Kto liczył na ponownie oszałamiającą liczbę koni, ten się przeliczył. Francuski przystanek Global Champions Arabian Tour na Lazurowym Wybrzeżu cechował owszem rozmach, ale na bardziej europejską skalę. Ale z drugiej strony… czy to źle? Niespecjalnie. Szkoda natomiast, że w Cannes nie zaprezentowało się więcej koni, których jeszcze nie widzieliśmy. Bo rankingi odrobinę się nam zabetonowały.
Zanim porozmawiamy o koniach, skupmy się na samym pokazie. Organizatorzy Global Champions Arabians Tour od początku obiecywali spektakularne wrażenia na każdym z odcinków cyklu. Tym razem też nie zawiedli i dowieźli widowiskowe atrakcje, zaczynając od wojskowej orkiestry dętej w historycznych francuskich mundurach dragonów ery napoleońskiej (którym wtórowały piskliwe mewy), a kończąc na wzruszającym wykonaniu „La Vie en Rose” Édith Piaf. Obowiązkowo też najbliższą pokazowi część Bulwaru La Croisette zdominowały sztuka, kuchnia i rękodzieło, choć mniej popisowo niż na Półwyspie Arabskim.
Choć koni zgłoszonych na lazurowy odcinek GCAT było dużo więcej, ostatecznie sędziowie zobaczyli zaledwie 56, ale z 13 krajów. Na ostatnim dotychczasowym etapie arabskim tegorocznego cyklu było 97 kopytnych, z siedmiu krajów świata, i już wtedy można było odnieść wrażenie, że cykl odrobinę się kurczy. Przyrównując do pokazu w Abu Zabi, była to akurat różnica na plus – niestety pokaz, na którym prawie każda z klas ma po kilkanaście koni i praktycznie każda kategoria wiekowa jest podzielona przynajmniej na A i B, po pewnym czasie zwyczajnie męczy. We wspomnianym Abu Zabi były nawet klasy z 17 i 19 końmi, a pokaz ciągnął się przez aż 4 dni. Impreza dla najwytrwalszych… Odpowiadając zatem na postawione na samym początku pytanie „czy to źle, że koni było mniej?”, skłaniałbym się ku „bynajmniej”. Szkoda jednak, że na Stadion Hesperyd nie zawitała większość ze zgłoszonych polskich koni.
Lista obecności
Jesteśmy bez wątpienia przyzwyczajeni do obecności na europejskich pokazach koni arabskich przynajmniej polskiej hodowli, jeśli nie własności. Rzut oka na katalog i zatliła się nadzieja, że będziemy kibicować szóstce wyhodowanej w Polsce. Co dziesiąty koń to „konik polski”. Tymczasem okazało się, że nie ma Adygi (Kahil Al Shaqab – Amiga / Piaff) i Calateona (Vitorio TO – Calatea / Ekstern). Wyhodowane odpowiednio w Stadninie Koni Janów Podlaski i przez Marka Kondrasiuka, obecnie należące do holenderskiego C&S Arabians, czyli Chantal i Sebastiaana Volkerów, mieliśmy przyjemność oglądać je w Deurne. Pireno (Shanghai EA – Pirana K.A. / QR Marc), wyhodowanego przez Pawła Redestowicza i własności saudyjskiej Zaan Stud, także można uznać za wielkiego nieobecnego. Kupiona przez Irinę Stigler młoda Ederrada (Zeus EA – Epogra / Pogrom) hodowli Adama Bączyka również ostatecznie nie wystąpiła na francuskiej ziemi. Kto zatem reprezentował biało-czerwoną drużynę?
Zarówno bywalcy pokazów, jak i pilnie śledzący zmagania koni czystej krwi na pokazach krajowych i za granicą nie mieli problemów z identyfikacją koni, których potencjalne sukcesy spływają po części na polskie konto. Emarella (Sahm El Arab – Emandorella / Eden C) występowała już wcześniej na GCAT, zdobywając brązowy medal w Abu Zabi i srebrny w Maskacie, więc jej obecności mogliśmy się spodziewać. Nowością okazał się zaś start trzyletniego ogiera Nisser Babel (Sinharib Babel – AJ Nasheeda / AJ Portofino). Jak im poszło?
„Wyciągamy karteczki”
Wysoki wynik Emarelli w klasie – bez mała 92 punkty – wcale nie oznaczał, że ma murowane medalowe miejsce w Czempionacie Klaczy Starszych. Sędziowie ostatnimi czasy bywają oszczędni w przyznawaniu wysokich not, a mimo to w obydwu klasach klaczy starszych posypały się dwudziestki za typ, głowę i szyję czy ruch. Lecz drugiego dnia pokazu ta zjawiskowa siwa klacz, która 6 lat temu przyszła na świat w Michałowie, na czempionat w ogóle nie przybyła. Pomimo dwóch wcześniejszych medali, jej obecni właściciele Aljassimya Farm zadecydowali, że na czas finałowej rozgrywki zostanie w stajni… Ciężko powiedzieć, co ona sama o tym sądzi, ale jej fani z pewnością poczuli się rozczarowani. Nawet jeśli jej sobotni performance w śródziemnomorskiej bryzie nie był najlepszy w karierze, to i tak otrzymała od sędziów wysokie oceny, w tym za typ. Ale nie nam to oceniać.
Z kolei gniady Nisser Babel, hodowli Wieży Babel i występujący teraz pod banderą Hamie Hamie Stud, choć swoją klasę ogierów młodszych ukończył z wynikiem powyżej 90 punktów, zajął w klasie ostatnie miejsce, wygrywając jedynie z nieobecnym szóstym kolegą. Do czempionatu zatem nie przeszedł, ale w jego przypadku było widać, że to nie jego dzień. Nie chciał ani pokazać się w ruchu, ani nie myślał współpracować z prezenterem w tej bardziej statycznej części prezentacji. Ostatnie miejsce w klasie więc nie zaskoczyło, ale pozostawiło niedosyt, bo jego występy rok temu w Białce i Pradze lub dwa lata temu w Sopocie i również Pradze wypadały na tyle lepiej, że sięgał po medale – złote i brązowe; srebro nadal przed nim…
Ocena na koniec roku pokazu
Zacytuję siebie sprzed pokazu w Cannes. „Przed nami pierwszy z trzech europejskich odcinków GCAT, zanim cykl powróci na Półwysep Arabski do Rijadu. Etapy w Cannes, holenderskim Valkenswaard i Rzymie mogą zamieszać. Ale czy tak się stanie? Odpowiedź na to pytanie poznamy już niebawem…”
Czy zamieszały? Niespecjalnie, więc zmiany w rankingach są w większości kosmetyczne. Emarella pomimo „bojkotu” czempionatu jedynie spadła z 9. na 10. pozycję w rankingu dziewcząt, a w ogóle nieobecna Wildona (Shanghai EA – Wilda / Gazal Al Shaqab) z 12. na 17. Czołówka tego rankingu nie drgnęła o milimetr pomimo medali w czempionatach dla kilku nowych koni. Zatem w rankingu pań na pierwszym miejscu pozostaje niezwyciężona AJ Kayya (AJ Kafu – AJA Caprice / EKS Alihandro) z Ajman Stud – 80 punktów. Drugie od samego początku należy do D Nafayes (D Seraj – D Danat / SG Labib), hodowli i własności Dubai Arabian Horse Stud – 77 punktów, a na trzecim uplasowała się D Najlah (D Seraj – Elle Flamenca / Ajman Moniscione), również z Dubai Arabian Horse Stud – 71 punkty.
U dżentelmenów czystej krwi sytuacja jest bardziej dynamiczna. Do trójki najlepszych przebił się śnieżnobiały E.S. Harir (AJ Dinar – TF Magnums Magic / Magnum Psyche), który ma doskonałą passę i złotym medalistą Czempionatu Ogierów Starszych został niemal jednogłośnie. Wnuk Magnuma, wygrywając drugie już złoto, zajął trzecią lokatę w rankingu panów, przy czym dwa pierwsze wciąż należą do D Borkan (FA El Rasheem – D Ajayeb / RFI Farid) i D Shakhar (D Shakhat – D Shamkah / FA El Rasheem). Warto nadmienić, co sugeruj litera D na początku ich imion, że są to konie z Dubai Arabian Horse Stud.
A co z prezenterami? W czołówce trzeciego z rankingów prowadzonych przez Global Champions Arabians Tour niezmiennie znajdują się trzej doskonale znani polskim miłośnikom koni arabskich, zawsze uśmiechnięci panowie. Co więcej, zwiększają swoją przewagę nad konkurencją. Po czterech etapach GCAT na najniższym miejscu na podium ze 193 punktami mamy Raphaela Curtiego (plus 60 punktów), na miejscu drugim z 207 punktami jest Glenn Schoukens (plus 52 punkty), a prowadzi z 219 punktami Paolo Capecci (plus 51 punktów).
Wakacje
Przed nami lipcowy odcinek GCAT w Królestwie Niderlandów. W weekend 20-21 lipca br. konie arabskie będą podbijać Północną Brabancję, na obrzeżach spokojnego miasteczka Valkenswaard tuż przy belgijskiej granicy. Ono ożywa wyłącznie na czas imprez konnych i motocyklowych, a poza tym życie toczy się tam leniwie. W tej dawnej stolicy sokolnictwa zobaczymy na 100% polskie konie. Na EuroZone w Deurne w maju tego roku kilka koni otrzymało vouchery na tę imprezę i ich właściciele postanowili skorzystać z okazji. Co więcej, vouchery będą wręczane także w Tarnowie na All-Polish Arabian Horse Championship i będzie ich aż 30 dla dwóch pierwszych miejsc w klasach halter z wyłączeniem wałachów i klasy amatorów. Specjalnie dla polskich hodowców organizatorzy odpalą w poniedziałek 1 lipca zapisy tylko na jeden dzień. Oby z tego skorzystali – warte 1000€ bilety wraz z boksem? Grzech nie skorzystać!
Ale wróćmy jeszcze do pytania „jak zmiana kontynentu wpłynie na rankingi?”, które postawiłem dwa tygodnie temu. Po Maskacie zakładałem trzęsienie ziemi. Im bliżej śródziemnomorskiego etapu, tym bardziej miałem wrażenie, że dojdzie do tąpnięcia. Póki co mamy minimalne korekty. Co przyniosą pozostałe dwa europejskie etapy, brabancki i włoski? Ja nadal twierdzę, że niezbadane są wyroki końskie, aczkolwiek myślę sobie teraz, że nie dotyczy to chyba koni ani prezenterów z czołówek rankingów, lecz dalszych miejsc. Pożyjemy, zobaczymy.