„Alea iacta est” – któż nie zna słynnych słów wypowiedzianych przez Gajusza Juliusza Cezara, gdy ze swą armią przekroczył rzekę Rubikon? Zapożyczony od Cezara zwrot „kostka została rzucona”, czy też „kości zostały rzucone” jest stosowany by wyrazić, iż została podjęta jakaś nieodwołalna decyzja. Decyzja, od której nie ma odwrotu. Taką właśnie decyzję podjęła Nayla Hayek rezygnując z funkcji Sędziego ECAHO kategorii A.
Listem z dnia 28 sierpnia 2022 roku, Nayla Hayek powiadomiła Komitet Wykonawczy ECAHO o zakończeniu swojego kontraktu z ECAHO, a tym samym o rezygnacji z nominacji sędziowskiej tej organizacji. Jak stwierdziła w swoim liście Nayla Hayek owa nominacja na sędziego ECAHO kategorii A ongiś była dla niej powodem do dumy. Niestety, w ostatniej dekadzie praktyki stosowane przez sędziów ECAHO uległy erozji, która napawa autorkę listu obrzydzeniem. Etyczne zachowania zostały zastąpione przez niezawoalowaną korupcję, czyli przyjmowaniem korzyści materialnych, włącznie z gotówką, w zamian za ferowanie na pokazach korzystnych dla sponsorujących werdyktów sędziowskich. Zdaniem pani Hayek najgorsze jest to, iż wszyscy w środowisku mówią o tym otwarcie. Praktyki te budzą w Nayli Hayek odrazę, dlatego nie chce już mieć nic wspólnego z tym towarzystwem. W obecnych realiach, bycie sędzią ECAHO zamiast napawać dumą napawa ją tylko wstydem. Stąd decyzja Nayli Hayek, by wycofać się z tego interesu. Mocne słowa bez owijania w bawełnę. Aby nie być gołosłownym, oto cytat fragmentu omawianego listu w oryginalnym brzmieniu: „(…) What I saw and heard about many of my colleagues in these past years made me deeply disgusted. It has nothing to do with taste or the ability to judge, it is pure corruption, and it comes in defferent ways, be it a breeding, a holiday, or simply pure cash money they receive in exchange for favors in the show ring. And the best part is that everybody talks openly about it. This is not a society I want to be associated with. I am no longer proud to be a judge. I am rather ashamed. Therefore, I am stepping down as an ECAHO A judge and would like to terminate my contract with ECAHO”. Nayla Hayek kończy swój list apelem do ECAHO, by wreszcie zareagowała na coraz głośniejsze opinie piętnujące tę skandaliczną sytuację. O ile ECAHO nie przywróci szacunku dla wiedzy i etyki sędziów, będzie to koniec pokazów. Oto słowa Nayli Hayek: „I hope that the new and young breeders will find again a way to have again respect for the knowledge and ethics of our judges, and I hope ECAHO will listen to the very loud rumors and to all the stories from some of my colleagues and react. If not, this will be the end of shows, as it is with countries which have corruption in their government”.
Światowe, w tym polskie środowisko koni arabskich doskonale wie, kim jest Nayla Hayek. To wielce szanowana i doświadczona hodowczyni koni arabskich oraz właścicielka renomowanej stadniny Hanaya Stud ze Szwajcarii. Jednak nade wszystko, Nayla Hayek jest niezwykle skuteczną kobietą interesu, która z powodzeniem zarządza pozostawioną jej przez ojca firmą. Nicolas Hayek, ojciec Nayli, zbudował potęgę marki Swatch. Teraz jego córka jest prezesem grupy Swatch (The Swatch Group), w skład której wchodzi również firma jubilerska Harry Winston wyspecjalizowana w obrocie diamentami. Długie lata w bardzo konkurencyjnym środowisku zawodowym nauczyły Naylę Hayek, iż stosownie etycznych praktyk biznesowych popłaca. Tylko w ten sposób można utrzymać renomę i rozwój firmy w dłuższej perspektywie. Te same prawidła dotyczą branży pokazów koni arabskich czystej krwi. Jak się domyślam, gangrena korupcji sędziów ECAHO osiągnęła już taki stan zaawansowania, że Nayla Hayek uznała za konieczne postąpić, jak postąpiła. Jak się okazuje, branie przez sędziów ECAHO łapówek w formie stanówki, darmowych wakacji czy też po prostu gotówki stało się nagminną praktyką. Należy podkreślić, iż nie słychać głosów oskarżających Naylę Hayek o kłamstwo czy też szkalowanie sędziów ECAHO. Przeciwnie, wśród hodowców i znawców koni arabskich mnożą się głosy poparcia wnioskujące o zmianę systemu i zmianę listy sędziów by wykluczyć tych, którzy przedkładają interes własny nad obiektywną i fachową ocenę sędziowanych koni. Proceder ten kwitnie od lat i starzy wyjadacze doskonale widzą, kiedy sędzia dostosowuje swoje oceny do życzeń „sponsora”. Jednak dopiero Nayla Hayek powiedziała głośno to, co od dawna jest powszechnie wiadome. W reakcji na list Nayli Hayek, jeden z włoskich hodowców napisał bardzo emblematyczne słowa: „Today Mrs. Nayla Hayek gave all of us a chance to change something. Thank you for this, we know you are a great Breeder and an honest Judge”.
Bez reformy samej organizacji ECAHO trudno mieć nadzieję na zmianę sytuacji, która niszczy biznes pokazowy. Od wielu lat fotel głównodowodzącego tej organizacji zajmuje Jaroslav Lacina, czeski przyjaciel polskich sędziów ECAHO. Niewątpliwie to on ponosi dużą część odpowiedzialności za obecny kryzys wizerunkowy tej organizacji. Ale żeby coś poprawić trzeba zauważać problem. Można odnieść wrażenie, że Jaroslav Lacina problemu nie widzi, tak jak nie widzą problemu jego polscy koledzy. W tym przekonaniu utwierdziło mnie kilka epizodów z procesu, jaki został mi wytoczony przez oskarżycielkę prywatną Annę Stojanowską. Na marginesie wspomnę, iż złożona przez pełnomocnika oskarżycielki prywatnej apelacja została oddalona. Sąd Okręgowy utrzymał w mocy wyrok uniewinniający pierwszej instancji uznając, iż był to werdykt w pełni słuszny i jedyny sprawiedliwy. Wracając do sprawy. Otóż w odpowiedzi na zarzut postawiony w trakcie procesu, iż wywierała naciski na sędziów by bojkotowali i nie przyjeżdżali do Polski na organizowane tam pokazy, oskarżycielka prywatna zapewniała o pełnej integralności i uczciwości sędziów ECAHO uniemożliwiającej jakiekolwiek tego typu działania z jej strony. Z kolei inny świadek, prominentny członek polskiej społeczności koni arabskich, uznał za kłamliwą treść listu grupy prezenterów z 2018 roku, zwracający uwagę na występowanie konfliktu interesów podczas sędziowania jednego z pokazów w Kuwejcie. Skoro tak, być może Jaroslav Lacina również nie zdawał sobie sprawy ze skali problemu, jaki stanowi korupcja wśród sędziów ECAHO oraz negatywnego wpływu tego zjawiska na cały przemysł pokazów koni arabskich. Teraz już ma tę świadomość, gdyż przeczytał skierowany doń list pani Hayek. Powinien więc zareagować. Co więcej, Jaroslaw Lacina jako prezes Europejskiej Organizacji Konia Arabskiego winien czuć się odpowiedzialny za tę degrengoladę. Całe środowisko sędziów ECAHO, tych uczciwych naprawdę oraz tych uczciwych inaczej, również zostało skonfrontowane z problemem postawionym publicznie przez nie byle kogo. Czy list Nayli Hayek stanie się impulsem do zmian, czy też wszystko zostanie po staremu? Nadzieje na zmiany są nikłe, gdyż zbyt wielu odnosi zbyt wielką korzyść z obecnego status quo. Wszak, jak mawiali Rzymianie, pecunia non olet. W tej chwili piłeczka leży po stronie Jaroslava Laciny. Człowiek ten okazał się niezwykle lojalny wobec Anny Stojanowskiej, gdyż był gotów przyjechać do Polski zaświadczać przed sądem na okoliczność, jakie „szkody wizerunkowe” wyrządził oskarżycielce tekst „Mętne Wody” autorstwa Beaty Kumanek. Sąd oddalił jednak wniosek o powołanie Jaroslava Laciny na świadka. Cóż więc zamierza uczynić Jaroslav Lacina w reakcji na list Nayli Hayek? Niewątpliwie jej tekst wyrządził sędziom ECAHO dużo większe „szkody wizerunkowe”. Czy też zechce ich bronić?
Nayla Hayek zdecydowała się upublicznić problem korupcji wśród sędziów ECAHO dopiero teraz, choć opisywane w jej liście patologiczne zjawiska występowały od lat. Już dawno było wiadomo, iż grupa najbogatszych stadnin bliskowschodnich sponsorujących wiodące pokazy koni arabskich. kontroluje także przebieg tych imprez oraz sędziowskie werdykty. Wiemy to sami z naszego podwórka. Niejednokrotnie widzieliśmy różnicę w ocenianiu przez sędziów tego samego polskiego konia arabskiego w zależności od tego, czy reprezentował macierzystą polską stadninę, czy też barwy dzierżawiącej go stadniny bliskowschodniej. Dlaczego? Ano dlatego, że dla oceny sędziego liczyła się nie tylko obiektywna wartość konia, lecz również ów „dodatek motywacyjny”, którego polskie stadniny nie oferowały. Stadniny bliskowschodnie, a jakże! Problem korupcji przy sędziowaniu pokazów to zjawisko dużo szersze niż tylko moralny dylemat, czy komuś podać rękę czy nie i dużo bardziej destrukcyjne niż fakt, iż do tak zwanych elit przynależą zwykli łapówkarze. Chodzi o to, iż konie opromienione tytułem takiego czy innego czempiona za pieniądze szejków stają się wzorcem dla hodowców koni arabskich, a więc ekstremalnie szczupaczy profil głowy preferowany na Bliskim Wschodzie eliminuje prawidłowy wzorzec konia arabskiego, czyli konia urodziwego, a zarazem wszechstronnie rozwiniętego.
Już pięć lat temu problem ten celnie ujęła Gudrun Waiditschka w swoim liście publicznym do sędziów z dnia 7 października 2017 roku zatytułowanym „Moc Sędziów” (The Power of the Judges). Pani Waidtitschka rozpoczęła swój list od zadania sędziom pytania czy mają świadomość, że to od nich zależy jak będzie wyglądać hodowla koni arabskich oraz ring pokazowy za pięć lat? Bo tak naprawdę to sędziowie wskazują hodowcom drogę. Jak napomina sędziów niemiecka hodowczyni, za każdym razem, kiedy wydają swoją ocenę, oddają głos na to, jakie konie będziemy mieć w przyszłości. Dwudziestka za ekstremalną głowę zachęca hodowców do pracy hodowlanej w kierunku uzyskania jeszcze bardziej ekstremalnej głowy. Za każdym razem, gdy nogi oceniane są przez sędziów z automatu na piętnaście, hodowcy otrzymują sygnał, iż nogi się nie liczą. Gdy zaś wysoką notę za ruch otrzymuje koń, który jedynie kręcił się wokół własnej osi robiąc tylko jeden lub dwa kroki w prostej linii, prezenter już wie, że kiepska prezentacja ruchu konia uchodzi na sucho. Jak dalej pisze Gudrun W., w dawnych czasach sędzia był autorytetem, obecnie nikt mu nie ufa. Idąc za modą, hodowcy chcą mieć konie o ekstremalnych głowach, bo to one, podobając się sędziom, uzyskują najwyższe noty, a w następstwie upragnione nagrody na pokazach. Nawet jeśli mniejszość koni arabskich jest hodowana na użytek pokazowy, to jednak wzorzec pokazowy kształtuje powszechny obraz tego, jak powinien wyglądać koń arabski. Tworzy się pewien szablon, w który wtłaczamy wszystkie konie arabskie, nawet te z innym przeznaczeniem niż pokazy. W efekcie spada wartość dobrych koni o wartości użytkowej, o ile nie mieszczą się we wzorcu konia wyznaczonego szablonem pokazowym. Dlatego przestają być hodowane. Konsekwencje mogą być takie, iż te konie użytkowe całkiem zanikną, wraz ze swoją pulą genową. A więc z otwartymi oczami godzimy się na ograniczenie puli genowej konia arabskiego czystej krwi. Hodowla koni arabskich staje się coraz bardziej jednostronna, zaś jego pula genowa coraz bardziej ograniczona, gdyż za sprawą sędziów hodowla idzie coraz bardziej w kierunku uzyskiwania koni o ekstremalnych głowach, długich szyjach, kiepskich nogach i równie kiepskim ruchu. To słowa Gudrun W. Dlaczego tak jest? Gudrun Waiditschka nie postawiła kropki nad i. Zrobiła to za nią Nayla Hayek.
Kiepska kondycja państwowej hodowli koni arabskich wynika wprost z wieloletniego działania wedle filozofii napiętnowanej powyżej. Filozofii zakładającej, że wartość hodowli wyznaczają osiągnięcia na międzynarodowych pokazach. Ergo, konie hodowane w państwowych stadninach należy sprowadzić do wzorca pokazowego, nawet kosztem utraty puli genowej polskiego konia arabskiego. Któż narzucił ten wzorzec państwowym stadninom koni arabskich? Wiemy to wszyscy. Wielcy, wybitni i jedynie słuszni hodowcy i prezesi w jednym, wraz z jedynie słuszną ex-urzędniczką. Ale ten wzorzec się w Polsce nie sprawdził. Po pierwsze dlatego, iż stworzyli go bliskowschodni potentaci modelujący sędziów na swoją modłę i swój obraz wątpliwymi metodami perswazji, jak to opisała Nayla Hayek. Po drugie dlatego, że wzorzec ten jest sprzeczny z wiedzą zootechniczną, dobrostanem koni oraz dbałością o bioróżnorodność i postęp hodowlany rasy, jak to wykazała Gudrun Waiditschka. Bywalcy pokazów na Bliskim Wschodzie mówią wprost, iż szczególnie w klasach ogierów objawia się postępująca degeneracja gatunku. A jednak, włodarze państwowej hodowli koni arabskich zdają się wciąż podążać w kierunku, który prowadzi w złą stronę. Poszukując nowych ogierów dla PSK wśród zagranicznych ogierów z rodów Saklawi I czy też Mirage or.ar., może zechcieli by też ruszyć na poszukiwania u hodowców prywatnych ogierów z polskich rodów, które nie są już reprezentowane w PSK celem ich przywrócenia państwowej hodowli? Warto spuentować temat komentarzem zaczerpniętym z mediów społecznościowych w odzewie na wyżej omówiony tekst Gudrun W.: „You are in 100% right! The greatest proof for it is the fate of Pure Polish sirelines, condemned for extinction, because Polish breeders worshipped the judges too much!”
Odnosi się wrażenie, że państwowa hodowla koni arabskich dryfuje obecnie na mieliźnie bez kierunku i bez celu. Tak samo jak dryfuje ECAHO oraz pokazy sędziowane przez sponsorowanych sędziów. Owijanie problemów w bawełnę musi się skończyć. Czy jednak głos Nayli Hayek wymusi oczyszczenie międzynarodowego środowiska sędziowskiego z patologii? Szczerze wątpię.
W Polsce zaś brak nam kogoś na miarę pani Hayek. Kogoś, kto nie bacząc na jakiś drobny interes własny głośno i z otwartą przyłbicą sprzeciwi się negatywnym zjawiskom drążącym państwową i światową hodowlę koni arabskich. Niestety, ucieczka w milczenie zdaje się być jedynym sposobem na problemy, przynajmniej ze strony państwowych włodarzy. Taka ucieczka w milczenie, czyli brak reakcji na list szwajcarskiej hodowczyni ze strony polskich sędziów ECAHO będzie wyrazem poparcia dla dotychczasowego układu, a przynajmniej braku chęci jego zmiany. Czy wówczas będzie wypadało podać im rękę?