… żeby każdemu dogodził, brzmi znane przysłowie. Kibice sportowi często szermują epitetem “sędzia kalosz”, kiedy wydaje on werdykt niezgodny z ich odczuciami. I podobnie jak kibic swoją ulubiona drużynę – tak samo hodowca uważa swojego konia za najlepszego i najpiękniejszego, nieraz więc krzywym okiem patrzy na tych, któzy wytykają wady pupili i odpowiednio do ich nasilenia obniżają punktację, czyli na sędziów. Dlatego funkcja ta jest tyleż zaszczytna, co niewdzięczna, gdyż oprócz zmęczenia, skwaru bądź deszczu muszą liczyć się z dezaprobatą sfrustrowanych hodowców.
Sędzia, jak każdy człowiek, ma swoje upodobania i wyobrażenia na temat idealnego konia w rasie, która ocenia. Dla jednego najważniejsza jest głowa, dla innego linia górna bądź ruch. Każdy też ma swoje metody oceny – tak np. niektórzy wydają w myśli swój werdykt juz w momencie, kiedy koń efektownym kłusem wbiega na plac, a w trakcie dokładniejszych oględzin dokonuja jedynie “kosmetycznych retuszy” swojej oceny. A na to wszystko – tj. ocenę poziomu pięciu istotnych cech konia, składających się na jego urodę – sędzia ma zaledwie około 3 minut, toteż z konieczności zwraca uwagę tylko na te zalety bądź wady, które najbardziej rzucą się w oczy. Stąd nieraz biora się “uśrednione” oceny, jak np. słynne “3×16″ za nogi. Stawia je sędzia, który większośc czasu przeznaczonego na ocenę poświęca na analizowanie poziomu tej cechy, którą uważa za najwazniejszą, w związku z tym na inne nie starcza już czasu. Takimi cechami przeważnie sa: typ, głowa z szyja lub ruch, może więc nie pozbawione sensu byłoby wprowadzenie szwedzkiego systemu oceny, który stosuje “współczynniki większej wagi” za te cechy? Z kolei znana jest moja skłonność do preferowania “linii górnej jak deska do prasowania”…
Sędzia nie ma jednak w oczach usg ani rtg, nie musi też byc (choć czasem jest) lekarzem wet. Może natomiast zauważać występujące u ocenianych koni deformacje, nie wiedząc, czy są wrodzone, czy nabyte. Nawet jeżeli nie umniejszają przydatności użytkowej osobnika, a stanowią jedynie “błąd piekności”, muszą powodować obniżenie punktacji, bo przecież tym, co oceniamy u konia arabskiego, jest właśnie jego uroda! Nie ma jednak konia bez wad, więc zadaniem sędziego jest wybrać te spośrod startujących, które mają ich najmniej. Na pewno nie zadowoli przy tym wszystkich, więc na pociechę możemy sobie pomyśleć, że sędzia bez wad też sie jeszcze nie narodził!