na najwyższym światowym poziomie oraz grupę młodzieży, która przez kolejne 10 lat przynosiła stadninie i polskiej hodowli wiele sukcesów. Następcy Ignacego Jaworowskiego udało się utrzymać wysoką markę stadniny głównie dzięki osiągnięciom potomstwa ogiera Monogramm, których skala jest prawdopodobnie nie do powtórzenia. Jednak szereg kolejno następujących po sobie błędnych decyzji hodowlanych doprowadził przede wszystkim do utraty całej palety rodów męskich w Michałowie, a znaczące odejście od preferowanego w Michałowie siwego konia w typie saklawi obniżyło wartość hodowlaną michałowskiego stada. Jerzy Białobok został w 2016 roku odwołany z funkcji prezesa, a powodem tego był m.in. szkodliwy dla hodowli i niejasny, a przy tym niekorzystny finansowo, handel embrionami od michałowskich elitarnych klaczy, których to embrionów wyprzedano niewiarygodną liczbę 69 w ciągu zaledwie 8 lat22. Po próbie powstrzymania tego procederu w latach 2016-2018, powrócono niestety do tej praktyki, co zostało wymuszone problemami finansowymi stadniny, pod kolejny raz zmienionym zarządem. Obecnie powraca do tego szkodliwego dla hodowli procederu również SK Białka i SK Janów Podlaski. Nie bez znaczenia były też zmiany w nadzorze właścicielskim, jaki w imieniu Ministerstwa Rolnictwa sprawowała zmieniająca kolejne nazwy rządowa agencja. Po odejściu na emeryturę inspektora hodowli koni Adama Sosnowskiego, funkcję tę, już w AWRSP, objęła Izabella Pawelec-Zawadzka, a następnie Anna Stojanowska – która walnie przyczyniła się do obniżenia wartości hodowlanej państwowego stada – i po jej wymuszonym odejściu, na krótko, Monika Szpura.
Stan obecny hodowli państwowej
Tab. Klacze stadne w hodowli państwowej wg rodzin żeńskich*
L.p. | Rodziny | Ur/imp. | JP | M | B | Razem |
I | białocerkiewskie | 30 | ||||
1 | Szamrajówka | 1810 | 18 | 0 | 12 | 30 |
II | sławuckie | 79 | ||||
2 | Szweykowska | 1800 | 2 | 12 | 0 | 14 |
3 | Milordka | 1810 | 2 | 33 | 9 | 44 |
4 | Wołoszka | 1810 | 2 | 3 | 6 | 11 |
5 | Ukrainka | 1815 | 2 | 8 | 0 | 10 |
III | jarczowieckie | 78 | ||||
6 | Gazella or.ar. | 1845 | 13 | 14 | 10 | 37 |
7 | Mlecha or.ar. | 1845 | 18 | 1 | 5 | 24 |
8 | Sahara or.ar. | 1845 | 8 | 3 | 6 | 17 |
IV | importowane prywatnie | 29 | ||||
9 | Selma or.ar. (ur. Abbas Pasha EG) | 1865 | 2 | 11 | 0 | 13 |
10 | Cherifa or.ar. (imp. Francja) | 1870 | 5 | 0 | 0 | 5 |
11 | Rodania or.ar. (imp. Anglia) | 1881 | 1 | 9 | 1 | 11 |
V | babolańskie | 20 | ||||
12 | Semrie or.ar. | 1902 | 2 | 3 | 0 | 5 |
13 | Adjuze or.ar. | 1885 | 1 | 1 | 0 | 2 |
14 | Bent-El-Arab or.ar. | 1855 | 0 | 1 | 3 | 4 |
15 | Scherife or.ar. | 1902 | 4 | 0 | 5 | 9 |
Razem klacze stadne | 80 | 99 | 57 | 236 |
*Stan klaczy hodowlanych w stadninach państwowych na dzień 20 listopada 2019 r.
Zestawienie powyższe pokazuje, że największą różnorodnością co do posiadanych rodzin może pochwalić się Janów, gdzie funkcjonują, prócz Bent-El-Arab or.ar., wszystkie istniejące linie żeńskie (14 rodzin). Tak jak przed wojną, dominującą rolę odgrywają rodziny jarczowieckie, tym razem jednak ze znacznym udziałem także białocerkiewskiej Szamrajówki, która w Janowie rozrosła się od zaledwie jednej sprowadzonej tam klaczy Kewa23. Inaczej niż w Janowie, w Michałowie zdecydowany prym wiedzie sławucka Milordka or.ar., a w stadzie brak jest zaledwie dwóch rodzin: Cherifa or.ar. i Scherife or.ar. Na białeckie stado składa się najmniej, bo 9 z 15 dostępnych rodzin, przy czym za dominujące należy uznać: Szamrajówkę, Milordkę i Gazellę or.ar., czyli rodziny „kresowe”, które łącznie stanowią tam ok. 85% całości. Państwowe stado wykazuje obecnie znaczną różnorodność co do istniejących rodzin żeńskich i byt większości z nich nie jest zagrożony. Pewien niepokój może jednak wzbudzić niewielka liczba klaczy z rodzin babolniańskich, a szczególnie rodziny Adjuze or.ar., którą reprezentują zaledwie 2 klacze oraz, z rodzin importowanych prywatnie w międzywojniu, rodziny Cherifa or.ar., która z kolei jako jedyna z 15 rodzin występuje tylko w janowskim stadzie. Należy też zwrócić uwagę na symboliczny, bo po jednej klaczy, udział niektórych rodzin w poszczególnych stadninach. Rozproszenie i utrzymanie rodzin w trzech państwowych stadach, przy specyficznej dla Janowa (jarczowieckie) czy Michałowa (sławuckie) dominacji pewnych linii, jest gwarancją utrzymania różnorodności, a więc genetycznej siły rozumianej jako możliwość doskonalenia stada w dalszych generacjach.
Odmiennie niż dobrze zachowane linie żeńskie, rody męskie, założone w Polsce, są w odwrocie. Żyją wprawdzie ogiery, które reprezentują rody Krzyżyka, Ilderima i Ibrahima, a także Kuhailana Haifi i Bairactara, jednak nie wywierają one już decydującego wpływu na stado klaczy, a byt niektórych z rodów jest wręcz zagrożony. Inne zostały utracone, jak ród Kuhailana Afasa.24
Jako że na 236 klaczy w państwowej hodowli niemal 80% (187 sztuk) to przedstawicielki rodzin klaczy założonych w polskich stadninach kresowych – Białej Cerkwi, Sławucie i Jarczowcach, to na nich przede wszystkim opiera się polska hodowla koni arabskich. Należy zatem uznać dziedzictwo stadnin kresowych nie tylko za polski dorobek hodowlany, ale też specyficzne (to w polskich warunkach wyhodowane zostały jedne z najlepszych koni arabskich świata) i wyjątkowe (to Polska może poszczycić się najstarszą udokumentowaną historią ich hodowli25) dobro narodowe, któremu należy się szacunek i opieka właściciela.
„Oczywiście, istniejące w naszej hodowli rodziny żeńskie i rody męskie traktować należy nie tyle w sensie genetycznym, co raczej „dynastycznym”, gdyż po tylu pokoleniach przedstawiciele poszczególnych rodzin czy rodów mają już genotyp całkiem inny aniżeli ich protoplaści”26. Jednak zrozumienie niezbędnej potrzeby ich kontynuacji, a nawet samego istnienia tych linii, leży dziś poza możliwością percepcji aktualnych decydentów i hodowców. Obecnie tak nadzór, jak i państwowe stadniny hodujące konie czystej krwi arabskiej, mają poważne problemy kadrowe. W nadzorze nie ma nikogo, kto choćby „otarł” się zawodowo o hodowlę koni arabskich. W stadninach brak jest doświadczonej kadry zarządczej, co przy całkowicie impotentnym nadzorze ze strony Ministerstwa Rolnictwa nie wróży dobrze ich przyszłości. W ten oto sposób tradycja polskiej hodowli sięgająca swoimi korzeniami połowy XVIII wieku, a w rękach polskiego państwa od 100 lat, na naszych oczach może zostać utracona. Strata tym bardziej bolesna i bezsensowna, że tym razem jednak nie z powodu wojny, rewolucji, grabieży czy okupacji kraju, ale przez zwykłe niezrozumienie znaczenia i roli dla polskiego dziedzictwa kulturowego i kultury hodowlanej, ktorej strażnikiem przez stulecie było polskie państwo i przez to zaniechanie starań o jej przetrwanie. Ale tym razem nie będzie już ludzi, którzy będą potrafili ją odtworzyć.
Świat się zmienił! Czyżby mijające stulecie miało być zatem jedynym?
1 W. Pruski, Dwa wieki polskiej hodowli koni arabskich (1778-1978) i jej sukcesy na świecie, s. 184.
2 Tamże.
3 Dotyczy ogierów czynnych w sezonie 2018 (katalogi przeglądów selekcyjnych w państwowych stadninach koni jesień 2019).
4 H. Sztuka, 90 lat Polskiej Księgi Stadnej Koni Arabskich Czystej Krwi 1026-2016, „Tutto Arabi” (Aachen 2016).
5 Drugim, nie mniej istotnym momentem, w odbudowie hodowli koni w Polsce, o którym należy tu wspomnieć, było przybycie z Odessy w czerwcu 1919 roku grupy 252 polskich koni pełnej krwi angielskiej pod opieką Fryderyka Jurjewicza.
6 Jan Grabowski, Hodowla koni w Polsce w latach 1919-1971. 7 W. Pruski, Dzieje Państwowej Stadniny w Janowie Podlaskim 1817-1939, wyd. Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, Poznań 1948.
8 R. Pankiewicz, Polska hodowla koni czystej krwi arabskiej 1918-1939, s. 58.
9 W. Pruski, Dwa wieki polskiej hodowli koni arabskich (1778-1978) i jej sukcesy na świecie, s. 226.
10 Tamże.
11 Tamże.
12 Tamże, s. 330.
13 H. Sztuka, Wojenne losy koni arabskich cz.3, „polskiearaby.pl”.
14 Praca zbiorowa, maszynopis, Warszawa 1944.
15 Michał Jankowski, Odbudowa hodowli konia arabskiego, „Hodowca Koni” Nr 1, 1946.
16 H. Sztuka, Stefan Zamoyski-(nie)zapomniany bohater, „polskiearaby.pl”.
17 H. Sztuka, Klacze babolniańskie. Powrót do kraju. Wojenne losy koni czystej krwi arabskiej 1939-1946 cz.4, „polskiearaby.pl”.
18 H. Sztuka, Józef Tyszkowski i jego epopeja. Wojenne losy koni czystej krwi arabskiej 1939-1946 cz.1, „polskiearaby.pl”.
19 W. Pruski, Dwa wieki polskiej hodowli koni arabskich (1778-1978) i jej sukcesy na świecie, s. 301-302.
20 H. Sztuka, Stadnina Koni Michałów. Początek, „polskiearaby.pl”.
21 Marek Trela, „Newsweek” 2016.
22 Sprawozdanie Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi Sejmu RP X kadencji z dnia 8 listopada 2018 roku.
23 Krew klaczy Kewa powróciła do Janowa po wojnie, w latach 60. XX wieku, poprzez import z Tierska wnuczki Kewy, klaczy Piewica [SU] 1953 (Priboj [SU] – Włodarka/Ofir).
24 Maciej Grzechnik, Krajowa hodowla koni arabskich w świetle najważniejszych pokazów w Polsce, „polskiearaby.pl”.
25 H. Sztuka, 90 lat Polskiej Księgi Stadnej Koni Arabskich Czystej Krwi 1926-2016, „Tutto Arabi”, Aachen 2016.
26 W. Pruski, Dwa wieki polskiej hodowli koni arabskich (1778-1978) i jej sukcesy na świecie.