Reklama
  • Lubochnia Arabians
  • Lubochnia Arabians
Anatomia upadku

Blog

Anatomia upadku

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, za siedmioma rzekami istniała szczęśliwa kraina. Kraina, gdzie rzeczy nazywało się po imieniu. Czarne było czarnym, a białe było białym. Dobro nazywano dobrem, a zło nazywano złem. Wiadomo było co wypada, a czego nie wypada: komu podaje się rękę, a komu nie. Niestety, ta kraina dawno zaginęła w odmętach relatywizmu i tak zwanej poprawności politycznej. Stało się więc tak, iż obecnie każdemu zjawisku możemy przypisać mnóstwo etykiet, mniej lub bardziej adekwatnych. Wedle własnego widzimisię. Jednak biada temu, kto zechce wykazać się cnotą określania rzeczy ich prawdziwą nazwą. Bzdurna etykieta, a owszem. Prawdziwej nie akceptujemy. Klasycznym przykładem tego zjawiska jest uhonorowanie na XLIV Pokazie Narodowym Koni Arabskich Czystej Krwi klaczy El Medida tytułem „Best in Show Pure Polish”. Każdy wie, że El Medida ma niewiele wspólnego z koniem Pure Polish. Mimo to, wszyscy wmawiają sobie, że król nosi piękne szaty, choć tak naprawdę jest nagi. Nawet kosztem śmieszności. Jak napisał w mediach społecznościowych Jeff Wallace: „To refer to El Medida as Pure Polish will confuse most people given that she is out of a Shanghai daughter (…)”

Jak się okazało, tytuł „Best in Show Pure Polish” dla El Medidy był jedynie wstępem do festiwalu zaklinania rzeczywistości na janowskich dniach konia arabskiego anno domini 2022. Wisienką na torcie tej tradycyjnej imprezy jest zawsze coroczna aukcja Pride of Poland, a podstawowym celem organizatorów jej finansowy sukces. Musiał być sukces, i był sukces. 16 sierpnia wszystkie media jednym głosem donosiły, iż w trakcie aukcji Pride of Poland sprzedano 14 koni za blisko 1,6 mln euro. Najwyższą cenę na licytacji – 400 tysięcy euro osiągnęła klacz Esmeraldia, zaś klacze Poganinka i Euzona osiągnęły cenę po 220 tysięcy euro każda. Obecny na aukcji wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk wykazał się dużą dozą samozadowolenia deklarując publicznie, iż „bardzo wyraźnie widać, że polityka utrzymania hodowli koni, tego bardzo wysokiego poziomu w kraju, zaczyna przynosić znakomite efekty. Mimo różnych kłopotów w przeszłości, teraz rzeczywiście idziemy bardzo mocno do przodu (…)” Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że polityka hodowlana w stadninach prowadzona jest w sposób odpowiedzialny i dalekowzroczny”. Tak zaklinał rzeczywistość wicepremier. Wtórował mu Andrzej Wójtowicz, pełnomocnik dyrektora generalnego KOWR, deklarując: „liczyliśmy na około 1,2 mln euro zysku. Jest znacznie więcej, bo 1,6 mln. Przy obecnej sytuacji ekonomicznej, kryzysie wywołanym wojną w Ukrainie to bardzo duży sukces. Dlatego gratuluję prezesom stadnin.” Andrzej Wójtowicz również zaklinał rzeczywistość. Wypowiadając te słowa wiedział bowiem, że 4 konie, czyli Esmeraldię, Poganinkę, Euzonę i Egirię wylicytował na aukcji Pride of Poland 2022 skrajnie niewiarygodny obywatel Francji Thierry Barbier, ergo uzyskanie pieniędzy za te klacze było tak pewne jak gruszki na wierzbie. W tej sytuacji pełnomocnik mógł wypowiadać się bardziej wstrzemięźliwie by zminimalizować skalę nieuchronnego blamażu, o którym władze KOWR zostały poinformowane tuż po rozpoczęciu aukcji. Ogłaszając sukces tej aukcji, już w samym dniu jej zakończenia wszyscy oficjele i organizatorzy mieli pełną świadomość, iż prawie milion euro tak zwanego „zysku” jest mocno wątpliwy. A jednak brnęli w ten Matrix na zasadzie, że może jakoś to będzie. Cóż, blamażu nie udało się uniknąć.

I oto nadszedł dzień 30 sierpnia 2022, który należy określić jako czarną datę i wizerunkową katastrofę na światową skalę dla państwowej hodowli koni arabskich oraz aukcji Pride of Poland. Dodajmy, iż była to katastrofa oczekiwana oraz katastrofa na życzenie, której autorami są wespół wszyscy oficjalni organizatorzy. Katastrofa doprawiona jeszcze szczyptą śmieszności. Otóż po południu w sieci zaczęły ukazywać się następujące nagłówki odmieniające przez wszystkie przypadki słowo „skandal”: „Pride of Poland 2022. Znów będzie skandal. Francuz, który wylicytował konie za milion euro, nie zapłacił” – Wyborcza.pl Lublin; „Wylicytował konie za milion euro i nie zapłacił. Skandal na Pride of Poland 2022” – Onet.pl: „Pride of Poland 2022. Miał być sukces, a brakuje miliona euro” – Bankier.pl: „Wygrał na aukcji Pride of Poland 2022. Pieniędzy nikt dotąd nie zobaczył” – Salon.24; „Pride of Poland 2022. Skandal na licytacji koni arabskich” – Radio ESKA. Ba, stacje radiowe wprost wyśmiewały się z aukcji opowiadając, jak to Thierry chcąc zaimponować towarzyszce w białym kapeluszu licytował konie za milion euro nie mając ani grosza”. Taki sposób na imponowanie kobiecie dostępny każdemu. Trzeba tylko jechać do Janowa. Oszust z Francji siedział przy stoliku podczas aukcji z Jerzym Białobokiem, czy to zwykły przypadek, czy też nie, tego pewnie się nie dowiemy. Nazywając rzeczy po imieniu; ta bezprecedensowa skaza na wizerunku aukcji Pride of Poland została spowodowana tym, iż organizatorzy dopuścili do uczestnictwa w aukcji znanego w środowisku hochsztaplera. Wiedząc z kim mają do czynienia, pozwolili mu wylicytować konie za blisko milion euro. Mieli pełną świadomość, że Thierry Barbier nie zapłaci. A jednak szli w zaparte przez dwa tygodnie po aukcji wyznaczone terminem płatności. Szli w zaparte by nie zrobić przykrości ministrowi. Aż mleko się rozlało. Tego skandalu nie można zamieść pod dywan udając, że nic się nie stało. Więcej, odpowiedzialnych trzeba rozliczyć. Sprawa jest naprawdę bardzo poważna. Spójrzmy więc, jak do tego doszło i co dalej.

Organizatorzy janowskiego wydarzenia okraszonego bezprecedensowym skandalem są znani. Głównym organizatorami byli Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, Stadnina Koni Janów Podlaski oraz Stadnina Koni Michałów. W komitecie organizacyjnym zasiadali: honorowy przewodniczący – Rafał Romanowski – Sekretarz Stanu, MRRW, przewodniczący – Wacław Humięcki – Dyrektor Generalny KOWR, Lucjan Cichosz – prezes SK Janów Podlaski oraz Monika Słowik – prezes SK Michałów. Koordynatorem desygnowanym przez Rafała Romanowskiego do koordynowania organizacji Narodowego Pokazu Koni Arabskich oraz aukcji Pride of Poland i Summer Sale w 2022 został Polski Klub Wyścigów Konnych. Krzysztof Kierzek, prezes PKWK ze swojej strony zaangażował Urszulę Łęczycką jako koordynatora merytorycznego NPKA oraz koordynatora aukcji. Mamy więc listę osób, które powinny odpowiedzieć za skandal pod tytułem Thierry Barbier i kompromitacja aukcji Pride of Poland 2022. Mamy cały długi sznureczek ludzi na odpowiedzialnych stanowiskach państwowych, z których żaden zapewne nie czuje się odpowiedzialny. Wszak Rafał Romanowski delegował sprawę Waldemarowi Humięckiemu, ten zaś delegował sprawę prezesom stadnin oraz PKWK. Panowie szefowie zdaje się nie znają słowa „nadzór” i zapewne uznają, że sprawowanie nadzoru nad podległymi jednostkami nie należy do ich obowiązków czy zakresu odpowiedzialności. Summa summarum, Krzysztof Kierzek oraz Urszula Łęczycka okazali się ostatnim ogniwem organizacyjnym. Ogniwem, który zawiódł sromotnie.

Mogłoby się wydawać, że Krzysztof Kierzek miał przetartą ścieżkę, bowiem PKWK już od kilku lat występował w roli współorganizatora sierpniowego wydarzenia w Janowie Podlaskim. Nic podobnego. Krzysztof Kierzek wykonał krok, na który nie zdobył się nigdy jego poprzednik. Otóż wprowadził kolejne ogniwo organizacyjne w postaci „koordynatora merytorycznego NPKA” oraz „koordynatora aukcji”, którym obsadził prywatnego pośrednika. Jak mi napisał prezes PKWK, jego wybór był podyktowany faktem, iż „Pani Urszula Łęczycka jest znana jako hodowca i pośrednik handlu końmi arabskimi, co uwiarygadnia ją w środowisku i znacząco ułatwia komunikację, która jest bardzo ważna z organizacyjnego punktu widzenia”. Krzysztof Kierzek zapewne chciał odcisnąć własne, indywidualne piętno na powierzonej mu do organizacji imprezie. Niewątpliwie swój cel osiągnął, choć zapewne nie tak jakby chciał, w czym wydatnie pomogła mu Urszula Łęczycka.

Po pierwsze, prezes PKWK odstąpił od tradycji organizowania okresowych konferencji prasowych informujących o stanie przygotowań do aukcji Pride of Poland oraz oficjalnie prezentujących konie wytypowane do Pride of Poland i Summer Sale. Przygotowania i typowanie koni do aukcji odbywało się w zaciszu gabinetów, z udziałem Rafała Romanowskiego, Sekretarza Stanu w MRiRW, czyli szefa szefów. Innowacje takie jak koordynator merytoryczny NPKA, klasy sportowa i wałachów na NPKA oraz koordynator merytoryczny aukcji zostały wprowadzone po cichu, bez żadnego umotywowania. Strona internetowa dedykowana wydarzeniu była chyba najsłabsza w historii, zarówno pod względem merytorycznym jak i wizualnym. Obowiązujący od lat i bardzo przejrzysty regulamin aukcji został w tym roku zastąpiony przez nowy twór, zwany regulaminem, którego zawiła treść uniemożliwiała jego zrozumienie, przynajmniej dla mnie. Gdy kilka dni temu chciałam ponownie zgłębić jego treść, ów regulamin zniknął, a jego treść jest kluczowa dla sprawy. Czy w owym regulaminie widniał jeden banalny punkt, który mógł uratować tę imprezę? Z reguły funkcjonuje on w regulaminach na aukcjach sztuki, podczas których mamy do czynienia z o wiele większymi sumami niż w Janowie Podlaskim: „Organizator aukcji może w dowolnym momencie, przed rozpoczęciem aukcji lub w trakcie jej trwania, odmówić możliwości licytowania każdej osobie bez wskazania przyczyny.”

Patrząc na pełnione funkcje należałoby założyć, iż wszystkie osoby składające się na zespół organizacyjny znają się na rzeczy. Osoby te powinny więc zdawać sobie doskonale sprawę z faktu, iż po pierwsze należało przeanalizować listę osób, które wpłaciły wadium. Nazwisko Thierry Barbier winno zostać natychmiast zidentyfikowane i zdyskwalifikowane, skoro w już w 2018 roku Francuz złożył stadninie koni w Janowie Podlaskim ofertę na zakup kilku koni poza aukcją, lecz transakcja nie doszła do skutku, bo Barbier nie zapłacił, podobnie było w Stadninie Koni w Michałowie, kiedy ta sama osoba okazała się nieprawdomówna, a transakcje nie doszły do skutku. Mało tego, organizatorów aukcji przestrzegano przed tym człowiekiem. Przestrzegali hodowcy prywatni mający złe doświadczenia z niezrównoważonym Francuzem. Kto więc odpowiada za to, iż znany w środowisku mitoman oraz osoba niewiarygodna została dopuszczona do aukcji? Chodzą słuchy, że wpłacił jedno wadium, zaś na PoP 2022 pozwolono mu wylicytować cztery konie. Jeśli tak, to dlaczego? Wszak jedno wadium uprawnia do wylicytowania tylko jednego konia. A może nie? Wystosowałam do KOWR zapytanie w tej sprawie. Ponadto, jak to się stało, że pozwolono mu wylicytować aż cztery klacze mimo, iż już przy licytacji pierwszej Egirii mocno śmierdziało, gdyż przelicytował sam siebie o sto tysięcy euro! Tego nie robiła nawet Shirley Watts! Resztę znamy z relacji prasowych. Wszystko stało się na oczach ministra rolnictwa, dyrektora generalnego KOWR, prezesów stadnin, prezesa PKWK oraz koordynatora aukcji. Istna farsa. Smaczkiem jest informacja, że ubrany w szaty Austriaka Thierry Barbier wylicytował jeszcze na Summer Sala janowską klacz Tartina, przebijając samego siebie z 11 tysięcy euro na 35. Osoby z grona organizatorów, zakładam, że nieświadomie, dopuściły do nieobliczalnej w skutkach ruiny renomy sztandarowej aukcji koni arabskich w Janowie Podlaskim. W najlepszym wypadku z powodu skrajnego braku profesjonalizmu i zaniedbania obowiązków. Ale zamiast bić się w piersi, trwa udawanie, że nie jest wcale tak źle. Ośmieszanie się organizatorów trwa w najlepsze, gdy tymczasem powinni zostać ukarani w trybie natychmiastowym. Wszak na swoje usprawiedliwienie organizatorzy nie mają nic.

Znawcy wiedzą, że Thierry Barbier nie zapłaci, bo po prostu nie ma pieniędzy. Krzysztof Kierzek w rozmowie z Wyborczą utrzymuje skądinąd, iż na razie nie ma powodu do obaw, gdyż obecnie prowadzona jest korespondencja z panem, który wylicytował konie. Ponoć problemem nie jest wola zapłaty, lecz „trudności po stronie formalnej”. Koń by się uśmiał. Jak dodaje prezes PKWK, literalnie czas opłacenia faktur jest przekroczony, ale nie robimy na razie z tego problemu. Godny podziwu optymizm. Na otarcie łez Kierzek zapewnia, iż w regulaminie aukcji jest też zapis o karze wynoszącej 30 procent wylicytowanej kwoty w przypadku nieodebrania konia. Tylko jak organizatorzy zamierzają te kary wyegzekwować? To zapis absolutnie martwy, gdyż same koszty sądowe takiej egzekucji mogą nie być warte świeczki. Andrzej Wójtowicz z KOWR również nie widzi powodu do niepokoju oznajmiając, iż czasem odbiór wylicytowanych koni trwał dłużej i nikt nie robił z tego problemu. KOWR w osobie Andrzeja Wójtowicza zapewnia, iż po upływie kolejnych dwóch tygodni kupiec będzie wezwany do uregulowania należności zgodnie z prawem. Czyli jak i z jakiego majątku? Przecież Thierry Barbier nie ma pieniędzy. Ale festiwal zaklinania rzeczywistości trwa w najlepsze. Z godnym podziwu optymizmem wypowiada się Monika Słowik, prezes SK Michałów, której Barbier jest winien 620 tysięcy euro za Esmeraldię i Poganinkę. Jak czytamy w portalu Bankier.pl, Michałów daje sobie czas do 31 sierpnia, bo po prostu czasem przelewy idą dłużej. Z kolei w Polskie Radio Lublin prezes SK Janów Podlaski deklaruje, iż gdyby kupiec nie zapłacił za wylicytowane konie, zwróci się do KOWR z prośbą o zgodę na sprzedanie tych koni innemu kupcowi. Tutaj dochodzimy do clou sprawy. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że Barbier jest niewypłacalny. Trwa więc rozpaczliwe poszukiwanie kogoś, kto kupi te konie w miejsce zwariowanego Francuza. Chodzi o uratowanie twarzy.

Powiedzmy sobie jasno. By ratować resztki reputacji aukcji Pride of Poland, klacze Egiria, Esmeraldia, Poganinka, Euzona oraz Tartina powinny pozostać niesprzedane przez kolejny rok. Dlaczego? Ano dlatego, by zadać kłam pojawiającym się spekulacjom. A pojawiające się spekulacje są poważne i nie mogą zostać zignorowane. W mediach społecznościowych zgłoszono sugestię, iż być może cala sytuacja została sprowokowana celowo, by móc po cichu handlować najlepszymi końmi z listy aukcyjnej. Spekulacje te potęguje fakt, iż pojawiły się głosy o tym, że będą poszukiwani kupcy na omawiane konie za ustalone na nie ceny minimalne, które zresztą były obniżane dla Thierry Barbier. Tytułem przykładu, cenę minimalną Euzony prezes SK Janów Podlaski obniżył z 250 tysięcy euro na 220 tysięcy euro. Jej sprzedaż komuś trzeciemu za 220 tysięcy euro budziłaby wielkie wątpliwości od strony etyczno-prawnej. A zresztą, dlaczego miałby obowiązywać dla kupców trzecich ceny minimalne, a nie ceny wylicytowane? Czy się zgadzamy z tym czy nie, należy przeanalizować sugestię z fejsbuka, czy aby tegoroczny skandal aukcyjny nie jest czasem wspólnym dziełem nominatów dobrej zmiany do spółki z grupką handlarzy przy użyciu „French connection”. Zaś jak powszechnie wiadomo, państwowe stadniny obstawiają zupełnie nieświadomi otaczającej ich rzeczywistości prezesi oraz pośrednicy, wśród których pojawia się wciąż ten sam krąg ludzi. Dlatego zatrudnianie przy organizacji aukcji prywatnej pośredniczki było błędem, tak jak błędem jest zgoda KOWR na jawną infiltrację państwowych stadnin przez aktywnych pośredników oraz zatrudnianie na kluczowych stanowiskach osoby, prezentujące jawny konflikt interesów, patrz SK Michałów.

Niestety można odnieść wrażenie, iż KOWR nie uczy się na błędach, choć od Waldemara Humięckiego możnaby oczekiwać głębokiego rozeznania w sytuacji. Mówi się o tym, że Krzysztof Kierzek w towarzystwie Andrzeja Wójtowicza oraz Urszuli Łęczyckiej wybierają się do Aachen, by ewentualnie poszukiwać kupców na niesprzedane konie aukcyjne wylicytowane przez Therry Barbier. Mam nadzieję, że nie jest to prawda, bo pomysł ten jest z gruntu chybiony i tylko pogarsza sytuację. Po pierwsze, Kierzek i Łęczycka nie sprostali powierzonemu im zadaniu, więc ich obecność w Aachen raczej nie przyniesie dobrych skutków. Zresztą omawiane klacze winny pozostać niesprzedane. Po drugie, wszelkie tego typu zabiegi ostatecznie podważają zaufanie kupców do Pride of Poland. Co gorsza, podobno od przyszłego roku KOWR zamierza organizować aukcje embrionów, które będą pobierane od wybranych klaczy z SK Michałów. Jeśli to prawda, Waldemar Humięcki przeszedł długą drogę i nie nauczył się niczego. Wszak to znany mu minister Krzysztof Jurgiel wskazywał na haniebny proceder handlu embrionami, stanowiący wyprzedaż najcenniejszego materiału genetycznego kosztem dobrostanu, a nawet życia klaczy z PSK. Ardanowski przywrócił dzierżawy polskich klaczy dla embrionów za podszeptem znanych wszystkim „doradców”, co między innymi Pinga okupiła życiem. Pomysł ewentualnych aukcji embrionów pod egidą KOWR czy PKWK należy zwalczać w zarodku. Powiem więcej, Waldemar Humięcki winien działać w kierunku ponownego wprowadzenia zakazu handlu embrionami od klaczy z państwowych stadnin koni arabskich. Jeśli w aukcjach embrionów miałaby się objawiać odpowiedzialna i dalekowzroczna polityka hodowlana państwowych stadnin, zgodnie z tezą ministra rolnictwa, to aż strach się bać. Tym bardziej, że temat handlu embrionami od klaczy z PSK po 2018 roku winien zostać poddany audytowi.

W reasumpcji należy stwierdzić, iż niewiarygodny skandal związany z Pride of Poland 2022 jest faktem i nie zmienią tego żadne mogące pojawić się rewelacje, iż w ciągu kolejnych dwóch tygodni Thierry Barbier nagle zapłacił ów milion euro za wylicytowane klacze. Nikt w to nie uwierzy, a dalsze zaciemnianie sprawy jeszcze bardziej zaszkodzi reputacji imprezy oraz wiarygodności organów państwa. Skandal ten wynika wprost z braku profesjonalizmu i totalnego braku odpowiedzialności organizatorów. A więc ci organizatorzy muszą ponieść konsekwencje. Po pierwsze należałoby oczekiwać, że Rafał Romanowski, który zdecydował o trybie tegorocznej organizacji NPKA oraz towarzyszących tej imprezie aukcji, zwoła konferencję prasową i wytłumaczy się z tej niewiarygodnej klęski, wespół z Waldemarem Humięckim oraz Krzysztofem Kierzkiem. Minister rolnictwa jest tą osobą, który następnie winien zdecydować o dalszym losie tych osób. Nazywajmy dalej rzeczy po imieniu. A więc Urszula Łęczycka winna zostać odsunięta od jakiejkolwiek współpracy z KOWR czy PKWK przy organizacji kolejnych aukcji. Otrzymała szansę, której nie umiała wykorzystać. Na koniec, powołany na pełnomocnika dyrektora generalnego KOWR Andrzej Wójtowicz winien również zwołać konferencję prasową by publicznie ogłosić, jakie jest jego umocowanie w KOWR i jakie plany zamierza realizować w odniesieniu do państwowej hodowli koni arabskich. Kolejne ważne pytanie: czy jest planowana reforma strukturalna PSK wraz z reformą finansowania państwowych stadnin? Sytuacja państwowej hodowli koni arabskich jest bardzo zła. Samo powoływanie kolejnych pełnomocników nic tu nie da. Na ruchy pozorowane już nie ma czasu. Quo usque tandem abutere, Catilina, patientia nostra?

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za artykuły publikowane na blogach. Opinie wyrażane w tekstach są osobistymi ocenami autorów.

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email

Ostatnie wpisy autora:

19 marca 2023

Nawiguj pomiędzy wpisami

Kalendarz wpisów

wrzesień 2024
pon.wt.śr.czw.pt.sob.niedz.
26
27
28
29
30
31
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
1
2
3
4
5
6
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Stigler Stud
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.