Mało ostatnio dobrych wiadomości, a jeszcze mniej dobrych jednoznacznie, takich, co to nikogo i niczego nie dzielą, a wszystkich cieszą i łączą. Dlatego z prawdziwą radością wyłuszczam wieści, które nadeszły całkiem niedawno, jeszcze ciepłe rzec by można, no i jednoznacznie pozytywne, ale po kolei.
W roku dwa tysiące szóstym po raz pierwszy dotarłem razem z Czesławem Witko do Jarczowiec. Wcześniej natrafiłem na słownie jedną wzmiankę w Internecie o jarczowieckim cmentarzu. Było to wspomnienie mieszkającej w Stanach „polonuski” urodzonej na Kresach, która opisywała swoją wizytę po latach na ziemi ojców. Pisała, że na cmentarzu w Jarczowcach, naprzeciw małej cerkwi stoi grób Juliusza Dzieduszyckiego. W czasie tej pierwszej wizyty, przy pomocy starszych mieszkańców miejscowości odkryliśmy również ruiny dawnych piwnic pałacu Dzieduszyckich, a ja nasmarowałem do końskiej prasy dość głośny artykuł: Z podróży do Jarczowiec, który był formą listu pisanego do Juliusza Dzieduszyckiego.
Kilka lat później byłem na Podolu ponownie, ale wówczas oprócz Jarczowiec odwiedziłem jeszcze Taurów Dionizego Trzeciaka, a także Jabłonów, gdzie konie arabskie hodowała onegdaj siostrzenica Juliusza, Florentyna Czartoryska oczywiście z Dzieduszyckich. Pokłosiem były teksty i fotografie, które ukazały się na różnych łamach.
Od tamtego czasu bywałem u Juliusza jeszcze kilka razy, podążając do Tarnopola, albo Kamieńca Podolskiego. Ostatnio zajrzałem tam w sierpniu dwa tysiące dziewiętnastego roku razem z polską telewizją, która kręciła kilkuodcinkowy cykl zatytułowany „Galicja miejsca i ludzie”. Ósmy odcinek tej serii pod tytułem „Koni żal” opowiada w całości o stadninach w Jarczowcach i Jabłonowie. Poza być może nie najgorszym narratorem, unikalne jest to, że tam nigdy wcześniej nie było polskiej telewizji.
Przez lata starałem się opowiadać o tych miejscach, wyciągać je z niebytu, pokazywać na nowo nasze legendarne stadniny arabów na dawnych Kresach. Marzyło mi się również, aby te miejsca ocalić od zapomnienia, uporządkować, a może nawet doprowadzić do renowacji nagrobków…
Wczesną wiosną tego roku Fundacja Aktywne Roztocze, której szefuje pan Andrzej Kudlicki (nomen omen, to on doprowadził do powstania dokumentu o kresowych stadninach), złożyła projekt do Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą POLONIKA. Tytuł projektu brzmi: Tradycja i pionierzy hodowli koni arabskich na Kresach – porządkowanie i inwentaryzacja cmentarza w Jarczowcach, i rekonesans w Taurowie.
Projektowi nie wróżono zbyt wielkich szans, tymczasem zajął on czwarte miejsce na kilkadziesiąt zgłoszonych. A to oznacza, że jeszcze tego lata pójdzie w stronę Podola śmiały podjazd wolontariuszy, aby uporządkować cmentarze w Jarczowcach i Taurowie. Sporządzona zostanie również dokumentacja konserwatorska, bo bardzo przymierzamy się do renowacji nagrobków naszych legendarnych hodowców. Na jakimś etapie pewnie stanie problem kasy! Ale jestem przekonany, że i to damy radę pokonać. Może uda się pozyskać środki z jakiegoś programu, a może, gdy przyjdzie taka potrzeba, jako środowisko zrobimy ściepę i każdy będzie miał w tym przedsięwzięciu swój wkład. Tak czy inaczej wierzę, że to się ziści i to już niedługo.
Marzy mi się, że po renowacji pomników Dzieduszyckiego i Trzeciaka, niejako na otwarcie, pójdzie konny podjazd z Jarczowiec do Taurowa. Dawno temu obiecałem publicznie panu hrabiemu, że jeszcze kiedyś jego araby z linii Gazelli, Mlechy i Sahary staną w Jarczowcach. Wiem, wiem, granica, kolejki, obszar nieunijny. Ale może dobre duchy pomogą… Jak mawia mój stary kabaretowy kumpel Pręgol (Piotr Pręgowski): Nie takie imprezy się kładło. A mówiłem, że dobre wieści. Tymczasem do zobaczenia w Białce!
Więcej w materiale dostępnym na VOD TVP, po kliknięciu w poniższy link:
https://vod.tvp.pl/video/galicja-miasta-i-ludzie,odc-8-tylko-koni-zal,46825684