Roberta Raznowieckiego przedstawiać nie trzeba. W środowisku koni arabskich jest człowiekiem znanym, a jakże! Myliłby się jednak ten kto sądzi, iż znawstwo tematu czyni z RR osobę rozpoznawalną. Skądże! Inna cecha tego osobnika wyróżnia go z tłumu. Tą cechą jest bezbrzeżne grubiaństwo. W tej klasie nie ma godnych siebie konkurentów, gdyż chamstwo i grubiaństwo RR doprowadził do perfekcji. Ze świecą można szukać arabiarzy, których nie trafiły rzucane na prawo i lewo wyrafinowane inwektywy autorstwa RR. Zdumienie budzi fakt, iż niezwykłe upodobanie tego człowieka do wyrażania na forum publicznym obelżywych sądów kierowanych imiennie uchodzi mu bezkarnie. Można mniemać, iż nikt nie traktuje tej persony poważnie, gdyż postrzegany jest w środowisku jako dyżurny Błazen. Lecz problem w tym, że bezkarność rozzuchwala. Jednak tym razem, miarka się przebrała.
Coż więc się stało? A więc chronologicznie było tak. 16 listopada br. na profilu Aliny z fejsbuka ukazała się informacja o tym, iż kierownictwo SK Białka objęła Hanna Sztuka. Lakoniczną treść opatrzono tytułem: „Zmiany personalne w białeckiej stadninie. Bez komentarza, raczej z rzetelności. Czytelnicy sami ocenią tę decyzję”. Na ten apel nieśpiesznie zareagował RR, bo dopiero 18 listopada, czyli w dniu publikacji na portalu www.polskiearaby.com tekstu autorstwa Krystyny Chmiel pod tytułem „ I z Werony widać Polskę”. Po lekturze tego materiału, RR „wzbogacił” profil Aliny z fejsbuka o następujący komentarz: „W tekście na polskicharabach o pokazie w Weronie, K. Chmiel (tj. osoba tracąca już nieuchronnie kontakt z rzeczywistością) – przypisuje autorstwo michałowskiego rocznika 2017 (sic!) Sztuce i (do tego) Grzechnikowi! Co więcej kompletnie ją przy tym nie obchodzi, że bredzi, gdyż pojawili się oni w Michałowie w październiku 2016, a więc w chwili, kiedy mające urodzić (w 2017 roku) klacze były już w mocno zaawansowanych ciążach! Jak widać pisiorskim poplecznikom w ich brudnej propagandzie nie przeszkadzają ani daty, ani fakty – wychodząc z założenia, iż „ciemny lud wszystko kupi”. Jak tak dalej pójdzie, to już niedługo Chmielowa uraczy nas tezą (nowiną), iż Sztuka była w istocie hodowcą Baska, a Perfinkę to wykarmiła własną piersią (jak szaleć to szaleć)……”. Tenże komentarz został opatrzony lajkiem przez samą Alinę, zapewne jako wyraz jej pełnej aprobaty dla słów RR.
RR zbulwersował do tego stopnia następujący błąd, istotnie popełniony przez Krystynę Chmiel. W artykule jw. napisała bowiem o michałowskiej reprezentacji w Weronie, iż konie te pochodziły „z roczników 2017-2019, czyli z planu stanówek autorstwa Hanny Sztuki i Macieja Grzechnika”. Rzecz jasna, chodziło o roczniki 2018-2019, zaś błąd ten został już skorygowany na portalu. Ludzką rzeczą jest mylić się od czasu do czasu. Nawet, gdy jest się profesorem. Nie myli się ten, kto nie robi nic. RR miał oczywiste prawo zwrócić autorce uwagę na jej lapsus. Jednak rzecz tkwi w czym innym. Chodzi o formę cytowanego wpisu. RR nie walczył o prawdę. Chodziło mu tylko o to, by personalnie i w niewybrednych słowach zaatakować Krystynę Chmiel, zaś popełniony przez nią drobny błąd posłużył mu jedynie za pretekst, by pokazać swoją wątpliwą klasę i opluć kobietę. Nie okazał ani odrobiny szacunku Krystynie Chmiel, polskiej zootechnik, od 2002 roku profesora nauk rolniczych o specjalności naukowej: hodowla koni, która posiada olbrzymią wiedzę teoretyczną i praktyczną w hodowli koni arabskich.
Skąd więc ta agresja? Częściowej odpowiedzi na to pytanie znajdziemy w słowach RR o pisiorskich poplecznikach. „Demokrata” RR uważa zapewne, że kto nie podziela jego poglądów politycznych, ten zasługuje na hejt. Wszak pisiory to gorsza kasta. Innym prawdopodobnym czynnikiem wyzwalającym u RR pokłady tak niewiarygodnego chamstwa są jego głęboko skrywane kompleksy. Zamiast wykształcenia zootechnicznego czy weterynaryjnego, RR zdobył jedynie licencjat z polonistyki. Zamiast wieloletniej praktyki w hodowli koni, dopiero od niedawna jest posiadaczem jednej michałowskiej klaczy o wdzięcznym imieniu Pustynna Gwiazda, wyhodowanej na dodatek przez znienawidzoną Hannę Sztukę. Zamiast wpływów i szacunku w środowisku, RR może co najwyżej liczyć na uśmiech pobłażania. To wszystko budzi w RR olbrzymią frustrację, którą stara się rozładować agresją. Czarę goryczy RR przelała jeszcze nominacja Hanny Sztuki na kierownika SK Białka. Jak widać nie tylko „Chmielowa”, lecz również decydenci dostrzegli w Hannie Sztuce hodowcę godnego szefowania białeckiej stadninie, która nie wyhodowała wprawdzie Baska, lecz inne wybitne konie jak Ferrum, El Esmera, El Medida, Florissima, Elgarolla, Emarella, Ptolemeusz itd. Imponujący dorobek jak na zaledwie dwuletnią działalność hodowlaną Hanny Sztuki w SK Michałów.
Aspirującemu do szacunku i poważania RR warto wskazać drogę, którą winien kroczyć. Otóż może warto zamienić klasę RR na klasę WP, czyli klasę Witolda Pruskiego, profesora zwyczajnego nauk rolniczych PAN, uznanego hipologa i kronikarza hodowli koni. Nieżyjący już Witold Pruski pokazał swoją klasę, gdy wiele lat temu Krystyna Chmiel zwróciła profesorowi uwagę na jakiś jego błąd. Nie dość, że Witold Pruski podziękował Krystynie Chmiel słowami: „uratowała mnie Pani przed blamażem”, to jeszcze obdarował ją pudełkiem ciastek od Bliklego. Gdyby RR zechciał w sposób cywilizowany wskazać Krystynie Chmiel na jej błąd, niewątpliwie spotkałby się z podobnym odzewem autorki tekstu „I z Werony widać Polskę.” To chamstwo było całkiem zbędne i szokujący jest fakt, że mieniąca się światową damą Alina z fejsbuka wyraża swoje poparcie dla czystej wody hejtu w wydaniu RR. Takie postawy winny spotykać się z jednoznacznym potępieniem wszystkich osób, które uważają się za kulturalną elitę. Jeszcze jedna rada dla RR. Warto spróbować jogi, medytacji, czy innych technik relaksacyjnych, co zapewne pomoże rozładować wszystkie negatywne emocje skutkujące agresją słowną. A gdy RR się wyciszy, powinien przesłać Krystynie Chmiel bukiet kwiatów wraz z przeprosinami.
Swoją drogą żal, że wiedza pani profesor Krystyny Chmiel nie jest wykorzystywana przez osoby zawiadujące państwową hodowlą koni arabskich w Polsce. Gdyby tak było, może uniknęlibyśmy obecnie realizowanego w SK Janów Podlaski scenariusza budowania hodowli koni arabskich wokół kiepskich i niesprawdzonych ogierów z rodu Mirage or.ar., który to ród nie jest nawet uwzględniony w Polskim Programie Hodowlanym. Po jesiennym przeglądzie hodowlanym wiadomo, iż dzierżawiony ogier OSB Haash z rodu Mirage or.ar. pokrył w Janowie ponad 60 klaczy. Wkrótce okaże się, z jakim skutkiem. W kolejnym sezonie stanówkowym szykuje się podobny Armageddon. Otóż w drodze do Janowa (obecnie w trakcie kwarantanny) jest kolejny, niesprawdzony ogier z rodu Mirage or.ar., a mianowicie Picasso di Mar, syn ogiera Cavalli, po którym jest również ogier Invictus, użyty w Janowie, pozostawił podobno bardzo słabe potomstwo. Decyzja o dzierżawie kolejnego syna tego ogiera, nie wróży dla Janowa nic dobrego. Zastanawiające, skąd biorą się tak zadziwiające decyzje hodowlane w SK Janów Podlaski. Gdy popatrzeć, kto zdecydował o użyciu ogiera Invictus w Janowie oraz kto jest właścicielem ogiera OSB Haash można się domyślić, w którą stronę wiedzie trop.