Tylko pięć koni stanęło na starcie SHEIKH ZAYED BIN SULTAN AL NAHYAN – NAGRODA EUROPY – G3 PA (KAT. A), dystans 2600 m z pulą nagród 157 500 zł (I – 90 000, II – 36 000, III – 18 000, IV – 9 000, V – 4 500 zł), w tym cztery francuskie oraz jeden polskiej hodowli rodzynek, derbista Lex, ale wielkich emocji nie zabrakło. Faworytem publiczności był jeden z dwóch koni Rafała Płatka, przygotowywanych przez Macieja Kacprzyka, pięcioletni Zenhaf, który 25 czerwca wygrał w dobrym stylu Nagrodę Ofira (kat. A, 2400 m), poprawiając przy okazji o 0,1 rekord derbisty 2015 Alladyna (jako pięciolatek w biegu o Nagrodę Figaro uzyskał czas 2’43,5″). Zrehabilitował się wtedy Zenhaf za zaledwie czwarte miejsce, zajęte w tegorocznym sezonowym debiucie w gonitwie o Nagrodę Bandosa (kat. B 2200 m), w którym łatwe zwycięstwo odniósł Apollo del Sol. Podopieczny Macieja Janikowskiego poprawił wtedy rekord z długą brodą 2’31”, należący od 1951 roku do Alabastera aż o 3,2 s (2’27,8″).
Właściciel Zenhafa i Oceana Al Maury, który z trudem wywalczył trzecie miejsce w UAE Derby na Służewcu 2 lipca, by następnie wygrać, ale po fantastycznej jeździe Szczepana Mazura z Sharm El Sheikhem gonitwę o Nagrodę Figaro (kat. B, 2400 m), dyplomatycznie oceniał przed biegiem, że nie lekceważy żadnego z rywali, ale wyczuwałem w rozmowie z nim, że marzy się dublet. – Nie wiem i nie chcę wiedzieć, co planuje trener, ale myślę, że Zenhaf jest w stanie wziąć na siebie ciężar prowadzenia wyścigu, jeśli tempo będzie z początku wolne. Raczej na pewno nie poprowadzi Ocean – mówił mi Rafał Płatek. Dodajmy, że początkowo tego konia miał dosiadać ponownie Szczepan Mazur. Nie mógł on jednak przyjechać, bo miał swoje obowiązki w niemieckiej stajni, w której pracuje od początku tego sezonu i zamiast niego pojechał zadomowiony już w Polsce włoski dżokej Stefano Mura.
Ostatecznie wolne tempo (37,4) podyktował Apollo del Sol i dopiero w połowie przeciwległej prostej mocno wysforował się wcześniej wstrzymywany A’Asam Al Khalediah, dzięki czemu wyścig, mówiąc metaforycznie, ruszył z kopyta. 1,5 kilometra mocnej jazdy sprawiło, że prowadzący do prostej A’Asam Al Khalediah opadł zupełnie z sił. Przez chwilę na czele był Zenhaf, ale bez walki wyprzedził go Apollo del Sol, za którym w bliskiej odległości podążał skazywany przez wielu na porażkę w tej stawce derbista Lex. Jednak polem kapitalnie finiszował Ocean Al Maury i odniósł piękne zwycięstwo, wyprzedzając Apolla aż o 7 długości.
Rafał Płatek był prawie wniebowzięty takim rozstrzygnięciem, ale jednocześnie trochę rozżalony, że Zenhaf nie był chociaż trzeci. – Jak mógł przegrać, aż o 8 długości z Lexem – powtarzał. O ocenę wyścigu poprosiłem trenera Macieja Kacprzyka: – Wyjątkowo, choć wystawiłem dwa konie, nie planowałem, że jeden z nich poprowadzi. Bardzo się cieszę z tego mojego czwartego w ciągu siedmiu sezonów prowadzenia stajni sukcesu w biegu o Nagrodę Europy (w latach 2019-2021 wygrywały ją moje „alkhalediahy”: Salam, Shadwan i Amwaj), ale nie będę ukrywał, że jestem rozczarowany postawą Zenhafa. Nie pobiegł tym razem na swoim poziomie, na razie nie umiem powiedzieć czym to było spowodowane. Na szczęście miałem drugiego, fantastycznego konia. Po jego ostatnich startach wyciągnąłem, jak się okazało właściwe wnioski i Stefano Mura zrobił to, o co go prosiłem. Pojechał po wyjściu na prostą w pole, gdzie miał dużo luzu. Ocean po prostu tego potrzebuje, żeby rozwinąć skrzydła. To jest, moim zdaniem, koń międzynarodowej klasy. Mamy dla niego wspólnie z właścicielem wstępnie zaplanowany wyjazd do Włoch w październiku. Na Francję bym się na razie nie porywał, ale taki start też jest rozważany.
SHEIKH ZAYED BIN SULTAN AL NAHYAN – NAGRODA EUROPY – G3 PA (KAT. A)
1. Ocean Al Maury (FR) dż. S.Mura (59.0) nr 1
2. Apollo del Sol (FR) dż. A.Turgaev (62.0) 4
3. Lex dż. S.Vasyutov (59.0) 3
4. Zenhaf (FR) dż. M.Srnec (62.0) 2
5. A’Asam Al Khalediah (FR) dż. A.Reznikov (59.0) 5
2600 m: 3’00,1” (8,3-37,4-33,8-33,6-33,7-33,3)
Temperatura: 31°C, upalnie.
Stan toru: 3,1.
Styl: dowolnie.
Odległości: 7-2,5-8-daleko (24).
Pasjonujące starcie szybkich tytanów
Maciej Kacprzyk oprócz dwóch mocnych koni w biegu o Nagrodę Europy, z których uważany przez publiczność za faworyta Zenhaf (2:1) doznał spektakularnej porażki, ale liczony w czwartej kolejności Ocean Al Maury (4,7:1)) wygrał dowolnie, miał jeszcze jednego asa w rękawie. Był nim Salsabil II, hodowli oraz własności Adnana Sultana Saifa Al Nuaimi. Po dwóch czwartych miejscach, w Kabareta (2200 m) oraz UAE Derby (2000 m), trener Kacprzyk postanowił go sprawdzić na najkrótszym dla arabów dystansie na Służewcu – 1400 m. Salsabil II wygrał pewnie w czasie nowego rekordu toru 1’31,6″. Po tym zwycięstwie trener utwierdził się w przekonaniu, że dobrze zrobił, zgłaszając już wcześniej syna No Risk Al Maury i Gifary po Amerze nie do Nagrody Europy, lecz do gonitwy Traf Warsaw Mile – Listed PA (kat. A), która w latach 2013-2022 rozgrywana była jako Al Khalediah Poland Cup. Zgłoszonych został do niej 9 koni, na czele z jej zwycięzcą sprzed dwóch lat Rasmy Al Khalediah, który ustanowił wtedy rekord toru na 1600 m – 1’45,9. Zapowiadało się prawdziwe starcie tytanów, bowiem Rasmy był liczony w drugiej kolejności za rewelacyjnym niderlandzkim Stormem 'OA’, który w poprzednich swych występach narzucał bardzo mocne, jak na araby „folblucie”tempo, 32 s i nawet poniżej. Salasabil II miał trzecie notowania, jednak w sporym odstępie (płacono za niego w totalizatorze pojedynczym 32,10 zł za stawkę 5 zł).
Pachniało w tym biegu rekordem i tak też się stało. Dosiadający Storma 'OA’ Aleksander Reznikov prowadził z przewagą ok. 2 dł. w szaleńczym tempie 31-32,5. Jednak w połowie prostej finiszowej wyprzedził go Rasmy, którego po walce pokonał biegnący najbliżej publiczności, dosiadany przez Martina Srneca Salasabil II. Czas okazał się rekordowy – 1’45,5, o 0,4 lepszy, od wspomnianego wyżej osiągnięcia Rasmy’ego. – Jeśli chodzi o wygraną Salsabila II, to po rekordzie, jaki poprawił na 1400 m (1,31,6), przekonałem się już ostatecznie, że nie ma co wystawiać go na 2 km i dłużej, bo jest to typowy koń na krótsze dystanse. W Traf Warsaw Mile pokonał naprawdę bardzo mocne konie. Po zaciętej walce odebrał Rasmy’emu Al Khalediah rekord toru. Na Służewcu nie ma już raczej dla niego odpowiedniego wyścigu w tym sezonie, więc planuję jego dwa wyjazdy do Włoch – informuje trener Kacprzyk.
TRAF WARSAW MILE – LISTED PA (kat. A)
Nagroda 70000 zł (40000-16000-8000-4000-2000)
1. Salsabil II (FR) dż. M.Srnec (59.0) 8
2. Rasmy Al Khalediah (FR) dż. K.Grzybowski (62.0) 7
3. Storm 'OA’ (NL) dż. A.Reznikov (59.0) 1
4. Almared dż. S.Mura (62.0) 4
5. Al Jassim (FR) dż. A.Turgaev (62.0) 3
6. Gensik (FR) pr.dż. K.Dogdurbek Uulu (62.0) 6
7. Lindahl’s Avatar (DK) dż. K.Mazur (62.0) 2
8. Sharm El Sheikh (FR) dż. S.Vasyutov (62.0) 5
Wycofany John d’Vialettes (FR) k.dż. A.Kardanov (59.0) 9
1600 m: 1’45,5” (7,8-31,0-32,5-34,2).
Styl: po walce.
Odległości: ½-1¾-1¾-kr.łeb-¾-2½-18
Odjazdowy Lindahls Anakin
W trzeciej gonitwie pozagrupowej kategori A, Nagrodzie Białki (2000 m) siwy wałach Lindahls Anakin, duńskiej hodowli i własności Anity Lindahls, przygotowywany przez najmłodszą stażem, 28-letnią, ambitną trenerkę Claudię Pawlak, po raz trzeci z rzędu odjechał pod Konradem Mazurem na finiszu stawce rywali. Wygrał tym razem dowolnie o 10 długości (wcześniej wygrywał o 17 i 7 dł.) przed Sarieeh Alfah, która wyprzedziła Clarę Al Khalediah o 1,25 dł. Czas gonitwy 2’17,5” (35,9-34,8-34,2-32,6).
Poprosiłem Claudię Pawlak, aby opowiedziała swoją wyścigową historię:
– Mam 28 lat. Urodziłam i wychowałam się w Niemczech, moi rodzice są z Polski, dzięki czemu większość wakacji i ferii spędziłam w na Mazurach. W ten sposób przez przypadek znalazłam się w Lutku, w stajni Pana Leszka Kowala. Za tamtych czasów tam konie wyścigowe były trenowane przez trenera Emila Zaharieva, to u niego po raz pierwszy jeździłam na koniach wyścigowych, mając 9 lat. I tak przez większość dzieciństwa spędzałam swój wolny czas w Lutku przy koniach, jakieś 8 lat. Jeździłam tam w większości na arabach, takich jak Amor Amor, Triple X, Tri Tra, Waikiki, Elea i Von, na którym, mając już 18 lat, wzięłam udział po raz pierwszy w wyścigu. Kiedy zdałam w Niemczech maturę, wyjechałam na cały rok do Polski, by się zająć zawodowo końmi wyścigowymi. Właśnie wtedy uczestniczyła kilka w wyścigach. Uczyłam się, nabierałam doświadczenia, nie tylko w jeździe, ale też i przy wszystkich pracach pielęgnacyjnych. Wygrałam wtedy swoje pierwsze trzy wyścigi, pierwszy na klaczy Zavonja, córce Vona, którego do dziś obdarzam dużym sentymentem.
Po roku wróciłam do Niemiec, zaczęłam studia w kierunku Anglistyki i Amerykanistyki. Jednak do końca nie mogłam zostawić koni, zaczęłam w wolnym czasie jeździć na koniach wyścigowych u trenera Axela Kleinkorresa na torze w Neuss. Z czasem się okazało, że te studia to jednak nie dla mnie, lubię ten język, ale siedzenie za biurkiem nigdy nie było dla mnie atrakcyjne, wolałam być przy koniach. Przerwałam więc studia i rozpoczęłam właśnie w stajni trenera Kleinkorresa staż na jeźdźca wyścigowego. W Niemczech, by jeździć w wyścigach, trzeba ukończyć trzyletni staż, ale mając zdaną maturę mogłam skrócić go o rok. Podczas tego stażu pracowałam w stajni, brałam udział w przejażdżkach i chodziłam do szkoły w Kolonii. Tam uczą bardzo obszernie, nie tylko z zakresu fizjologii koni i techniki jazdy, ale też można zdobyć wiedzę na temat prowadzenia stajni, ubezpieczeń, sprawach finansowych, kupna i sprzedaży koni, ocena budowy, żywienia i dużo więcej. Były też zajęcia praktyczne, braliśmy udział w treningach u trenera Schiergena, trenowaliśmy na koniach sztucznych pod okiem Kai Schirmann i Peter Gehm, jeździliśmy w stajni sportowej i uczyliśmy się podstaw ujeżdżenia, aby koń prawidłowo pracował każdą partią swojego ciała podczas stępa, kłusa i galopu.
Podczas tego stażu brałam też udział w wyścigach. Wygrałam niemiecki Puchar Amazonek, słynny z tego, że nagroda dla zwyciężczyni są prawdziwe perły. Jestem bardzo wdzięczna swojemu byłemu trenerowi Kleinkorresowi, że mi dał taką możliwość. Na zakończenie tego stażu mieliśmy egzaminy końcowe u trenera Kluga. Zakończyłam ten staż z super ocenami. Niestety, później złamałam rękę, moje życie się tak potoczyło, że wyjechałam do Polski. Jeździłam jako jeździec treningowy u trener Cornelii Fraisl (wtedy w międzyczasie ukończyłam kurs fizjoterapii koni), Iwony Wróblewskiej i potem Macieja Kacprzyka. Im wszystkim również zawdzięczam dużo wiedzy i doświadczenia, za co bardzo dziękuję. Myślę, że z każdej stajni można wyciągać jakieś wnioski dla siebie i właśnie w ten sposób się kreuje swój własny trening i koncepcję stajni. Miałam już wtedy swoje pierwsze własne konie, którymi się zajmowałam: Wovon Man Spricht, Szoszonę i Sypnij Groszem. To właśnie Wovon Man Spricht, który był moim pierwszym koniem, dał naszej stajni nazwę. Wygrałam na nim dziewiątą gonitwę w stajni Iwony Wróblewskiej. Na Sypnij Groszem nareszcie dobiłam starszego ucznia, ale ona wtedy już była w moim treningu. To moja dziesiąta wygrana jako jeźdźca i pierwsza jako trenerki. Było to w roku 2020. W roku 2021 zaczęłam swoją przygodę z trenowaniem również koni innych właścicieli. Zaczęłam wtedy z czterema końmi, wygrała klacz Haidea i była druga w kat. B. W międzyczasie jeszcze jeździłam na treningach u trenera Pawła Talarka. Rok później już miałam 7 koni na początku sezonu, starałam się przez cały czas nawiązać kontakt z ludźmi z zagranicy, zachęcić nowych właścicieli do brania udział w wyścigach na polskich torach. Udało się. Gdy w roku 2022 na siedem koni wygrałam jako trener 4 gonitwy, sezon 2023 rozpoczęłam już ze stawką dwudziestu koni. Panią Anitę Lindahl poznałam podczas swojej pracy u trenerki Cornelii Fraisl, zajeżdżałam tam wtedy Lindahls Avatara, starszego brata Anakina, który nadal się ściga z niezłym powodzeniem. Towarzyszył Anakinowi w wyprawie do Polski i wystartował w Traf Warsaw Mile. Stawka była dla niego za mocna, ale wstydu w tym rekordowym wyścigu nie przyniósł. Był przedostatni, jednak tylko ze stratą ok. 7 dł. do zwycięzcy. Pani Anita sama się do mnie odezwała, czy w tym sezonie też trenuję i czy mam miejsce dla jej konia i dla konia przyjaciółki, Kristina Agerholm (Agerholms Petago). Jestem niesamowicie wdzięczna, że mam możliwość współpracowania z tak wspaniałym koniem, jakim jest Lindahls Anakin. Piękny, dzielny i ma żelazny charakter. Niczym się nie przejmuję i bardzo lubi się bawić, swój wolny czas spędza na padoku z swoim przyjacielem Agerholms Petago. Ze względu na to, że jest wałachem, nie będzie mógł wystartować w najdłuższym dla trzylatków biegu Sambora (kat. A, 2200 m). Prawdopodobnie będziemy więc się rozglądać za jakimś wyścigiem za granicą, może jeszcze w tym roku – zakończyła Claudia Pawlak.
Al Suweida najlepszą starszą klaczą
W biegu o Nagrodą Sabeliny (kat. B, 2000 m) dla czteroletnich i starszych klaczy nie miała żadnych problemów z odniesieniem zwycięstwa francuskiej hodowli SCEA du Haras de Vicot oraz własności Haifi Ali Alhaifi, trenowana przez Cornelię Fraisl Al Suweida. Dosiadana przez Aleksandra Reznikova, wygrała bardzo łatwo o 4 dł. przed starszą o rok Athal Bint Gifarą, która wyprzedziła o 0,75 dł. towarzyszkę ze stajni trenera Kacprzyka, biegnącą dopiero trzeci raz w karierze Dasmę. Czas biegu – 2’17,2” (33,2-33,1-35,4-35,5).
Nagroda Emaela – Wathba Stallions Cup łupem Maximusa
W gonitwie I grupy dla trzylatków wpisanych do PASB, której patronem jest derbista i zdobywca Nagrody Europy z 1992 roku Emael, faworyzowany Maximus, który w wcześniej w gonitwie tego typu, ale otwartej o Nagrodę Piechura, dzielnie walczył z końmi francuskimi, nie zawiódł swoich właścicieli, Andrzeja Urbanowskiego i Tomasza Rucińskiego, który jest także jego trenerem. Nieoczekiwanie za zwycięskim o 1,5 dł. ogierem walkę o drugie miejsce stoczyły klacze: Eyd’a Afash i Ormika. Lepsza o szyję okazała się ta pierwsza, podopieczna trenera Adama Wyrzyka. Dopiero czwarty był mocno grany Kareem. Czas gonitwy na 1600 m: 1’49,2” (7,9-31,5-34,0-35,8).
– Prowadzę niewielki ośrodek hodowlano-treningowy w Ludwinowie pod Mińskiem Mazowieckim od 2011 roku – opowiada Tomasz Ruciński. – Mój pierwszy koń wyścigowy Elpses odniósł na Służewcu w sezonie 2016, jednak tak naprawdę połknąłem wyścigowego bakcyla, gdy kupiłem od Państwa Magdaleny i Daniela Gromalów dwie klacze Sweet Dream i Super Star. Zwłaszcza ta pierwsza była nomen omen słodkim marzeniem, bo już w wieku trzech lat wygrała w 2017 r. trzy gonitwy, w tym Batyskafa (I gr.) i Czorta (kat. B). Jako czterolatka była pierwsza w Memoriale Stanisława Sałagaja, Janowa, Oaks i Porównawczej, a tylko w Derby finiszowała jako trzecia, gdyż trzytygodniowa przerwa po Janowa okazała się dla niej za krótka. Obie te klacze są u mnie teraz matkami i ich potomstwo po ogierach Mared Al Sahra, Muraaqib, Harran ASF i Hanouh będzie biegało w najbliższych sezonach.
Maximusa kupił od hodowcy Mariusza Żarskiego i zaprosił mnie jako wspólnika mój kolega Andrzej Urbanowski, prowadzący niedaleko od mojego (8 km) ośrodek, w którym są lepsze warunki dla koni wyścigowych. Obaj postanowiliśmy, że nie oddamy go do treningu na Służewiec, gdzie konie po treningach muszą stać w boksach przez wiele godzin, a nas prawie przez cały czas mają ruch na wolnej przestrzeni. Ja podjąłem się roli trenera, gdyż już w 2016 roku zdałem stosowny egzamin przed komisją na Służewcu, a w tym roku tylko wykupiłem licencję. Jesteśmy obaj z Andrzejem szczęśliwi, że Maximus okazał się już tak dobrym koniem i jest naszą nadzieją na ważne przyszłoroczne gonitwy, Janowa i Derby, jeśli okaże się również konie wytrzymałym, bo szybkości mu nie brakuje – podkreśla trener Ruciński.
Czwarty w tym roku rekord Kamila Grzybowskiego
Memoriał poświęcony pamięci świetnego jeźdźca i trenera Bogdana Ziemiańskiego (zmarł w 2009 r., trenował m.in. derbistkę Saszetkę – 1981 rok i Millennium, zdobywcę Nagrody Europy – 2003 r.) z miejsca do miejsca wygrał Wasmy Al Khalediah, hod. Al Khalediah Stable, wł. Polska AKF Sp. z o.o. Trener Janusz Kozłowski zanotował w tym biegu dublet, bowiem drugie miejsce zajął Oficer. Dosiadany przez Kamila Grzybowskiego Wasmy ustanowił rekord toru na 1800 m – 2’00,9” (21,1-31,7-33,3-34,8). Poprzedni – należał do Sjabahara ‘OA’ – 2’01,3. Jako ciekawostkę dodajmy, że Grzybowski pobił już w tym sezonie cztery rekordy toru: dwa na folblutach (na 2 km i 1400 m oraz dwa na arabach. Pod tym względem jest najlepszy na torze.
Sensacyjne zwycięstwo Magora HB
Gonitwę memoriałową (4 l. i st. konie wyłącznie IV grupy, 1800 m) im. zmarłej w 2015 r. Izabelli Pawelec-Zawadzkiej, która w sprawach hodowli koni arabskich była w Polsce i na świecie niekwestionowanym autorytetem, wygrał sensacyjnie pod Antonem Turgaevem niderlandzki Magor HB, hodowli B.P. Michielen, własności J. Karłowicza, trenowany przez Wojciecha Olkowskiego, po walce z Dalmą oraz Ibelią du Pouy.
Jedyną gonitwę nieimienną Dnia Arabskiego (4 l. i st. III gr., 2200 m) wygrał ze startu do mety podopieczny Cornelii Fraisl Helfik de Bozouls, dosiadany przez ucznia S. Urmatbeka Uulu. Wyprzedził on o 7 długości Fidema.