W rodowodach polskich arabów często powtarza się nazwa Kraśnica. Chociaż ta stadnina istniała niespełna dekadę (de facto normalnie funkcjonowała jedynie w latach 1935-1939), wyhodowano w niej klacz Bałałajka, matkę Baska, bodaj najsławniejszego arabskiego ogiera w historii. Zajmująco opowiada o tym Aleksandra Ziółkowska-Boehm w książce „Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon”.
Starannie opracowany graficznie – przez Janusza Bareckiego – tom reportaży dawnej sekretarki Melchiora Wańkowicza relacjonuje losy reprezentantów spokrewnionych rodów szlacheckich: Krasickich, Ossowskich oraz Jaxa-Bąkowskich. Właśnie potomek tego ostatniego klanu, herbu Gryf – Jerzy, o którego pomorskich protoplastach wzmiankował już Jan Długosz, założył kraśnicką stadninę wiosną roku 1935, zakupując do niej dwie klacze ze stadniny Kłębno – kasztanki Łyskę (1914) oraz Łysą (1915), obie czystej krwi, a także Elkandę II, Bajkę II oraz Dżami II, mające mezalianse w rodowej przeszłości. Jak wspomina córka Jerzego, Ewa: „Stadnina liczyła tylko dwie matki czystej krwi i trzy chowane w czystości krwi, jednak ogółem znajdowało się tam około 50-60 koni (cugowych i roboczych). Pierwszym ogierem, który zaczął kryć w Kraśnicy był cenny Ibn Mahomet, kasztan (1935). Zaawansowane wiekiem klacze czystej krwi arabskiej nie pracowały; staruszki spacerowały po okólniku same lub ze źrebakami (…) Natomiast te chowane w czystości krwi traktowane były jak cugowe – Niezabudka, Bajeczka, Ilonka. Wszystkie klacze, nie tylko arabki, kryte były ogierami czystej krwi arabskiej (…) Dlatego konie nasze były bardzo podrasowane i bardzo piękne. Okoliczni gospodarze, wzorując się na dworze, kupowali od nas źrebaki i w ten sposób poprawiał się stan koni w okolicy.”
Dwa lata później do stadniny trafił z Bogusławic Amurath Sahib (1932). Ten doskonały siwy reproduktor najpierw został ojcem ogiera Legion (1938), a trzy lata później Iwonka III urodziła mu córkę, nazwaną Bałałajka, która – wedle legendy – imię zawdzięczała charakterystycznemu źrebięcemu rżeniu przypominającemu masztalerzom dźwięki orientalnego instrumentu.
Wkrótce po narodzinach przyszłej matki Baska do Kraśnicy przybyła niemiecka komisja hipologiczna. I zabrała ją wraz z matką do stadniny w Janowie Podlaskim. Niebawem Bałałajka została sierotą, gdyż jej rodzicielkę ekspediowano w głąb III Rzeszy, gdzie powiła dwóch synów ogierowi Witaź II. Zarówno Wiwat (1944), jak i Wiktor (1945) po wojnie biegały na torze służewieckim. Natomiast ich matka, którą zauroczył się najsławniejszy amerykański dowódca na frontach II wojny światowej (przynajmniej w Europie), marszałek George Patton, zapalony koniarz, przeprowadziła się za Atlantyk, tworząc podwaliny amerykańskiej hodowli koni czystej krwi arabskiej.
„Szarosiwa Bałałajka, pełna słodyczy, o jedwabistej sierści, była klaczą bardzo łagodną, wspaniałą matką. Dobro wprost promieniowało z jej niebieskich oczu. Czarna jak heban skóra, pokryta śnieżnobiałą sierścią. Ogromne urokliwe oczy, patrzące w specyficzny sposób. Piękna głowa osadzona na długiej szyi. Wspaniała góra na doskonałych suchych nogach. Miała gołębie serce. Ufna do ludzi i do koleżanek. Nigdy nie zaczynała burd z koleżankami, ani nie kopnęła obcego źrebaka. Bałałajka była dla mnie symbolem żeńskości i macierzyństwa, ideałem klaczy stadnej”– wspominał Roman Pankiewicz, wielki znawca rasy arabskiej.
Urodziła dziesięcioro źrebiąt. Oprócz Baska (1956 Albigowa), także Bandolę (1948), zwaną królową Janowa.
Zagładę kraśnickiej hodowli przyniosła II wojna światowa. Oficer rezerwy Jerzy Bąkowski zmobilizowany we wrześniu do polskiego wojska – naturalnie jako kawalerzysta – dostał się do sowieckiej niewoli. Wiosną 1940 roku zamordowano go w Charkowie. W tym samym czasie operujący nieopodal oddział majora Henryka Dobrzańskiego „Hubala” miał w Kraśnicy punkt aprowizacyjny. Dowódca, czołowy jeździec europejskich hipodromów, olimpijczyk, otrzymał karego Demona, z którym razem zginął 30 kwietnia 1940 roku o brzasku w zagajniku pod wsią Anielin, w obławie zorganizowanej przez Niemców na – jak go określali – „szalonego majora”.
Zimą 1945 roku Armia Czerwona zrabowała doszczętnie dwór, kradnąc pozostałe wierzchowce. Po kilku tygodniach, na mocy dekretu o parcelacji majątków ziemskich, Bąkowscy zostali wywłaszczeni. Nakazano im zamieszkanie w odległości nie mniejszej niż 100 kilometrów od rodzinnego gniazda. 45 lat później usiłowali odzyskać kompletnie zdewastowane zabudowania dworskie, zanieczyszczony staw oraz zdziczały park. Bezskutecznie. Pamiątkami rodzinnymi Bąkowskich z czasów świetności rodu pozostają jedynie fotografie przodków oraz niepospolitej urody rumaków, z Bałałajką na czele.
Aleksandra Ziółkowska-Boehm: „Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon”, PIW 2009, str. 320