Reklama
Pride of Poland 2019

Pride of Poland

Pride of Poland 2019

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Galerida, fot. Ewa Imielska-Hebda
Galerida, fot. Ewa Imielska-Hebda

Trzeba wiele zmienić, by wszystko zostało po staremu

 

50. aukcja Pride of Poland (11.08) zakończyła się niewątpliwie sukcesem, finansowym i prestiżowym, choć sytuacja nie jest ani tak dobra, jak deklarują wezwani do gaszenia pożaru strażacy, ani tak zła, jak twierdzą internetowe trolle. Niemniej jednak, wątpliwe, by prokuratura przez następne trzy lata prowadziła śledztwo w sprawie powtórnej licytacji jednego z lotów i nawet TVN-owi ciężko było ukręcić z niedzielnego wydarzenia bicz na partię rządzącą. A to oznacza, że organizatorom należą się gratulacje: pod względem politycznym wynik aukcji to porażka wieszczących klęskę kasandr – posłanek PO Doroty Niedzieli i Joanny Kluzik-Rostkowskiej, a dla szefa resortu rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego powód do triumfalnego ogłoszenia, że PiS też umie sprzedawać konie. Niezależnie od tego, czy niektóre oferty zostały wystawione „na zamówienie”, czy też nie, i czy niektórym klientom znane były ich ceny rezerwowe (czy też nie), tegoroczny wynik może oznaczać koniec złej passy.

 

Fot. Ewa Imielska-Hebda
Fot. Ewa Imielska-Hebda

Może, ale nie musi. Jak komentował jeden czy drugi hodowca, „wystarczyło nie przeszkadzać”. Podsumowując poprzednią aukcję, w 2018 roku, pisałam o nadchodzącej 50. edycji: „Bardzo ciekawe, jakim tropem pójdą jej organizatorzy. Czy wyciągną wnioski z błędów trzech edycji „po zmianach”? Czy wybiorą własną drogę? A może będziemy świadkami „powrotu do przeszłości”, czyli w stare, utarte przez 15 lat, koleiny?” Na te pytania już chyba znamy odpowiedź – albo się jej domyślamy.

 

Od Galeridy do Wieży Marzeń

 

Emanolla, fot. Ewa Imielska-Hebda
Emanolla, fot. Ewa Imielska-Hebda

Tymczasem jednak wynik Pride of Poland 2019 wygląda naprawdę całkiem nieźle. Podczas aukcji głównej sprzedało się 13 koni i jeden embrion, a więc większość tegorocznej oferty (która ostatecznie liczyła sobie 20 pozycji), co dało kwotę 1 miliona 396 tys. euro. Z kolei poniedziałkowa (12.08) aukcja Summer Sale przyniosła 328 tys. euro, przy czym połowa zaoferowanych koni, czyli 12, zmieniła właścicieli. Tak więc końcowy rezultat tego handlowego długiego weekendu to 1 milion 724 tys. euro, co jest sumą porównywalną do tych, które osiągano na aukcjach za czasów zwolnionych w 2016 roku prezesów (wyjąwszy jedną klacz, a mianowicie Pepitę, wylicytowaną – jak pamiętają uczestnicy aukcji w 2015 – do 1 miliona 400 tysięcy euro przez pana z plecaczkiem, który nawet nie był gościem VIP, lecz siedział na trybunie dla publiczności. Aż ciśnie się na usta pytanie: przechodził akurat z tragarzami? Do dziś to jedna z najbardziej tajemniczych transakcji w historii aukcji).

 

Galerida, fot. Ewa Imielska-Hebda
Galerida, fot. Ewa Imielska-Hebda

Rekordzistką aukcyjną 2019 została michałowska siwa gwiazda Galerida, sześcioletnia córka og. Shanghai EA. Jej wystawienie na sprzedaż było w środowisku szeroko komentowane (o tym, że ma na nią chrapkę stadnina Al Thumama z Kataru ćwierkały od długich tygodni wróble nie tylko polskie). Katarski nabywca zaoferował 400 tys. euro – dużo to czy mało? Opinie są podzielone, ale raczej jest to godziwa cena w sytuacji, gdy rynek koni arabskich mierzy się na całym świecie z wyraźną nadpodażą. Oczywiście szkoda, że w polskiej hodowli Galerida nie będzie miała szans się zasłużyć, ale któraś klacz musiała „pociągnąć” aukcję i z tego zadania Galerida wywiązała się znakomicie. Warto przypomnieć przy okazji, że licytację wygrała dla swojego klienta założycielka fejsbukowego, niesławnego profilu „Reinstate Anna Stojanowska, Jerzy Białobok & Marek Trela”.

 

Potentilla, fot. Ewa Imielska-Hebda
Potentilla, fot. Ewa Imielska-Hebda

Na drugim miejscu, jeśli chodzi o wysokość osiągniętej ceny, znalazła się janowska Potentilla. P. Nayla Hayek ze Szwajcarii (Hanaya Stud) zapłaciła za wnuczkę Pilar 215 tys. euro (licytowała reprezentująca ją Elisa Grassi z Niemiec). Kwoty powyżej 100 tysięcy zaoferowano także za Emanollę (135 tys. to suma wylicytowana przez p. Christine Jamar z Jadem Arabians, Belgia); Karolę, która po zaciętej walce kilkorga chętnych kupców również trafiła do Jadem Arabians – przy czym 122 tys. euro za tę klacz to być może największa niespodzianka tegorocznej aukcji! – oraz za embrion od Emandorii, który po powtórnej licytacji „dobił” do równych 100 tysięcy: swą początkową ofertę, po zastanowieniu, podniósł zainteresowany kupiec z Arabii Saudyjskiej.

Primera, fot. Ewa Imielska-Hebda
Primera, fot. Ewa Imielska-Hebda

Za okazyjną cenę 90 tys. udało się p. Nayli Hayek zakupić janowską Primerę. Klacze w cenach od 15 do 52 tys. euro nabyli klienci z Polski – najdrożej, a więc 52 tysiące, kosztowała polskich hodowców prywatnych córka Pianissimy, Pianova. Wśród krajów, do których pojadą wylicytowane podczas aukcji głównej klacze, są także Hiszpania i Francja.

 

Adelita, fot. Ewa Imielska-Hebda
Adelita, fot. Ewa Imielska-Hebda

Z ciekawą sytuacją mieliśmy do czynienia w przypadku janowskiej Adelity, która zeszła z ringu niesprzedana, choć na stole leżała oferta w wysokości 140 tys. euro, co nie było wcale niską kwotą za tę klacz. Można przypuszczać, że organizatorzy ustalili cenę zaporową, by potwierdzić na przykładzie Adelity, iż nie zamierzają sprzedawać koni za bezcen i nawet wysokie oferty mogą zostać odrzucone. Trzeba przyznać – sprytne posunięcie.

 

Jeden z ringmanów, fot. Ewa Imielska-Hebda
Jeden z ringmanów, fot. Ewa Imielska-Hebda

Rekordzistką Summer Sale okazała się matka Wieży Mocy, Wieża Marzeń, która pojedzie do Szwecji. Klienci zapłacili za nią 65 tys. euro. Pozostałe ceny kształtowały się w granicach od 10 tys. euro (tyle kosztował ogier Pistolero, który zasili hodowlę w Wielkiej Brytanii) do 45 tys. zaoferowanych za Włodawę przez kupca z Kataru.

 

Ani konie z Białki, ani konie prywatne nie cieszyły się w tym roku wzięciem. Nie sprzedała się żadna z trzech wystawionych klaczy białeckich, a spośród koni hodowli prywatnej kupców znalazły tylko dwie klacze: falborecka Shanson F (30 tys. euro) i Escotia z Czeple Arabians (25 tys.). Obie pozostaną w Polsce.

 

Aukcjoner Frederick De Backer, fot. Ewa Imielska-Hebda
Aukcjoner Frederick De Backer, fot. Ewa Imielska-Hebda

Na plus organizatorom należy zapisać szereg dobrych pomysłów. Po pierwsze, wystrój hali, zbliżony do tego, który zaproponowano przed rokiem. Najwyraźniej uznano, że nie ma powrotu do niegdysiejszej, siermiężnej pod względem wizualnym, przestrzeni. Po drugie, koperty z cenami rezerwowymi aukcjoner otwierał na oczach uczestników, co dawało (przynajmniej z pozoru) poczucie panowania nad transparentnością licytacji. Po trzecie, sam aukcjoner, Frederick De Backer, wykazał się profesjonalizmem, przerzucając się z łatwością z angielskiego na francuski i niemiecki. I po czwarte, zrezygnowano z dopinania niektórych transakcji już za kulisami. Oby wytrwano w tym postanowieniu! W poprzednich latach nader często konie niesprzedane znajdowały nabywców w kolejnych dniach po aukcji. Tym razem kupcy wiedzieli, że szansę mają wyłącznie tu i teraz.

 

Czy wygrał najlepszy?

 

Fot. Ewa Imielska-Hebda
Fot. Ewa Imielska-Hebda

Niestety, po imprezie nie obyło się bez zwyczajowego hejtu w mediach społecznościowych. Nie dotknął on jednak ani fatalnego cateringu, którego sława sięgnęła już dalekich krajów, ani licznych organizacyjnych niedociągnięć, takich jak uniemożliwienie potencjalnym kupcom (którzy przyjechali na samą tylko aukcję) wejścia do stajni w celu obejrzenia oferowanych koni, czy też ścisłe, a niezapowiedziane, oddzielenie od siebie trzech różnych stref VIP podczas Czempionatu Narodowego. O skandalicznych nieścisłościach, które zaszokowały niektórych kupców już po aukcji – klacz, którą sprzedawano jako źrebną, okazała się nieźrebna; kolejna jest co prawda źrebna, ale innym ogierem niż podano w katalogu i podczas imprezy – nikt się nawet nie zająknął, choć okoliczności te mogłyby stać się powodem anulowania rzeczonych transakcji. Tymczasem, jak nietrudno się domyślić, hejt dotknął kupców właśnie! Niechlubna ta tradycja ma swój początek w roku 2016 – obrażaniu klientów nie było wówczas końca. Oczywiście, mowa tu o tych klientach, którzy na janowską aukcję zaczęli przyjeżdżać od roku 2016. Znamienne, że autorami i autorkami hejtu są zwykle osoby (nieraz zwracaliśmy już na to uwagę na naszym portalu), które same koni nigdy nie miały, nie mają i mieć nie będą. Właściciele i hodowcy bowiem, którzy po prostu chcą się cieszyć posiadanymi końmi, odbierają to, co się dzieje wokół państwowych stadnin koni arabskich, zgoła inaczej. Na tle brzmiących jak zdarta płyta utyskiwań niezwiązanych w żaden sposób z hodowlą koni publicystów (ostatnio np. Krzysztofa Materny w „Newsweeku”, czy Marka Borowskiego w „Polityce”), jak nieoceniony głos rozsądku zabrzmiała konstatacja koszykarza

Marcin Gortat, fot. Ewa Imielska-Hebda
Marcin Gortat, fot. Ewa Imielska-Hebda

Marcina Gortata, właściciela zakupionych w Janowie angloarabów i gościa aukcji, który powiedział witrynie money.pl, że „nie rozumie, czemu stadnina jest brana do wojny politycznej”. Jak stwierdził, sam od dwóch lat trzyma konie w Janowie. Zdradził także, że po zakończeniu kariery sportowej chciałby zobaczyć swoje konie na wyścigach. O tym, że hodowla ma sens właśnie ze względu na zaangażowanie podobnych do Gortata pasjonatów, zapominają na ogół ci, którzy wprzęgają konie do politycznych przepychanek.

 

Pianova, fot. Ewa Imielska-Hebda
Pianova, fot. Ewa Imielska-Hebda

Ale jest, jak jest. Tym razem wyssane z palca zarzuty podchwyciły, jak można się było zresztą spodziewać, te media, które przez ostatnie lata na wszystkie sposoby starały się zdyskredytować aukcję, jej organizatorów oraz klientów (np. „Gazeta Wyborcza”, powołująca się na fejsbukowe „autorytety”). Choć o rzeczywistych, nie zaś wydumanych, wspomnianych wyżej problemach aukcji, z mediów się nie dowiedzieliśmy, to gołym okiem widać, że roztoczony nad imprezą „parasol ochronny” – przypomnijmy, że członkami ministerialnej rady ds. hodowli są Anna Stojanowska i Jerzy Białobok, a minister Ardanowski podkreślał podczas konferencji prasowej, że patronem medialnym imprezy jest TVN – nie do końca zadziałał. Nawiasem mówiąc, logotypów TVN i Discovery próżno dziś szukać na oficjalnej stronie aukcji (gościły tam tylko przez chwilę) i obecnie na liście patronów anonsowane są jedynie kanały telewizji publicznej. Tak czy inaczej, trudno nagle „przestawić wajchę” o 180 stopni, co zresztą znalazło swój konkretny wyraz na dwa dni przed aukcją, gdy przeprowadzono medialny atak na stadninę janowską – hasłem do tegoż ataku stało się ujawnienie straty finansowej Janowa oraz rezultatów kontroli obór, z których wynikało, że zagrożony jest dobrostan krów.

Prezes PKWK, a zarazem organizator imprezy Tomasz Chalimoniuk (z lewej) i minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, fot. Ewa Imielska-Hebda
Prezes PKWK, a zarazem organizator imprezy Tomasz Chalimoniuk (z lewej) i minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, fot. Ewa Imielska-Hebda

Jak stwierdził minister Ardanowski przed kamerą TVN, zmienił on już tak wielu prezesów, że jeden mniej czy więcej nie robi różnicy, co można było interpretować jako zapowiedź dymisji p.o. prezesa SK Janów Podlaski Grzegorza Czochańskiego. Jednak po sukcesie aukcji sprawa przycichła. Minister czuwał zresztą osobiście nad całą imprezą. W motywacyjnej mowie przed aukcją życzył, by „wygrał najlepszy”.

 

El Gotta z nową właścicielką z Francji, fot. Ewa Imielska-Hebda
El Gotta z nową właścicielką z Francji, fot. Ewa Imielska-Hebda

Czy więc wygrał najlepszy? Nie sposób nie zauważyć, że najbardziej spektakularne zakupy poczynili w tym roku klienci silnie powiązani z odwołanymi w lutym 2016 roku prezesami; płacili też podobne jak niegdyś ceny. Czy oznacza to, iż sukces aukcji miałby być okupiony tym, że stadniny państwowe stały się w jakimś stopniu zakładnikami jednej grupy interesów?

 

Karola, fot. Ewa Imielska-Hebda
Karola, fot. Ewa Imielska-Hebda

Dla większości obserwatorów, a i dla polityków, liczy się wyłącznie wynik. „Jeśli chcemy, by wszystko pozostało tak jak jest, wszystko musi się zmienić” – mawiał książę Fabrizio Salina z powieści „Lampart” Giuseppe Tomasi di Lampedusa. Pytanie, czy na pewno właśnie na tym miała polegać „dobra zmiana”, pozostaje otwarte.

 

 

 

Wyniki
(Ceny netto w EUR)
 
Pride of Poland 2019
(19 zaoferowanych klaczy & 2 embriony, 1 wycofany, 1 w ofercie)

 

Galerida 400 tys. Katar

Potentilla 215 tys. Szwajcaria

Emanolla 135 tys. Belgia

Karola 122 tys. Belgia

embrion od Emandorii 100 tys. Arabia Saudyjska

Primera 90 tys. Szwajcaria

Cheronea 65 tys. Hiszpania

El Gotta 60 tys. Francja

Anawera 57 tys. Hiszpania

Pianova 52 tys. Polska

Atanda 30 tys. Polska

Shanson F 30 tys. Polska

Escotia 25 tys. Polska

Graciosa 15 tys. Polska

 

Summer Sale 2019

(24 zaoferowane konie, 1 klacz wycofana, w ofercie 22 klacze i 1 ogier)

 

Wieża Marzeń 65 tys. Szwecja

Włodawa 45 tys. Katar

Eteryka 39 tys. Arabia Saudyjska

El Dorra 35 tys. Belgia

Praga 30 tys. Polska

Estonia 26 tys. ZEA

Editha 22 tys. Libia

Elgora 17 tys. Libia

Patty 15 tys. Polska

Wizawa 14 tys. Polska

El Safija 10 tys. Niemcy

Pistolero 10 tys. Wielka Brytania

 

Kronika towarzyska Pride of Poland 2019, fot. Ewa Imielska-Hebda

Koniec ministerialnej Rady ds. Hodowli: Odwołani po raz drugi, tym razem po cichu

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.