Sentencja z „Gwiezdnych wojen”: „Niech moc będzie z Tobą”, miała już swoje różnorakie parafrazy w języku potocznym, pozwolę więc sobie na ocenę, że na początku sezonu 2024, w rywalizacji koni czystej krwi, moc jest przede wszystkim z podopiecznym trenerki Cornelii Fraisl, pięcioletnim Stormem 'OA’, hodowli oraz własności R.A.G. Kolk van Meerveld z Niderlandów. Wygrał on nieoczekiwanie bez walki (za pierwszym razem wysyłany, a za drugim łatwo) dwie pozagrupowe gonitwy kategorii B o nagrody: Cometa (2000 m) i Bandosa (2200 m).
Po ubiegłym sezonie, kiedy był jeszcze ogierem (podczas przerwy zimowej został poddany zabiegowi kastracji), Storm 'OA’ zajmował szóste miejsce w handikapie generalnym (81,5 kg), ale z niewielką stratą do lidera tej klasyfikacji Oceana Al Maury (83,5 kg). Jako czterolatek miał w dorobku jedną prestiżową wygraną we Wrocławiu (President Cup Mondial Europe 2023, (kat A 1907 m), ponadto był m.in. drugi za rewelacyjnym rekordzistą toru na Służewcu, także podopiecznym Cornelii Fraisl, Bahwanem (2000 m – 2’12,5; 2200 m – 2’26,8), w rozgrywanych od 2022 roku na Służewcu podczas Derby dla folblutów – UAE President Cup Central European Arabian Derby (2000) m. Tym razem nie ma jednak tej gonitwy w planie zatwierdzonym w lutym i już raczej nie będzie.
Jako ogier Storm 'OA’ miał wybujały temperament i po starcie mocno wyrywał do przodu. Trudno było go powstrzymać. Na przykład w Traf Warsaw Mile prowadził niczym folblut – 31 – 32,5 Zmienił się, gdy został wałachem. Już w Cometa (28. 04) dżokej Dastan Sabatbekov prowadził go na końcu stawki. Jeszcze na 300 m przed metą był piąty. Końcówkę zademonstrował jednak piorunującą. Wystrzelił jak z katapulty i wygrał o trzy długości przed polskiej hodowli Almaredem, który sprawił dużą niespodziankę, pokonując w walce świetnego, francuskiego Rasmy’ego Al Khalediah o 0,75 dł. Ten z kolei o tyle samo wyprzedził derbistę sprzed czterech lat Wielkiego Dakrisa, który jak na początek sezonu zaprezentował dobrą formę. Zawiodły z kretesem dwa francuskie konie trenera Macieja Kacprzyka, zwłaszcza wspomniany już wyżej Ocean Al Maury, faworyt tego wyścigu, który był dopiero szósty. Mocno prowadził w dystansie (druga ćwiartka 32,6, trzecia 33,6) rekordzista toru na 1400 (1’31,6”) oraz 1600 m (1’45,5”) Salsabil II, więc na prostej musiał odpaść. Czas gonitwy jest wart odnotowania – 2’15, 3″, znaczne były także wypłaty w totalizatorze. Za porządek Storm 'OA” – Almared płacono 150 za stawkę 3 zł, a za trójkę bez faworyta aż 1341 zł.
NAGRODA COMETA – (KAT. B)
1. Storm 'OA’ (NL) dż. D.Sabatbekov (63.0) nr 5
2. Almared dż. S.Mura (59.0) 2
3. Rasmy Al Khalediah (FR) dż. B.Kalysbek Uulu (63.0) 9
4. Wielki Dakris k.dż. K.Dogdurbek Uulu (59.0) 7
5. Sharm El Sheikh (FR) k.dż. T.Kumarbek Uulu (62.0) 3
6. Ocean Al Maury (FR) dż. M.Srnec (63.0) 6
7. Salsabil II (FR) dż. S.Abaev (63.0) 8
8. Ben Mark dż. K.Grzybowski (62.0) 1
Wycofany: Wasmy Al Khalediah (FR) dż. A.Reznikov (63.0) 4.
2000 m: 2’15,3″ (34,8-32,6-33,6-34,3).
Temperatura: 23°C, pogodnie.
Styl: wysyłany.
Odległości: 3-¾-¾-2½-2½-11-10.
Stan toru: lekko elastyczny (3,2).
Nieudany rewanż Oceana El Maury, Storm 'OA’ ponownie górą!
Po niespełna czterech tygodniach doszło do rewanżu za Nagrodę Cometa, tym razem na dystansie o 200 m dłuższym, w gonitwie o Nagrodę Bandosa, rozgrywanej o Puchar Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi. W porównaniu z poprzednim wyścigiem, zabrakło dwóch istotnych rywali: Rasmy’ego i Salsabila II. Zmieniły się też warunki na torze. Bieżnia w Cometa była lekko elastyczna (3,2), a tym razem elastyczna (3,4). Ten niuans mógł mieć znaczenie, bowiem Storm 'OA’ biegł z nadwagą (65 kg), a Ocean Al Maury niósł 2 kg mniej. W tym też trener Maciej Kacprzyk upatrywał szansy na ewentualny sukces swego konia, który w międzyczasie osiągnął w porównaniu z pierwszym startem, dużo wyższą formę. Zdawał sobie jednak prawdopodobnie sprawę, że nie może tempa Nagrody Bandosa pozostawić na zrządzenie losu, co oznaczało, że Ocean Al. Mary musi sam podyktować mocny wyścig od startu. Dlatego też zapisał na niego najlepszego polskiego dżokeja Szczepana Mazura, który po świetnych występach w Katarze nie ma co prawda na razie dobrej passy na Służewcu, ale tylko dlatego, że do tej pory nie dosiadał jeszcze czołowych koni. Ocean Al Maury był pierwszym godnym tego miana.
Poprowadził popularny „Szczepcio” ile fabryka dała (pierwsza pełna ćwiartka 32,5, druga 33,5, dwie pozostałe 34,2 – 34,4, ale na nic się to zdało. Jadący do wyjścia na prostą na piątej pozycji Sabatbekov szybko przesunął się do przodu i Storm 'OA’ po krótkiej walce pokonał trzymającego bandę Oceana Al Maury, zwyciężając ostatecznie łatwo o 3 długości. I tym razem dzielnie sobie radził zarówno w dystansie, jak i podczas finiszu Wielki Dakris, ale nie był w stanie powąchać ogona Oceanowi, który pewnie dociągnął na drugiej pozycji do mety. Przegrał z nim o 3,5 długości.
– Kilku moich znajomych, których spotkałem w niedzielę na torze, uważało, że waga 65 kg może przeszkodzić Stormowi ‘OA’ w odniesieniu zwycięstwa. Starsi zapomnieli chyba, a młodsi nie mogą pamiętać, że do drugiej połowy lat 80. Konie pięcioletnie i starsze ścigały się pod wagą wieku 66 kg. Sam byłem również kiedyś handikaperem, więc dobrze wiem, że najlepsze konie wygrywały także pod nadwagami np. 68, czy 70 kg. Sam kiedyś taką wagę przyznałem świetnemu derbiście Kabaretowi. Przyszedł wtedy do mnie z pretensją trener Andrzej Walicki. – Jak mogłeś mu dołożyć tak wysoką wagę?! Odpowiedziałem, że taka, moim zdaniem, mu się należała. Jak się okazało, pomyliłem się, powinienem mu co najmniej dołożyć jeszcze 1 kg, bo Kabaret nie miał większych problemów z kolejną wygraną – powiedział mi po gonitwie Andrzej Szydlik, który na wyścigach służewieckich przeszedł prawie wszystkie stopnie kariery, od chłopca stajennego do funkcji kierownika Działu Selekcji, a później także przewodniczącego Komisji Technicznej i sprawozdawcy wyścigowego, którym był jeszcze przez kilkanaście lat po przejściu na emeryturze. Jego charakterystyczny okrzyk „Ruuuszyyyły” przeszedł do historii.
Trzecie tym razem miejsce podopiecznego trenera Adama Wyrzyka godne jest podkreślenia. Na dłuższych dystansach i szczególnie na bardziej elastycznej bieżni może on w tym sezonie sprawić jakąś dużą niespodziankę. Natomiast w swym sezonowym debiucie przeciętnie wypadł rewelacyjny jesienią Gensik (wygrał nagrody: Wielkiego Szlema i Porównawczą). Był dopiero szósty. Tylko o długość za nim uplasował się polskiej hodowli Harun RA, niespodziewany zwycięzca Nagrody Skowronka (20.04), która w tym roku miała rangę nie pierwszej, lecz drugiej grupy. Trzeba jednak podkreślić, że wyścig był bardzo mocny, rozegrany w trzecim w historii czasie gonitw na 2200 m -2’29,1″.
Do kolejnego spotkania czołówki koni czteroletnich i starszych dojdzie 30 czerwca w gonitwie o Nagrodę Ofira (kat. A, 2400 m). Natomiast tylko czterolatki spotkają się w najbliższą niedzielę w dwóch wyścigach. O Nagrodę Pamira (kategoria B, 2200 m) będą rywalizować konie wpisane do PASB, a Nagroda Kabareta (kat. B, 2000 m) rozgrywana będzie w konkurencji międzynarodowej.
NAGRODA BANDOSA – (KAT. B)
1. Storm 'OA’ (NL) dż. D.Sabatbekov (65.0) 5
2. Ocean Al Maury (FR) dż. S.Mazur (63.0) 1
3. Wielki Dakris k.dż. K.Dogdurbek Uulu (59.0) 2
4. Almared dż. S.Mura (59.0) 7
5. Lindahl’s Avatar (DK) dż. K.Grzybowski (59.0) 6
6. Gensik (FR) dż. A.Turgaev (63.0) 4
7. Harun RA st.u. M.Zholchubekov (59.0) 8
8. Ben Mark dż. S.Abaev (62.0) 3
2200 m: 2’29,1” (14,5-32,5-33,5-34,2-34,4).
Temperatura 26°C, pochmurno z przejaśnieniami.
Styl: łatwo.
Odległości: 3-3½-4-3½-4-1-daleko (48).
Stan toru: elastyczny (3,4).
Bad Guy Pompadour sam jeden w Memoriale Stanisława Sałagaja
W gonitwie poświęconej pamięci świetnego dżokeja i wybitnego szkoleniowca Stanisława Sałagaja (sześciokrotnie w wyborach organizowanych przez redakcję Życia Warszawy był wybierany Trenerem Roku) klasą dla siebie okazał się francuski Bad Guy Pompadour, trenowany przez Macieja Kacprzyka. Wygrał on bardzo łatwo o 7 długości przed walczącymi o kolejne trzy płatne miejsca polskimi ogierami Maximusem i Fragnarem oraz francuską klaczą Aishą Al Shahanią, które osiągnęły metę w wymienionej kolejności.
Spora niespodzianka w wyścigach trzylatków
Na początku maja rozpoczęła się rywalizacja trzylatków. Najpierw dwa otwarte wyścigi odbyły się 3 maja we Wrocławiu. W pierwszym po emocjonującej walce z francuskim Astonishing Grace wygrał podopieczny Cornelii Fraisl Kintaro, hodowli oraz własności firmy Fortum Michał Romanowski. W drugim pewnie zwyciężył franucuski Al Baloqa’a, trenowany przez Michała Borkowskiego. Drugie miejsce zajęła dosiadana przez swą trenerkę Małgorzatę Kryszyłowicz michałowska Echistka, która okazała się lepsza do francuskiej córki legendarnego Dormane HM Al Fayzy.
Na Służewcu w pierwszym wyścigu wygrał Kasanova po walce z Ehmezem. Zwycięzca, tak jak Kintaro, został wyhodowany przez Fortum Michał Romanowski i jest trenowany przez Cornelię Fraisl.
Pierwszy dublet zanotował trener Maciej Kacprzyk. Dwie jego francuskie podopieczne, Laas de Faust i Legende du Pouy rozstrzygnęły walkę między sobą. Jako ciekawostkę dodajmy, że ta druga, która prowadziła w dystansie, urodziła się 23 czerwca i jest młodsza od towarzyszki stajennej prawie o pół roku. Zwyciężczyni Laas de Faust przyszła na świat 1 stycznia.
Największą niespodziankę sprawił trenowany poza Służewcem przez D. Bondarczuka skarogniady ogier Wally, hodowli oraz własności Roberta Wysockiego. Zdaniem specjalisty od wyścigów arabów Michała Kuracha, legitymuje się on bardzo dobrym pochodzeniem: Murhib – Walaa Al Khalediah po Nashwan Al Khalediah. Wally ddebiutował w ubiegłą niedzielę w stawce, która miała parę mocnych faworytów, które już biegały, Ehmeza i Jerasha. Po Służewcu poszła fama, że Wally, który bardzo dobrze prezentował się na padoku, może wygrać, jak to się mówi, z „bieganymi końmi”. Jednak sam mało znany trener Bondarczuk, który wcześniej miał na koncie jedno zwycięstwo folbluta, podobno powściągliwe wypowiadał się o szansach Wally’ego w debiucie. Jednak fama zrobiła swoje, bo ten debiutant był początkowo pierwszą grą w totalizatorze zwyczajnym, lecz niedowiarkowie, których nie brakowało, mówili, że pewnie właściciel sam mocniej zgrał swego konia. Ostatecznie Wally miał przed biegiem trzecie notowania (17,60), ale w niewielkim odstępie od faworyta Ehmeza (12,90) i Jerasha (15,20).
Zgodnie z oczekiwaniami te dwa konie do zakrętu prowadziły z przewagą, ale na trzeciej pozycji czaił się debiutant. Niektórzy musieli otworzyć szeroko oczy ze zdumienia, gdy po wyjściu na prostą Wally przeszedł przy bandzie i bez żadnej walki oddalił się od konkurentów, wygrywając dowolnie o 5,5 długości przez Ehmezem.
Niestety, nadal nie wiadomo, kiedy zaczną się gonitwy specjalne dla trzylatków eksterierowych, głównie z Janowa Podlaskiego i Michałowa oraz w mniejszej liczbie z Białki i prywatnej hodowli (ok. 70 koni), które u ub. sezonie odbywały się pod patronatem Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Jak nas poinformował przedstawiciel organizatora wyścigów, będą one kontynuowane również w tym sezonie, ale szczegółowe ustalenia jeszcze trwają. Konie, które są już przygotowane do debiutu nie mogą jednak stać w stajniach, więc są zgłaszane do gonitw otwartych lub PASB, mimo że mają niewielkie szanse. Dlatego też nie dziwi fakt, że do jednej z dwóch gonitw trzylatków, która odbędzie się w czwartek na Partynicach, zgłoszonych zostało aż 15 tylko polskich koni (widocznie właściciele i trenerzy tak się umówili) w tym 11 z Michałowa! W drugiej wystartuje siedem arabów krajowej hodowli oraz cztery zagranicznej (o ciekawych rodowodach), które najpewniej rozegrają wyścig pomiędzy sobą. W gonitwach otwartych nagrody dodatkowe dla hodowców i właścicieli koni hodowli krajowej funduje Polski Klub Wyścigów Konnych, w wysokości 40% od zajętego miejsca. Tak więc w pierwszym przypadku nagrody dodatkowo zostaną wypłacone za pierwszych pięć miejsc, choć nie pobiegnie żaden koń zagraniczny. Natomiast w drugim wyścigu polskie konie rywalizować będą prawdopodobnie tylko o piąte płatne miejsce, chyba żeby jakiś zagraniczny (odpukać) doznał kontuzji lub został zdyskwalifikowany.