
Podczas aukcji Pride of Poland w 2015 roku padła nie tylko rekordowa cena za konia hodowli państwowej (Pepita), ale zapłacono także najwyższą w historii janowskich aukcji kwotę za konia pochodzącego z polskiej hodowli prywatnej. Rekordzistka to falborecka siwa Wasa (WH Justice – Waresa/Empres), wylicytowana przez właścicieli katarskiej stadniny Umm Aludham.

„Szukaliśmy klaczy wysokiej jakości, by rozwinąć program hodowlany koni czystej krwi w naszej stadninie Umm Aludham – wyjaśnia hodowca Nasser Al Hajri. – Cena Wasy była wysoka, ale biorąc pod uwagę jej jakość, podjęliśmy decyzję o zakupie. Moją pasję dzielę wraz z braćmi. Wasa to piękna klacz i wszyscy cieszymy się, że jest z nami. Przy tym jest bardzo przyjazna, także w stosunku do dzieci. Każdy może ją dotknąć, pogłaskać, a ona nigdy nie okazuje żadnej niechęci”. Jako ojcu trójki dzieci, Nasserowi nie jest obojętny charakter koni. “Moje dzieci lubią konie, lubią jeździć na kucykach. A ja lubię, gdy zajmują się końmi. Cała rodzina jest w to zaangażowana” – mówi.

Dziś w Umm Aludham jest 35 koni; 16 matek stadnych. Wszystkie stacjonują w Katarze, poza klaczą DA Magic Moment (WH Justice – DA Enfidha/DA Esstaan), hod. Diamond Arabians (Austria), którą Nasser nazywa „królową stada”. DA Magic Moment pozostaje w treningu w Europie, u Giacomo Capacciego.
„Trzeba naprawdę ciężko pracować, by móc sobie pozwolić na kupno koni tak wysokiej jakości. Ja pracuję po 10-11 godzin dziennie” – podkreśla Nasser, który do niedawna zatrudniony był jako inżynier w Qatar Petroleum, a dziś jest szefem działu projektów w Qatar Foundation.
Duma na ringach pokazowych i w stajni hodowlanej

Wasa, w momencie wystawienia jej na sprzedaż, miała za sobą nie tylko udaną karierę pokazową, ale była już cenioną matką stadną. Urodziła się w 2006 roku w Falborku, stadninie należącej do Krzysztofa Goździalskiego i jego rodziny. Hodowlę koni arabskich Falborek zaczął prowadzić na przełomie wieków i szybko znalazł się w czołówce polskich stadnin prywatnych, osiągając międzynarodowe sukcesy, zarówno na pokazach, jak i w wyścigach. Znane na świecie falboreckie konie to m.in. Altis, Alpar, Eksterna, Espinezja (hod. Leszka Jarmuża, lecz odnosząca sukcesy w barwach Falborka), Emarc, Enezja, Eshila, Emlahaba, Perlahaba oraz oczywiście Wasa.

Wasa bardzo wcześnie udowodniła, że ma ogromny potencjał pokazowy. W Polsce została pierwszą klaczą hodowli prywatnej, która tak wysoko uplasowała się w Białce! Jako roczniaczka (w 2007) zdobyła tam tytuł Młodzieżowej Wiceczempionki, wygrywając wcześniej swoją klasę z notą 92,33, w tym 2×20 za głowę z szyją. W późniejszych latach nagrodzono ją m.in. brązowym medalem pokazu Arabia-Polska. Na międzynarodowych arenach często bywała w pierwszych piątkach swoich klas.

W Katarze też zdążyła już przynieść wiele radości swym właścicielom. „Pokazywałem Wasę podczas Qatar Int. Show 10 marca tego roku – wspomina Nasser. – Przyznano jej 92,80 pkt (w tym 2×20 za typ), co dało jej drugie miejsce w klasie, za Tehamą Ballaliną, która została złotą medalistką. W tej samej klasie występowały Wkra i Ganga – obie znalazły się za Wasą. Wkrótce potem, w kwietniu 2017, odbył się Katarski Narodowy Pokaz dla Hodowców Prywatnych. Tam już zdobyliśmy złoto. Wynik Wasy to 93 pkt, w tym 3×20 za typ, 4×19,5 za głowę z szyją i 3×19 za kłodę. Al Jazeera otrzymała na tym pokazie medal srebrny”.
W Falborku Wasa dała cztery córki. Wabia, Wersa, Washa i Wasalia to imiona znane miłośnikom koni arabskich w Polsce i za granicą. Ich jakość była jednym z argumentów przemawiających za zakupem Wasy, jak potwierdził nam Nasser Al Hajri, który kilkakrotnie miał okazję widzieć jej córki na ringu pokazowym w Janowie.

Wabia (po Al Lahab), ur. 2010, brązowa czempionka z Pragi w 2012 roku, regularnie plasująca się w pierwszych piątkach klas w Janowie i na innych pokazach (Ströhen, Berlin), to druga z kolei – po swej matce, która kosztowała nabywców 252 tysiące euro – najdroższa prywatna klacz w historii Pride of Poland. W 2016 roku została sprzedana do Kuwejtu za 100 tys. euro. Wersa (po Ekstern), ur. 2012, była srebrną czempionką w Wels i brązową medalistką w Białce. Washa (po Kahil Al Shaqab), ur. 2013 – dziś własność Krzysztofa Falby – również zajmowała miejsca w pierwszych piątkach klas. Wasalia (po EKS Alihandro), ur. 2014, zdobyła srebro klaczy młodszych podczas pokazu w Radomiu w 2016 i brąz Al Khalediah European Arabian Horse Festival w Nowych Wrońskach w tym samym roku. Kolejne pokolenie idzie w ślady poprzedniczek – córka Wabii Wanilia Sky (po Espimar), ur. 2015, znalazła się w pierwszej piątce swojej klasy w 2016 roku w Wels. Młodziutka, obiecująca Wanilia Sky oraz Wersa i Wasalia to klacze, które dziś reprezentują tę linię w Falborku. „Wasa to była moja ulubiona klacz, uroniłem niejedną łzę, gdy odjeżdżała – przyznaje Łukasz Goździalski, syn Krzysztofa, hodowca i międzynarodowy sędzia. – Dzięki niej możemy kontynuować linię, która nie była wcześniej bardzo znana, ani w Polsce, ani za granicą. Zapoczątkowaliśmy linię „W” i myślę, że możemy być z tego dumni”.

W swoim domu w Katarze Wasa dała pierwszego syna, og. Ghaith Umm Aludham po Emerald J. Ogierek jest dziś już u nowego właściciela. „Mamy od niej dwie córki, po Fadi Al Shaqab i po Wadee Al Shaqab – zdradza Nasser. – Teraz jest źrebna Marwanem al Shaqab”.
Sukcesy pokazowe nie biorą się z powietrza

Uwagę katarskich hodowców przyciągnęły nie tylko sukcesy pokazowe Wasy, lecz także jej rodowód. „Przede wszystkim jest córką WH Justice’a, ogiera światowej klasy – wyjaśnia Nasser. – Zobaczyłem w niej bardzo wiele z Justice’a, biorąc pod uwagę typ i charyzmę. Ale wzięła także sporo ze swej polskiej linii żeńskiej. Dla mnie to świetne połączenie. Jestem przekonany, że Wasa to jedna z najlepszych córek Justice’a. Jej ruch jest absolutnie wyjątkowy, bardzo “justisowy”. Jestem też pełen uznania dla jej budowy, a zwłaszcza jej szyi”.
Falborek to pierwsza polska stadnina, która użyła og. WH Justice, i to w czasach, gdy był on uważany w naszym kraju za ogiera kontrowersyjnego. „Podjęliśmy wraz z moim ojcem decyzję, by zaźrebić matkę Wasy Waresę og. WH Justice – opowiada Łukasz Goździalski. – Waresa była piękną, mocną, typowo polską klaczą, o bardzo dobrej kłodzie i bardzo dobrych nogach, tak więc zaryzykowaliśmy. Oczywiście nie zawsze sprawdza się to, co sobie wymarzymy, ale tym razem się udało”.

„Wasa od początku była urodziwa, o suchej konstytucji i ładnej głowie i szyi – kontynuuje hodowca. – Na pewno była jednym z lepszych źrebiąt w naszej stadninie, choć delikatnym psychicznie. Jako roczniaczka wygrała klasę w Białce, w ręku śp. Wojciecha Kowalika, z bodaj najwyższą wówczas w historii notą wśród koni hodowli prywatnej – a należy pamiętać, że 10 lat temu było nam bardzo trudno konkurować ze stadninami państwowymi. Wtedy w Białce otworzyła się, pokazała, na co ją stać, ale na kolejnych czempionatach był z tym problem. Przełom przyszedł dopiero, gdy ukończyła trzeci rok życia. Jej córki mają podobny charakter – również należą do koni późno dojrzewających. Do ważniejszych sukcesów pokazowych Wasy należy zaliczyć Czempionat Europy oraz Czempionat Świata w 2014 roku. W Czempionacie Europy, jak i w Czempionacie Świata, zajęła świetne piąte miejsca w klasach – odpowiednio 91,00 oraz 542,50 pkt., przy bardzo silnej konkurencji ze strony światowych potęg hodowlanych. Wyniki te potwierdzają bardzo dobrą jakość eksterierową Wasy, która zresztą została przekazana jej córkom i wnuczkom”.
Matka Wasy Waresa (Empres – Włócznia/Borek) była Młodzieżową Czempionką międzynarodowego pokazu w Falborku, a prócz Wasy dała także jej pełnego brata Wadisa (ur. 2008) i Warmę (po QR Marc, ur. 2009). Oba te konie również z sukcesem pokazywano.

Włócznię zakupił Krzysztof Goździalski z Tarus Arabians, źrebną Empresem, synem Monogramma. „Córki, wnuczki, prawnuczki Monogramma mają potencjał hodowlany i pokazowy – mówi Łukasz Goździalski. – Przy klaczach uwzględnia się zwykle przede wszystkim linię żeńską, ale w przypadku tej konkretnej linii, decydującą rolę odegrała moim zdaniem wnuczka Monogramma Waresa. Nie jej matka Włócznia, czy babka Włodarka. Zalążka sukcesu tej linii poszukiwałbym u Waresy”.
„Ze strony ojca Wasy, og. WH Justice, mamy oczywiście El Shaklana, czyli dziedzictwo Estopy – dodaje hodowca. – Mamy też całą rodzinę „padronsów”, od Padrona, poprzez Padronsa Psyche i Magnuma Psyche. To dało typ, głowę i szyję. Ale w głębi rodowodu znajdujemy Probata, niegdyś odnoszącego znaczące sukcesy jako reproduktor. Tak więc fundament dobrej genetyki pochodzi w ogromnym stopniu od Waresy”.
Sięgając głębiej do rodowodu

Wasa jest kontynuatorką niezwykle cenionej i zasłużonej w polskiej hodowli linii Gazelli i Gazelli II. W „All Breed Database” przy Gazelli II (Kohejlan or.ar. – Abra/Anvil), urodzonej w 1914, znajdujemy następujące informacje: “Bred by Count Wladyslaw Dzieduszycki, Jezupol Stud, Poland, owned by Janow Podlaski Stud, Poland, Export 1939 to Tersk Stud, Russia; measurements: 145-165-18,0 cm, Grade: ELITE, died 1942, 16 registered progeny (15 Poland, 1 Russia)”.
Znajomość polskiej historii pozwala na właściwą interpretację tych danych. To była jedna z klaczy zrabowanych przez Sowietów z Janowa we wrześniu ‘39, gdy Rosjanie wkroczyli do Polski od wschodu, ostatecznie pogrążając zaatakowany przez Niemców 1 września kraj. Gazella II była potomkinią (prapraprawnuczką) Gazelli, importowanej w 1845 z pustyni do Jarczowiec przez hrabiego Juliusza Dzieduszyckiego (1817-1885) wraz z Mlechą i Saharą. Wszystkie trzy znamy z obrazów Juliusza Kossaka. Bogate jarczowieckie tradycje hodowlane kontynuował w Jezupolu Władysław Dzieduszycki. W 1914 roku niemal wszystkie tamtejsze konie wpadły jednak w ręce rosyjskiej armii. Tylko trzy młode klaczki uniknęły tego losu, wśród nich Gazella II, która po I wojnie zasiliła odtwarzaną wówczas stadninę janowską, gdzie doczekała szczęśliwie godnego wieku 25 lat. Dopiero wówczas, na skutek kolejnego kataklizmu dziejowego, jakim była II wojna światowa, przeszła podobną gehennę, jak ta, która stała się udziałem innych koni z tej samej hodowli wiele lat wcześniej… Konie załadowano do wagonów i wywieziono na Kaukaz, do Tierska. Spośród zrabowanych przez Rosjan klaczy 7 zaginęło, a 20 dojechało do Tierska, skąd zostały znów ewakuowane, w obawie przed nadciągającymi wojskami niemieckimi – pieszo! – do Kazachstanu. Tylko dziewięć z nich żyło potem dłużej niż 3 lata; wśród nich słynne w późniejszych latach matki: córka Ofira Mammona 1939, prababka Monogramma, i Taraszcza 1937, która dała Negatiwa, ojca Nabora i Bandosa; cenna Kewa 1923, babka Piewicy, która, sprzedana do Polski w 1953, zapoczątkowała słynną dziś linię „P”. I wreszcie wspaniała Gazella II.

Ojciec Gazelli II, wybitny reproduktor Kohejlan or.ar., został importowany do Polski przez hrabiego Władysława Dzieduszyckiego (“prawdopodobnie”, jak pisał Roman Pankiewicz w “Polskiej hodowli koni czystej krwi arabskiej 1918-1939”) w 1910 z Bombaju. Gazella II była matką czterech ogierów i ośmiu klaczy, które zapisały się w historii, wśród nich Elegantki 1922 po Bakszysz, wspomnianej Taraszczy 1937 po Enwer Bey, Najady 1932 po Fetysz po i Jaskółki II 1928 po Koheilan I, która interesuje nas tu najbardziej, jako protoplastka Wasy. Zaginęła ona niestety w wojennej zawierusze, ale przetrwała jej córka Wilga 1938 (po epokowym Ofirze), opisywana przez Romana Pankiewicza jako „przepiękna klacz”. Po ewakuacji koni janowskich w 1944 do Niemiec, Wilga została odzyskana i powróciła do Polski. W 1957, po długiej i bogatej karierze hodowlanej (m.in. Carmen 1942 po Trypolis), urodziła w SK Albigowa swą ostatnią córkę, Wieszczkę po Geyran. W tym samym roku padła. Jej wnuczka Wiorsta po Banat (ur. 1975 w SK Kurozwęki), to babka Włóczni po Borek, również hodowli kurozwęckiej, matki Waresy, urodzonej już w Falborku (2002).
“Gazella II stanowiła jaskrawy przykład, jak ostrożnym trzeba być w elitarnej hodowli z oceną i wybrakowywaniem klaczy z powodu mankamentów w budowie i wyglądzie zewnętrznym – pisał prof. Witold Pruski. – Była to niepozorna i brzydka gniada klacz (…) Zdradzała tylko dużą żeńskość w ustroju. Pomimo to okazała się nadzwyczaj cenną matką, która stworzyła w Janowie własną erę”.
Dziś dwie najdrożej sprzedane klacze z polskiej hodowli prywatnej pochodzą z tej linii. „Pieniądze są ważne, dzięki nim można dalej rozwijać hodowlę, ale duże pieniądze wcale nie dają gwarancji sukcesu hodowlanego – podsumowuje Łukasz Goździalski. – Hodowla na pewno jest związana z nakładami finansowymi, ale trzeba też mieć sporo szczęścia, wiedzy i przede wszystkim pokory. Pokory nauczyłem się z czasem, choć muszę przyznać, że jej brak też owocował zaskakującymi efektami. Tak więc owszem, pieniądze są istotne, ale wiedza jest ważniejsza. Zresztą, wszystkiego musi być po trochu, bo gdy zabraknie choćby jednego czynnika, nic z tego nie będzie”.
Artykuł w wersji angielskiej do pobrania jako PDF»