Reklama
Z dziennika Atamana: Pomnik chwały i komarowska potrzeba

Felietony i recenzje

Z dziennika Atamana: Pomnik chwały i komarowska potrzeba

Projekt pomnika, fot. z archiwum Krzysztofa Czarnoty
Projekt pomnika, fot. z archiwum Krzysztofa Czarnoty

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email

Kiedy siadam do tego tekstu pod Komarów zjeżdżają zastępy ułanów z całej Polski. Ciągną szwadrony ze Śląska, Małopolski, Mazowsza czy Pomorza. Te, którym geograficznie nieco bliżej, przybywają pod Komarów konnym rajdem. Jedne spod Lublina inne spod Lubaczowa, jeszcze inne spod Janowa Lubelskiego, a nawet Kielc. Tak dzieje się w każdy ostatni weekend sierpnia już od dwudziestu lat. Po jakiego diabła to wszystko – zapyta młodzian albo ktoś niekoniecznie rzeczy czy historii świadom?

Mamy końcówkę sierpnia 1920 roku, spod Lwowa na pomoc rozbitym pod Warszawą sowieckim wojskom rusza I Konna Armia Siemiona Budionnego. Formacja ta, jak dotąd niezwyciężona, cieszy się ponurą sławą, a wszędzie, gdzie się pojawia sieje grozę i zniszczenie. Jej dowódca, późniejszy marszałek Związku Radzieckiego jest wybitnym jeźdźcem i podobno niemniej wybitnym alkoholikiem, od jego nazwiska swoją nazwę weźmie też koń rasy budionowskiej. Pod Zamościem Konarmia natrafia na wyjątkowo duży opór broniących miasta oddziałów polskich, w sukurs idą kolejne nasze wojska z zamiarem otoczenia i zniszczenia przeciwnika. Budionny orientując się w sytuacji, postanawia wyjść z matni wycofując się na Wschód za linię Bugu. W trakcie odwrotu, pod Komarowem trafia na polską kawalerię dowodzoną przez ppłk Juliusza Rómla.

fot. z archiwum Krzysztofa Czarnoty
fot. z archiwum Krzysztofa Czarnoty

Polskie siły oceniane są na około 1500 ułanów, bolszewickie od czterech i pół tysiąca nawet do ośmiu. Dochodzi do konfrontacji, która w zgodnej ocenie nazywana jest największą bitwą kawaleryjską dwudziestego wieku. Polskie zwycięstwo zaliczane jest do sześciu najważniejszych wiktorii naszej jazdy w dziejach, obok Chocimia, Kircholmu, Grunwaldu, Sammosiery i Wiednia.

Etos Bitwy pod Komarowem ukształtował się i był bardzo silny za czasów Drugiej Rzeczypospolitej. W tamtym okresie sporo się o niej mówi i pisze, Jerzy Kossak maluje słynny tryptyk. Powstaje idea budowy pomnika Chwały Kawalerii i Artylerii Konnej. W 1936 roku zawiązuje się komitet budowy pomnika i ogłasza konkurs na monument, który wygrywa architekt Borys Zinselrling. Druga wojna kompletnie niweczy te plany, a po jej zakończeniu przychodzi komuna i o zwycięstwie nad Bolszewikiem przez wiele dekad nie wolno nawet szepnąć.

Jeden z przedwojennych szkiców, fot. z archiwum Krzysztofa Czarnoty
Jeden z przedwojennych szkiców, fot. z archiwum Krzysztofa Czarnoty

W roku 2006 odżywa idea budowy pomnika, niestety oryginalny projekt zaginął w wojennej zawierusze. I tu zaczyna się opowieść nieco magiczna: Prezes Stowarzyszenia Bitwa pod Komarowem i wieloletni komendant Komarowskiej Potrzeby Tomasz Dudek odnajduje syna architekta. Ten pamięta, że projekt pomnika wisiał kiedyś w salonie nad drzwiami, problem w tym, że dawno już nie ma tego salonu, nie mówiąc o wyposażeniu. Ale grzebiąc usilnie w pamięci, potomek autora przypomina sobie, że ojciec ów salon naszkicował. W komórce czy na strychu udaje się szkic odnaleźć, na którym widać oprawiony projekt komarowskiego pomnika.

Jedna z wielu inscenizacji bitwy, fot. z archiwum Krzysztofa Czarnoty
Jedna z wielu inscenizacji bitwy, fot. z archiwum Krzysztofa Czarnoty

Nie do końca wyraźny szkic, którego osią są ogromne husarskie skrzydła, stał się punktem wyjścia do dalszych prac. Nowy projekt przechodził wiele etapów, był między innymi konsultowany z profesorem Wiktorem Zinem i znanym szeroko w środowisku arabiarzy profesorem Ludwikiem Maciągiem. Nową koncepcję tworzyli uznani twórcy jak choćby profesor Konieczny. Prace budowlane trwają, a za rok na Komarowie podczas 102 rocznicy Bitwy nastąpi uroczyste odsłonięcie pomnika. Obelisk staje w miejscu, o które sto lat temu rozegrała się największa batalia. Mowa tu o górującym nad okolicą wzgórzu 255. Pomnik będzie miał osiemnaście metrów wysokości, a ukształtowanie terenu sprawi, że będzie widoczny z wielu kilometrów. Kto ma ochotę może wesprzeć ideę wykupując cegiełkę na budowę pomnika.

Subkonto dla wpłat na rzecz budowy Pomnika:

Bank Pekao S.A. I/O. w Zamościu
nr konta : 67 1240 2816 1111 0010 3469 8856

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Stigler Stud
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.