Reklama
Polemika wokół Krzyżyka

Aktualności

Polemika wokół Krzyżyka

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Wiek, źródło: public.fotki.com
Wiek, źródło: public.fotki.com

„W hodowli bardziej niż gdziekolwiek indziej liczy się ciągłość postaw i zachowań, lojalność wobec tradycji i filozofii hodowlanej, a także progresja oparta na optymalnej skali doborów i połączeń. Ród Krzyżyka or.ar. był, jest i powinien pozostać bardzo istotnym ogniwem naszej spuścizny i elementem narodowej progresji hodowlanej” – pisałem w nr 2/05 KT, w artykule „Ocalić dla potomnych ród męski Krzyżyka or.ar.”.

Zatrzymując się na Wieku, podkreślałem: „Ogier ten już długi czas oczekuje na swoją szansę w hodowli oficjalnej (państwowej), gdzie wydatnie mógłby wesprzeć wysiłki Wachlarza w ratowaniu gasnącego rodu Krzyżyka or.ar. oraz kuhailańskiego typu polskich arabów.” Kilka tygodni temu, w analizie przetargu janowskiego z 15 grudnia 2007 („Przetargi w Michałowie i Janowie już w sobotę”), zaakcentowałem, iż Wiek nie powinien był znaleźć się na tej liście przetargowej, ponieważ nie wypełnił swej misji hodowlanej wobec państwowego stada i swego rodu męskiego.

Nie jest więc tak, iż – jak to możemy wysnuć po lekturze tekstu Krzysztofa Czarnoty „Krzyżyk na Krzyżyku” – jego autor jest jedynym (wrażliwym i sprawiedliwym) w Polsce, którego obchodzi los Wieka, rodu męskiego Krzyżyka or.ar. i rodzimych kuhailanów. Takie stawianie sprawy i pomijanie innych (w tym np. pani Elżbiety Ziąbkowskiej, od której to listu otwartego do „KP” w obronie kuhailanów zaczęła się dyskusja na ten temat) jest nadużyciem i zafałszowywaniem rzeczywistości.

Bardzo szanuję to, co Krzysztof Czarnota w swej twórczości pisarskiej (w tym na łamach „Końskiego Targu”) robi na rzecz propagowania image’u, wartości i zalet użytkowych polskich kuhailanów. Z drugiej strony, gdy na łamach „Konia Polskiego” stawałem w obronie kuhailańskości sublinii Algerii w ramach rodziny żeńskiej Scherife or.ar. („Szczęściu należy pomóc”, nr 3/04, po którym to tekście musiałem odejść z tego pisma), to właśnie przez niego zostałem wyzwany od „samozwańczego guru”, który w „mało eleganckim ataku” śmie stawać przeciwko „naszym wspaniałym autorytetom”! Co też ciekawe i symptomatyczne, niektóre wyrażane przez autora opinie w tekście o Krzyżyku (np. ta, że „paradoksalnie hodowla prywatna staje się rezerwuarem genów”) były stałym motywem poruszanych przeze mnie kwestii (czy to w „KT” – „Nadzieje i atuty hodowli prywatnej”, nr 6/05, czy „Utracone sublinie żeńskie w hodowli elitarnej”, nr 7/05, oraz w portalu polskiearaby.pl – „Znikające linie: z hodowli państwowej do prywatnej„), tymczasem Krzysztof Czarnota nie zająknął się o tym ani słowem…

Podzielam w większości opinie Krzysztofa Czarnoty wyrażone w w/w tekście i równie mocno ubolewam nad opisanym tam zjawiskiem, jednak nie mogę zgodzić się z kilkoma zawartymi w nim tezami oraz nie do końca z tytułem. Po pierwsze, odejście Wieka z Janowa, w którym faktycznie i tak nie był obecny przez te wszystkie lata (raptem pokrył dwa razy Sarmację), nie oznacza jeszcze, iż położono „krzyżyk na Krzyżyku” or.ar. Także jego ostateczne wyeliminowanie z Janowa nie jest równoznaczne z „zakończeniem pewnej epoki w polskiej hodowli koni arabskich”, bo jako nieobecny nie mógł on tworzyć takowej. W ogóle są to zbyt wielkie słowa i zbyt radykalne wnioski (a na pewno do momentu, gdy kryje jeszcze Wachlarz i Esturion, a dostępny jest także Poligon). Mam też pewne obiekcje co do nazywania Wieka „ostatnim prawdziwym kuhailanem”, choć to prawda, iż na łonie hodowli państwowej był niemal jedynym tak czystym (wielopokoleniowo) reprezentantem typu kuhailan. Natomiast już w żadnym razie nie można go nazwać „jedynym kontynuatorem rodu Krzyżyka or.ar.”, bo też – de facto – nigdy takowym nie został w państwowej hodowli. Takim był i jest za to Wachlarz, którego Krzysztof Czarnota nie uznaje za typowego i reprezentatywnego przedstawiciela rodu Krzyżyka or.ar.! Moim zdaniem, dezawuowanie tego ostatniego jest błędem, a złośliwa opinia na jego temat, iż jest to „Krzyżyk od pasa w górę” nie pokrywa się z prawdą.

Jako ktoś, kto od prawie ćwierćwiecza „siedzi” w rodowodach i genealogii polskich arabów (jak również w rodach męskich i rodzinach żeńskich), nie mogę i nie chcę odmówić Wachlarzowi praw do bycia autentycznym „Krzyżykiem” i tyleż kuhailanem. Jest on takim samym synem Arbila (wnukiem Banata, prawnukiem El Azraka, praprawnukiem Fahera i Trypolisa), jak i Wiek. A że nie ma tak niezmąconego – jak ten ostatni – kuhailańskiego rodowodu… Trudno, jednak to go w żadnym razie nie dyskwalifikuje (ma wystarczająco dobry). Co więcej, niektórzy z synów Wachlarza są coraz bardziej „rasowymi”, czystymi kuhailanami (takimi są np. wspomniane gn. Esturion od Etra/Pepi i c.gn. Poligon od Pętla/Visbaden, takim był kary Ferryt od Fortissima/Fawor).

Inna kwestia. Klasyfikując „Krzyżyki”, nie ma co tak bardzo oglądać się na maść, bo one w swej historii wykazywały się różną maścią, co wcale ich nie dyskwalifikowało jako takie (np. tak wybitne „Krzyżyki” jak Abu Mlech, Enwer Bey, Trypolis, Kaszmir, Faher, Sędziwój oraz Barysz, Piechur i Gabaryt były maści siwej, a kasztanami były np. Elef i Harfiarz). W tym kontekście nie bardzo rozumiem stwierdzenie, iż „Wachlarz rasowego Krzyżyka przypomina jedynie umaszczeniem”, bo ciemne umaszczenie – jak widzimy – nie może być autorytatywnym i jedynym kryterium przynależności do tego rodu (jest niemało ogierów gniadych czy karo- lub skarogniadych, a nie są one Krzyżykami).

Ja również podzielam troskę i obawę o coraz bardziej marginalny los rodu męskiego Krzyżyka or.ar. oraz polskich kuhailanów na polskiej scenie hodowlanej. Ba, nieraz to publicznie wyrażałem, będąc przez to wyklinany i sekowany przez tzw. „autorytety”. Natomiast jako wierzący wciąż w docelową odpowiedzialność polskich hodowców i dobry los rodzimej hodowli analityk krajowej sceny hodowlanej, nie myślę, by już teraz – po sprzedaży Wieka z Janowa – należało stawiać „krzyżyk na Krzyżyku”. Nie znaczy to jednak, iż nie mamy (jako publicyści) przestrzegać przed takim losem i nie apelować do ludzi odpowiedzialnych za polską hodowlę koni arabskich, by nigdy nie dopuścili do takiej sytuacji. Ale to już inna kwestia.

 

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.