Reklama
Gdzie są konie z dawnych lat?

Aktualności

Gdzie są konie z dawnych lat?

Stadnina Koni Michałów, fot. Ewa Imielska-Hebda
Stadnina Koni Michałów, fot. Ewa Imielska-Hebda

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email

Gdzie mamy do czynienia z największą koncentracją piękna na metrze kwadratowym? Takimi momentami są na pewno pokazy koni czystej krwi arabskiej oraz ich przeglądy hodowlane.
Tradycyjnie przeglądy odbywają się w państwowych stadninach wiosną i jesienią. Przez wiele lat organizowano je w formie „trzydniówki” – albo w kierunku z zachodu na wschód (Michałów – Białka – Janów), albo ze wschodu na zachód (Janów – Białka – Michałów). Ułatwiało to uczestnikom porównanie koni, gdy stadniny oglądano jedna po drugiej, ale potem przyszła „pandemia” i niepokoje przy wschodniej granicy, a Białka wyszła spod gestii KOWRu – i w efekcie dopiero w tym roku odbyły się normalne przeglądy, ale już tylko w dwóch stadninach i w innych terminach: Michałów 14 września, a Janów 6 października.

Młodzież na wybiegu w SK Michałów, fot. Ewa Imielska-Hebda
Młodzież na wybiegu w SK Michałów, fot. Ewa Imielska-Hebda

Michałów

Przeglądy zazwyczaj zaczynają się od ogierów czołowych, chociaż w miarę upowszechniania się inseminacji rola takiego ogiera jest już inna. Dawna epoka odeszła razem z majestatycznym og. Ekstern s. (Monogramm – Ernestyna, 1994-2022). W Michałowie zademonstrowano 10 ogierów, spośród których funkcję łącznika „między dawnymi i nowymi laty” pełni półbrat Eksterna, 28-letni og. Ganges gn. 1994 (Monogramm – Garonna), ale jest już w kiepskiej formie – niepokój budzą zwłaszcza uginające się pod nim przednie nogi. Żal, gdyż jest to klasyczny przykład ogiera „Old World Polish Arabian”, mocno stemplujący swoim typem, ojciec wspaniałych matek, ale dorosłego następcy dochował się tylko jednego – derbisty Don Carlos gn. 2001 (od Decyzja), hodowli michałowskiej. Dobrze, że i w Janowie, i w Michałowie, urodziło się po nim kilka sztuk młodzieży (spośród której może wyrośnie następca), ale szkoda, że tak zasłużony ogier dostaje do krycia tylko symboliczną liczbę klaczy.

Pewnym, choć ograniczonym, optymizmem napawa wcielenie do hodowli młodych synów Eksterna – Edmund gn. 2016 (od Editha po Eden C), który dość pozytywnie rozwinął się po dwuletniej karierze wyścigowej. Ma krótką głowę z głębokim ganaszem, linię górną jak „deska do prasowania”, a porusza się z fazą zawieszenia. Szkoda, że źrebne nim są tylko trzy klacze – nawet jeżeli wszystkie urodzą zdrowe źrebięta, będzie to za mała stawka, aby ocenić wartość reproduktora. Na szczęście w stadninie są już po nim 3 roczne ogierki i 3 klaczki – z tego większość całkiem niezła. Drugi syn Eksterna, Falset s. 2018 (od Flaminia po Gaspar) w tym sezonie zadebiutował w SK Białka.

W sezonie 2022 w Michałowie urodziło się 97 źrebiąt, z czego 27 (27,83%) po Czempionie Polski 2021, og. Paris s. 2014, synu Czempionki Polski i Europy – Palmety. Dobrze, że został użyty na dużą skalę, gdyż stawka jego źrebiąt robi dobre wrażenie – np. przy klaczce od Wildony zanotowałam „przyjemne pysiunio”!

Niestety, dużo klaczy pokrył dzierżawiony z Ajman Stud AJ Azzam, który odznaczał się wybitnie miękkim grzbietem. W stawce jego 24 potomków po niektórych już widać, że prędko się ugną. Takich ogierów nie powinno się używać do hodowli – sama głowa to nie wszystko, a i nawet tej cechy zbyt często nie przekazuje!

Dziwi nadmierne użycie og. Morion gn. 2013 (Kahil Al Shaqab – Mesalina). Owszem, to Czempion Świata i Pucharu Narodów Ogierów Młodszych i z dużym prawdopodobieństwem przekazuje swój typ, ale ma tak silną prepotencję indywidualną, że stawki jego potomstwa (w Polsce już czwarty rocznik) przypominają „paradę klonów”, w większości gniadych. Czy chcielibyśmy, aby dawny typ „michałowskiego araba”, powstały na bazie córek Negatiwa, Nabora, Eukaliptusa i Monogramma, został w ten sposób „przystemplowany”? Zauważmy, że dwoje czempionów Polski i Best In Show z ‘pierwszego rzutu” jego przychówka, są inaczej umaszczone – kl. El Medida (od El Medara po Shanghai E.A.) siwa, a og. Ferrum (od Ferrmaria po El Omari – skarogniady.

Dobrym posunięciem było użycie og. Wares s.2002 (Piruet – Wernera po Tallin), hodowli włoskiej, ale z czysto polskim rodowodem, mające na celu restytucję rodu Kuhailan Afas or.ar., którego przedstawicieli polscy „geniusze hodowlani” wpierw dokładnie się pozbyli. W tym roku urodziło się po nim 11 źrebiąt, z czego większość ogierków, więc może z któregoś wyrośnie następca. Najlepiej wydaje się rokować Kemar od Kaldera po Ekstern.

Klacze ze źrebiętami w SK Michałów, fot. Ewa Imielska-Hebda
Klacze ze źrebiętami w SK Michałów, fot. Ewa Imielska-Hebda

Natomiast inne ogiery z polskich rodów: Piaff (Ilderim or.ar.), Forman (Krzyżyk or.ar.) i Ganges (Kuhailan Haifi or.ar.) dostały po 2-3 klacze. Dobre i to, bo dwuletni, ciemnogniady Złoty Owoc (Forman – Złota Olza) może być przykładem, że koń o polskim rodowodzie może śmiało konkurować w Białce. Szczęściem po Gangesie urodziły się 2 ogierki, z których jeden, gniady Pontar od utytułowanej, czysto polskiej Protekcji gn. 2017 (Ekstern – Pentra), zdobywczyni nagrody za Najlepszą Głowę Pokazu 2019, choć drobny (późno urodzony), zwraca uwagę dużym okiem i charakterystycznym typem ojca. Klacz ta ma też modelową linię górną, więc ten malutki ogierek może kiedyś zastąpi ojca (zgodnie z receptą Romana Pankiewicza, zgodnie z którą dobry ogier powinien pochodzić od dobrej matki). Było to bardzo korzystne połączenie, ale następnym partnerem Protekcji był już og. Dominic M z rodu Mirage. Pytanie: po co przekrzyżowywać klacze Pure Polish?

Ktoś może spytać – dlaczego ja ciągle o tych „Pure Polish”? Ano dlatego, ze pamiętam czasy, kiedy konie z takim rodowodem wygrywały pokazy wysokich klas, w ręku i pod siodłem, osiągały rekordowe ceny aukcyjne (np. Pepita, Kwestura i Perfinka) i były żywą reklamą polskiej hodowli. Teraz żal patrzeć, jak nikną w zalewie obcych rodów, są wyprzedawane, przekrzyżowywane lub wymierają nie pozostawiając następczyń.

I tak, spójrzmy na rozliczenie stanówki 2022. Cztery pierwsze miejsca pod względem liczby pokrytych (i zaźrebionych) klaczy zajmują ogiery: dalej AJ Azzam (mimo łękowatego grzbietu), Erantis, El Omari i po raz kolejny Morion. Klaczy zakwalifikowanych jako Pure Polish (tj. należących do 7 rodów męskich i 15 rodzin żeńskich) jest na stanie SK Michałów stosunkowo dużo:36, tj, 27,07% liczącego 133 szt. stada klaczy 3-letnich i starszych. Z tych jednak tylko 6 zostało pokrytych ogierami z polskich rodów (wliczając nasienie ogierów Aim South i Atticus ENB, które reprezentują zagraniczne odgałęzienia rodów odpowiednio Ibrahim or.ar. oraz Bairactar or.ar.; nawiasem mówiąc, są to jedyni reprezentanci tych rodów, których w roku 2022 użyto w Michałowie). Czyli że resztę przekrzyżowano ogierami z rodów Saklawi I lub Mirage, zapewne w zamiarze przekazania im cech pokazowych. Tylko że nie pierwszy to rok, kiedy stosuje się taki schemat kojarzeń, wypierających polskie geny, a dających w zamian blade kopie gwiazd zagranicznych pokazów, które chcemy imitować. „Króliczek”, którego gonimy, oddala się coraz bardziej – ostatni Puchar Narodów w Akwizgranie pokazał, że nie mamy już „z czym do gości” – a wspomnieniem po czasach, kiedy polska hodowla miała szanse narzucić swój styl innym wystawcom, jest 25-letnia kl. Espadrilla s. (Monogramm – Emanacja po Eukaliptus), uosobienie żeńskości, słodyczy i urody polskiego araba. Od 2007 daje ona jednak potomstwo wyłącznie po ogierach z obcych rodów. Również zeszłoroczna Czempionka Polski i Best In Show, spełniająca także wymogi definicji Pure Polish – Palanga s. 2002 (Ekstern – Panika), pokryta jest og. AJ Azzam – ma na tyle dobrze związaną partię lędźwi, że może przekaże to źrebięciu.

W roczniakach „modny” kierunek reprezentowało 11 klaczek i 7 ogierków po izraelskim ogierze Al Ayal AA. W jego rodowodzie pojawia się dwukrotnie imię Ibrahim, ale nie należy go mylić z założycielem polskiego rodu Ibrahim or.ar. – to wnuk ogiera Hadban Enzahi, prawnuk Nazeera, czyli sama esencja rodu Saklawi I. Niektóre osobniki po nim dziedziczą ciekawy model siwienia – sierść przyjmuje odcień różowy, a grzywa pomarańczowy. W tej stawce wyróżniał się in plus syn Espadrilli, Elaren – napisałam przy nim: „duże oko, krótki pyś”, co dla araba jest zaletą. Zobaczymy, jak się rozwinie. Sądząc po ilości potomstwa po ogierze Al. Ayal AA można śmiało stwierdzić, że nie spełnił on pokładanych w nim nadziei, większość potomstwa jest bardzo przeciętnej jakości. Przykra natomiast była konstatacja, że prawie wszystkie ogierki na folwarku Podlesie miały grudę.

Stajnia Zegarowa w janowskiej stadninie, fot. Ewa Imielska-Hebda
Stajnia Zegarowa w janowskiej stadninie, fot. Ewa Imielska-Hebda

Janów Podlaski

Od lat charakterystyczną cechą Janowa jest duża liczba ogierów. Nazywa się to obiecująco „rezerwą hodowlaną”, chociaż w praktyce „rezerwowa” rola większości z nich polega na staniu w stajni i patrzeniu w sufit. Kiedyś ogiery przynajmniej chodziły pod siodłem, a teraz najwyżej pokręcą się na „karuzeli” – indywidualne wybiegi są tylko dla szczęśliwców stojących w „Centrum Rozrodu”. Zresztą jak miałoby być inaczej, jeśli otrzymałam informację, że nauczycielki w Technikum Hodowli Koni nie pozwalają uczennicom nawet zbliżać się do ogierów. A przecież w latach, kiedy w Janowie odbywały się zawody, uczniowie i uczennice startowali na ogierach, które nie sprawiały trudności w użytkowaniu, nawet gdy na hali znajdowało się ich równocześnie kilkanaście! Potwierdza to jeden z wniosków mojej rozprawy habilitacyjnej, zgodnie z którym kryjące ogiery arabskie wykazywały zrównoważenie nerwowe w stopniu wysokoistotnym wyższe niż wszystkie pozostałe grupy hodowlane.

Pozytywem janowskiego rozwiązania jest duży udział ogierów „Pure Polish” w rezerwie hodowlanej, więc gdyby była wola ku temu – można by ich w każdej chwili użyć. I tak, w dniu przeglądu jesiennego, łącznie w centrum rozrodu i „stajni czołowej” (to nazwa tradycyjna, bo jakież one są teraz „czołowe”?) znajdowało się 21 ogierów, z tego 7 (33,33%) z polskich rodów i rodzin.

Niemniej jednak spośród 127 klaczy 3-letnich i starszych klacze z polskimi „górą i dołem” rodowodu w Janowie stanowią tylko 20,47%, czyli 26 szt., a więc mniej niż w Michałowie, przy porównywalnej wielkości stada podstawowego. Mało tego, do krycia tych klaczy zostało użyte nasienie 15 ogierów (12 świeże, 3 mrożone), ale na 116 pokrytych nimi klaczy tylko 9 (7,76%) zostało skojarzone z rozpłodnikami z polskich rodów. Reszta została przekrzyżowana ogierami z rodów Saklawi I i Mirage – czyli trend jest ten sam.

Janowskie stajnie, fot. Ewa Imielska-Hebda
Janowskie stajnie, fot. Ewa Imielska-Hebda

Zeszłoroczny wyskok janowskich hodowców, polegający na pokryciu 67 klaczy og. Haash OSB gn. 2017 z rodu Mirage, został już w międzyczasie zakwalifikowany jako „wypadek przy pracy”, ale nie lepsza była kolejna decyzja hodowlana, polegająca na użyciu kasztanowatego ogiera Picasso Di Mar, z tego samego rodu męskiego i mającego z Haash`em wspólnych przodków – DA Valentino i Versace. Mało tego, w jego rodowodzie trzykrotnie powtarza się og. Padrons Psyche. Jego użyto z trochę mniejszym rozmachem, bo „tylko” na 37 klaczach (33 źrebne), ale zastanówmy się, po co w warunkach wyraźnej nadprodukcji arabów w typie jednostronnie pokazowych, których zachodni klient już nie kupi (a jeśli, to za grosze), bo ma ich dosyć u siebie, produkować tak liczne stawki półrodzeństwa? Nawet jeśli pojedyncze osobniki są urodziwe, jak np. klaczki – odsadki Bella Flora sk.gn. i Bambinesca gn., odpowiednio od Bellisy i jej córki Bambiny – to co zrobić z resztą? Tak typowa, polska kl. Bigamia s. 2005, z najlepszego rocznika potomstwa Eksterna, prowadzi już klaczkę po Haash OSB, a pokryta jest oczywiście Picasso Di Mar. Mało tego, w ślad za Michałowem Janów zdecydował się na zwiększenie liczby „klonów” po Morionie. Pokryto nim nawet klacz przypominającą czasy dawnej świetności polskiego araba – Czempionkę Polski i Europy, Palmetę s. 2001 (Ecaho – Pilica) – taką klacz, na jakie, wg słów Krzysztofa Czarnoty „Panu Bogu już stłukła się forma”. Palmeta jest nadal w dobrej kondycji, zaźrebia się i rodzi, ale nie wiadomo, jak długo jeszcze – czy nie warto, aby pozostawiła po sobie czysto polską „pamiątkę”? Ma syna po polskim ojcu (niedoceniany w macierzystej stadninie Palatino), przydałaby się jeszcze klaczka, bo córki Palmety pochodzą po obcych rodowodowo ojcach i nie są podobne do matki.

Zabytkowy maneż w SK Janów Podlaski, fot. Ewa Imielska-Hebda
Zabytkowy maneż w SK Janów Podlaski, fot. Ewa Imielska-Hebda

Czy nie sprawia to wrażenia celowego zacierania śladów polskości? Tym bardziej, że zjawisku temu towarzyszyło niedawne wyprzedawanie ogierków po Ecaho z rocznika 2019, w tym ostatniego syna Pingi – Potera. Być może wspomniany nie okazałby się wystarczająco dobry, aby zostać ogierem kryjącym, ale aby to stwierdzić należało poczekać. Poza tym robi się to momencie, gdy inne ogiery z rodu Ibrahima or.ar. – Alwaro i Salar – nie dostają klaczy, co stawia ten ród w mocno zagrożonej pozycji. Pewną nadzieję pozostawia pokrycie 3 klaczy zachowanymi porcjami mrożonego nasienia Ecaho. Poza tym w stadninie Przekolno (szczecińskie) objawił się jedyny syn Alwaro, który dawał prawie same klaczki – prywatnej hodowli og. Zigur s. 2014 (od Zira po Kolczyk, który był synem Monogramma, a więc może posiadać geny efektownego ruchu). Stwarza to szansę ratowania rodu, ale czy decydenci z niej skorzystają?

Ktoś może zaripostować, że te ogiery nie rokują zbyt wielkich nadziei na liczące się wyniki pokazowe ich potomstwa. To prawda, ale czy uzyskujemy rewelacyjne wyniki kryjąc „wynalazkami”, które i tak nie mają sponsorów na Bliskim Wschodzie? Poza tym miejmy świadomość, że co lepsze ogiery z polskich rodów dawno już zostały wyprzedane, a te, które jeszcze mamy, to II – III sort. Niemniej jednak w sytuacji zagrożenia wygaśnięciem rodów warto użyć nawet słabszych reproduktorów, mając w pamięci zalecenia Romana Pankiewicza, że utrata rodu – to tak, jak utrata koloru na palecie malarza, a nasza paleta, czy tego chcemy, czy nie, robi się coraz bardziej szarobura. Nawet zresztą mniej efektowny ogier może przekazać wartościowe geny, przy czym wielką rolę może odgrywać dobór osobniczy. Jeśli bowiem chcemy siebie lub kogoś przekonać, że dany ogier się nie sprawdza – pokryjmy nim klacze zupełnie do niego niepasujące, jak to się wydarzyło w janowskiej stadninie!

Stajnia Woroncowska, SK Janów Podlaski, fot. Ewa Imielska-Hebda
Stajnia Woroncowska, SK Janów Podlaski, fot. Ewa Imielska-Hebda

„Program wyścigowy”

Tak w Michałowie, jak w Janowie, utrzymywane są grupy klaczy nieprzypominające już klasycznego araba. Do ich krycia przeznaczone są ogiery o wymiarach konia półkrwi, dużych, ciężkich głowach i garbonosych profilach, pochodzące po przodkach francuskich lub mające w rodowodach rzekomo pustynne ogiery Amer czy Tiwaiq, których czystość krwi jest kwestionowana przez niektóre kręgi hodowców. To konie z „programu wyścigowego”, mające na celu poprawienie wyników stadniny na torze. Przy tym jakbyśmy zapominali, że wyścigi koni arabskich mają być próbą dzielności i zdrowotności dla całego rocznika urodzeń, a nie dla ścigania się między sobą wyselekcjonowanych „wyścigowców”. W Michałowie służą do tego kolejne generacje potomstwa dzielnej (ale i pięknej) klaczy Estepona gn. 1984 (Pepton – Estrela), oaksistki i matki oaksistek, kojarzone z ogierami DA Adios, Ontario HF czy KA Czubuthan. Nie są one zbyt finezyjne, ale przynajmniej polskiego pochodzenia, z tym, że kosztem utraconej urody nie otrzymują w zamian rewelacyjnych wyników wyścigowych. Z kolei metoda janowska polega na przekrzyżowywaniu przedstawicielek zasłużonej rodziny Sabelliny 1954 – założycielki sześciopokoleniowej dynastii derbistek i oaksistek dzielnych, lecz i urodziwych – garbonosymi „mastodontami” w rodzaju SS Mothill czy Nashwan Al Khalidiah. Tak powstała tegoroczna oaksistka Suzana kaszt. (SS Mothill – Salsa), córka oaksistki Salsy kaszt. 2000 (Wojsław – Sarmacja,) która jednak potrafiła wygrać Oaks bez obcych „domieszek”, ale to miało miejsce w innych czasach. Ostatnim janowskim derbistą o polskim rodowodzie i podobnym do araba był og. Sabir s. 2007 (Espadero – Salsa), syn derbisty i oaksistki. Teraz jednak nie reprezentuje naszych hodowców tak prężny i niezależny związek jak przedwojenne THKA, które było w stanie przeciwstawić się zalewowi „francuzów” importowanych przez Bogdana Ziętarskiego. Popadamy ze skrajności w skrajność – na jednym biegunie przerasowane „pudle” pokazowe, a na drugim toporne „francuzy”. Gdzieś z tego zestawienia wypadł tradycyjny polski arab, piękny i dzielny w jednym. A przy tym, jak na urągowisko, na stronie PKWK wciąż „wisi” program hodowlany, który głosi: „Każdy koń arabski winien odbyć próbę dzielności w wieku 3 i 4 lat”. Śmiech przez łzy, zważywszy, że ten sam program zakłada też „utrzymywanie, doskonalenie i rozwój linii męskich i rodzin żeńskich znajdujących się w polskiej hodowli od pokoleń”. Jak to wygląda w praktyce, pokazały właśnie oba przeglądy.

No, ale żeby zakończyć bardziej optymistycznym akcentem, dodajmy, że oba przeglądy odbywały się przy pięknej, słonecznej pogodzie, typowej dla „złotej, polskiej jesieni”. A jak polska jesień, to i polski arab – miejmy nadzieję, że się nie da!

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.