1. Szacunek
Minął już czas na postawienie pytania „czy możemy się czegoś nauczyć od Katarczyków?”. Dziś musimy już pytać o to, czego powinniśmy się nauczyć. Z pewnością polska hodowla i środowisko wokół niej jest w sytuacji, kiedy to coraz częściej musimy się wzorować na innych, bo Polska już nie jest wzorem dla świata. Zgodnie z zasadą, żeby nigdy nie mówić nigdy, jest nadzieja, że nie bezpowrotnie. Zakończony w miniony weekend pokaz w Dosze (ar. Ad-Dauha) wyznaczył nowe standardy, również zresztą dla swego największego konkurenta, jakim są Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Dzięki zaangażowaniu państwowej organizacji Qatar Foundation, zaledwie druga z rzędu edycja pokazu pod nazwą Katara International Arabian Horse Festival, stała się wydarzeniem o niezwykle wysoko postawionej poprzeczce. Właściwy podział zadań i sprawne ich wykonanie przez życzliwych i profesjonalnych ludzi, noszących zawieszki „organizer”, było widoczne gołym okiem.
Bogaty, a jednocześnie pozbawiony przepychu i złoconych klamek, gustowny i komfortowy wystrój trybun, bardzo podobał się gościom z Europy. Należy zwrócić uwagę, a nawet brać przykład z poziomu estetyki i strony wizualnej całego przedsięwzięcia. W dążeniu do ciągłego postępu Katarczycy nie wahali się dokonać zmian kadrowych w ich flagowej stadninie, jaką jest Al Shaqab Stud. Od zarządzania nią odsunięto, już po raz drugi w historii stadniny, „nieśmiertelnego” Sheika Hamada, na korzyść młodszych, a przy tym zdolnych menedżerów.
Należałoby nie tyle uczyć się, co wręcz kopiować porządek, jaki panował podczas KIAHF. Przybyli goście traktowani byli z szacunkiem i elegancją. Zaproszone do relacjonowania wydarzenia media miały swoje uprawnienia i obowiązki, delikatnie, acz stanowczo, określone przez organizatora. Dla każdego żyjącego nad Wisłą zachowanie niewątpliwie wolnych mediów, ale przybyłych ze świata, choćby z USA, Włoch czy Niemiec, musi być budujące. Przede wszystkim każdy uczestnik, gość oraz dziennikarz relacjonujący wydarzenie znał swoje miejsce na pokazie, a odstępstwa nie były tolerowane – dziennikarz z Egiptu za wkroczenie do niewłaściwego sektora został czasowo usunięty z pokazu. To, na co przedstawicielom mediów przede wszystkim wskazali gospodarze, to ich rola w relacjonowaniu wydarzenia w taki sposób, aby nie zakłócać jego przebiegu oraz nie przeszkadzać gościom, czyli tym, dla których to wydarzenie zorganizowano, stąd więc zalecenie, aby poruszać się w wyznaczonych do tego strefach i w wyznaczonym czasie.
2. Uczciwość zawsze w cenie
Dzięki bardzo wysokim nagrodom finansowym udało się ściągnąć na pokaz najlepsze konie arabskie. Zadbano o wizerunek uczciwej i sportowej rywalizacji. Mogło się wydawać, że pewnym wyrazem nieufności do zwyczajów panujących nierzadko na innych pokazach, było zaproszenie przez organizatora do sędziowania, chyba nigdzie wcześniej nie widzianej, liczby sędziów. W czempionatach na ringu przebywało ich jednocześnie aż dwunastu! Obecność w głównym ringu, w tym samym czasie, ringmasterów, członków DC oraz (nielicznych w tym przypadku, bo trzech tylko) fotografów, powodowało, że nazbyt często konie mające być tu najważniejszymi aktorami ginęły w tłumie ludzi.
Nieco przydługie przerwy pomiędzy oceną a dekoracją sprawiały niemiłe wrażenie toczonych w tajemnicy, zakulisowych negocjacji i uzgodnień co do wyników. W obecnych czasach, kiedy liczydła znaleźć można już tylko w muzeach, taka zwłoka w podaniu wyników musi dziwić. Trudno powiedzieć czy to była wina organizatora, czy też raczej patologie związane z rytuałami ECAHO. Słowo „patologia” nasuwało się też przy okazji ogłoszenia organizacji Czempionatu Świata w 2023 oraz 2025 w Katarze zamiast w Paryżu, z której to umowy organizatorzy są niezwykle dumni, a fakt ten próbuje zdeprecjonować ECAHO. Organizacja ta wydała oświadczenie, że nie ma nic wspólnego z ogłoszonymi zmianami, a członkowie zarządu nie byli o niej informowani. Ale przecież to wiceprzewodnicząca ECAHO i organizatorka pokazu w Paryżu odpowiadała za podpisanie porozumienia dotyczącego organizacji Czempionatu Świata właśnie w Katarze! Niebawem pewnie poznamy dalszy ciąg wydarzeń.
Także analiza sędziowania musi tymczasem budzić zdumienie. Tego samego konia, sędziowie, jak wiemy, widzieć nie tylko mogą, ale i mają prawo, odmiennie. Jednak ocena ogiera Gall of Shanghai za ruch, gdzie jeden z sędziów przyznaje maksymalne 20 pkt., a inny jedynie 18,5 pkt., zasługuje na pytanie, o co chodzi w tym całym sędziowaniu. „Kwiatków” tego typu jest co niemiara – niemal w każdym przypadku zdarzają się rozbieżności rzędu 1,5 pkt. pomiędzy ocenami. Noty za kłodę i górną linię zwycięskiego w swojej klasie ogiera EKS Mansour wahały się od 17,5 do 19 pkt. Czy zatem wspomniany EKS Mansour prezentował swą niemal idealną (na 19 pkt.) kłodę, czy też ledwie akceptowalną (na 17,5)? Tego niestety od sędziów się nie dowiemy. Rozbudowany system ocen, powierzony tym razem jakże wielu sędziom, nie służy hodowcom pomocą i rozmywa odpowiedzialność za wynik. Bezwzględnie wyłania zwycięzców i wskazuje przegranych, jednak czy tego typu pokazowy ranking służy hodowli?
3. Hodowlane impresje
Uznanie pokazu w Katarze za jedno z najważniejszych wydarzeń tego typu na świecie, a przez to zgromadzenie najlepszych koni, powoduje gorzką refleksję co do miejsca polskiej hodowli w szeregu innych państw, tak pod względem jakości hodowli, jak i organizacji oraz liczby pokazów. Do międzynarodowego pokazu tytularnego zgłoszono dwa konie po Equatorze, hod. Aljassimya Farm oraz jednego po Pesalu – Girlan-Beya, hod. Michała Bogajewicza, a także po Shanghai E.A. og. Fuerte, hod. Jana Dobrzyńskiego. Szkoda jednak, że wymienione tu polskiej hodowli ogiery ostatecznie nie stawiły się w ringu.
Zobaczyliśmy niezwykle mocne klasy koni starszych, kiedy to w każdej z nich startował przynajmniej jeden Czempion Świata lub Pucharu Narodów, a nawet kilku w tej samej klasie. Wyłonienie zwycięzców musiało wiązać się z emocjami. Absencja zgłoszonego do pokazu ogiera Hariry Al Shaqab spowodowała, że pojedynek rozegrał się pomiędzy ogierami E.S. Harir, reprezentującym Al Wajba Stud, i EKS Alihandro z Aljassimya Farm. Znakomity E.S. Harir, w eleganckim typie pustynnego, ale mocnego konia, ustąpić musiał EKS Alihandro, który nie dość, że w porównaniu prezentował bardziej męski typ o wyraźnie lepszej szyi, to jeszcze trafił na swój dzień, eksponując publiczności swą ekspresyjną siłę i niemal doskonałą budowę.
Bardzo dobre trzecie miejsce zajął syn EKS Alihandro, nie najmłodszy już, bo dziesięcioletni, EKS Mansour. Nie wydaje się jednak, aby mógł powtórzyć sukcesy ojca. Jest również bardzo efektowny, ale zbyt przyziemny i z odmienną budową oraz bardziej trójkątną szyją.
Wieszczony w Polsce brak odpowiednich ogierów i tym samym korzystanie ciągle z tych samych reproduktorów dostępnych za granicą, tutaj nie znajduje potwierdzenia. W zasadzie brak było dominacji konkretnego, jednego ojca wśród koni na podium w czempionacie, co świadczy jak najlepiej o rywalizacji reproduktorów. Jedynie D Seraj wprowadził tam swych trzech potomków (w tym dwóch ze złotymi medalami) oraz Marwan Al Shaqab i Excalibur E.A. po dwóch potomków.
Generalnie nieco zawiodły gwiazdy arabskiej hodowli, bo ani potomstwo ogiera Wadee Al Shaqab, ani Emeralda J czy Shanghaia E.A. albo RFI Farida nie znalazło się na podium czempionatu. Czyżby następowała zmiana warty również wśród najlepszych ogierów-reproduktorów?
Wart podkreślenia jest fakt, że jedyny roczny ogierek po og. Sham El Arab, Bahi Aljassimya, po wygraniu w swojej klasie wiekowej, zdobył też złoto w czempionacie. Za niespodziankę należy uznać wystąpienie ogiera hodowli Stanisława Sławińskiego, Gall Of Shanghai, który choć w mocnym typie, dostał się do rywalizacji w czempionacie, wychodząc z klasy ogierów starszych z trzeciego miejsca (91,28 pkt.).
4. Potęga Kataru
Wydarzenie organizator zakończył mocnym akcentem, który każe uzmysłowić sobie osiągnięcia i aktualną dominującą pozycję Kataru w hodowli koni arabskich na świecie. Wystarczy wymienić ogiery, jakie pokazano publiczności w specjalnym geście zaprezentowania rodziny czempionów świata. Na ring w Dosze wyszło pięć z nich: Marwan Al Shaqab, Kahil Al Shaqab, Hariry Al Shaqab, Wadee Al Shaqab oraz QR Marc, z których jedynie ostatni nie jest hodowli katarskiej.
Katara Festival pokazuje czemu służyć ma to wydarzenie – jest to walka o to, aby być najlepszym i najważniejszym w branży. Zgromadzenie najlepszych i najbardziej utytułowanych koni (pokaz okazał się lepiej obsadzony niż ten w Dubaju), doskonała oprawa i organizacja stawiają KIAHF, obok pokazu w Menton, w ścisłym gronie najważniejszych pokazów świata.
Mamy więc tutaj prestiż i pozycję w międzynarodowej skali oraz imponującą pulę nagród, która przyciąga najsilniejszych. Mamy stojącą na wysokim poziomie miejscową hodowlę, bardzo mocno wspieraną przez państwo, dzięki czemu powstają nowe stadniny, a nowi pasjonaci chcą wejść w posiadanie koni arabskich, co służy całej branży i lokalnemu biznesowi.
W Katarze myśli się globalnie. Na zakończenie tegorocznej edycji słyszeliśmy komentarze o planach na przyszłość i o tym, co należałoby poprawić i ulepszyć w kolejnej edycji Festiwalu. Tymczasem u nas panuje absolutny brak perspektywicznego myślenia. Nie ma w Polsce osoby odpowiedzialnej, której wiedza i zaangażowanie pomogłyby uświadomić decydentom, jak ważne dla kraju, jego pozycji i dobrobytu, jest wspieranie i rozwój hodowli koni. To, co w Polsce niszczy państwową hodowlę, czyli jej upolitycznienie, w Katarze jest źródłem sukcesu. Zatem chodzi raczej o jakość politycznych decyzji, z którymi Katarczycy nie mają najwyraźniej problemów, a które prowadzą katarską hodowlę na światowe wyżyny. Tak niedawno, bo jeszcze w latach 90., kiedy Arabowie odkrywali dopiero na nowo, czym są konie arabskie, my byliśmy wzorem dla Europy i świata. Ucząc się od Amerykanów, byliśmy w tym najlepsi. Niestety przez ostatnie dwie dekady roztrwoniliśmy ten dorobek, a dziś nawet nie wiemy, czy odbędzie się doroczne wydarzenie w postaci polskiego czempionatu narodowego oraz flagowej dla polskiego rynku, aukcji w Janowie Podlaskim.
Powiedzieli polskimarabom.com:
Tom Schoukens (Schoukens Training Center, Belgia):
Katara to pokaz perfekcyjnie zorganizowany. Ten festiwal to bardzo ważny i pozytywny impuls dla całej naszej branży. Rzadko zdarzają się pokazy, na których występuje więcej niż jeden poprzedni czempion świata. Tutaj mamy ich całą paletę z ubiegłych lat. To dosyć wyjątkowe, ustawia pokaz na bardzo wysokim szczeblu. W tej chwili z poziomem koni podczas KIAHF mogą równać się jedynie pokazy w Dubaju, Menton, Akwizgranie i Paryżu.
Fahad Aldubikhi (menadżer stadniny Ajmal Stud, KAS):
Wiele pokazów na Bliskim Wschodzie stoi na wysokim poziomie. Ale ten jest pod wieloma względami wyjątkowy, crème de la crème w świecie pokazów. My jako Ajmal Stud, przyjechaliśmy tylko z jednym koniem, klaczką D Haddeyah po FA El Rasheem. Wygrała swoją klasę wiekową i zdobyła Złoty Medal Klaczy Młodszych. To dla nas ogromny sukces, prawie każdy z sędziów wybrał ją na złoty medal. Sześć miesięcy temu zaplanowaliśmy, gdzie wystartuje nasza gwiazda. Przed przyjazdem do Kataru, zdążyła wygrać styczniowy pokaz klasy A w Arabii Saudyjskiej, PSAIAHF.
Malika Mohammed Al-Shemi (Media Manager of KIAHF, Katar):
Naszym planem było zorganizowanie pokazu większego, lepszego i silniejszego w odbiorze niż w ubiegłym roku. Z całą pewnością udało nam się ten plan zrealizować. Pomimo, że na świecie szaleje pandemia, to w tym roku udało nam się zorganizować w ramach festiwalu dwa duże pokazy i dwie aukcje; sztuki i koni. Wystawcy koni w tym roku reprezentowali 11 krajów. Plan jest taki, żeby w kolejnych latach pokaz rozwijał się i był coraz to większym przedsięwzięciem. Jesteśmy dumni z tego, że udało się podpisać podczas tegorocznego festiwalu porozumienie dotyczące organizacji Czempionatu Świata w 2023 i 2025 w Katarze. Jeśli chodzi o Polskę, to jest ona ważnym partnerem i nie odrzucamy możliwości zorganizowania kiedyś pokazu w Polsce, jako części Festiwalu Katara. Wasz kraj pod względem ilości i jakości hodowli koni arabskich jest dla nas poważnym partnerem.