„Equator, Emandoria, Pustynia Kahila, jak również Galerida, która nie startowała w Paryżu, szczęśliwie wróciły 27 listopada br. wraz z pozostałymi końmi i pracownikami Stadniny do Michałowa” – mogliśmy przeczytać na stronie KOWR 28 listopada. Rzeczywiście, jak wcześniej pisaliśmy (Złoty Equator i platynowa Emandoria w Paryżu. Potentilla z najlepszym ruchem), Equatorowi i Emandorii, wraz z ostatnim słowem pożegnania prowadzącego paryską imprezę, skończyły się kontrakty dzierżawne. Equator, natychmiast po powrocie do Polski, wysłany został do Poznania na Narodową Wystawę Rolniczą, gdzie pozował do zdjęcia z Prezydentem RP Andrzejem Dudą (patrz blog: Selfie z Equatorem).
Jednak Pustynia Kahila i Galerida miały pozostać za granicą jeszcze przez cały sezon 2019. Plany dotyczące Pustyni Kahila przewidywały, by pokazać ją w polskich barwach na Bliskim Wschodzie, a następnie w Europie. Ostatnim jej występem byłby występ w Paryżu. Do macierzystej stadniny miała wrócić źrebna. Partnerem umowy był ośrodek treningowy Privilege. W tym czasie Galerida poświęcałaby się u swego dzierżawcy obowiązkom macierzyńskim, przy czym urodzony w 2019 źrebak, hodowli michałowskiej, przeszedłby na własność dzierżawcy po uiszczeniu przez tegoż (jeszcze w tym roku, a więc w ciemno) ustalonej między stronami kwoty. Po odchowaniu potomka, Galerida wróciłaby do Michałowa zaźrebiona.
Wszystkie koszty pobytu michałowskich koni za granicą ponosili kontrahenci, włącznie z ubezpieczeniem (koszty ubezpieczenia Pustyni Kahila pokrywał Raphael Curti). Dlaczego więc umowy zostały zerwane? Jak się dowiadujemy, stało się to na skutek szeregu posunięć ze strony Michałowa. O żądaniu zapłaty 200 tys. euro kary za zaźrebienie Emandorii i szczegółach tej sprawy pisaliśmy już w tekście „Kontrowersje podczas posiedzenia Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Tajemnica dwóch wersji umowy dzierżawy Emandorii”. Ponadto nowe kierownictwo Michałowa zagłosiło do prokuratury fakt, że umowy dzierżawne były podpisywane drogą mailową (wg informacji z blogu Marka Szewczyka*). Wpływ na rozwiązanie umów miała, jak się okazuje, również umiejętnie podgrzewana nagonka medialna, która dodatkowo popsuła dobre relacje z kontrahentami. „Ze stadniny w Michałowie wyjechały cztery cenne konie arabskie. Umowy na podstawie których do tego doszło są wątpliwe – podpisy były zeskanowane, a jednej w ogóle nie było. Co więcej, ich zapisy były niekorzystne dla stadniny – donosiła witryna gazeta.pl przed trzema tygodniami (14.11.) – Stadnina koni w Michałowie ma w swoich szeregach m.in. cztery cenne konie arabskie – klacze Emandorię, Pustynię Kahila i Galeridę oraz ogiera Equatora. Wszystkie to czempiony, które na pokazach zgarniają najwyższe noty. Niedawno wszystkie wywieziono do ośrodka w Belgii. (…) Zdaniem Marka Szewczyka sprawa jest podejrzana. – Niestety, sposób dzierżawy niektórych klaczy można uznać za okradanie stadnin. Przykładem może być Emandoria, która jest multiczempionką, a wydzierżawiono ją bez opłaty dzierżawnej, a zyskiem dla stadniny jest tylko ewentualne 50 proc. wygranych pieniężnych na pokazach – powiedział specjalista w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Podobnych doniesień prasowych było więcej, pojawiły się m.in. takie oto tytuły: „Kto okrada stadninę w Michałowie?” (Newsweek, 14.11.).
Do tych oskarżeń odniósł się w rozmowie z polskimiarabami.com Raphael Curti z ośrodka treningowego Privilege (Belgia), gdzie przebywały do niedawna wymienione konie.
„Po Paryżu odesłaliśmy wszystkie konie do Polski – mówi. – Poza Equatorem, także – zgodnie z planem – Emandorię, która zakończyła dzierżawę do stadniny Al Baydaa; Galeridę, której kontrakt kończył się w przyszłym roku, ale zdecydowałem się go rozwiązać z powodu całej tej nagromadzonej złej energii – wydaje mi się, że był to najzdrowszy sposób na wyjście z sytuacji. I wreszcie Pustynię Kahila, która także miała zostać u nas przez cały rok 2019, ale, jak wytłumaczyłem szefowej SK Michałów p. Monice Słowik, my nic nie kradniemy i jeśli dyrektor Michałowa prosi nas o odesłanie konia, my go odsyłamy. To nieistotne, że mamy ważny kontrakt, jesteśmy dżentelmenami, pełnymi szacunku dla naszych partnerów”.
Jak podkreśla francuski trener, zwycięstwo z Equatorem w Paryżu to dla niego pamiętna chwila z wielu powodów: ze względu na konia, ale także ze względu na niego samego i jego zespół. „Jednak w kontekście tego, co dzieje się w Polsce w ostatnich latach, muszę wprost powiedzieć kilka rzeczy. Nigdy nie wziąłem nawet jednego euro za pośrednictwo w kontraktach dzierżawnych i nigdy żaden embrion nie został pobrany od żadnej z tych klaczy. Pracowałem w przeszłości także z Markiem Trelą, który powierzył mi w trening Pingę i nigdy nikt nie twierdził, że koń został „ukradziony”. Rozumiem kontekst tej sytuacji, ale nie jestem sędzią, nie jestem też za poprzednim czy też za obecnym zarządem – jestem całkowicie neutralny politycznie. Jestem trenerem koni, kocham je, kochają je również moi klienci. P. Ahmed El Talawi ze stadniny Al Baydaa, który dzierżawił Emandorię i Galeridę, przelał właścicielowi setki tysięcy euro z nagród wygranych na pokazach w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, nie pobierając nawet jednego embrionu od żadnej z klaczy. A najważniejsze, że po dyskusji z P. Talawi, zdecydowaliśmy się nie wysyłać Emandorii do Menton, Aachen czy na Czempionat Europy, lecz pokazać ją w Paryżu, w polskich barwach, w ręku Mariusza Liśkiewicza – z szacunku dla tej klaczy, dla stadnin państwowych i dla polskiej hodowli. Chcę to zaznaczyć, bo dotarło do mnie wiele negatywnych komentarzy, które mnie zszokowały i zraniły. Razem z moim zespołem oddaliśmy pracy z tymi końmi nasze serca. Tak więc to nie jest dla nas łatwe – bo choć rozumiem, że ludzie wszystko komentują, to jednak, zanim coś napiszą, powinni znać fakty. Posiadam oryginały wszystkich kontraktów. Wszystkie kontrakty przekazałem nowej szefowej Michałowa, p. Monice Słowik. Ludzie, którzy wypowiadają się na te tematy, nie mają pojęcia, co jest prawdą, a co nie. Ja jestem szczęśliwy, nie mam nic do ukrycia i każdy może wstąpić do mnie do biura, by obejrzeć oryginały tych umów”.
Raphael Curti nie kryje przy tym zaskoczenia tym, jak bardzo zmieniły się standardy w mediach. „Pokazywałem janowskie konie w Janowie przez dwa lata z rzędu, zostałem wybrany Najlepszym prezenterem pokazu. Marek Trela, gdy wysłał do mnie Pingę, nie musiał z tego tytułu pisać żadnych oświadczeń. A kiedy Michałów wysłał do mnie Pustynię Kahila, nagle wybuchło oburzenie. Tymczasem zdobyłem srebro w Aachen i srebro Czempionatu Europy; w dzisiejszych czasach tak to właśnie działa. Posłużę się analogią. Polska produkuje swoiste „Ferrari”. 15 lat temu, nawet 10 lat temu, zwykły mechanik mógł być kierowcą Ferrari w Formule 1 i nikomu to nie przeszkadzało. Dziś musi to być Sebastian Vettel albo Lewis Hamilton, i nie chodzi o to, że ktoś ma coś przeciwko mechanikom – po prostu cały świat mocno się sprofesjonalizował. Poza tym, to kilka rzeczy w pakiecie. Kiedy Pustynia Kahila jedzie do Aachen z ośrodka Privilege, droga trwa godzinę. Kiedy polskie konie jadą do Aachen z Polski, spędzają w podróży 24 godziny. Chciałbym też dodać, że Pustynia Kahila była u nas w treningu bezpłatnie, stadnina nie zapłaciła za to nawet jednego euro. Poproszono mnie o przysługę: czy mogę pokazać Pustynię Kahila? Odpowiedziałem, że tak, zrobię to dla Polski. Oczywiście, Pustynia to wspaniała klacz i to był dla mnie honor. Tak więc, mam wrażenie, że i wilk był syty, i owca cała. Wszystkie te szczegóły pozwalają ocenić sytuację w szerszym kontekście. Na koniec jeszcze raz chcę powiedzieć, że jestem zachwycony zwycięstwem Equatora, który zasłużył na nie jak mało który koń. Mam nadzieję, że jest szczęśliwym koniem i że sezon stanówkowy będzie dla niego bardzo udany”.
Rozwiązanie przed czasem umów Galeridy i Pustyni Kahila to dla stadniny bez wątpienia strata finansowa. Przypomnijmy, że w tym roku z nagród Emandorii wpłynęło do michałowskiej kasy kilkaset tysięcy euro (w przypadku klaczy tej klasy co Emandoria, nie ma wątpliwości, że nagrody będą – musiałaby ulec kontuzji i nie wystąpić, by ich nie wygrać), a wszystko to bez szkody dla polskiej hodowli (brak pobierania zarodków). Przypomnijmy dla porównania oficjalne warunki dzierżawy tej samej klaczy na Bliski Wschód w 2012 roku: zero opłaty dzierżawnej, zero wpływów z nagród dla właściciela (za to dzierżawcy przypadło wówczas, jak oszacował senator Jan Dobrzyński z PiS, ok. 300 tys. euro) i dwa zarodki dla dzierżawcy.
—————————————————————————
*16.11.2018: „chciałbym poinformować czytelników mojego bloga, że p.o. prezesa SK Michałów, Monika Słowik, złożyła zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez odwołanego prezesa Macieja Grzechnika. Dwie kwestie są podane jako wymagające zbadania przez organy ścigania: „zezwolenie” na niepłacenie za prywatne konie utrzymywane przez państwową spółkę oraz tworzenie umów dzierżawy koni po fakcie (a także już po odwołaniu) oraz przedstawianie umów tych dzierżaw ze zeskanowanymi podpisami dzierżawców zagranicznych”. (dostęp: 4.12.2018)