Reklama
Pride of Poland 2016

Pride of Poland

Pride of Poland 2016

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Sefora, fot. Ewa Imielska-Hebda
Sefora, fot. Ewa Imielska-Hebda

Koń ma cztery nogi, a też się potknie

 

Chaos, brak muzyki, ospała publiczność i kompletny brak nastroju, jaki powinien panować na tego rodzaju show. Lekki niedosyt pozostawił sam przebieg aukcji, pospieszne „stuknięcia” młotka, niezadowolenie kupujących, ponownie wznawiane licytacje, do tego dziwnie drętwa i ciężka atmosfera… 

 

Powyższe słowa to nie opis tegorocznej aukcji Pride of Poland, lecz cytat z artykułu, który był relacją z janowskiej aukcji 2009. To wówczas byliśmy świadkami zamieszania wokół sprzedaży klaczy Fallada. „Osiągnęła cenę 480 tys. euro, po czym aukcjoner stwierdził, że klacz nie osiągnęła ceny rezerwowej, a komentujący aukcję Jerzy Zbyszewski podał sprzeczną informację, że klacz została sprzedana, lecz nie dowiedzieliśmy się dokąd” – pisaliśmy (piórem Rafała Czarneckiego) na naszym portalu. Klacz została w końcu sprzedana, po aukcji, w drodze negocjacji, do Belgii (Knocke Arabians) za 465 tys. euro.

 

Te zdarzenia przypominamy dlatego, że pamięć ludzka jest krótka i zawodna. Nie piszemy o ubiegłorocznych rekordach, bo robią to inni. Większość osób wypowiadających się na temat ostatniej aukcji, z pewnością mocno niedoskonałej, nie chce pamiętać, że wcześniej nie zawsze bywało różowo.

 

Tak czy inaczej, Janów Podlaski 2016 miał być inny niż do tej pory – i był.

 

Aukcja główna – kronika oczekiwanej katastrofy

 

Po udanym Czempionacie Narodowym organizatorzy janowskiego eventu byli pełni optymizmu. Trybuny pełne ludzi, 44 potencjalnych kupców, którzy wpłacili wadium, zadowolenie na twarzach gości z sektora VIP. Na wstępie usłyszeliśmy głos Marka Grzybowskiego, organizatora niegdysiejszych aukcji Polish Prestige, który odwiedził Janów po raz pierwszy po 16 latach nieobecności. Wydawało się, że oto następuje swoista klamra czasowa, która połączy nowe czasy z tymi odległymi, choć tym razem Marek Grzybowski nie prowadził aukcji, lecz reprezentował ubezpieczyciela sprzedawanych koni. Aukcjoner Greg Knowles dowcipnie i z wdziękiem rozpoczął licytację (choć potem wykazał się niezręcznością, myląc dolary z euro). Niestety na tym skończyły się miłe chwile.

 

Pierwsza licytacja, Lotu 0, czyli 16-letniej Emiry, Narodowej Czempionki Polski 2001 i 2004, czempionki z Aachen 2002, brązowej medalistki Czempionatu Świata 2014, potoczyła się błyskawicznie. Cena szybko sięgnęła 350, a potem 450 tys. euro. Wreszcie usłyszeliśmy komunikat, że klacz została sprzedana za 550 tys. euro i czekaliśmy na informację, dokąd pojedzie. Ta informacja jednak nie nadeszła. Zaniepokojenie zebranej publiczności wzbudziła również licytacja kolejnej gwiazdy mającej „pociągnąć” aukcję, Al Jazeery, która jednak, pomimo że padła suma 350 tysięcy euro, nie została sprzedana. To mocno zważyło atmosferę. Pod koniec aukcji prowadząca Joanna Duszyk zapowiedziała niespodziankę – ponowną licytację obu klaczy.

 

Zanim jednak do tego doszło, nabywcy z Kataru wylicytowali Seforę (Lot 1) do sumy 300 tys. euro (najwyższa cena aukcji). Formia również przekroczyła upragnioną granicę 100 tysięcy i za 125 tys. została sprzedana do Rumunii. Za Ballenę zaoferowano 60 tys. (Szwecja). Piaconella nie została sprzedana, a potem nastąpiło zamieszanie z Al Jazeerą. Mimo konsternacji sali i radości grupy „życzliwych”, która nagrodziła wpadkę gorącymi oklaskami, kolejna klacz, El Emeera, znów osiągnęła dobrą cenę – 160 tys. euro, zaoferowane przez gości z Kataru. Espartę kupiono do Kuwejtu za 90 tys. Potem nastąpił zastój, a kolejne konie schodziły niesprzedane. Dziwi brak zainteresowania córką og. WH Justice Ekspiracją od matki po Monogramm. Ciekawy rodowód oraz uroda klaczy wskazywałyby na duże szanse na uzyskanie wysokiej ceny. Brak chętnych na tę klacz to jedna z tajemnic tej aukcji.

 

Impas przełamała w końcu Wabia (Lot 13), sprzedana za 100 tys. euro na Bliski Wschód. Nabywcy z Francji uaktywnili się przy Ebonie (30 tys.). Kuwejtczycy kupili Angelinę (50 tys.). Niezłą cenę zaproponowano jeszcze za Cerenę (33 tys., Kuwejt). Klienci z Rumunii wylicytowali Gabi (15 tys.), Cefenę (15 tys.), Damę Trefl (18 tys.), Złotą Koronę (20 tys.) i Goltrę (18 tys.). Edwina poszła za 12 tys. do Arabii Saudyjskiej.

 

A potem, przed licytacją Alerta (na którego, co nie powinno zaskakiwać, nie było chętnych za wymaganą kwotę 50 tys. euro), nastąpiła „niespodzianka”. Na ring wkroczyła raz jeszcze Emira. Licytacja szła opornie, ale szła – aż doszła do 225 tys., zaoferowanych przez pośredniczkę ze Szwecji Anette Mattsson. Rzeczywistym nabywcą okazała się jednak już wkrótce katarska stadnina Al Thumama – a więc ta, o której wielokrotnie donosiły media, że postanowiła (obok amerykańskiej Hennessey Arabians) zbojkotować janowską aukcję. Przypomnijmy, że Al Thumama nadal dzierżawi ogiera Morion.

 

„Ważni klienci bojkotują aukcję koni arabskich Pride of Poland w Janowie Podlaskim” – donosił „Dziennik Wschodni” 9 maja**. I za rozgłośnią RMF FM precyzował, że wśród stadnin nieobecnych na nadchodzącej aukcji będzie „skonfliktowana ze stadniną w Michałowie” Al Thumama z Kataru. „Ważni klienci nie przyjadą. Bojkot Pride of Poland” – wtórował Dziennikowi TVN24 BiS i również wymieniał Al Thumamę. Informację podały m.in. „Rzeczpospolita”, „Newsweek”, „Wprost”… Przetłumaczona na angielski, rozpowszechniana była w mediach społecznościowych, także na facebookowym fanpejdżu „Reinstate Anna Stojanowska, Jerzy Białobok & Marek Trela” założonym przez menedżerkę Al Thumama Stud.

 

„Jeśli jakiś ważny kupiec nie wybiera się na aukcję do Janowa, to inni mogą się tym sugerować” – powiedziała gazecie „Polska. Metropolia Warszawska” Anna Stojanowska (16.08). Nic dziwnego więc, że fakt, iż wpływowy kupiec (i sponsor pokazów), który najpierw groził pozwem stadninie, z którą wcześniej współpracował, oraz ogłaszał, że nie weźmie udziału w janowskiej aukcji – co mogło zniechęcać innych ewentualnych zainteresowanych, w tym pośredników, którzy mieliby prawo obawiać się środowiskowego napiętnowania – a następnie kupił gwiazdę aukcji za cenę uznaną przez szerokie grono komentatorów za okazyjną, był dla wielu osób ogromnym zaskoczeniem.

 

Wygląda na to, że w przyszłości potencjalni kupcy nie powinni jednak sugerować się doniesieniami prasowymi (bojkot aukcji, spór z kontrahentem etc.), czy negatywną kampanią w mediach społecznościowych. Działają bowiem wówczas na swoją własną niekorzyść.

 

Jak podała „Gazeta Współczesna”, w licytacji Emiry odegrał rolę również były dyrektor stadniny w Janowie Marek Trela: „Przyjaciele poprosili mnie o pomoc przy kupnie dwóch koni, co wykonałem, dokładając parę złotych do utargu aukcyjnego” – mówił. Jak precyzuje dziennik, jednym z tych koni była Emira. Czy przyczynił się więc do sprzedaży aukcyjnej gwiazdy? „Też i gwiazdy, bo byłem na bieżąco w kontakcie z panią, która ją ostatecznie kupiła” – przyznał Marek Trela w rozmowie z agencją AIP***.

 

Jednakże – jeśli nie było co najmniej sześciocyfrowej odprawy wraz z zakazem konkurencji – nie należy oczekiwać, iż odwołani dyrektorzy stadnin państwowych nie będą prowadzić żadnej działalności w branży związanej z końmi arabskimi. Choć mogą przy tym pojawiać się obawy o zaciąganie przez międzynarodowych sędziów zobowiązań wobec konkretnych stadnin i osób. „Niedobrze by się stało, gdyby byli prezesi występowali teraz w interesie kupców. Posiadają wiedzę zastrzeżoną na temat wystawianych koni i na temat kwestii wewnętrznych” – stwierdził prezes SK Janów Podlaski prof. Sławomir Pietrzak (gazeta.pl****).

 

Wracając jednak do przebiegu aukcji. Al Jazeera nie została sprzedana. Licytacja zatrzymała się na 200 tys. euro i klacz wróciła do stajni. Ogólna suma sprzedaży wyniosła 1271 tys. euro. Nabywców znalazło 16 z 31 zaoferowanych koni.

 

Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy powtórna licytacja obu klaczy była błędem czy też nie. Według organizatorów, miało to na celu pełną transparentność aukcji. Mówi Marek Grzybowski: „To był błąd. Cenę rezerwową ustawiono na poziomie 700 tys. euro, co było w obecnej sytuacji nie do osiągnięcia. Takie ceny są płacone za młode klacze, które przyszłość, zarówno pokazową, jak i hodowlaną, mają jeszcze przed sobą. Zamieszanie związane z niemożnością ustalenia oferentów najwyższych kwot podczas pierwszej licytacji było według mojej oceny winą ringmanów. Być może kupiec się wycofał, licząc na to, że gdy klacz wróci do stajni, będzie ją można potem nabyć dużo taniej. Ponowne jej wprowadzenie na ring było niejako proszeniem się: dajcie co łaska”.

 

Niezbyt zrozumiałe wydają się także niektóre z pozostałych decyzji dotyczących cen rezerwowych. Np. klacz Piaconella była oferowana rok temu (08.08.2015) na michałowskim przetargu za równowartość 80 tys. złotych. Domaganie się więc w tym przypadku imponującej kwoty miało bardzo niewielką szansę powodzenia. Niemałą sztuką byłaby także sprzedaż konia z wyraźnymi oznakami bielactwa. Tu się to nie udało.

 

Tak więc nie bez znaczenia była oferta, słabsza niż w latach ubiegłych. Zwracali na to uwagę bywalcy aukcji, m.in. rozmówca „New York Times” Faisal Al o Taibe z Arabii Saudyjskiej, który stwierdził, że „jakość koni oferowanych na aukcji spadła”*****. Podobne głosy można było przeczytać na forach internetowych.

 

Po raz pierwszy w hali była obecna grupa osób wyraźnie czyhających na każdy błąd. To nowość. Do tej pory zawsze widownia cieszyła się z sukcesów aukcyjnych i martwiła, gdy aukcja szła opornie. Tym razem widać było i słychać, że są na sali widzowie życzący imprezie źle. O przebieg licytacji nadal toczą się gwałtowne spory i zapewne prędko się nie zakończą.

 

Na klęskę aukcji (choć w sensie finansowym nie była całkowitą porażką; jej wynik, jak podała telewizja TVN******, jest dziewiątym w kolejności, w ciągu 14 ostatnich lat, od 2003 roku) złożyło się również wiele innych czynników, które nieraz będą na pewno analizowane. Organizatorzy nie są bez winy (zawiódł komentarz, muzyka, a ringmani, choć – jak donosi TVP Info, doświadczeni w tym fachu, jako że współpracowali już lata temu z firmami Animex i Polturf******* – nie dawali sobie rady). Trzeba jednak zaznaczyć, że organizatorzy działali pod ogromną presją. Jeszcze nigdy zaraz po aukcji nie było takiego tłumu kamer i mikrofonów na zaimprowizowanej w namiocie dla prasy konferencji prasowej. Zresztą nie mogło być, bo przedtem nikt takich konferencji nie oczekiwał. Nikt nie atakował organizatorów, nawet jeśli wyniki nie były najlepsze, a wszystkie wyjaśnienia przyjmowano za dobrą monetę. Nie tym razem. Media zachowały się jak podczas polowania z nagonką. Już wcześniej zrobiły z aukcji sprawę polityczną, co nie mogło przysłużyć się sprzedaży. Kupcy nie lubią być na cenzurowanym – ani w Polsce, ani na świecie.

 

Ogólna zła atmosfera nie pozostała zapewne bez wpływu na potencjalnych klientów. Wiele osób coraz odważniej zwraca uwagę na to, że zapowiedzi piętnowania osób, które przyjadą na Pride of Poland, przyczyniły się do zmniejszenia frekwencji. „Każdy powinien móc kupować konie kiedy chce i tam, gdzie chce” – czytamy w jednym z komentarzy, zwracających uwagę na aspekt etyczny całej sytuacji.

 

Warto nadmienić, że w nagonce aktywnie uczestniczyły osoby, które na każdym kroku podkreślają, jak droga ich sercu jest hodowla koni arabskich.

 

Efekty tej miłości mieliśmy okazję podziwiać podczas tegorocznej aukcji.

 

W satyrycznej sztuce Aleksandra Ostrowskiego „Koń ma cztery nogi, a też się potknie” (1868) jeden z bohaterów pracuje nad „Traktatem o szkodliwości reform w ogóle”. Jest tam także niemało innych wielce interesujących i zadziwiająco aktualnych wątków. Lektury nie polecam, bo i tak nikt po nią nie sięgnie. A szkoda.

 

Sukces Summer Sale

 

Doskonałe wrażenie, które towarzyszyło uczestnikom janowskiej imprezy po Czempionacie Narodowym, pojawiło się ponownie podczas poniedziałkowej Letniej Aukcji (Summer Sale). Aukcjonerzy – Greg Knowles (USA) i towarzyszący mu Michał Romanowski, wielokrotnie prowadzący aukcje na Służewcu, stanowili zgrany duet i pracowali ciężko nad każdym koniem, by sprzedać go jak najlepiej. Wynik ich wysiłków był bardzo dobry – to jedna z najlepszych aukcji, odkąd zdecydowano się na formułę zwaną najpierw Selection Sale, a potem Summer Sale. Na 25 koni nabywców znalazło 18. Ceny kształtowały się od 8 tys. euro za michałowską Chimerę (która zostaje w Polsce) i janowską Poemę (która pojedzie do ZEA), do 50 tys. za Ersę z Michałowa, którą kupił Stanisław Redestowicz (StanRed Arabians). Do StanRed Arabians trafi także Kachira (14 tys.).

 

Ersa nie dzierżyłaby jednak tytułu najdrożej sprzedanego konia Letniej Aukcji, gdyby właściciel oferowanej z numerem 11 Ewardy, Krzysztof Goździalski z Falborek Arabians, zdecydował się na sprzedaż swej wychowanki. Licytacja doszła bowiem aż do 95 tys. euro! Cena rezerwowa wynosiła 100 tys. euro, co jest sumą niespotykaną na aukcji uważanej za uzupełniającą wobec aukcji głównej. Zwykle zresztą sprzedający, gdy suma zbliża się do ceny rezerwowej (a tak było w tym przypadku), zgadza się na sprzedaż konia lekko poniżej oczekiwań. Nie tym razem.

 

Na aukcji zapowiedzieli się Chińczycy – ci jednak nie dopisali, ale dobrymi klientami okazali się goście pochodzący z Rumunii. To całkiem nowy kierunek sprzedaży polskich koni. Podczas Letniej Aukcji Rumuni nabyli 4 konie: Orię (20 tys.), Czeszkę (33 tys.), Egiptę (20 tys.) i Elekterię (20 tys.), a zakupy poczynili także poprzedniego dnia podczas aukcji głównej. Nabywcy z Kuwejtu wylicytowali dwa konie (Filę wraz z ogierkiem po Pogrom, za 36 tys. i Alshirę – 27 tys.). Inni kupcy pochodzili z Namibii (Złota Rola – 28 tys., Perylla – 17 tys.), Wielkiej Brytanii (Pustynna Perła – 35 tys., Felliza – 12 tys.), Arabii Saudyjskiej (Hulina, 13 tys.), Włoch (Zenteria – 23 tys.) i Zjednoczonych Emiratów Arabskich (poza Poemą także Entorja – 32 tys. i Fuksja – 13 tys.). Sprawnie i w dobrej atmosferze sprzedano konie za przeszło 400 tys. euro. Zadowoleni byli kupujący, bo ceny odzwierciedliły rzeczywistą wartość koni, i sprzedający, bo okazało się nieprawdą, że nabywców nie ma.

 

Wyniki

(Ceny netto w EUR)

 

Pride of Poland 2016

(30 zaoferowanych klaczy i 1 ogier)

 

Sefora 300 tys. Katar
Emira 225 tys. Katar
El Emeera 160 tys. Katar
Formia (og. Filister po Vitorio TO sprzedany po aukcji) 125 tys. Rumunia
Wabia 100 tys. Kuwejt
Esparta 90 tys. Kuwejt
Ballena 60 tys. Szwecja
Angelina 50 tys. Kuwejt
Cerena 33 tys. Kuwejt
Ebona 30 tys. Francja
Złota Korona 20 tys. Rumunia
Dama Trefl 18 tys. Rumunia
Goltra 18 tys. Rumunia
Gabi 15 tys. Rumunia
Cefena 15 tys. Rumunia
Edwina 12 tys. Arabia Saudyjska
Al Jazeera sprzedana po aukcji za niepodaną do publicznej wiadomości kwotę do Kataru

 

Summer Sale 2016

(25 zaoferowanych klaczy)

 

Ersa 50 tys. Polska
Fila (wraz z ogierkiem po Pogrom) 36 tys. Kuwejt
Pustynna Perła 35 tys. Wielka Brytania
Czeszka 33 tys. Rumunia
Entorja 32 tys. ZEA
Złota Rola 28 tys. Namibia
Alshira 27 tys. Kuwejt
Zenteria 23 tys. Włochy
Oria 20 tys. Rumunia
Egipta 20 tys. Rumunia
Elekteria 20 tys. Rumunia
Perylla 17 tys. Namibia
El Kachira 14 tys. Polska
Hulina 13 tys. Arabia Saudyjska
Fuksja 13 tys. ZEA
Felliza 12 tys. Wielka Brytania
Chimera 8 tys. Polska
Poema 8 tys. Wielka Brytania

———————————————————————–

P.S. Przykłady innych aukcji, które niekoniecznie przebiegały bez żadnych komplikacji:

 

2012 – pisaliśmy: „Niewielu kupujących, niskie ceny, nikły entuzjazm publiczności – o gorączkowej atmosferze, która powinna towarzyszyć wydarzeniu podobnej rangi, można było w tym roku tylko pomarzyć” (ogólna suma wówczas to 1325 tys. euro z aukcji głównej i 99,6 tys. z Selection Sale). Następuje też zamieszanie ze sprzedażą klaczy Ejrene: „Aukcjoner zapowiedział, że oczekiwana suma wynosi milion euro, a potem, gdy licytacja stanęła, gotów był przybić transakcję na poziomie 450 tys. euro. Nabywca nie podniósł jednak oferty i klacz wróciła do stajni. Dopiero po zakończonej licytacji wszystkich koni, Ejrene ponownie pojawiła się na ringu. Ogłoszono, że została sprzedana za ostatnią zaoferowaną kwotę”.

2011 – 14 koni kupuje tajemniczy nabywca z Australii, który jednak potem za konie te nie płaci. Prawdziwy końcowy wynik aukcji jest więc całkiem inny od tego, który „idzie w świat”.

 

2010 – aukcja główna przynosi niewiele ponad milion euro. „Okrągły jubileusz 10-lecia organizacji tego święta przez firmę Polturf nie zakończył się jednak wielką fetą, bo powodów do dużej radości raczej zabrakło. To była najsłabsza od kilku lat aukcja, nie sprzedało się bowiem dziesięć z 36 oferowanych koni z listy głównej. Kilka kupiono bez żadnej walki, po zaoferowaniu rezerwowej ceny, która w tym roku zdawała się być ustalona dla wielu koni na niskim poziomie 10 tys. euro” – relacjonowaliśmy.

2001 – nowy organizator (Polturf) przejmuje aukcję po odsunięciu firmy Polish Prestige. Nie sprzedaje się z aukcji głównej 14 z 38 wystawionych koni, a średnia suma uzyskana za klacz osiąga niecałe 40 tys. dolarów.

———————————————

Całość artykułu „Koń ma cztery nogi, a też się potknie. Relacja ze Święta Konia Arabskiego w Janowie Podlaskim (12-15.08)” można znaleźć tutaj

**http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/520145,wazni-klienci-bojkotuja-aukcje-koni-arabskich-pride-of-poland-w-janowie-podlaskim.html
***http://www.wspolczesna.pl/polska-i-swiat/a/pride-of-poland-marek-trela-prestiz-janowa-podlaskiego-dotkliwie-ucierpial,10517386/

****http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,20564115,naganna-aukcja-w-janowie-a-wladze-stadniny-przykrywaja.html

*****http://www.nytimes.com/aponline/2016/08/14/world/europe/ap-eu-poland-prized-horses.html?_r=1
******Fakty, 16.08. http://www.tvn24.pl/wideo/z-anteny/16-08-2016-nie-cichna-glosy-krytyki-po-tegorocznej-aukcji-w-janowie-podlaskim-czy-posypia-sie-dymisje,1550552.html?playlist_id=19989
*******http://www.tvp.info/26615005/kto-wylicytowal-emire-portal-tvpinfo-odslania-kulisy-chaosu-w-janowie-podlaskim

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.