Reklama
Przegląd prasy: „Araby” nr 16, 4/2009

Ludzie i Konie

Przegląd prasy: „Araby” nr 16, 4/2009

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email

 „Veni, Vidi… Vici!” to tytuł relacji z XXXI Polskiego Narodowego Pokazu Koni Arabskich, pióra prezes Izabelli Pawelec-Zawadzkiej – relacji, która otwiera najnowszy numer kwartalnika „Araby”. „Osiem gracji, jak magiczny krąg – kwintesencja żeńskości, piękna, harmonii, słodyczy i emanacja czegoś cudownie ulotnego, kiedy to wzruszenie zapiera dech” – tak pisze autorka o czempionacie klaczy starszych. Nie ma ona wątpliwości, że Polska ma najwspanialsze klacze pod słońcem, a żeński materiał najlepszy na świecie – co z mocą podkreśla. Na pewno warto raz jeszcze przypomnieć sobie sierpniowe emocje, bo następny taki pokaz – dopiero za osiem miesięcy!

„Araby” – jak w każdym numerze, tak i w tym, powracają do historii. Tym razem Małgorzata Śliż omawia wyprawę Tomasza Moszyńskiego, koniuszego ks. Eustachego Sanguszki, który na Wschodzie przebywał w latach 1817-1818. Moszyński przyglądał się – i zdawał relację – m.in. ze sposobów użytkowania koni oraz ich hodowli w ojczyźnie koni arabskich. Swymi uwagami dzielił się, korespondencyjnie, ze swym chlebodawcą – i stąd nasza wiedza o jego obserwacjach. Wg Moszyńskiego, dobrych koni było na Wschodzie bardzo mało. Hodowlę jednak prowadzono, jak pisał, w czystości, a konie zajeżdżano w wieku czterech lat. Do tego czasu źrebięta i młodzież pozostawały pod troskliwą opieką. Niezależnie od zdawkowości owej relacji, ciekawostką jest, że już wtedy interesowano się metodami chowu w innych częściach świata, co świadczyć może tylko o szerokich horyzontach ludzi, poświęcających się wówczas hodowli arabów. Z kolei Krystyna Chmiel w tekście „One były pierwsze” przypomina ekspedycję, poprowadzoną 90 lat temu przez inż. Jana Grabowskiego, który pociągiem pancernym, pod osłoną bagnetów, przywiózł z Radowiec (obecnie w Rumunii) klacze z cennej rodziny Milordki, m.in. siwą, roczną wówczas Koalicję 1918 po Koheilan IV, której modelowa głowa uwieczniona została w logo Niemieckiego Towarzystwa Hodowców Koni Arabskich.

Jerzy Budny jest autorem kolejnego artykułu poświęconego historii – „Tak się zaczęło”. To pierwsza część cyklu omawiającego dzieje wyścigów konnych w Polsce. Jak przypomina Jerzy Budny, już w 1350 r. p.n.e. w Hatti istniały zapisane pismem klinowym na glinianych płytkach instrukcje dotyczące hodowli koni i ich trenowania do wyścigów. Wyścigi są bowiem najdawniejszym sposobem oceniania wartości użytkowej koni. Rozwój nowoczesnej formy wyścigów przypadł w Europie na pierwszą połowę XIX wieku. W Polsce pierwsze wyścigi odbyły się w Poznaniu, wiosną 1839 r. Wyścigi przeznaczone wyłącznie dla arabów zainaugurowano w 1927 roku, we Lwowie. Po tych pierwszych doświadczeniach, zorganizowanie programu wyścigowego dla koni czystej krwi powierzono Bohdanowi Ziętarskiemu. Jak wiemy, program ten, z niewielkimi modyfikacjami, przetrwał do dzisiaj.

Agnieszka Mikulska omawia ród Bairactara or. ar., reprezentowany dziś m.in. przez najstarszego wiekiem członka elitarnego, janowskiego stada – og. Balon 1979 (Gwarny – Ballada/Partner). Jubilat, jak pamiętamy, zrobił doskonałe wrażenie podczas parady hodowlanej dzień po janowskiej aukcji. A w historii zapisały się liczne konie z tegoż rodu, m.in. syn Bairactara Amurath I 1829, Amurath III, który pozostawił w Janowie cenną Bajkę 1920, Amurath Sahib, któremu polska hodowla zawdzięcza m.in. Bandolę, a więc i jej syna BandosaArax, od którego córki Złotej Iwy wywodzi się znakomita Zagrobla. Historia tego rodu męskiego będzie kontynuowana w następnym numerze.

W „Arabach” także m.in. relacje z Aachen, Moskwy, Jesiennego Janowa oraz sportowych imprez dla koni arabskich. Polecamy!

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Stigler Stud
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.