Reklama
Z dziennika Atamana: Użytkowy, czyli jaki?

Felietony i recenzje

Z dziennika Atamana: Użytkowy, czyli jaki?

Ogier Orbitale (Wojnicz - Olivia), fot. Wiesława Bałut
Ogier Orbitale (Wojnicz - Olivia), fot. Wiesława Bałut

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email

Dość często, w rozmowach między nami koniarzami, pada termin arab użytkowy. Sam chętnie się nim posługuję w kontekście używania czy użytkowania araba czystej krwi jako konia wierzchowego. Ale o czym tak naprawdę mówimy i co mamy na myśli określając syna pustyni mianem użytkowy? Wydaje mi się, że warto się nad tym zastanowić w kontekście hodowlanej koncepcji, wychowania i przygotowania takiego konia, czy wreszcie zakupu wymarzonego araba pod siodło.

Dla mnie użytkowy arab nie jest koniem ani pokazowym, ani wyścigowym. Inaczej mówiąc, nie jest osobnikiem hodowanym na jedną wybitną cechę, jak uroda czy prędkość w galopie. To raczej taki arabski dziesięcioboista, posiadający wiele zalet rasy. Pradziadowie nasi mówili o takim koniu, że cnotliwy, czyli posiadający wiele zalet inaczej cnót czyniących zeń fantastycznego wierzchowca. I ja dzisiaj trochę o tych cnotach właśnie:

Zdrowie: Generalnie arab powinien być okazem zdrowia. Piszę powinien, bo dzisiaj już często nie jest. Poprzez sposób hodowli, niewłaściwe warunki, a często żywienie, brak wybiegów i pastwisk, wreszcie utrzymywanie w klatkach i boksach zamiast w przestrzeni, doprowadziliśmy do wydelikacenia i wielu problemów zdrowotnych. Kłopotem jest też dobór osobniczy. Tak szczerze, czy zastanawiamy się używając takiego czy innego ogiera, jakiego on jest zdrowia? Albo czy używając klaczy do hodowli mamy na uwadze jej siłę ustroju, którą przekaże na przyszłe pokolenia?

Budowa: Czasy takie, że ludzie są coraz wyżsi, ważą coraz więcej i choćby z tych powodów współczesny użytkowy arab powinien być słusznej miary, powiedzmy te 155 cm. w kłębie. Argumenty, że mały też da radę, że jest mocny, niestety mało komu trafiają do przekonania. Można się na to oburzać, ale myśląc dzisiaj o hodowaniu użytkowych arabów, kaliber musimy brać pod uwagę jako jedną z ważniejszych cnót.

Na pierwszym planie klacz Afrodyzja (Pegasus - Al Aga), fot. archiwum autora
Na pierwszym planie klacz Afrodyzja (Pegasus – Al Aga), fot. archiwum autora

Kość, na którą przez całe lata nie zwracaliśmy uwagi, tutaj jest dość istotna. Porządny arab pod siodło nie może być rachityczny, ma mieć porządną kość i uczciwe stawy. Nogi proste, kopyta prawidłowe, możliwie duże, nadpęcie krótkie, kłąb wyraźnie zaznaczony. Ot, klasyka gatunku.

Chody: Celowo piszę chody, a nie ruch. Nie są to dla fachowców żadne arkana, ale może czytają mnie młodsi adepci, którym właśnie należy wyłuszczyć, że ruch to efektowność, podczas gdy chody, to efektywność. A nam w przypadku araba pod siodłem będzie chodzić o to drugie. Cecha bardzo ważna, zwłaszcza długi, obszerny stęp w przypadku wierzchowca rajdowo-terenowego jest nie do przecenienia. Uwielbiam araby z takim zadzierżystym stępem, które w dodatku chętnie idą, acz bez zbytniej nerwowości. Koń o dobrej budowie i prawidłowych chodach nie powinien się strychować ani ścigać.

Psychika: Zacznę dykteryjką. Kiedyś Roman Pankiewicz relacjonował mi swoją rozmowę i kierownikiem stadniny w Tiersku, Saszą Ponomariewem. Chodziło o klacz, którą Ponomariew brakował, przeznaczając do sprzedaży. Pankiewicz nie mógł zrozumieć, dlaczego?

– Przecież to bardzo urodziwa klacz, ma świetną karierę na torze – argumentował.

– Ale ma kiepski charakter – miał powiedzieć kierownik rosyjskiej stadniny. Widzi pan, a myśmy już wiele lat temu przestali zwracać na to uwagę – pointował opowieść pan Roman. Pamiętam, że nad psychiką naszych arabów pochylała się jeszcze, czyniąc naukowe badania, prof. Krystyna Chmiel i tyle. A kiedy poszliśmy w tzw. typ pokazowy nikogo to już nie interesowało. Powiedzcie tak z ręką na sercu, co wiecie na temat psychiki ogierów, których potomstwo stoi w waszych stajniach? Pamiętam jak na jakimś przeglądzie hodowlanym, a było to prawie dwadzieścia lat temu, patrząc na prezentowanego championa, zadałem pytanie o psychikę osobnika. W jednej sekundzie cała nasza hodowlana wierchuszka spojrzała na mnie jak wariata. Wracając do koni użytkowych, arab nie może być tykającą bombą zegarową. Należy wystrzegać się koni tkających, łykawych, nadmiernie pobudliwych, a także płochliwych. Chcę, żeby to dobrze wybrzmiało, koń arabski o dobrej mocnej psychice, właściwie prowadzony, nie jest koniem płochliwym. Przy kupnie zwracajmy też uwagę na zbytnią nerwowość, bieganie po boksie, grzebanie, kopanie dziur, caplowanie, czy przesadny instynkt stadny.

Anna Sokólska na wałachu Czanar (Eurykles - Czadra), dwukrotna Mistrzyni Polski w Łucznictwie Konnym, fot. Waldemar Kosiński
Anna Sokólska na wałachu Czanar (Eurykles – Czadra), dwukrotna Mistrzyni Polski w Łucznictwie Konnym, fot. Waldemar Kosiński

Temperament: To, co najczęściej słyszę od ludzi poszukujących ostatnio dla siebie konia brzmi: spokojny, spokojny, spokojny! Zawsze wtedy pytam, czy ty chcesz mieć porsche, które jeździ jak trabant? Jeśli tak, to może niekoniecznie arab. Z drugiej strony czasy mamy inne, obecne roczniki, w większości nie mają już tej zadzierżystości, co te wcześniejsze. Dlatego coraz bardziej potrzebny staje się arab z silnikiem niekoniecznie pięcio, ale powiedzmy dwu i półlitrowym. Uważam, że takie konie można, a nawet trzeba wyhodować, odpowiednio dobierając osobniki i konstruując program hodowlany.

Twardość: Mawiano w dawnych czasach, że dobry arab to koń praktycznie nie zdarty w użytku, którym można się cieszyć i będzie służył przez wiele lat. Nie wymagający zarówno pod względem pożywienia jak i utrzymania, radzący sobie bez kłopotu w różnych warunkach. To również koń, który bardzo szybko regeneruje siły, ma świetny metabolizm i jest niezawodny w wędrówce.

Uroda: Jeśli idzie o konia orientalnego zawsze mieliśmy to oko, swoisty zmysł estetyczny, którego nam zazdrościli. Lubowaliśmy się w koniach pięknych i dzielnych. W utworze Guldia Hetmana Wincenty Pol pisze: „Tam to oczko, tam to uszko, grzywa w drobne kosy, gdy zstąpiła lekko nóżką nie strąciła rosy”. Polski arab zawsze miał ten sznyt szlachetności budzący ogólny podziw, tym większy, że był to koń realny, twardy i dzielny.

Koń arabski to inteligencja, subtelność, lekkość, przyjemność. Fantastyczny kompan i przyjaciel w podróży, przygodzie, włóczędze. Łatwy w obsłudze, niewybredny, nieproblematyczny. Zdrowy, odporny, twardy psychicznie, niezmordowany i dynamiczny. Wierny i oddany panu. I jeszcze jedno, to KOŃ POLSKI, w którego oku zobaczysz, stepy Podola, szlacheckie dworki, magnackie rezydencje czy pola bitew. A kiedy zagalopuje, usłyszysz echa naszych dawnych wojennych przewag, mazurki Chopina, opowieści o sławnych stadach i rycerzach. Może starczy, bo się wzruszyłem…

Danuta Konończuk na ogierze Album (Europejczyk - Alejka) podczas klasy Ladies Side Saddle na Mistrzostwach Europy Koni Arabskich w Stadl Paura (Austria), fot. Mateusz Jaworski
Danuta Konończuk na ogierze Album (Europejczyk – Alejka) podczas klasy Ladies Side Saddle na Mistrzostwach Europy Koni Arabskich w Stadl Paura (Austria), fot. Mateusz Jaworski

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.