Reklama
Z dziennika Atamana: Gafal i przedderbowe refleksje

Felietony i recenzje

Z dziennika Atamana: Gafal i przedderbowe refleksje

Trener Roman Maciejak i ogier Gafal, Nagroda Derby 2002, fot. Edyta Twaróg (źródło vioda-racing)
Trener Roman Maciejak i ogier Gafal, Nagroda Derby 2002, fot. Edyta Twaróg (źródło vioda-racing)

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email

Przez pół nocy śnił mi się dzisiaj Gafal, derbista z roku 2002. Niezwykle dzielny i niezwykle urodziwy kasztan po Pamirze od Gratki po Arbil, wyhodowany przez Jana Głowackiego. Stare dzieje. Jak się okazało, bez trudu odnalazłem derbowy wyścig sprzed dziewiętnastu lat i na moment przeniosłem się w czasie, wróciły emocje. Stałem na trybunie obok właściciela i hodowcy, tempo było szarpane, najpierw na front poszedł Plus, później mocno pociągnął Med-Boy. Gafal prowadzony był w dystansie bardzo spokojnie, z tyłu stawki. Na sześćset metrów przed celownikiem finisz rozpoczął bity faworyt Fiołek. Kiedy do słupa zostało czterysta metrów, Władek Głowacki (znaczy oficjalnie Jan, Władek dla przyjaciół), no więc Władek odezwał się w te słowa: Jeśli masz jeszcze z czego, to teraz! Ledwie skończył zdanie, a Gafal wystrzelił niczym z katapulty, błyskawicznie mijając rywali i po kilku sekundach dochodząc do Fiołka. Chwilę później finiszował już sam jeden wygrywając wyścig o pięć długości. Na Służewcu zapachniało sensacją, zwariowaliśmy z radości.

Pamiętam, że kiedy pół roku wcześniej, w zimie, bywałem w stajni u Władka, Gafal często leżał w boksie, mając w nosie zamieszanie czy obecność ludzi. Odpoczywa i koncentruje się na Derby mówił z zawadiackim uśmiechem hodowca. Miałem przyjemność pokazywać Gafala w ręku na czempionacie PTHKA, gdzie ogier uzyskał tytuł wicechampiona.

Fiołek i Gafal, fot. Edyta Twaróg (źródło: vioda-racing)
Fiołek i Gafal, fot. Edyta Twaróg (źródło: vioda-racing)

Pół dnia zastanawiałem się dlaczego mi się przyśnił i dlaczego akurat teraz? Zagadka rozwiązała się, kiedy spojrzałem na sylwetki koni, które pobiegną w tegorocznych Derby. I nie bez kozery używam słowa sylwetki. W oko wpadł mi Celebryk Roberta Talarka, ale i papier (Ontario HF – Cernike po Madras Kossack) sugeruje, że konisko ma prawo być podobne do araba. Reszta – jak mawiał poeta – jest milczeniem. Faworyt Alsahr został wyhodowany przez Zbigniewa Górskiego. Konie Zbyszka wygrywają ważne wyścigi dzisiaj, wygrywały też piętnaście czy dwadzieścia lat temu. Tyle, że wówczas były to piękne i dzielne polskie araby, a dzisiaj o ich rasowej przynależności zaświadcza jedynie paszport wydany przez Jokey Club. Myślę, że gdyby spytać Zbyszka, którymi końmi woli wygrywać na Służewcu, wybrałby te pierwsze.

Gafal, fot. Edyta Twaróg (źródło: vioda-racing)
Gafal, fot. Edyta Twaróg (źródło: vioda-racing)

Artykuł na polskicharabach.com komentujący szanse tegorocznych kandydatów do błękitnej wstęgi, otwiera fotografia araba z polski, który wygrał wyścig na torze w Szwecji. Patrzę i myślę, że gdyby pod tym zdjęciem napisać, że to champion wyścigowy koni śląskich, nikt by nawet nie zauważył. W każdym razie, gdyby jeszcze niedawno, chłopu na Zamojszczyźnie, trafił się taki małopolak, orałby nim tylko w nocy. Wiem, czytałem wywiad z Maćkiem Kacprzykiem, że powinniśmy się otwierać na bliskowschodni sponsoring. Znam ja tych sponsorów z rajdów, znam z pokazów. Ten sponsoring za każdym razem wygląda mniej więcej tak, jak w przypadku tej nowej nagrody na Służewcu, że sponsor zajmuje wszystkie miejsca na pudle. Ja wiem, to nie są czasy na szlachetne gesty, że mecenas i sponsor nie rywalizuje, bo może jakoś tak niezręcznie, może nie uchodzi, czy coś…

Bezpieczniej będzie wrócić do Gafala. Sto pięćdziesiąt siedem w kłębie, dwadzieścia w nadpęciu, w dużej ramie, oko, głowa. Piękny i dzielny, marzenie każdego koniarza, żeby mieć takiego wierzchowca. I dacie wiarę, że dzisiaj takie konie nie mają racji bytu, są niepotrzebne, nie ma ich po co hodować…?

Żeby nie było tak do jednej bramki. Popatrzcie na wyścig derby z 2002 roku. Obok wymienionych Gafala, Fiołka, Med-Boya, Plusa, ścigają się Amarant, Gładysz i kilka innych polskich arabów. Popatrzcie jak te konie biegną, jak się ruszają, z jaką idą siłą, a jednocześnie gracją, jaką mają dynamikę, jak się niosą, jak są dumne, jaki mają power. A teraz włączcie gonitwę eksterierową. Widzicie to kalectwo? Jak to szło: „miałeś chamie złoty róg…”

Podziel się:

Facebook
Twitter
WhatsApp
Email
Reklama
Reklamy

Newsletter

Reklamy
Equus Arabians
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.